Forum dyskusyjne
porwania
kategoria podróże po świecie
kraj Boliwia
belzebub 13:12 | 11.09.2008
HejCzy ktos z Was cos słyszał o porwaniach w Boliwii.
Podaje linka dla orientacji : http://www.katharinaandpeter.info/index.php?option=com_content&task=view&id=30&Itemid=61&lang=en
prez64 11:52 | 12.09.2008
Ja slyszalem o porwaniach w Polsce, a w Boliwii jakos nie.
belzebub 12:05 | 12.09.2008
o porwaniach turystów w Polsce? To z kolei ja nie słyszałam.
prez64 12:20 | 12.09.2008
pytalas ogolnie o porwania, a nie o porwania turystow :)
belzebub 13:12 | 12.09.2008
Jakbyś zpojżał na stronę, do której podałam linka, to byś wiedział, że mówa o porwaniach turystów :)
markoo 20:55 | 12.09.2008
Ale co z tymi porwaniami ? Porwania, napady, uprowadzenia - wszystko to jest wkomponowane w krajobraz ameryki środkowej i południowej .
emski 22:18 | 12.09.2008
markoo ja juz kiedys wyskakiwale z autobusu do jungli przed Tikal co prawda bylo to z 10 lat temu ale wszyscy wiali to ja tez a wszystko to za sparwa kierowcy ktory w pore wyczail ze autobus przed nami nagle sie zatrzymal i ludziewychodza z podniesinymi rekami ... welcome to Guatemala :-))
markoo 07:47 | 13.09.2008
Ja już pisałem o porwaniu mojego kolegi w Peru - jest wśród moich artykułów na globtroterze - przygoda zawsze szła w parze z niebezpieczeństwem
belzebub 14:33 | 13.09.2008
nie no, skoro jest "wkomponowane", to spoko, ok :) Ale niestety mniemam, iż są to dośc częste przypadki, sądzac po Was i ilości wpisów na stronie, do której linka podałam.A tak na marginesie do Markoo - to, nie ujmując nic Twemu koledzie, nie zachował sie zbyt rozsądnie, nie podając PINu.
markoo 16:29 | 13.09.2008
nierozsądnie to On sie zachował kiedy pijany o drugiej w nocy sam opuścił lokal i zaczął sobie spacerować po Arequipie
belzebub 16:55 | 13.09.2008
To też. Ale jak dla mnie nie ma głupszej śmierci, niż za pieniądze.
Akinom 17:05 | 13.09.2008
Tak, porwanie, kradzieze, rabunki napady sa na porzadku dziennym w Boliwii jak i innych krajach Ameryki Poludniowej , badz Lacinskiej. To ze innym sie to nie przydazylo to nie znaczy ze Ciebie to nie spotka.Na internecie mozesz wyszukac ile ludzi nie wrocilo z Boliwii, ile zostalo dokliwie pobitych, ile wciaz poszukuje Policja.
Przypadek Dwojki zabitych Austryjakow jest byl jednym tak bardzo naglosnionym.
Musisz byc ostrozny i przestrzegac zasad bezpieczenstwa i raczej nie chodzic w pojedynke i nie chodzic po zmroku.
Miec oczy szeroko twarte, nie pic z lokalami, nie siwecic jak choinka fajnym sportowymi ciuchami itp.
.
Akinom 17:15 | 13.09.2008
Kolego poczytaj glebiej jak zgineli Austryjacy.Podnaie PINU nie gwarantuje Ci zycia. Ich malo tego ze porwali, to i przetrzymywali, systematycznie wyciagali z ich konta pieniadze, po czym poswiartowali.
Pamietajcie ze akurat do Boliwi nie jezdza tylko Polacy, jak poczytacie na necie co ludzie z innych krajow pisza na temat bezpiecznestwa Boliwii i szuczek ktore oni stosuja to wlos sie na glowie jezy.
belzebub 18:45 | 13.09.2008
koleżanko, proponuję najpierw przeczytac uważnie rozmowę, a zuwazysz że nie jestem kolegą. Poza tym nie twierdze ze PIN gwarantuje życie, ale znacznie więkasz szanse. Bo ligiczne jest, ze jak nie podasz to Cię zabiją.
podrozposlubna.com 11:38 | 14.09.2008
Sporo czasu spedzilem w Ameryce Pld i faktycznie trzebe miec sie na bacznosci. W Boliwii w niektorych rejonach faktycznie szczegolnie. Proponuje szczegolowo zapoznac sie z ta strona ktora cytujesz http://www.katharinaandpeter.info bo tam sa szczegolowo opisane triki jakie stosuja lokalsi, zeby cie okrasc lub porwac.Musze przyznac, ze my zapoznalismy sie z ta strona dokladnie w trakcie podrozy po Ameryce i dzieki temu uniknelismy kilku kradziezy gdy probowali wlasnie jednego z trikow. Niestety zdarzyli nas okrasc zanim znalezlismy ta strone stosujac wlasnie jeden ze standardowych ich sposobow.
Ale Boliwia to piekny kraj i generalnie lokalsi sa bardzo mili, choc czesto nieufni i trzeba ostroznie.
kayuss 16:37 | 15.09.2008
Mialem jechac ale chyba odpouszcze i cos innego wybiore. "Co najmniej 30 osób zginęło w zeszłym tygodniu w Boliwii. Prezydent Evo Morales ogłosił stan wojenny w prowincji Pando. Po zamieszkach i blokadach dróg coraz silniej narasta kryzys polityczny." - http://wiadomosci.onet.pl/105886,21,2,pokaz.html
belzebub 21:10 | 15.09.2008
tak, trzeba przyznać, że skutecznie zniechęca.
marek.kos 18:54 | 18.09.2008
Przeczytałem ten artykuł i wcale nie wynika z niego, że porywają ludzi ot tak z ulicy. Kłopoty mają tylko ci, którzy nie przestrzegają podstawowych zasad bezpieczeństwa. W Boliwii byłem kilka razy i na pewno jeszcze się tam wybiorę. Nigdy nie spotkało mnie tam nic złego. Niebezpieczniej jest w Limie, Caracas czy Sao Paulo, bo tam nawet miejscowi taksówkarze boją się jeździć w nocy. Wydaje mi się, że w Boliwii, biorąc pod uwagę stan techniczny ich samochodów, znacznie większe jest prawdopodobieństwo śmierci w wypadku samochodowym niż być porwanym.
Akinom 19:34 | 18.09.2008
Czyli potwierdza sie to co wczesniej napisalam. To ze Tobie sie nic nie przydazylo to nie znaczy ze innym sie nie przydarzy. Boliwia jest w czolowce najbardziej niebezpiecznych krajow na swiecie to sa statystyki opracowane przez nich samych.Jak mozna nazwac przypadek Ausrtyjakow jak nie porwaniem. Ludzie zjezdzili pol swiata. Dotarli do Boliwii, wsiedli do taxowki i nigdy juz z niej nie wyszli. Owszem nikt w Boliwi w bialy dzien na ulicy nie zaklada Ci worka na glowe i sila nie wpycha do samochodu, Robia to podstepnie, przemyslanie tak aby bialy nic nie wyczul.
Poczytaj prosze miedzynarodowe fora na necie a dowiesz sie znacznie wiecej, Co gdzie, jak i kiedy. Pozdrawiam
marek.kos 21:20 | 18.09.2008
Kilka postów wyżej sama podałaś kilka rad, co trzeba robić, aby uniknąć takich sytuacji. Ja się do tego stosuję od lat i dlatego nic złego mnie nie spotkało. Byłem we wszystkich krajach Ameryki Łacińskiej i najbardziej niebezpieczną przygodę miałem w Kostaryce, czyli w jednym z najbezpieczniejszych krajów regionu. Chciałem zaoszczędzić na taksówce i po zmroku szedłem z dworca autobusowego do hotelu. Napadło na mnie dwóch opryszków, ale na szczęście nic nie wskórali. Taka sytuacja może się zdarzyć wszędzie. Trzeba przyjąć, że w biednych krajach, nie tylko w Ameryce, ale też w Azji czy Afryce, tubylec zagadujący obcokrajowca prawie zawsze w 99% ma w tym jakiś interes. Niekoniecznie musi być przestępcą, ale albo coś chce sprzedać, kupić, zaprowadzić do jakiegoś sklepu, albo tylko się "zaprzyjaźnić". Już po kilku minutach rozmowy oczekuje od swego zagranicznego "przyjaciela" jakiegoś wsparcia, zaproszenia na obiad czy zakupu czegoś do ubrania itp. W razie odmowy może się zdenerwować i zawołać kolegów. Trzeba umieć wyczuć sytuację. A w Boliwii nigdy nie wsiadam do taksówki, którą ktoś mi proponuje, tylko zabieram z postoju lub zamawiam w hotelu.
podrozposlubna.com 13:15 | 19.09.2008
marek.kos wiec co mowi i ja sie z nim zgadzam, to z praktyki a nie z teorii. Kazdy musi sam zdecydowac jakie ryzyko podejmuje i czy wogole dla niego jest ryzyko. Doswiadczenie w podrozowaniu po tego typu krajach pomaga. Ale pamietajcie, ze chocby w bardzo tustystycznym Peru wcale nie jest bezpieczniej.
Tomek Zakrzewski 15:16 | 19.09.2008
Znam historie porwania kolegi markoo z relacji bezpośredniej i tylko w gwoli ścisłości chce powiedzieć, że Inka nie podał PIN-u nie dlatego, że żałował kasy ale właśnie dlatego, iż uznał, że po jego podaniu na pewno go zabiją. Poza tym myślę, że nie warto rozstrząsać cudzych historii i zastanawiać się nad tym, czy ktoś postąpił słusznie, czy nie. Uczmy sie po prostu na cudzym przykładzie i nie oceniajmy nikogo. Bo nikt z nas nie wie jakby się zachował w takiej sytuacji. Móglby się np. zesrać w gacie z przystawionym zożem do szyi i zapomnieć nawet jak się nazywa, nie mówiąc już o PIN-ie
Akinom 15:43 | 19.09.2008
To ze Peru jest turystyczne, to nie znaczy ze jest bezpieczne, to ze w Polsce mieszkasz to nie znaczy ze idac o 11 wieczorem w W-e nikt Cie nie napadnie.Ludzi czesto gubi rutyna, tak wlasnie bylo w przypadku tych Austryjakow. Sledzilam przypadek ich smierci bardzo dokladnie.
Ludzie tez popadaja w klopoty na wlasne wrecz zyczenie.
Pamietajmy jednak o tym ze trzeba miec oczy szeroko otwarte i sluchac tego co mowia inni. O ile w Boliwii Ci mordercy zostali wypuszczeni nastepnego dnia o tyle w Peru do tego by nie doszlo. Peru w 70% zyje z turystyki, owszem zdarzaja sie napady na tle rabunkowym jak wszedzie ale o porwaniach czego wynikiem jest mord nie slyszalam.
Nie znaczy to ze nalezy rezygnowac z wyjazdu.
Znaczy to, ze trzeba byc swiadomych, doksztalconym, oczytanym, przygotowanym na kazda ewentualnosc. Czytac przewodnik i stosowac sie do niego.( jak pisza jaka taxi wybrac to taka trzeba jechac a nie kusisc sie na cos o kilka groszy taniej)
Nie isc na skroty.
Miec kompana kolo siebie.
Ja sama odbylam kilka podrozy samotnie rowniez do krajow ktore uwazane sa z niebezpieczne.. Nic przykrego nie doswiadczylam. Wrecz przeciwnie, ale tak jak pisalam zawsze mialam glowe na karku.
.
arturro 05:47 | 14.10.2008
Witam,wlasciwie juz wszystko zostalo powiedziane powyzej. Zaznaczam ze moje doswiadczenia z Boliwii sa z poczatku 2007 roku ale ogolnie moge powiedziec ze to fantastyczny kraj pelen przyjaznych ludzi i przede wszystkim nie zepsutych kompletnie turystyka jak Peruwianczycy (dla ktorych jestes chodzacym bankomatem). Oczywiscie zdarzaja sie porwania jak w wilu innych krajach Ameryki Lacinskiej. Po prostu jezdzij autobusami ktore docieraja do celu rano lub najpozniej po poludniu, nigdy po zmierzchu; nie wsiadaj do taksowek z ulicy, a juz na pewno nie takich ktore sie same zatrzymaly; nie obnos sie bogactwem i nie traktuj miejscowych z gory a wszystko bedzie w porzadku. Gwarantuje ze w wielu dzielnicach duzych miast w Polsce czulem sie mniej bezpiecznie niz w La Paz, Sucre czy Potosi.
pozdrawiam
anag 09:04 | 14.10.2008
Polecam strone http://www.fco.gov.uk/en/travelling-and-living-overseas/travel-advice-by-country, gdzie mozna znalezc informacje na temat bezpieczenstwa podrozy w kazdym kraju na swiecie (na biezaco aktualizowane) - nasze MSZ chyba jeszcze nie zamieszcza takich informacji na swojej stronie.Staram sie generalnie trzymac ich zalecen - jesli odradzaja np. podroz do Somalii, to tam nie jade. Do tej pory (odpukac) okradli nas jedynie w Tajlandii i to z naszej winy (zostawilismy ok 100 USD w hotelu na stole i wyszlismy na 10 minut...)
Zgadzam sie z przedmowcami, ze jezeli trzymamy sie pewnych podstawowych zasad to ryzyko bardzo spada. Przypadek Austriakow jest dosc drastyczny ale na ilosc turystow, ktorzy odwiedzaja Boliwie (lub inne kraje Ameryki Lacinskiej) procent takich przypadkow jest relatywnie niski, tak sadze...
Bylam w tym roku w Salwadorze (ktory tez ma opinie "niebezpiecznego" i przez to jest jednym z najmniej turystycznych krajow, jakie do tej pory odwiedzilam) - w pierwszy dzien, w spokojnym miasteczku Suchitoto, spotkalam pare rozstrzesionych dziewczyn z Norwegii, ktorym godzine wczesniej ktos przystawil pistolet do glowy i ukradl pieniadze, aparaty, telefony, itd. Okazalo sie ze laski wybraly sie w samotna wycieczke do wodospadow, jakies 5 km od miasta, obwieszone dobrymi aparatami fotograficznymi i... jakos przestalam im wspolczuc.
Albo sie idzie z przewodnikiem uzbrojonym przynajmniej w maczete (duzo to nie kosztuje, dla nas bezpieczniej, a tubylec ma dochod) albo zostawia sie wszystko, czego nie chce sie stracic w hotelu. Pisza o tym w kazdym przewodniku.
Pewnie teraz te dziewczyny beda wszystkim opowiadac jak koszmarnie niebezpiecznie jest w Salwadorze i niestety odstraszac turystow od tego cudownego kraju...
Akinom 19:41 | 14.10.2008
Ja generalnei wspolczuje tym co albo mieli pecha, albo znalezli sie o zlej godzinie w zlym miesjcu, czyli tez mieli pecha.Tym co swoim zachowaniem, i nie ma tu znaczenia czy wracali z baru o 2 nad ranem, czy chodza owieszeni dobrym sprzetem , czy tez prowokuja wygladem ciagnac przy tym na siebie nieszczescie nie wpolczuje , a raczej podziwiam ich za swoja glupote. Ci to maja nieszczescie na swoje zyczenie.
marcinmmz 12:20 | 29.12.2008
a ja byłem w Boliwii w czasie tych rozruchów ok 15 września, faktycznie w kraju trochę się działo ale nie żeby napadli wszyscy na wszystkich, fakt że należy zachować rozsądek, my akurat byliśmy w grupie 8 osób i na szczęście nikomu nic się nie stało,
traktoriada 22:26 | 11.10.2009
kiedys w LA PAZ musialem wyskakiwac z taksowki w trakcie jazdy...lewy policjant....taksowkarz i podstawiony turysta.
UWAGA - POLICJA NIEUMUNDUROWANA NIE MA PRAWA NIKOGO LEGITYMOWAC...teraz to wiem, UWAZAJCIE!!!
pozdro
kaktus
traktoriada.org
theupinsmoke 13:24 | 04.07.2010
tak, najczesciej porywaja w drodze do La Paz oferujac tani przewoz, zadaja kody pin do kart, raczej cie nie skrzywdza tylko im chodzi o kase. Odradzam podroze w tamte strony :) lepiej isc na ticitace i sie poopalac :) pozdrawiam
Podobne wątki podróże po świecie BOLIWIA
Forum dyskusyjne
Aby korzystać z forum należy być zarejestrowanym użytkownikiem Globtroter.pl. Kliknij [TUTAJ], jęśli jesteś nowy.
Wypowiedzi użytkowników publikowane w Globtroter.pl są prywatnymi opiniami osób korzystających z Forum.
Globtroter.pl zastrzega, że nie ponosi odpowiedzialności za treść opinii i w żaden sposób nie utożsamia się z poglądami wyrażanymi w tym miejscu.
Wszelkie wątpliwości prosimy kierować na adres: globtroter@globtroter.pl.
Redakcja Globtroter.pl zastrzega sobie prawo do moderowania i redagowania wypowiedzi na Forum bez podania przyczyn, zamieszczanie treści reklamowych jest zabronione.