Artyku y i relacje z podr y Globtroter w
Indie Gwalior i Orchha > INDIE



Dzisiaj jedziemy pociągiem do Gwalioru. Od rana same niespodzianki. Hindus, z którym umówiliśmy się dwa dni wcześniej, że odwiezie nas na dworzec czekał w umówionym miejscu. Dlatego też na miejsce dotarliśmy na tyle wcześnie, że mogliśmy zamówić sobie kawę. Przed ósmą wjechał na peron nasz express. Ponieważ planowy odjazd był o 8.15 nie spiesząc się wyszliśmy na peron i wsiedliśmy do pociągu. Ku naszemu zdziwieniu punkt ósma pociąg ruszył. Sprawdziliśmy bilety, było napisane „departure 8.15”. Zaczęliśmy się pytać podróżnych czy jest to „Bhopal Express” okazało się, że tak. Ponieważ również na dworcowym rozkładzie jazdy było napisane, że „Bhopal Express” odjeżdża o 8.15 (co wcześniej sprawdziliśmy), jedynym wnioskiem jaki można wyciągnąć jest: że w Indiach w nic nie można wierzyć, gdyż o wszystkim i tak decyduje karman albo maszynista.
W hotelu tradycyjnie brak rezerwacji. Nowością jest tylko to, że za ten hotel oraz hotel Sheesh Mahal w Orchha zapłaciliśmy jeszcze w Polsce kartą płatniczą. Kontaktujemy się z Shees Mahal okazuje się, że tam również nic nie zostało dla nas zarezerwowane. W rozmowie telefonicznej z właścicielem agencji, w której dokonaliśmy wpłaty dowiadujemy się, że nasze pieniądze wpłacił nam z powrotem na konto a rezerwacji nie dokonał. Dlaczego tak postąpił już nam nie wyjaśnił. Po dziesięciu dniowym pobycie w Indiach sytuacja ta nawet mnie zbytnio nie zdziwiła. Oczywiście za hotel zapłaciliśmy drugi raz.
Cały dzień spędzamy w twierdzy Gwalior. Weszliśmy do niej wąwozem, w którym znajdują się dwie grupy rzeźb dżinijskich. Grupa pierwsza przedstawia postacie stojące, druga głównie siedzące i ta przypomina trochę groty Yungang w Chinach. W twierdzy jest do obejrzenia wspaniały pałac Man Mandir oraz kilka świątyń. Warto to wszystko obejrzeć.
Pod wieczór wyruszamy na poszukiwanie apteki, Ania chciała kupić krople do nosa. Gdyby nas tam nie zaprowadził tubylec, nigdy samodzielnie nie wpadlibyśmy na pomysł, że jest to apteka (wcześniej przechodziliśmy koło tego przybytku). W otwartym na ulicę pomieszczeniu, na półkach stały niezabezpieczone przed kurzem i upałem lekarstwa. Wewnątrz za małą ladą siedział mężczyzna a obok niego kilku Hindusów w ubraniach nie pierwszej czystości. Warunki higieniczne panujące w tym pomieszczeniu były na poziomie sklepu z materiałami budowlanymi. Ale krople do nosa i strepsils kupiliśmy.
W międzyczasie zrobiło się ciemno. Wracając do hotelu zauważyłem, że prawie wszystkie oświetlone pojazdy, bo część jeździła bez żadnych świateł, poruszały się z włączonymi światłami drogowymi. Ponieważ szliśmy prawym poboczem bardzo nas oślepiały.
Jedziemy do Orchhy, małej miejscowości położonej około 100 kilometrów na południe od Gwalioru również w stanie Madhya Pradesh. Orchha jest znana z pięknych pałaców i świątyń, zachowanych w dobrym stanie.
Dzisiejszą noc spędzimy w Sheesh Mahal, hotelu znajdującym się w pałacu maharadży. Pałac jest położony na wyspie otoczonej wodami rzeki Betwy. Cały hotel ma osiem pokoi, każdy urządzony w innym stylu. Szczególnie wyróżniają się dwa apartamenty maharadży i maharani (po 100 USD za noc). Oglądamy apartament maharadży. Pokój urządzony stylowo, największe wrażenie robi olbrzymia wykładana marmurem łazienka z potężną kamienną wanną i sedesem wyglądającym jak tron. Jednak z wynajęcia rezygnujemy.
Po rozpakowaniu bagażu zwiedzamy dwa sąsiednie pałace położone na wyspie: Jahangir Mahal i Raj Mahal. Natomiast po obiedzie zespoły świątynne znajdujące się w miasteczku. Znajdujemy jeszcze czas aby odwiedzić grobowce dawnych władców Orchhy.
Jeszcze jeden obrazek z Indii. W drodze do świątyni Lakshmi zauważamy leżącego na ulicy martwego szczeniaka. Umarł wskutek głodu lub choroby gdyż miał napęczniały brzuch. Nie był to pierwszy przypadek tego typu. Już drugiego dnia pobytu, na ulicy Old Delhi, zauważyłem martwego cielaka a w Agrze, na poboczu drogi prowadzącej do grobowca Akbara, nieżywą od co najmniej kilku dni krowę: zwłoki były już częściowo w stanie rozkładu. Nie były to przyjemne widoki. Wspominam o tym dlatego, że stanowią one część krajobrazu Indii.
Wieczorem wybraliśmy się na spacer do miasteczka. Okazało się, że główna świątynia Ramy: Ram Raja, jest otwarta. Weszliśmy więc do środka i przez pewien czas obserwowaliśmy modlących się i plotkujących Hindusów.
Dodane komentarze
[konto usuniete] 2012-09-01 19:57:30
Ta część wycieczki równie ciekawa. Przyjemnie się czyta... :)))Przydatne adresy
Brak adres w do wy wietlenia.
Inne materia y
Dział Artykuły
Dział Artykuły powstał w celu umożliwienia zarejestrowanym użytkownikom serwisu globtroter.pl publikowania swoich relacji z podróży i pomocy innym podróżnikom w planowaniu wyjazdów.
Uwaga:
za każde dodany artykuł otrzymujesz punkty - przeczytaj o tym.