Artyku y i relacje z podr y Globtroter w
Wszystkie drogi prowadzą do...Potosi > BOLIWIA



Bogactwo jakie płynęło stąd do Hiszpanii niemal zachwiało systemem ekonomicznym ówczesnego starego świata...
Mowa jest oczywiście o boliwijskim Potosi. To najwyżej położone miasto na świecie- z centrum na wysokości ok 4 000 m n.p.m
Jeszcze wyżej znajduje się podziurawiona jak sito góra Cerro Rico i jej legendarne kopalnie srebra - źródło bogactwa Potosi.
W XVIIw miasto było kosmopolityczną stolicą „nowego świata“ i ponoć najbogatszą w ogóle.
Jednak wszystko ma swoją cenę i tak było również w tym przypadku. Szacuje się że w istniejących od XV w kopalniach zginęło ponad 4 mln ludzi. Od zawałów, katorżniczej pracy i masy rozmaitych chorób początkowo ginęli indiańscy niewolnicy później czarnoskórzy sprowadzeni na kontynent z Afryki a obecnie Indianie keczua zamieszkujący te tereny.
Dzisiaj srebra już nie ma. Wydobywa się cynę,cynk,ołów i inne minerały. Robią to miejscowi górnicy - często kilkunastoletni w warunkach które niewiele zmieniły się od czasów konkwistadorów.
Do biura podróży prowadzonego przez Dolores trafiłem przez przypadek snując się po klimatycznych uliczkach i zaułkach miasta. Była niedziela rano wszystko dookoła zamknięte,żadnych przechodniów. Po krótkiej rozmowie okazało się ze jej brat pracuje w kopalni i za kilka dolarów pokaże mi to miejsce.
Jeiro to czystej krwi Keczuas. Do górniczej dzielnicy położonej u stóp Cerro Rico zawozi nas jego znajomy-jak większość tutejszych mieszkańców rozmawiają w języku keczua.
Jeiro ma klucz do niewielkiego magazynu z ubraniem i sprzętem górniczym. Dostaję „uniform“ jednego z górników. Po drodze do sztolni wstępujemy do małego lokalnego sklepiku. Za kilkanaście boliviano kupuję pół kg liści koki,kilka lasek dynamitu i trochę saletry...
Górnicy pracują zorganizowani w niewielkie spółdzielnie bądź całkowicie indywidualnie, wykupując niewielkie „działki“ wewnątrz góry. Zarabiają tyle ile wydobędą. Materiały wybuchowe, maszyny, narzędzia i materiał na zabezpieczenie chodników kupują sami lub wynajmują za astronomiczne pieniądze.
To wszystko sprawia ze wypadki zdarzają się niemal codziennie. Brak wentylacji i prymitywne metody wydobycia powodują że średnia długość życia pracujących tu ludzi wynosi 8 lat!
Często całymi tygodniami nie udaje się nic wydobyć. Urobek wynoszony jest na plecach przez wąskie i słabo oświetlone korytarze.
Zaraz po wejściu do jednego z tysięcy korytarzy którymi poprzecinana jest góra trafiamy do obszernej groty z ponad dwuipółmetrowym posągiem boga – diabła - Tio pieszczotliwie zwanym wujkiem Tio. Żaden z górników nie rozpocznie pracy bez wcześniejszej wizyty w grocie i złożeniu daniny z liści koki,tytoniu i alkoholu.
Przez długi czas krążymy w labiryncie niezwykle ciasnych, ciemnych i wilgotnych tuneli. Od czasu do czasu trzeba pokonać kilka metrów pionowej sztolni po prymitywnych drabinach.
Przechodzimy też przez kilka olbrzymich podziemnych sal.
W końcu pojawia się przodek gdzie pracuje Jose. Na policzku ma charakterystyczne wybrzuszenie - przeżuwa liście koki.
Robią to bez wyjątku wszyscy górnicy. Pomagają sobie w ten sposób oszukać zmęczenie, głód i na dobrą sprawę w ogóle umożliwiają jakąkolwiek pracę w tak ekstremalnych warunkach.
Jose wywozi urobek w zwykłych taczkach. Dotarcie do żyły z rudą minerałów zajmuje tygodnie a czasem miesiące.
Robię na próbę jeden kurs. Po powrocie mam problemy z utrzymaniem równowagi. Mam tez zawroty głowy i ciężko wypowiedzieć choćby słowo. Wysokość 4 tys m i powietrze aż gęste od trujących gazów i pyłów robią swoje.
Niemal wszyscy pracujący tu ludzie cierpią na pylice krzemową.
Zostawiamy Jose zapas liści koki i trochę dynamitu. Na pożegnanie przed wejściem do kopalni detonujemy kilka pozostałych lasek....
Dziś Potosi jest zaledwie własnym cieniem. Niegdysiejsze hiszpańskie powiedzenie Value un Potosi straciło znaczenie.
Wszechobecna bieda i brud oraz niszczejące zabytki sprawiają przygnębiające wrażenie. W otaczających miasto favelach-dzielnicach nędzy szaleje przestępczość i wszelkiego rodzaju patologie. Indianie piją na potęgę. Jest to jeden z bardziej charakterystycznych widoków Potosi-pijani ludzie często do nieprzytomności-w tym kobiety - śpiący wprost na chodnikach.
Mimo to z okolicznych górskich osad ściągają kolejni chętni chcący odmienić swój los szukając szczęścia i bogactwa we wnętrzu Cerro Rico ....
Jeszcze wyżej znajduje się podziurawiona jak sito góra Cerro Rico i jej legendarne kopalnie srebra - źródło bogactwa Potosi.
W XVIIw miasto było kosmopolityczną stolicą „nowego świata“ i ponoć najbogatszą w ogóle.
Jednak wszystko ma swoją cenę i tak było również w tym przypadku. Szacuje się że w istniejących od XV w kopalniach zginęło ponad 4 mln ludzi. Od zawałów, katorżniczej pracy i masy rozmaitych chorób początkowo ginęli indiańscy niewolnicy później czarnoskórzy sprowadzeni na kontynent z Afryki a obecnie Indianie keczua zamieszkujący te tereny.
Dzisiaj srebra już nie ma. Wydobywa się cynę,cynk,ołów i inne minerały. Robią to miejscowi górnicy - często kilkunastoletni w warunkach które niewiele zmieniły się od czasów konkwistadorów.
Do biura podróży prowadzonego przez Dolores trafiłem przez przypadek snując się po klimatycznych uliczkach i zaułkach miasta. Była niedziela rano wszystko dookoła zamknięte,żadnych przechodniów. Po krótkiej rozmowie okazało się ze jej brat pracuje w kopalni i za kilka dolarów pokaże mi to miejsce.
Jeiro to czystej krwi Keczuas. Do górniczej dzielnicy położonej u stóp Cerro Rico zawozi nas jego znajomy-jak większość tutejszych mieszkańców rozmawiają w języku keczua.
Jeiro ma klucz do niewielkiego magazynu z ubraniem i sprzętem górniczym. Dostaję „uniform“ jednego z górników. Po drodze do sztolni wstępujemy do małego lokalnego sklepiku. Za kilkanaście boliviano kupuję pół kg liści koki,kilka lasek dynamitu i trochę saletry...
Górnicy pracują zorganizowani w niewielkie spółdzielnie bądź całkowicie indywidualnie, wykupując niewielkie „działki“ wewnątrz góry. Zarabiają tyle ile wydobędą. Materiały wybuchowe, maszyny, narzędzia i materiał na zabezpieczenie chodników kupują sami lub wynajmują za astronomiczne pieniądze.
To wszystko sprawia ze wypadki zdarzają się niemal codziennie. Brak wentylacji i prymitywne metody wydobycia powodują że średnia długość życia pracujących tu ludzi wynosi 8 lat!
Często całymi tygodniami nie udaje się nic wydobyć. Urobek wynoszony jest na plecach przez wąskie i słabo oświetlone korytarze.
Zaraz po wejściu do jednego z tysięcy korytarzy którymi poprzecinana jest góra trafiamy do obszernej groty z ponad dwuipółmetrowym posągiem boga – diabła - Tio pieszczotliwie zwanym wujkiem Tio. Żaden z górników nie rozpocznie pracy bez wcześniejszej wizyty w grocie i złożeniu daniny z liści koki,tytoniu i alkoholu.
Przez długi czas krążymy w labiryncie niezwykle ciasnych, ciemnych i wilgotnych tuneli. Od czasu do czasu trzeba pokonać kilka metrów pionowej sztolni po prymitywnych drabinach.
Przechodzimy też przez kilka olbrzymich podziemnych sal.
W końcu pojawia się przodek gdzie pracuje Jose. Na policzku ma charakterystyczne wybrzuszenie - przeżuwa liście koki.
Robią to bez wyjątku wszyscy górnicy. Pomagają sobie w ten sposób oszukać zmęczenie, głód i na dobrą sprawę w ogóle umożliwiają jakąkolwiek pracę w tak ekstremalnych warunkach.
Jose wywozi urobek w zwykłych taczkach. Dotarcie do żyły z rudą minerałów zajmuje tygodnie a czasem miesiące.
Robię na próbę jeden kurs. Po powrocie mam problemy z utrzymaniem równowagi. Mam tez zawroty głowy i ciężko wypowiedzieć choćby słowo. Wysokość 4 tys m i powietrze aż gęste od trujących gazów i pyłów robią swoje.
Niemal wszyscy pracujący tu ludzie cierpią na pylice krzemową.
Zostawiamy Jose zapas liści koki i trochę dynamitu. Na pożegnanie przed wejściem do kopalni detonujemy kilka pozostałych lasek....
Dziś Potosi jest zaledwie własnym cieniem. Niegdysiejsze hiszpańskie powiedzenie Value un Potosi straciło znaczenie.
Wszechobecna bieda i brud oraz niszczejące zabytki sprawiają przygnębiające wrażenie. W otaczających miasto favelach-dzielnicach nędzy szaleje przestępczość i wszelkiego rodzaju patologie. Indianie piją na potęgę. Jest to jeden z bardziej charakterystycznych widoków Potosi-pijani ludzie często do nieprzytomności-w tym kobiety - śpiący wprost na chodnikach.
Mimo to z okolicznych górskich osad ściągają kolejni chętni chcący odmienić swój los szukając szczęścia i bogactwa we wnętrzu Cerro Rico ....
Dodane komentarze
[konto usuniete] 2018-03-24 12:07:46
Liście koki, paskudne. I skuteczne na mal de Puna.Smok-1 2016-01-09 13:57:51
He, he, widzę, że dotarłeś do tego samego źródła co ja (bo tam też było El Alto) jako drugie... Co do tej Rinconady Wiki podaje że to miasto, w 2012 liczyło ponoc 50 tys. mieszkańców. Te bryłki to już są po przetopieniu, bo raczej w rudzie się w miarę czystego srebra nie znajduje. Tak czy owak podczas zwiedzania Potosi wizyta w kopalni jest niezbędna dla zrozumienia historii miasta. Pozdrawiam.Borneo85 2016-01-06 22:25:39
Jest jeszcze kwestia El Alto również w Boliwii ale jak to zwykle bywa różne źródła podają różne dane...Borneo85 2016-01-06 22:19:52
La Rinconada została uznana w 2013 przez National Geographic za najwyżej na świecie położnie MIEJSCE zamieszkane przez człowieka.Jest fajny dokument chyba na Planete właśnie o osadzie górniczej La Rinconada.
A co do bryłek czystego srebra to zachowałbym daleko idącą ostrożnośc...
pozdrawiam
Smok-1 2016-01-06 21:03:58
Najwyżej położone miasto na świecie to La Rinconada w Peru 5100 m.n.p.m. (nota bene też górnicze). Srebro jeszcze jest, tylko w niewielkich ilościach - w sklepikach jubilerskich w centrum Potosi można nawet obejrzeć bryłki czystego srebra. Najgorsze są metody pozyskiwania srebra z rudy (mielenie skał i duża ilość chemii, a po uzyskaniu srebrnego szlamu wszystkie odpadki płyną do rzeki). O przestępczości w Potosi też krążą legendy, ostatnio chyba się co nieco poprawiło ....Menhir 2016-01-06 19:12:54
Przejmująca relacja. Nie dotarłam aż tak daleko, więc nie mam takich obserwacji. Ale liście koki też żułam.Przydatne adresy
Brak adres w do wy wietlenia.
Inne materia y
Dział Artykuły
Dział Artykuły powstał w celu umożliwienia zarejestrowanym użytkownikom serwisu globtroter.pl publikowania swoich relacji z podróży i pomocy innym podróżnikom w planowaniu wyjazdów.
Uwaga:
za każde dodany artykuł otrzymujesz punkty - przeczytaj o tym.