Artykuły i relacje z podróży Globtroterów
Grecja - Delfy cz.1 > GRECJA
jedrzej relacje z podróży
Krótka relacja z pierwszego dnia naszego pobytu w Delfach. Artykuł zawiera opis samej miejscowości i wizyty w muzeum archeologicznym.
Do Pireusu przypływamy wieczorem, więc zatrzymujemy się na noc w hotelu Delphini. Dostaliśmy nawet ten sam pokój co osiem dni temu. Tym razem za nocleg płacimy 45 euro, gdyż hotel uruchomił już stołówkę i serwuje sniadania. Śniadanie kosztuje 6 euro ale mamy zniżkę, jako stali goście. Po rozpakowaniu bagażu, zjeżdżamy windą na pierwsze piętro gdzie znajduje się hotelowa restauracja. Właścicielka hotelu, zaprosiła nas na herbatę. Cały wieczór spędzamy na rozmowie, głównie o Polsce i Grecji. Później idziemy kupić bilety na metro. Za radą naszej gospodyni, jutro na dworzec autobusowy w Atenach, skąd odjeżdżają autobusy do Delf, zdecydowaliśmy się dojechać metrem i potem trzy przystanki miejskim autobusem. Co prawda z Pireusu jeździ w okolice tego dworca autobus 423 ale trzeba dojść parę przecznic. Okazuje się, że bilet na metro i autobus jest o 20 centów droższy niż bilet autobusowy i musimy się wrócić do kiosku, aby wymienić bilety.
Rano po śniadaniu ciągniemy nasz bagaż na dworzec metra położony około stu metrów od naszego hotelu. Autobus do Delf odjeżdża o 10.30, więc staramy się opuścić Pireus przed dziewiątą rano. Podróż metrem zajmuje pół godziny i jeszcze 10 minut autobusem. Ostatecznie przed 10-tą jesteśmy na miejscu. W kasie kupuję bilety, koszt jednego to 16 euro.
Wyruszamy punktualnie. Czeka nas trzygodzinna podróż. Po wyjeździe z Aten jedziemy autostradą a następnie skręcamy w kierunku Arachowy, zimowego kurortu. Dalej trasa prowadzi przez malownicze, wapienne góry częściowo porośnięte krzewami.
W Delfach jesteśmy o pierwszej. Po opuszczeniu autobusu rozglądamy się za jakimś hotelem. Niestety tutaj nie ma właścicieli pensjonatów oczekujących na turystów. Mamy szczęście. Podchodzi do nas kelner z pobliskiej tawerny i proponuje podwiezienie hotelu Arion, położonego w górnej części Delf. Zgadzamy się, zastrzegając, że nie jest to równoznaczne z wynajęciem pokoju w tym hotelu.
Podczas jazdy obsewuję układ urbanistyczny miasteczka. Delfy są położone na dość stromym zboczu góry, zatem jedyne ulice, po których mogą się poruszać pojazdy, biegną wzdłuż zbocza. Są na tyle wąskie, że ruch jest jednokierunkowy. Samochody mogę zawracać na początku lub końcu miasta. Ulice poprzeczne są zabudowane schodami. Czasami na takiej uliczce po jednej (lub dwóch) stronach schodów są zbudowane tarasy, na których umieszczono ogródki małych kafejek. Przy dwóch głównych ulicach znajdują się sklepy, hotele i restauracje. W środkowej części Delf stoi duża cerkiew.
Hotel Arion w pełni spełnił nasze oczekiwania. Za 30 euro mamy w miarę duży pokój z łazienką, tarasem i śniadaniem typu bufet. Z tarasu roztacza się wspaniały widok na góry i wąwóz ciągnący się do zatoki Korynckiej. W oddali są widoczne zamglone szczyty Peloponezu. Cały wąwóz jest porośnięty gajami oliwnymi. Podobno rośnie tam 400 tysięcy drzew. Na brzegu zatoki jest położony starożytny port Delf, do którego w czasach antycznych przybijały statki z pielgrzymami. Następnie, wąwozem, pielgrzymi szli dziesięć kilometrów pod górę do sanktuarium Apolla, aby otrzymać od Pytii odpowiedź na nurtujące ich pytania. Obecnie miejscowość ta nosi nazwę Itea i jest niedużym portem oraz kurortem wypoczynkowym. Również dzisiaj prowadzi tam oznakowana ścieżka biegnąca między drzewkami oliwnymi. Planowaliśmy nawet przejście tym szlakiem, ale gdy późnym popołudniem tylko weszliśmy na jego początek, zrezygnowaliśmy z powodu duchoty.
Dzisiaj już nie mamy szansy na zwiedzenie sanktuarium Apolla, które jest czynne tylko do piętnastej. Postanowiliśmy ograniczyć się do lokalnego muzeum. Zarówno świątynia jak i muzeum są położone kilkaset metrów przed Delfami w kierunku Arachowy. Dojście zajmuje nam kwadrans.
Na ekspozycję muzeum składają się wyłącznie antyczne rzeźby, fragmenty kolumn czy metopy (części fryzu) wykopane w pobliskim sanktuarium. Na szczególną uwagę zasługują fragmenty fryzu świątyni Apolla przedstawiające gigantomachię, czyli walkę bogów olimpijskich z gigantami oraz wojnę trojańską. Wśród rzeźb można wyróżnić posągi kurosów, nagich młodzienców z VI wieku p.n.e. Według mitu są to bliźnięta: Kleobis i Biton, którzy zmarli z wycieńczenia, ciągnąc rydwan ich matki kapłanki Hery. Innym eksponatem, który zwrócił moją uwagę, był sfinks – podarunek mieszkańców Naksos. Grecki sfinks różni się od egipskiego tym, że ma twarz kobiety. Jednak najbardziej cennym eksponatem w zbiorach muzeum jest bez wątpliwości posąg woźnicy wykonany z brązu. Rzeźba powstała w końcu epoki archaicznej i stanowi część ex-vota przedstawiającego kwadrygę zwycięzców Igrzysk Pytyjskich.
O piętnastej opuszczamy muzeum i wracamy do miasteczka. Obiad jemy na tarasie restauracji z widokiem na wąwóz i okoliczne góry. Następnie wracamy w kierunku świątyni. Zaraz za Delfami zaczyna się aleja spacerowa, która prowadzi aż do Źródła Kastylijskiego. Idziemy nią do końca, mijając po drodze muzeum oraz wejście na teren sanktuarium. W starożytności w tym źródle obmywała się Pytia przed każdą przepowiednią. Kontynuujemy spacer, mijamy gimnazjon i wkrótce docieramy do przybytku Ateny Pronaja, najdalej położonego zabytku całego kompleksu delfickiego. Niestety teren sanktuarium jest ogrodzony a furtka zamknięta. Zwiedzenie obieku musimy odłożyć na jutro. Wracamy do hotelu.
Dodane komentarze
brak komentarzy
Przydatne adresy
Brak adresów do wyświetlenia.
Inne materiały
Dział Artykuły
Dział Artykuły powstał w celu umożliwienia zarejestrowanym użytkownikom serwisu globtroter.pl publikowania swoich relacji z podróży i pomocy innym podróżnikom w planowaniu wyjazdów.
Uwaga:
za każde dodany artykuł otrzymujesz punkty - przeczytaj o tym.