Artyku y i relacje z podr y Globtroter w
Chiny 2010 – kulinarny raj > CHINY
kasai relacje z podróży
Odwiedzając Chiny w 2009 roku kuchnia chińska nas nie zachwyciła! Po tygodniu spędzonym w Pekinie, nie mogłam już patrzeć na chińskie jedzenie, a wszędobylski zapach kolendry kojarzył mi się ze wszystkim, tylko nie z rozkoszami podniebienia.
Trochę lepiej było później na południu Chin – w Yangshuo znowu odkryliśmy fantastyczne smaki. Ale to była raczej kuchnia tajska.
W 2010r było inaczej!
Trochę lepiej było później na południu Chin – w Yangshuo znowu odkryliśmy fantastyczne smaki. Ale to była raczej kuchnia tajska.
W 2010r było inaczej!
Czy to zasługa tego, że mieliśmy więcej szczęścia przy zamawianiu potraw, czy też trafialiśmy na bardziej zróżnicowane restauracje – dość, że przez dwa tygodnie spędzone w Szanghaju i w Pekinie w pełni rozkoszowaliśmy się smakami jakie oferuje przebogata kuchnia chińska.
To że w całej Azji warto jeść na ulicy - chyba nie muszę nikogo przekonywać. Oczywiście czasem warto włączyć rozsądek, ale tak naprawdę jedzenie w barkach na ulicy jest bezpieczne i bardzo smaczne.
Z przebojów ulicy dla mnie na pierwszym miejscu są bułeczki/pierożki na parze z przeróżnymi nadzieniami. Do śniadaniowych hitów mogę też zaliczyć wielkie naleśniki na ostro które bardzo często spotykaliśmy w Szanghaju.
Przestawienie się na takie śniadania ma też duży plus finansowy – pierożki kosztują 0,5 – 2Y, a za bułkę (coś w stylu naszej drożdżówki) w klonie europejskich piekarni trzeba zapłacić 5- 6 Y. Nie mogę nie wspomnieć o wprawdzie dość europejskiej piekarni 85st – ale za to z jaką dobrą i tania herbatą jaśminową i kawą! Nie odważyliśmy się jednak skosztować herbaty z solą morską.
Więcej smaczków, ceny, szczegóły i praktyczne informacje znajdziecie na naszym blogu - zapraszam wszystkich prawdziwych podróżników:
http://kasai.eu/tag/azja/
To że w całej Azji warto jeść na ulicy - chyba nie muszę nikogo przekonywać. Oczywiście czasem warto włączyć rozsądek, ale tak naprawdę jedzenie w barkach na ulicy jest bezpieczne i bardzo smaczne.
Z przebojów ulicy dla mnie na pierwszym miejscu są bułeczki/pierożki na parze z przeróżnymi nadzieniami. Do śniadaniowych hitów mogę też zaliczyć wielkie naleśniki na ostro które bardzo często spotykaliśmy w Szanghaju.
Przestawienie się na takie śniadania ma też duży plus finansowy – pierożki kosztują 0,5 – 2Y, a za bułkę (coś w stylu naszej drożdżówki) w klonie europejskich piekarni trzeba zapłacić 5- 6 Y. Nie mogę nie wspomnieć o wprawdzie dość europejskiej piekarni 85st – ale za to z jaką dobrą i tania herbatą jaśminową i kawą! Nie odważyliśmy się jednak skosztować herbaty z solą morską.
Więcej smaczków, ceny, szczegóły i praktyczne informacje znajdziecie na naszym blogu - zapraszam wszystkich prawdziwych podróżników:
http://kasai.eu/tag/azja/
Dodane komentarze
brak komentarzy
Przydatne adresy
Brak adres w do wy wietlenia.
Inne materia y
Dział Artykuły
Dział Artykuły powstał w celu umożliwienia zarejestrowanym użytkownikom serwisu globtroter.pl publikowania swoich relacji z podróży i pomocy innym podróżnikom w planowaniu wyjazdów.
Uwaga:
za każde dodany artykuł otrzymujesz punkty - przeczytaj o tym.