Artyku y i relacje z podr y Globtroter w
Z wizytą u plemion górskich > TAJLANDIA


Jako pierwszą odwiedziliśmy wioskę plemienia moon. Żeby tam się dostać musieliśmy przejść przez chaszcze, potem targ, a następnie po betonowych kładkach. Brudne dzieciaki biegały po ulicy, jedno kąpało się w misce, inne siedziało w bali.
Tak jak oni dla nas, tak my dla nich, zwłaszcza dla dzieci, stanowiłyśmy ogromną atrakcję. Czterech kilkuletnich chłopców biegało za nami przez cały pobyt obserwując z zainteresowaniem każdy nasz ruch.
Do wioski Lahu dotarliśmy wieczorem, w samą porę, żeby puścić z dzieciakami lampiony. To było coś niesamowitego, jak te dzieci się dziwowały i cieszyły. Jak patrzyły na unoszące się w powietrzu lampiony , coraz wyżej i wyżej, aż w końcu zniknęły z pola widzenia. Część dzieci biegała na bosaka, inne w skarpetkach i klapkach.
Na początku nikt nie chciał pozować do zdjęć (było już ciemno, więc musiałam mieć włączonego flesza, a dodatkowo musiałam podświetlać ich sobie latarką, bo nic nie widziałam). Ich nastawienie zmieniło się, kiedy zaczęłam pokazywać im zdjęcia. Dla nich było to coś niezwykłego, ciekawego. Szczególnie taki jeden chłopiec zaczął chętnie pozować. Potem jego mama zaprosiła nas do domu. W wiosce nie było elektryczności ani bieżącej wody. Lahu, bowiem to jedno z najbiedniejszych plemion.
Przed wejściem do drewnianego domu na palach musieliśmy zdjąć buty. Chata miała jedno pomieszczenie – mieszkało w niej 7 osób – rodzice z 5 dzieci (chłopakami). Tata był nieobecny, bo był na polowaniu. Wewnątrz było ciemnawo. W środku było palenisko, na którym rozpalony był ogień, paliła się też świeczka. Z boku na podłodze leżał niewielki dywan. Poziome deski łączące pionowe wykorzystywane były także jako półki, stał tam jakiś krem czy mydło (jakaś różowa buteleczka), pusta butelka na wodę, i chyba szpula nici. Na ścianie wisiał też kalendarz. Pod drugą ścianą stał kosz z ubraniami i kilka pełnych worów, rozwieszone były też jakieś szmaty (może pościel?). Mama karmiła najmłodszego synka, chyba ryżem na mleku. Kai przywiózł im od nas owoce. Dał je mamie, która kolejno rozdawała dzieciom, a one grzecznie czekały na swoją kolejkę. Owoce musiały im bardzo smakować, bo bardzo się cieszyły. Jeden chłopiec chodził do szkoły, więc dałyśmy mu kredki. Jak wychodziłyśmy od nich chłopcy pobiegli po schodach przed nami, żeby nam poświecić latarkami przed domem, żebyśmy mogły nałożyć buty.
Wioski Akha są bardzo zróżnicowane, jedne maleńkie i biedne, inne całkiem zamożne. W jednej były drewniane domy ze słomianymi dachami, właśnie budowali szambo, w innej dachy domów były już blaszane, a były i takie, w których budynki były zbudowane z cegieł.
Kobiety Akha ubierają się w tradycyjny strój idąc na targ lub w wioskach dla turystów, ale jak opuszczają wioskę (np. idą do pracy w polu, lub fabryki herbaty), to nakładają tradycyjne nakrycie głowy. Na naszą prośbę zatrzymaliśmy się na targu, żeby móc zrobić zdjęcia kobietom w tradycyjnych strojach.
Tak jak oni dla nas, tak my dla nich, zwłaszcza dla dzieci, stanowiłyśmy ogromną atrakcję. Czterech kilkuletnich chłopców biegało za nami przez cały pobyt obserwując z zainteresowaniem każdy nasz ruch.
Do wioski Lahu dotarliśmy wieczorem, w samą porę, żeby puścić z dzieciakami lampiony. To było coś niesamowitego, jak te dzieci się dziwowały i cieszyły. Jak patrzyły na unoszące się w powietrzu lampiony , coraz wyżej i wyżej, aż w końcu zniknęły z pola widzenia. Część dzieci biegała na bosaka, inne w skarpetkach i klapkach.
Na początku nikt nie chciał pozować do zdjęć (było już ciemno, więc musiałam mieć włączonego flesza, a dodatkowo musiałam podświetlać ich sobie latarką, bo nic nie widziałam). Ich nastawienie zmieniło się, kiedy zaczęłam pokazywać im zdjęcia. Dla nich było to coś niezwykłego, ciekawego. Szczególnie taki jeden chłopiec zaczął chętnie pozować. Potem jego mama zaprosiła nas do domu. W wiosce nie było elektryczności ani bieżącej wody. Lahu, bowiem to jedno z najbiedniejszych plemion.
Przed wejściem do drewnianego domu na palach musieliśmy zdjąć buty. Chata miała jedno pomieszczenie – mieszkało w niej 7 osób – rodzice z 5 dzieci (chłopakami). Tata był nieobecny, bo był na polowaniu. Wewnątrz było ciemnawo. W środku było palenisko, na którym rozpalony był ogień, paliła się też świeczka. Z boku na podłodze leżał niewielki dywan. Poziome deski łączące pionowe wykorzystywane były także jako półki, stał tam jakiś krem czy mydło (jakaś różowa buteleczka), pusta butelka na wodę, i chyba szpula nici. Na ścianie wisiał też kalendarz. Pod drugą ścianą stał kosz z ubraniami i kilka pełnych worów, rozwieszone były też jakieś szmaty (może pościel?). Mama karmiła najmłodszego synka, chyba ryżem na mleku. Kai przywiózł im od nas owoce. Dał je mamie, która kolejno rozdawała dzieciom, a one grzecznie czekały na swoją kolejkę. Owoce musiały im bardzo smakować, bo bardzo się cieszyły. Jeden chłopiec chodził do szkoły, więc dałyśmy mu kredki. Jak wychodziłyśmy od nich chłopcy pobiegli po schodach przed nami, żeby nam poświecić latarkami przed domem, żebyśmy mogły nałożyć buty.
Wioski Akha są bardzo zróżnicowane, jedne maleńkie i biedne, inne całkiem zamożne. W jednej były drewniane domy ze słomianymi dachami, właśnie budowali szambo, w innej dachy domów były już blaszane, a były i takie, w których budynki były zbudowane z cegieł.
Kobiety Akha ubierają się w tradycyjny strój idąc na targ lub w wioskach dla turystów, ale jak opuszczają wioskę (np. idą do pracy w polu, lub fabryki herbaty), to nakładają tradycyjne nakrycie głowy. Na naszą prośbę zatrzymaliśmy się na targu, żeby móc zrobić zdjęcia kobietom w tradycyjnych strojach.
Zapraszam Was na mojego bloga: swiatoczamigoski.blog.pl oraz na moją stronę na FB: facebook.com/swiatoczamigoski.Znajdziecie tam więcej ciekawych wpisów i zdjęć.
Pozdrawiam Goska
Pozdrawiam Goska
Dodane komentarze
Mala Goska 2012-12-27 13:42:14
więcej moich wpisów znajdziecie na swiatoczamigoski.blog.plPrzydatne adresy
Brak adres w do wy wietlenia.
Inne materia y
Dział Artykuły
Dział Artykuły powstał w celu umożliwienia zarejestrowanym użytkownikom serwisu globtroter.pl publikowania swoich relacji z podróży i pomocy innym podróżnikom w planowaniu wyjazdów.
Uwaga:
za każde dodany artykuł otrzymujesz punkty - przeczytaj o tym.