Artyku y i relacje z podr y Globtroter w
Kierunek Soczi cz4 > ROSJA


Szlak mnie trafia więc kupuję w kiosku paczkę papierosów i palę jeden za drugim aż mnie na wymioty bierze. Co robić samemu przez Rosję na rowerku, rozbiorą mnie na części pierwsze. Trudno zdaję się na los, reszka jadę przez Rosję, orzeł wracam do domu przepakuję się i jadę w kierunku Afryki. Reszka więc niech się dzieje wola nieba -kupuję mapę krajów Nad Bałtyckich, Rosja. Początkowy plan wymyślony przez Tomka nie miał sensu zakładał że jedziemy z Leningradu do Murmańska i tą samą drogą z powrotem nie było w tym logiki. Ruszam w kierunku Helsinek z wisielczym humorem.
Wilno przywitało mnie strugami deszczu ulewa za ulewą więc tylko zdjęcie pamiątkowe przy ostrej bramie. Turystów wygoniło bo puściutko nawet przy Najjaśniejszej Panience, a ja za miasto w krzaki nad rzeka z nadzieją że kolejny dzień pozwoli mi zobaczyć miasto, niestety kolejnego dnia jeszcze większy deszcz zwijam obóz i kierunek Ryga. Kilka kilometrów przed Rygą zatrzymuje się samochód i wysiada facet w koloratce, nie poznałem że to ksiądz więc wołam ‘chłopie, jak jedziesz ślimoku”. Ksiądz Krzysztof jestem – dopiero teraz zauważyłem dobrodzieja. Jak zwykle bywa wymiana uprzejmości od razu zapytałem czy nie wie gdzie w Rydze można przenocować, uf tego nie wiem ale przyjedz wieczorem do Polskiego kościoła to coś wymyślimy.
Ryga z piękną starówka, mnóstwo turytów mykających przed deszczem, ja schroniłem się w muzeum ofiar wojny. Większość odwiedzających to starsi goście mówiący po niemiecku. Zdjęcia z mordów łotyskich żydów, nie robią na nich wrażenia, to japońscy turyści zatrzymują się pod każdym i komentują, z niemieckiej strony często było słychać “szajse”.
Stoję w strugach deszczu pod kościołem, nie widzę nigdzie księdza Krzysztofa, okazało się że spowiada. Ja szukałem wjazdu na plebanie, ale kilkakrotnie przechodziłem sądząc, że to budynek mieszkalny i nie myliłem się. Ksiądz sam wynajmuje jeden pokój a ja ląduję w świetlicy parafialnej. Mam dach nad głową sucho ciepło więc ładowanie baterii suszenie kąpiel, wieczorem kolacja. Krzysztof nie tak dawno był w Kazachstanie tam pracował kilka lat, teraz organizuje Polonie w Rydze i wydaje gazetę. Nie układa mu się z “farorzem” czyli proboszczem, ten starej daty więc klepie modlitwy a nasz wychodzi poza ramy parafii i przyciąga młodych. Trochę iskrzy między dobrodziejami. Wieczorem modlitwa i kolacja wyśmienita ryba i opowieści bez końca. Żal mi się zrobiło księdza trochę samotny ale sam sobie wybrał los.
cdn
Wilno przywitało mnie strugami deszczu ulewa za ulewą więc tylko zdjęcie pamiątkowe przy ostrej bramie. Turystów wygoniło bo puściutko nawet przy Najjaśniejszej Panience, a ja za miasto w krzaki nad rzeka z nadzieją że kolejny dzień pozwoli mi zobaczyć miasto, niestety kolejnego dnia jeszcze większy deszcz zwijam obóz i kierunek Ryga. Kilka kilometrów przed Rygą zatrzymuje się samochód i wysiada facet w koloratce, nie poznałem że to ksiądz więc wołam ‘chłopie, jak jedziesz ślimoku”. Ksiądz Krzysztof jestem – dopiero teraz zauważyłem dobrodzieja. Jak zwykle bywa wymiana uprzejmości od razu zapytałem czy nie wie gdzie w Rydze można przenocować, uf tego nie wiem ale przyjedz wieczorem do Polskiego kościoła to coś wymyślimy.
Ryga z piękną starówka, mnóstwo turytów mykających przed deszczem, ja schroniłem się w muzeum ofiar wojny. Większość odwiedzających to starsi goście mówiący po niemiecku. Zdjęcia z mordów łotyskich żydów, nie robią na nich wrażenia, to japońscy turyści zatrzymują się pod każdym i komentują, z niemieckiej strony często było słychać “szajse”.
Stoję w strugach deszczu pod kościołem, nie widzę nigdzie księdza Krzysztofa, okazało się że spowiada. Ja szukałem wjazdu na plebanie, ale kilkakrotnie przechodziłem sądząc, że to budynek mieszkalny i nie myliłem się. Ksiądz sam wynajmuje jeden pokój a ja ląduję w świetlicy parafialnej. Mam dach nad głową sucho ciepło więc ładowanie baterii suszenie kąpiel, wieczorem kolacja. Krzysztof nie tak dawno był w Kazachstanie tam pracował kilka lat, teraz organizuje Polonie w Rydze i wydaje gazetę. Nie układa mu się z “farorzem” czyli proboszczem, ten starej daty więc klepie modlitwy a nasz wychodzi poza ramy parafii i przyciąga młodych. Trochę iskrzy między dobrodziejami. Wieczorem modlitwa i kolacja wyśmienita ryba i opowieści bez końca. Żal mi się zrobiło księdza trochę samotny ale sam sobie wybrał los.
cdn
CDN
Dodane komentarze
brak komentarzy
Przydatne adresy
Brak adres w do wy wietlenia.
Inne materia y
Dział Artykuły
Dział Artykuły powstał w celu umożliwienia zarejestrowanym użytkownikom serwisu globtroter.pl publikowania swoich relacji z podróży i pomocy innym podróżnikom w planowaniu wyjazdów.
Uwaga:
za każde dodany artykuł otrzymujesz punkty - przeczytaj o tym.