Artyku y i relacje z podr y Globtroter w
O autostopie na wschodzie > UKRAINA, ROSJA



Zaczelismy ambitnie: trasa ze Lwowa do Kijowa, do zrobienia ponad 500 km w 1 dzien. Ze Lwowa dosc trudno jest sie wydostac (przede wszystkim inostrancom takim jak my). Trzeba dostac sie marszrutka na Avtostancje nr 2, gdzie rozpytywac nalezy o "rozwilke na Kijow". Generanie lepiej poinformowac pania w okienku o swoich planach, bo nikt nie domysli sie, ze banda polskich turystow chce lapac stopa na dzikiej Ukrainie.
Oczywiscie, 5 osob ma male szanse na zlapanie stopa, wiec podzielilsmy sie na 2 grupy. Na zachodniej Ukrainie wszyscy rozumieja po polsku, dlatego tez nie ma problemow z dogadaniem sie z kierowca. Ja (Monika) i Bronek zlapalismy pierwszgo stopa dosc szybko, a potem kolejnego, ktory dowiozl nas do wielkiego nigdzie.
Na kolejnego stopa trzeba bylo poczekac troche dluzej, ale warto bylo - zabral nas pan wojskowy az do samego Kijowa. Pochodzi z centralnej Ukrainy, wiec po polsku niewiele rozumie - przechodzimy wiec na rosyjski (we wschodniej Ukrainie mowienie po rosyjsku jest na porzadku dziennym, nawet po domach).
Generalnie kierowcy zabierajacy autostopowiczow sa bardzo zyczlwi; nasz wojskowy kupil nam lody na stacji benzynowej, a potem odstawil do centrum Kijowa i poradzil gdzie isc. Przemily czlowiek.
Przygode zycia miala gruopa trzyosobowa: Gucio, Karolina i Marta. Oni bowiem zlapali... autobus z wycieczka pracownicza. A jak to na wycieczce, pracownicy musza odpoczac, a wiadomo, ze najlepiej t zrobic przy alkoholu. Tym samym Gucio, Karolina i Marta wysluchali wielu filozoficznych wywodow, dygresji i ckliwych wspomnien.
Trasa Lwow-Kijow zabrala nam 8 godzin, co uznajemy za dobry wynik. Nie gorzej bylo tez kilka dni pozniej, gdy jechalismy do Czernichowa (ok. 120 km na polnocny wschod od Kijowa). Tym razem byl watek archeologiczny: nasz kierowca ma brata pracujacego jak archeolog w muzeum, do ktorego jechalismy.
Grupa trzyososbowa miala mniej szczescia: trafili na platnego stopa. Na Ukrainie do niedawna bylo przyjete, ze kierowca zabierajac ze soba autostopowicza obniza w ten sposob koszty benzyny. Jest to opcja rozsadna, choc ostatnio sie od tego odchodzi. Zwykle cena platnego stopa jest porownywalna z cena autobusu (z ta roznica, ze na stopie mozna negocjowac :) ).
Trasa powrotna do Kijowa tez nie nastreczala trudnosci. Zabral nas Wadim (cala piatke) az do obwodnicy miasta i jeszcze rozdal nam pomarancze :) Jako ze w podrozy witamin nigdy dosc, ucieszylismy sie ogromnie!
Schody zaczely sie dopiero podczas podrozy do granicy, im blizej do Rosji tym gorzej nam szlo. Noc zastala nas na trasie Kijow-Charkow i zmuszeni bylismy zanocowac w budce przy drodze "domasznyje obiedy", ktora wspanialomyslnie udostepnil nam jej wlasciciel. Jestesmy mu za to ogromnie wdzieczni!
Nastepnego dnia musielismy jechac w trzech grupach: Gucio jechal sam z kierowca tira. Co wazne, kierowcy ciezarowek o wiele rzadziej niz w Polsce sa sklonni do naginania prawa i zabierania do szoferki wiecej niz jednej osoby. Warto o tym pamietac.
Ostatecznie jedna z grup utknela 20 km przed granica, skad do Rostowa musiala dotrzec autobusem nocnym.
Przypadek ten moglby wywolac uczucie niepokoju co do stopowania w Rosji; szczegolnie ze kazda wzmianka o tym sposobie przemieszczania sie wywolywala u miejscowych lekki szok i spojrzenie pelne politowania. Mimo to ruszylismy z Rostowa do Woroneza i,,, 3/4 drogi przejechalismy w piatke (!) z ormianskim kierowca ciezarowki. Reszte drogi pokonalismy w dwoch grupach. Ja i Bronek trafilismy na milego kierowce jadacego do Moskwy, ktory nie dosc, ze zboczyl z trasy i zajechal do Woroneza, to jeszcze poznym wieczorem krazyl z nami po miescie szukajac ulicy, gdzie mieszkal nasz gospodarz.
Droga z Woroneza do Tuly to juz "tylko" 300 km. (podczas podrozowania po Rosji czlowiekowi kompletnie zmienia sie poglad na pojecia ''blisko'' i ''daleko''). Pelni optymizmu pokonalismy ja w 4 godziny. Rowniez trasa do Moskwy mimo deszczu i burzy, nie nastreczala problemow.
Oczywiscie, 5 osob ma male szanse na zlapanie stopa, wiec podzielilsmy sie na 2 grupy. Na zachodniej Ukrainie wszyscy rozumieja po polsku, dlatego tez nie ma problemow z dogadaniem sie z kierowca. Ja (Monika) i Bronek zlapalismy pierwszgo stopa dosc szybko, a potem kolejnego, ktory dowiozl nas do wielkiego nigdzie.
Na kolejnego stopa trzeba bylo poczekac troche dluzej, ale warto bylo - zabral nas pan wojskowy az do samego Kijowa. Pochodzi z centralnej Ukrainy, wiec po polsku niewiele rozumie - przechodzimy wiec na rosyjski (we wschodniej Ukrainie mowienie po rosyjsku jest na porzadku dziennym, nawet po domach).
Generalnie kierowcy zabierajacy autostopowiczow sa bardzo zyczlwi; nasz wojskowy kupil nam lody na stacji benzynowej, a potem odstawil do centrum Kijowa i poradzil gdzie isc. Przemily czlowiek.
Przygode zycia miala gruopa trzyosobowa: Gucio, Karolina i Marta. Oni bowiem zlapali... autobus z wycieczka pracownicza. A jak to na wycieczce, pracownicy musza odpoczac, a wiadomo, ze najlepiej t zrobic przy alkoholu. Tym samym Gucio, Karolina i Marta wysluchali wielu filozoficznych wywodow, dygresji i ckliwych wspomnien.
Trasa Lwow-Kijow zabrala nam 8 godzin, co uznajemy za dobry wynik. Nie gorzej bylo tez kilka dni pozniej, gdy jechalismy do Czernichowa (ok. 120 km na polnocny wschod od Kijowa). Tym razem byl watek archeologiczny: nasz kierowca ma brata pracujacego jak archeolog w muzeum, do ktorego jechalismy.
Grupa trzyososbowa miala mniej szczescia: trafili na platnego stopa. Na Ukrainie do niedawna bylo przyjete, ze kierowca zabierajac ze soba autostopowicza obniza w ten sposob koszty benzyny. Jest to opcja rozsadna, choc ostatnio sie od tego odchodzi. Zwykle cena platnego stopa jest porownywalna z cena autobusu (z ta roznica, ze na stopie mozna negocjowac :) ).
Trasa powrotna do Kijowa tez nie nastreczala trudnosci. Zabral nas Wadim (cala piatke) az do obwodnicy miasta i jeszcze rozdal nam pomarancze :) Jako ze w podrozy witamin nigdy dosc, ucieszylismy sie ogromnie!
Schody zaczely sie dopiero podczas podrozy do granicy, im blizej do Rosji tym gorzej nam szlo. Noc zastala nas na trasie Kijow-Charkow i zmuszeni bylismy zanocowac w budce przy drodze "domasznyje obiedy", ktora wspanialomyslnie udostepnil nam jej wlasciciel. Jestesmy mu za to ogromnie wdzieczni!
Nastepnego dnia musielismy jechac w trzech grupach: Gucio jechal sam z kierowca tira. Co wazne, kierowcy ciezarowek o wiele rzadziej niz w Polsce sa sklonni do naginania prawa i zabierania do szoferki wiecej niz jednej osoby. Warto o tym pamietac.
Ostatecznie jedna z grup utknela 20 km przed granica, skad do Rostowa musiala dotrzec autobusem nocnym.
Przypadek ten moglby wywolac uczucie niepokoju co do stopowania w Rosji; szczegolnie ze kazda wzmianka o tym sposobie przemieszczania sie wywolywala u miejscowych lekki szok i spojrzenie pelne politowania. Mimo to ruszylismy z Rostowa do Woroneza i,,, 3/4 drogi przejechalismy w piatke (!) z ormianskim kierowca ciezarowki. Reszte drogi pokonalismy w dwoch grupach. Ja i Bronek trafilismy na milego kierowce jadacego do Moskwy, ktory nie dosc, ze zboczyl z trasy i zajechal do Woroneza, to jeszcze poznym wieczorem krazyl z nami po miescie szukajac ulicy, gdzie mieszkal nasz gospodarz.
Droga z Woroneza do Tuly to juz "tylko" 300 km. (podczas podrozowania po Rosji czlowiekowi kompletnie zmienia sie poglad na pojecia ''blisko'' i ''daleko''). Pelni optymizmu pokonalismy ja w 4 godziny. Rowniez trasa do Moskwy mimo deszczu i burzy, nie nastreczala problemow.
Resumujac: stop na wschodzie dziala, nikt tu nie bije, nie gryzie, a wrecz przeciwnie, ludzie sa bardzo zyczliwi i pomocni. Nie taki diabel straszny, jak go maluja ;) Niebawem ruszamy do Peterburga - oczywiscie, autostopem :)
P.S. Wybaczcie brak polskich znakow, ale rosyjska klawiatura nie ulatwia zycia ;)
P.S. Wybaczcie brak polskich znakow, ale rosyjska klawiatura nie ulatwia zycia ;)
Dodane komentarze
brak komentarzy
Przydatne adresy
Brak adres w do wy wietlenia.
Inne materia y
Dział Artykuły
Dział Artykuły powstał w celu umożliwienia zarejestrowanym użytkownikom serwisu globtroter.pl publikowania swoich relacji z podróży i pomocy innym podróżnikom w planowaniu wyjazdów.
Uwaga:
za każde dodany artykuł otrzymujesz punkty - przeczytaj o tym.