Artyku y i relacje z podr y Globtroter w
Hinduskie Świątynie Skalne > INDIE
jedrzej relacje z podróży
Stan Maharastra w zachodnich Indiach znany jest ze świątyń wykutych w skałach. Do najbardziej znanych należą te w Ajancie i Ellorze. Położone na uboczu głównych szlaków turystycznych Indii są rzadko odwiedzane przez zorganizowane grupy, za to licznie przybywają tu Hindusi. Ponieważ dla trzech religii hinduskich: hinduizmu, buddyzmu i dżinizmu, są one tak ważne, jak np. Taj Mahal dla islamu, postanowiliśmy spędzić w stanie Maharastra trochę czasu. Do Jalgaonu, miasta leżącego w pobliżu Ajanty, przyjechaliśmy późnym wieczorem.
Rano jemy śniadanie, następnie wynajmujemy autorikszę i jedziemy na dworzec autobusowy. W planach mamy wizytę w buddyjskich świątyniach Ajanty. Autobus łapiemy prawie natychmiast, tak że po półtora godzinie jesteśmy na miejscu, z którego odjeżdżają specjalne autokary do grot. Jest to duży ośrodek z parkingami, sklepami znajduje się tu nawet hotel. Na przystanek autokaru prowadzi nas Hindus, którego poznaliśmy podczas podróży. Musimy mu obiecać, że po powrocie, odwiedzimy jego sklep z pamiątkami. Po kilku minutach jazdy, za siedem rupii, jesteśmy na miejscu. W kasie kupujemy bilety (250 rupii od osoby) i rozpoczynamy wspinaczkę. Aby dotrzeć do grot należy pokonać ponad sto stopni. Za czterysta rupii można być wniesionym w lektyce.
Po wejściu rozpościera się piękny widok na groty położone w głębokim wąwozie w kształcie podkowy, utworzonym przez rzekę Waghore. Wykuwanie świątyń rozpoczęto w III wieku p.n.e., za czasów panowania Asioki z dynastii Maurijów, wielkiego orędownika buddyzmu. Zakończono około 650-tego roku n.e. Groty zostały porzucone wraz z upadkiem buddyzmu w Indiach i zapomniane do 28 04.1819 roku. W tym dniu brytyjski oficer John Smith natknął się na nie przypadkiem podczas polowania.
Taka sama sytuacja miała miejsce w przypadku świątyń w Khajuraho. Zbudowane w X wieku naszej ery, porzucone i pochłonięte przez dżunglę zostały ponownie odkryte w XIX wieku przez polującego oficera armii brytyjskiej.
Przez kilkaset lat wykuto trzydzieści świątyń w dwóch okresach. W pierwszym, który trwał do I wieku p.n.e., wykuto groty 8,9,10 (10 najstarsza 200BC),12,13. Był to okres szkoły starszych, hinajana, (mały wóz). Jest to odłam buddyzmu, gdzie podkreśla się rolę zdobycia mądrości w osiągnięciu zbawienia. W tym celu należy się wyrzec świata i wieść żywot pełen wyrzeczeń, oddając się postom i medytacji. Budda nigdy nie był przedstawiany bezpośrednio tylko pod postacią symbolu jak ślad stopy czy koła dharmy. Stąd groty z tego okresu są pozbawione posągów Buddy, płaskorzeźb i ornamentyki, aby nie rozpraszały podczas medytacji
Następnie była 400 letnia przerwa w wykuwaniu świątyń. W drugim wieku naszej ery z buddyzmu wyodrębniła się szkoła mahajany (wielki wóz). Kładzie się tutaj nacisk na naukę Buddy głoszącą, że zbawienie jest dostępne dla wszystkich. Mahajana opiera się na poglądzie, że miłość i współczucie Buddy są tak wielkie, że nikomu nie odmówiłby on zbawienia. Oświecenie nie jest wynikiem surowej dyscypliny wewnętrznej, lecz wiary, okazywania współczucia wszystkiemu co żyje oraz postępowania zgodnie z „ośmioraką ścieżką”, która decyduje o postępowaniu, myślach i wierze człowieka. A ponieważ wszyscy ludzie mają naturę Buddy, więc każdy może zostać oświeconym (Buddą) lub Bodhisattwą (istotą, która osiągnęła oświecenie, ale nie odchodzi w nirwanę, aby pomagać ludziom w doskonaleniu się).
W IV wieku n.e. nastąpił drugi okres wykuwania świątyń. Protektorami byli królowie z panującej wówczas dynastii Guptów. Zgodnie z dominującą w tym okresie , na terenie Indii, szkołą mahajana, wykute groty zawierają postacie Buddy w otoczeniu Bothisattwów oraz są bardziej urozmaicone (np. bogata ornamentyka kapiteli kolumn). Najpiękniejszymi świątyniami wykutymi w tym okresie są groty 1,2 16, 19 oraz 26.
W ostatnim okresie tzn. w VI i VII wieku groty były zdobione malowidłami. Malowidła przedstawiają dzieje Buddy, sceny z życia indyjskiej arystokracji, wieśniaków czy też sceny z epickich eposów: Mahabharaty i Ramajany. Same malowidła nie są freskami, były nakładane na suchą i odpowiednio przygotowaną powierzchnię. W celu uzyskania trwałości i odporności na wilgoć, do pigmentu dodawano składniki roślinne i zwierzęce.
W kompleksie są świątynie dwóch typów. Klasztory (vihara) oraz sanktuaria przeznaczone do modłów (chaitya).
Vihara to ogromna sala otoczona, bogato rzeźbionymi, kolumnami. W ścianach bocznych są wykute cele dla mnichów. We frontowej (naprzeciw wejścia) znajduje się jedna lub kilka kaplic, w każdej z nich jest umieszczony posąg Buddy nauczającego w otoczeniu bodhisattwów. Wejścia do kaplic są odgrodzone od głównego hollu łańcuchami. W grocie nr.2 strażnik widząc, że poza nami nikogo nie ma zdjął łańcuch i pozwolił nam wejść do środka trzech kaplic. Zauważyłem, że w tym samym czasie jego kolega zamknął drzwi wejściowe do świątyni. Przez parę minut mogliśmy obejrzeć i sfilmować wnętrza kaplic. Oczywiście musieliśmy zrewanżować się odpowiednim napiwkiem.
Chaitya przypomina trójnawową katedrę. Nawa główna jest zakończona półkolistym żebrowanym stropem. Boczne, oddzielone od głównej kolumnadą, są dużo niższe. W absydzie znajduje się stupa.
Obecnie, wpisane na listę UNESCO, stanowią jedną z większych atrakcji turystycznych Indii.
Zwiedzenie całego kompleksu zajęło nam ponad cztery godziny. Zmęczeni idziemy do restauracji odpocząć i zjeść obiad. Ja zamawiam thali i chapati. Po obiedzie, idąc na przystanek, kupuję od ulicznego sprzedawcy kasetę DVD o zabytkach stanu Maharastra. Wyjściowa cena to 2500 rupii, transakcyjna 300.
Tym razem za przejazd płacimy 12 rupii, ale za to jedziemy klimatyzowanym autokarem. Nadmuch jest tak silny, że nie wiem gdzie schować głowę, aby nie dostać zapalenia ucha. Zgodnie z obietnicą odwiedzamy sklep naszego znajomego z autobusu. Nic nie kupujemy, towar jest marnej jakości za to drogi. Zauważyłem, że pamiątki na straganach położonych w bezpośrednim sąsiedztwie znanych zabytków są dużo droższe niż analogiczne w eleganckich sklepach dużych miast.
Nazajutrz z samego rana jedziemy do Aurangabadu. Hotel MTDC Holiday Resort zarezerwowaliśmy telefonicznie w Jalgaonie. Jest to duży kompleks, składający się z kilku budynków, położony niedaleko dworca kolejowego. Za pokój płacimy 1200 rupii. Nie jest tak urządzony jak ten w Jalgaonie, ale jest wystarczająco duży i wygodny. W agencji turystycznej, znajdującej się w recepcji, kupujemy na jutro wycieczkę do Daulatabadu i Ellory. Koszt na osobę to dwieście rupii za transport i przewodnika. Wstępy należy opłacić we własnym zakresie na miejscu. Na obiad idziemy do polecanej przez Lonely Planet restauracji wegetariańskiej. Tym bardziej, że znajduje się naprzeciw naszego hotelu. Zamawiamy paneer tzn. kawałki specjalnego sera wytwarzanego z zsiadłego mleka, ja w sosie pomidorowym, Ania szpinakowym do tego chapati.
Po obiedzie idziemy na dworzec kolejowy, z którego za dwa dni mamy odjechać do Bombaju. Na miejscu sprawdzamy godzinę odjazdu i numer peronu. Następnie autorikszą jedziemy do parku. Park nie jest imponujący, ale chwilę odpoczywamy na ławce pod palmami. Całe popołudnie i wieczór włóczymy się po centrum miasta. Pretekstem jest poszukiwanie kantoru wymiany walut. Mam jeszcze rupie, ale postanawiam, że wymienię trochę dolarów. W końcu znajdujemy kantor. Za dwieście dolarów dostaję około dziesięciu tysięcy rupii w banknotach po sto rupii. Paczka banknotów jest tak gruba, że wypycha mi kieszeń. W pierwszej chwili odmawiam jej przyjęcia. Kasjer bierze pieniądze i wychodzi z kantoru, po dłuższej chwili wraca jednak z tą samą paczką. Kapituluję. Podobną sytuację miałem w Iranie, gdzie za trzysta dolarów dostałem dwa miliony siedemset tysięcy riali w banknotach po dziesięć i dwadzieścia tysięcy, ale tam były to najwyższe nominały. Kolację jemy w restauracji hotelowej.
Następnego dnia rano punktualnie wyjeżdżamy spod hotelu. Oprócz nas uczestnikami wycieczki są: Nowozelandczyk z synem, para Koreańczyków oraz pięciu Hindusów. Zwiedzanie zaczynamy od Daulatabadu położonego 13 kilometrów od Aurangabadu. Twierdza została zbudowana w XV wieku przez sułtana Mohammeda z delijskiej dynastii Tughlaq. Zamierzał przenieść tutaj swoją stolicę i przesiedlić całą ludność z Delhi. Drobnostka tylko 1100 kilometrów na południe. Na szczęście nie zrealizował swoich zamiarów; umarł przed zakończeniem budowy.
Sama twierdza jest imponująca. Na szczycie wzgórza stoi centralny bastion, górując 200 metrów nad fosą i murami obronnymi, o długości pięciu kilometrów, które otaczają całe wzgórze. Dawniej w fosie pływały krokodyle i jadowite węże. Przy moście zwodzonym wybudowano bastion, na którym umieszczone sześciometrowej długości działo. Znajduje się ono tam do dzisiaj. Po przejściu po moście nad fosą, jedyna droga na szczyt prowadzi przez wykuty w litej skale korytarz. Idąc mijamy setki nietoperzy przyczepionych do stropu. Trud wspinaczki wynagradza piękny widok na znajdującą się u stóp wzgórza świątynię dżinijską oraz minaret. Praktycznie twierdza była nie do zdobycia. Wracając do autokaru musimy odganiać się od małp żądających od nas haraczu.
Drugi punk wycieczki, Ellora, grupa skalnych świątyń trzech największych religii w Indiach: Buddyzmu, Hinduizmu i Dżinizmu. Najstarsze są świątynie (chaitya) i klasztory (vihara) buddyjskie. Były wykute w latach 600 – 900 A.D. Świątynie hinduistyczne wykuto w latach 650 – 1050 A.D. natomiast dżinijskie w latach 800 – 1280 A.D.
Świątynie buddyjskie są bardzo podobne do tych, które oglądaliśmy w Ajancie. Nawet płaskorzeźby są tego samego typu. Były zresztą wykuwane bezpośrednio po zakończeniu prac w Ajancie przez rzeźbiarzy tej samej szkoły.
Wśród świątyń hinduistycznych najbardziej fascynująca jest świątynia Kailasa. Bez wątpienia to arcydzieło jest jednym z największych, o ile nie największym, osiągnięciem budownictwa sakralnego w dziejach ludzkości. Wybudowana w czasach panowania króla Krishna I z dynastii Rashtrakuta w VIII wieku, reprezentuje górę Kailas w Tybecie – himalajski dom Sziwy. Technika budowy polegała na wycięciu w skale trzech olbrzymich „bruzd” a następnie, przy użyciu prymitywnych narzędzi, „wyzwolenia” obecnego kształtu świątyni. O skali budowy niech świadczy fakt, że wykuwanie świątyni trwało sto pięćdziesiąt lat i w ciągu tego czasu usunięto dwieście tysięcy ton gruzu skalnego. W skale otaczającej świątynię z trzech stron, wykuto galerię. Jej ściany, jak również ściany świątyni pokrywają panele wypełnione płaskorzeźbami przedstawiającymi sceny z największych epickich poematów hinduistycznych: Ramajany i Mahabharaty oraz przygody Krishny. Najbardziej znane są panele ilustrujące historię upokorzenia demona Ravana przez Sziwę. Demon, chcąc zademonstrować swoją potęgę potrząsał górą Kailas. Sziwa zgiął ją palcem od nogi. Ciekawostką może być fakt, że świątynia jest wciąż używana do modłów. Sziwa jest czczony pod postacią lingi (falusa).
Najmłodsze świątynie, dżinijskie, znajdują się około kilometra na północ od świątyń hinduistycznych. Najbardziej reprezentacyjną jest dwupoziomowa świątynia Indra Sabha. Parter jest podobny, chociaż dużo mniejszy i uboższy do Kailasa, ale piętro, na które prowadzą bardzo strome i śliskie schody, jest bardzo bogato dekorowane. Znajdują się tam wyobrażenia wielkich nauczycieli dżinizmu, Parasnatha i Gomatesshvara oraz kapliczka poświęcona twórcy dżinizmu księciu Mahavira. Grota ta jest godna polecenia ze względu na bardzo kunsztowne płaskorzeźby.
W drodze powrotnej, zatrzymaliśmy się przy świątyni Ghrusneswar. Zbudowana w VIII wieku zawiera jeden z dwunastu „lingamów światła” i dlatego stanowi cel wielu pielgrzymów z całych Indii.
Sziwa jako niszczyciel a jednocześnie kreator Uniwersum jest często przedstawiany pod postacią lingi, bądź lingama. Spośród wszystkich lingamów reprezentujących Sziwę zostało wyróżnionych dwanaście, to lingamy światła. Są one rozrzucone po całych Indiach. Według hinduistów mają moc ogniskowania energii kosmosu a tym samym podtrzymują wibracje Ziemi. Podobno w miejscach, gdzie znajdują się lingamy światła odnotowuje się silne pole elektromagnetyczne. Odbycie w ciągu życia pielgrzymek do wszystkich dwunastu lingamów ma zapewnić mokszę, czyli ostateczne wyzwolenie z samsary (ciągu kolejnych wcieleń duszy). W stanie Maharastra są umiejscowione aż cztery lingamy światła, w tym jeden w tej świątyni. Dotknięcie tego lingmana ma ponoć zapewnić posiadanie potomstwa, nawet tym osobą, a może przede wszystkim tym, które mają z tym kłopot.
Rzeczywiście na terenie świątyni znajdowało się wielu wiernych i aby się dostać do środka należało ustawić się w długiej kolejce. Sam budynek bogato rzeźbiony przypominał trochę te świątynie, które trzy lata temu zwiedzaliśmy w Khajuraho. Z wejścia do środka zrezygnowaliśmy, ale udało mi się zrobić dwa ciekawe zdjęcia żebrakom siedzącym w cieniu świątyni. Oczywiście musiałem użyć odpowiednich argumentów, aby uzyskać ich zgodę.
Po przybyciu do Aurangabadu zwiedzamy jeszcze dwa zabytki: Bibi-ka Makbara oraz Panczakki. Pierwszy to mauzoleum żony Aurangzeba, cesarza z dynastii Mogołów, znany jako mały Taj Mahal. Rzeczywiście kształtem przypomina ten prawdziwy Taj Mahal w Agrze, zbudowany przez ojca Aurangzeba, cesarza Szahdżahana, po śmierci jego ukochanej żony Mumtaz. Drugi, Panczakki, to średniowieczny młyn wodny poruszany wodą sprowadzaną podziemnym kanałem z odległych o sześć kilometrów gór. Na terenie młyna rośnie olbrzymi figowiec bengalski. Jego pień wygląda jak warkocz spleciony z kilkudziesięciu cienkich „drzewek”. Takie drzewa spotykaliśmy w wielu miejscach stanu Maharastra, ale ten zafascynował mnie swoim ogromem. Wieczór spędziliśmy w hotelu, odpoczywając po męczącym dniu.
Po śniadaniu wynajmujemy autorikszę i jedziemy obejrzeć buddyjskie groty położone kilka kilometrów od Aurangabadu. Nie są one tak znane jak te w Ellorze czy Ajancie, ale w grocie numer siedem znajdują się rzeźby o tematyce erotycznej, co stanowi dużą rzadkość w świątyniach buddyjskich. Świątynie zostały wykute w dwóch miejscach oddalonych od siebie około kilometra. Z parkingu podchodzimy parę minut, aby dotrzeć do grot I – V. Jesteśmy tylko my i posągi Buddy. Siedzimy w cieniu wejścia do świątyni, cisza, przyjemny chłód z wnętrza oraz widok na księżycowy krajobraz okolicy sprawiają, że miejsce to ma osobliwy urok. Dopiero wracając na parking, spotykamy następnych turystów wspinających się pod górę. Autorikszą podjeżdżamy do grot VI – XII. Tutaj zwiedzamy tylko świątynię numer VII z erotycznymi płaskorzeźbami. Przedstawiają one apsary naturalnej wielkości. Trochę zmęczeni siedzimy przed wejściem, obserwując jak para zielonych papug karmi swoje młode znajdujące się w gnieździe przyczepionym do skały.
Dzisiaj płyniemy na wyspę Elephanta, oddaloną o godzinną przejażdżkę stateczkiem od Bramy Indii. Wyspa jest znana z jaskiń świątynnych wykutych w VII – VIII wieku. Główną grotą, przyciągającą tysiące turystów, jest grota numer jeden. W jej wnętrzu znajduje się pięciometrowej wysokości trójgłowe popiersie Sziwy oraz szereg paneli z płaskorzeźbami przedstawiającymi sceny z jego życia. Na uwagę zasługuje również kapliczka zawierająca lingę – symbol Sziwy jako kreatora.
Po opuszczeniu statku, przesiadamy się do kolejki kursującej wzdłuż grobli, łączącej przystań z wyspą. Aby dostać się do grot należy podejść pod górę schodami. Po obydwu stronach mnóstwo straganów z pamiątkami. Nie ma zbyt wielu turystów, a więc bardziej odczuwamy nachalność sprzedawców i jest nam trudniej się od nich odpędzić. Na górze kupujemy bilety (250 rupii od osoby) i wchodzimy na teren parku. Na początku zwiedzamy główną świątynię w grocie numer jeden. Rzeczywiście robi wrażenie. Następnie oglądamy kolejne groty i uganiające się po drzewach małpki. W okolicy groty numer pięć spotykamy Polkę, tę z którą mieszkaliśmy w jednym hotelu w Jalgaonie. Wracamy do punktu startowego przy kasie a następnie wspinamy się na szczyt wzgórza, aby obejrzeć znajdujące się tam dziewiętnastowieczne działo. Po zejściu z góry jemy obiad w restauracji z pięknym widokiem na przystań statków oraz groblę. Wczesnym popołudniem wracamy do Bombaju.
Dodane komentarze
brak komentarzy
Przydatne adresy
tytu | licznik | ocena | uwagi |
---|---|---|---|
dzienniki z podróży | 849 | Zdjęcia oraz opisy wypraw, które odbyliśmy do wielu krajów głónie Azji i Afryki |
Inne materia y
Dział Artykuły
Dział Artykuły powstał w celu umożliwienia zarejestrowanym użytkownikom serwisu globtroter.pl publikowania swoich relacji z podróży i pomocy innym podróżnikom w planowaniu wyjazdów.
Uwaga:
za każde dodany artykuł otrzymujesz punkty - przeczytaj o tym.