Australia, moja Austaralia > AUSTRALIA

Wysiadłam z samolotu i poczułam się jakbym wróciła do siebie... Dziwne, bo jestem tu pierwszy raz... Może tylko w marzeniach byłam tu milion razy, znam na pamięć wszystkie najważniejsze fakty, położenie, obejrzałam i wyczytałam co tylko się dało o Australii, ale to uczucie... Jak spotkanie po latach dawno rozdzielonych kochanków. Podniecenie i szczęście wprost się ze mnie wylewało...

Po pierwsze: Melbourne

Pełne niskich, "koronkowych" domków w szeregowej zabudowie, wiktoriańskim stylu. Rozległe i przytulne, choć co mnie zaskoczyło: niezbyt czyste.
Chłonęłam jak gąbka wszystko : zapachy, obrazy, informacje, bałam się przegapić choćby najdrobniejszą informację o każdym kroku w tej pokręconej, niesamowitej i pięknej krainie Wink

Zwykła niby rzecz: targ, ale nie tu, o nie...Smile Queen Victoria Market zachęcał, intrygował i trochę śmierdział, a ja chętnie przystałam na propozycję pomocy w zakupach znajomej świetnie się przy tym bawiąc. Po godzinie noszenia kartonów owoców i warzyw postanowiłam zjeść coś i znalazłam sie przy polskiej budce z kiełbaskami... Moje egzotyczne śniadanko polegało na wciągnięciu paji z brokułami i rodzimych kabanosów.

Po drugie: Pennyroyal_Valley_ i King Parrot. 5 dni w buszu z dziką przyrodą.

Nie ma opcji< żeby opisać to słowami, fotorelacja jest moim faworytem.

waluta: dolar australijski
język: angielski
wiza: on line, za darmo
szczepienia: nie są obowiązkowe, natomiast profilaktycznie można się zaszczepić przeciw błonicy, tężcowi oraz polio.
czas: (UTC + 11) + 10 godz do polskiego
religie: chrześcijaństwo 58%, 20% bezwyznaniowość
sklepy: w miastach czynne w pn-pt od 9.00 - 17.30
elektryczność: 220V ale inny standard wtyczki niż w Polsce. Jest to wtyczka zawierająca dwa lub trzy bolce.
Fotografowanie: dozwolone wszędzie o ile nie ma zakazu

Pennyroyal Valey jest miejscem, w którym mogą wypocząc całe rodziny. Leży w Victorii, ok. godz.drogi jazdy autem od Melbourne. Mieści się tam Park Krajobrazowy, który jest domem dla wielu zwierząt, a co najciekawsze, jest schronieniem i Królestwem dla papug King Parrot. Przylatują tu stadami posilić się i napoić. Osobiście nie mogłam się oderwać od ich obserwacji, a najlepsze jest to, że nie boją się ludzi i przylatują na wyciągnięcie ręki.
Kolejnym ptakiem, którego poznałam właśnie tam jest Cockabarra. Jak dla mnie jest to ptak nr.1 Australii. Odgłosy, które z siebie wydaje są połaczeniem chichotu szaleńca i krzykiem małp... Słuchając ich miałam wrażenie, że jestem nie w buszu, ale w środku dżungli i lada moment na moje okno wskoczy jakiś małpiszon...


https://profiles.google.com/106643223731376319771/photos/5737247953557805201?hl=pl
https://profiles.google.com/106643223731376319771/photos/5737395559730108177?hl=pl