Artykuły i relacje z podróży Globtroterów
Ekstradycja (w trosce o moje bezpieczeństwo) > MALI


Około 8:00 lokalnym autobusem z SEVARE, przyjechałem do DOUENTZA skąd zamierzałem udać się do Kraju DOGONOW, TIMBUKTU i kilku innych, atrakcyjnych miejsc. Ale ok 17:00 pod hotel w którym akurat przebywałem podjechały dwa samochody: z żandarmerią oraz żołnierzami i jak w durnym filmie dali mi 5 min na spakowanie się i udanie się z nimi. Zapytałem dlaczego? Zawieziemy cię tam skąd przyjechałeś tzn do SEVARE (to prawie MOPTI) usłyszałem. Najpierw zajechaliśmy do miejscowych koszar, tam były przygotowane trzy samochody wojskowe z kompletem żołnierzy każdy, zająłem miejsce ( jak jakiś BIN LADEN albo inna gwiazda światowego terroryzmu) w pierwszym samochodzie wyposażonym w małe działko.
Ruszyliśmy i po 5 godzinach ( 180km ) podskakiwania ( połowa drogi to głównie dziury i resztki asfaltu) z plecakiem na kolanach, bez możliwości ruchu, dojechaliśmy do posterunku żandarmerii w SEVARE. Po drodze minęliśmy dwie spalone ciężarówki a nas minęły dwa autobusy. Bylem kompletnie wykończony i niemożliwie wkurzony ponieważ nie mogłem zrozumieć skąd to cale zamieszanie. W rozmowach pomiędzy mundurowymi często powtarzały się słowa „collonel” i „ambasada”. Dziwiło mnie to bardzo bowiem nie znałem żadnego pułkownika a ambasady polskiej w Bamako nie ma. Tam ( w SEVARE) szef posterunku żandarmerii dużo gadał, niewiele zrozumiałem ale po pewnym czasie podano mi telefon. Po drugiej stronie była Pani Konsul ambasady polskiej w DAKARZE.
Poinformowała mnie ze aktualnie jestem jedynym obywatelem polskim w MALI. Mogłem poczuć się jak gwiazda albo jakiś inny celebryta ale nie do końca była to prawda. Wylatując z Bamako, na lotnisku spotkałem trójkę Polaków którzy również zostali zawróceni po drodze. Oni udali się do Beninu. W „TROSCE” o moje bezpieczeństwo (podobno grozi mi porwanie - to takie prostackie tłumaczenie służb które mają wszystko w dupie ale chcą mieć jak najmniej problemów na głowie) służby bezpieczeństwa MALI zdecydowały o natychmiastowym odstawieniu mnie do BAMAKO z zakazem opuszczania miasta i zaleceniem jak najszybszego opuszczenia MALI. Ponieważ ze służbami w obcym kraju nie dyskutuje się, z rezygnacją przyjąłem narzucone decyzje. Podobno mam mieć ,,anioła stróża” tak przynajmniej mówiła pani konsul, ale to też pewnie jej fantazja.
Po przespaniu nocy w paskudnej norze ( to był lokalny posterunek żandarmerii a spałem w celi dla aresztantów pod kocem który czasy świeżości i czystości dawno miał już za sobą) w asyście trzech żandarmów zostałem przewieziony do BAMAKO. Z SEVARE ruszyliśmy o 6:00, na śniadanie dostałem butelkę wody i to musiało mi wystarczyć za prowiant na całą podróż. Znowu siedziałem między dwoma konwojentami, praktycznie bez możliwości ruchu nogami (skończyło się to odnowieniem choroby i szpitalem po powrocie do Polski). Po drodze moi konwojenci jedli coś w przydrożnych budach ale ja nie chciałem ryzykować kłopotów żołądkowych i wolałem nic nie jeść. Moja prośba o zajechanie do jakiejś lepszej (czystej) restauracji, została zignorowana. Żeby było atrakcyjniej, to po dwóch godzinach jazdy samochód uległ awarii i z radosną prędkością 20km/godz wróciliśmy do SEVARE aby zmienić samochód. Ostatecznie po 10 godzinach jazdy odstawiono mnie na kolejny komisariat żandarmerii tym razem już w BAMAKO. Tam musiałem trochę poczekać na tłumacza (z angielskiego) po czym zadano mi wiele, w większości banalnych pytań. Po prawie dwóch godzinach „rozmowy” odwieziono mnie do wskazanego przeze mnie hotelu (Le BAOBAB).
Na tym zakończyła się moja podróż po MALI. Pozostało przebookować bilet i wracać do kraju. W Mali spędziłem 10 dni i nie widziałem żadnego miejsca które było celem mojego przyjazdu do tego kraju.
Na otarcie łez, z BAMAKO zamiast do Polski poleciałem do ADDIS ABEBY i w Etiopii spędziłem prawie dwa tygodnie. Tam też nie wszystko było tak jakbym chciał ale nie tak dramatycznie jak w Mali. Pod koniec pobytu w Etiopii \\\"rozleciała\\\" mi się noga tzn odnowiło się zapalenie żył.
W samolocie do Londynu zjadłem wszystkie środki przeciwbólowe jakie miałem a po przylocie do Polski trafiłem do szpitala z rozpoznaniem ostrego zapalenia żył (to m.in. skutek przejazdów pojazdami wojskowo-policyjnymi w Mali).
Aktualnie jestem w domu, robię sobie zastrzyki i praktycznie nie mogę chodzić.
Ruszyliśmy i po 5 godzinach ( 180km ) podskakiwania ( połowa drogi to głównie dziury i resztki asfaltu) z plecakiem na kolanach, bez możliwości ruchu, dojechaliśmy do posterunku żandarmerii w SEVARE. Po drodze minęliśmy dwie spalone ciężarówki a nas minęły dwa autobusy. Bylem kompletnie wykończony i niemożliwie wkurzony ponieważ nie mogłem zrozumieć skąd to cale zamieszanie. W rozmowach pomiędzy mundurowymi często powtarzały się słowa „collonel” i „ambasada”. Dziwiło mnie to bardzo bowiem nie znałem żadnego pułkownika a ambasady polskiej w Bamako nie ma. Tam ( w SEVARE) szef posterunku żandarmerii dużo gadał, niewiele zrozumiałem ale po pewnym czasie podano mi telefon. Po drugiej stronie była Pani Konsul ambasady polskiej w DAKARZE.
Poinformowała mnie ze aktualnie jestem jedynym obywatelem polskim w MALI. Mogłem poczuć się jak gwiazda albo jakiś inny celebryta ale nie do końca była to prawda. Wylatując z Bamako, na lotnisku spotkałem trójkę Polaków którzy również zostali zawróceni po drodze. Oni udali się do Beninu. W „TROSCE” o moje bezpieczeństwo (podobno grozi mi porwanie - to takie prostackie tłumaczenie służb które mają wszystko w dupie ale chcą mieć jak najmniej problemów na głowie) służby bezpieczeństwa MALI zdecydowały o natychmiastowym odstawieniu mnie do BAMAKO z zakazem opuszczania miasta i zaleceniem jak najszybszego opuszczenia MALI. Ponieważ ze służbami w obcym kraju nie dyskutuje się, z rezygnacją przyjąłem narzucone decyzje. Podobno mam mieć ,,anioła stróża” tak przynajmniej mówiła pani konsul, ale to też pewnie jej fantazja.
MOPTI, marchewkowa krolowa, MALI
Po przespaniu nocy w paskudnej norze ( to był lokalny posterunek żandarmerii a spałem w celi dla aresztantów pod kocem który czasy świeżości i czystości dawno miał już za sobą) w asyście trzech żandarmów zostałem przewieziony do BAMAKO. Z SEVARE ruszyliśmy o 6:00, na śniadanie dostałem butelkę wody i to musiało mi wystarczyć za prowiant na całą podróż. Znowu siedziałem między dwoma konwojentami, praktycznie bez możliwości ruchu nogami (skończyło się to odnowieniem choroby i szpitalem po powrocie do Polski). Po drodze moi konwojenci jedli coś w przydrożnych budach ale ja nie chciałem ryzykować kłopotów żołądkowych i wolałem nic nie jeść. Moja prośba o zajechanie do jakiejś lepszej (czystej) restauracji, została zignorowana. Żeby było atrakcyjniej, to po dwóch godzinach jazdy samochód uległ awarii i z radosną prędkością 20km/godz wróciliśmy do SEVARE aby zmienić samochód. Ostatecznie po 10 godzinach jazdy odstawiono mnie na kolejny komisariat żandarmerii tym razem już w BAMAKO. Tam musiałem trochę poczekać na tłumacza (z angielskiego) po czym zadano mi wiele, w większości banalnych pytań. Po prawie dwóch godzinach „rozmowy” odwieziono mnie do wskazanego przeze mnie hotelu (Le BAOBAB).
Na tym zakończyła się moja podróż po MALI. Pozostało przebookować bilet i wracać do kraju. W Mali spędziłem 10 dni i nie widziałem żadnego miejsca które było celem mojego przyjazdu do tego kraju.
Na otarcie łez, z BAMAKO zamiast do Polski poleciałem do ADDIS ABEBY i w Etiopii spędziłem prawie dwa tygodnie. Tam też nie wszystko było tak jakbym chciał ale nie tak dramatycznie jak w Mali. Pod koniec pobytu w Etiopii \\\"rozleciała\\\" mi się noga tzn odnowiło się zapalenie żył.
W samolocie do Londynu zjadłem wszystkie środki przeciwbólowe jakie miałem a po przylocie do Polski trafiłem do szpitala z rozpoznaniem ostrego zapalenia żył (to m.in. skutek przejazdów pojazdami wojskowo-policyjnymi w Mali).
Aktualnie jestem w domu, robię sobie zastrzyki i praktycznie nie mogę chodzić.
Jak widać to wszystko można określić jednym słowem: KATASTROFA
Ale
\\\"czy widział ktoś piękniejszą katastrofę\\\"
/zorba/
Ale
\\\"czy widział ktoś piękniejszą katastrofę\\\"
/zorba/
Dodane komentarze
brak komentarzy
Przydatne adresy
Brak adresów do wyświetlenia.
Inne materiały
Dział Artykuły
Dział Artykuły powstał w celu umożliwienia zarejestrowanym użytkownikom serwisu globtroter.pl publikowania swoich relacji z podróży i pomocy innym podróżnikom w planowaniu wyjazdów.
Uwaga:
za każde dodany artykuł otrzymujesz punkty - przeczytaj o tym.