Artykuły i relacje z podróży Globtroterów
Kolumbia. Popayán – Ciudad Blanca – Białe Miasto > KOLUMBIA



Jedną z takich rezydencji mam okazję zwiedzić. To dom, w którym mieszkał poeta, pisarz, tłumacz, dyplomata, dwukrotny kandydat na prezydenta, Guillermo Valencia (1875–1943), będąc którymś z kolei i ostatnim lokatorem tej XVIII-wiecznej willi. W roku 1801 zatrzymał się tutaj Alexander Von Humboldt po powrocie z południa Ameryki Południowej. Po śmierci Guillermo Valencia budynek został wykupiony przez państwo i przemianowany w Muzeum Narodowe imienia poety. Tutaj też, w niewielkim mauzoleum, spoczywają jego prochy. W muzeum zgromadzono pamiątki, odznaczenia, portrety i bibliotekę tego znamienitego syna miasta, w którym jestem. I ojca późniejszego prezydenta (w latach 1962–1966) Guillermo Leóna Valencia. Temu ostatniemu poświęcono zresztą drugie muzeum, kilka przecznic dalej.
Właściwie nie miałam zamiaru zwiedzać muzeum. Z zainteresowaniem obejrzałam willę od strony ogrodu. Neoklasycystyczny budynek, monumentalne schody i arkadowy dziedziniec otwarty na pobliską rzekę i zabytkowy most, na dziedzińcu statua poety. Wejście zamknięte – chwilowa przerwa. Przez kratę bramy widać dobrze utrzymane patio, podobnie jak fasada od strony rzeki, otoczone arkadami. Nie żałuję, że nieczynne, bo chyba nie bardzo mam ochotę wstępować – pewnie głównie dokumenty, a w końcu to postać niezbyt bliska dla przybyszów z drugiej strony Globu. To, co widziałam, w zasadzie mi wystarczy. Odchodzę, ale nie dalej niż trzydzieści metrów, kiedy słyszę wołanie, żebym wróciła, już jest otwarte. I chyba w nagrodę, że wróciłam, dostaję bilet dla estudiante (studencki) – bezpłatny. Tak to ja mogę zwiedzać, nawet jeżeli muzeum eksponuje głównie dokumenty.
Popayán – Ciudad Blanca – Białe Miasto , Popayán – Ciudad Blanca – Białe Miasto , Popayán, KOLUMBIA
Opuszczając rezydencję, trudno nie zatrzymać się przy pobliskim moście Humilladero. Właściwie to są dwa mosty. Jeden niewielki, teraz schowany w gąszczu drzew i krzewów, przeznaczony był dla niewolników i rdzennej ludności tych ziem. Drugim, dużo większym, wzniesionym z cegły i cementu w 1873 roku, przechodzili dostojni i możni chrześcijanie.
Intryguje nazwa: most Humilladero – most upokorzeń. Jedne źródła mówią, że przed wybudowaniem mostu/mostów istniała w tym miejscu rozpadlina w gruncie, która utrudniała dostęp do osady. Trzeba było wspinać się, czasem na kolanach, korzyć się… Z drugiej strony, czyż nie jest upokarzającym każdy przejaw dyskryminacji, także takiej, która dotyczy przeznaczenia mostów dla różnych grup ludności?
Popayán , Popayán , Museo National Guillermo Valencia, KOLUMBIA
Teraz otoczenie mostów to ładnie zagospodarowane miejsce służące jako scena spotkań kulturalnych i występów grup teatralnych, muzycznych, tanecznych. I w tej chwili trwa występ niewielkiego zespołu. Ale chwila obcowania z muzyką i śpiewem mi wystarczy, wypadałoby w końcu dotrzeć do centrum!
Zadrzewiony Parque Caldas, centralny plac miasta, został wytyczony równocześnie z jego założeniem. Pełnił różne funkcje – targu, placu straceń z szubienicą, placu ze studnią miejską. Od roku 1910, kiedy w centrum placu postawiono pomnik Francisco José de Caldas, miejsce spotkań mieszkańców i przyjezdnych, którzy mogą w codziennej bieganinie odpocząć w cieniu rosnących tutaj drzew. I pomyśleć o urodzonym w tym mieście bohaterze spoglądającym na miasto z pomnika w centrum placu. Francisco José de Caldas był erudytą – zajmował się geografią, botaniką, astronomią. Ale i dziennikarzem, wojskowym, bohaterem walk o wolność Kolumbii. Obdarzony przez współczesnych epitetem El Sabio (Uczony/Mędrzec) został schwytany przez hiszpańskich rojalistów w 1816 roku. Apel o darowanie mu życia został skwitowany słowami: „Hiszpania nie potrzebuje mędrców”. Jego prochy spoczywają w Panteonie Bohaterów Narodowych, kilkanaście metrów od placu, na którym stoję.
Popayán , Popayán , Most Humilladero, KOLUMBIA
Jedną z pierzei placu zajmuje katedra i wieża zegarowa, zwana „nosem Popayán”. Obecna katedra wzniesiona została prawie od podstaw, gdyż poprzednią, ukończoną w końcu XIX wieku, zniszczyło trzęsienie ziemi w 1983 roku. Zresztą prawie wszystkie kościoły Popayán mieszczące cenne wyposażenie sprowadzane z Hiszpanii w latach ich budowy zostały w tym trzęsieniu uszkodzone. I wszystkie przeszły gruntowną renowację. Dzięki temu, że dzisiaj niedziela, mogę zerknąć do wnętrz kilku z nich.
W Popayán urodził się Edgar Negret współczesny rzeźbiarz abstrakcyjny, zmarły zaledwie kilka miesięcy temu w dniu swojej dziewięćdziesiątej drugiej rocznicy urodzin. W domu, w którym spędził dzieciństwo i młodość, znajduje się teraz Latynoamerykańskie Muzeum Sztuki Nowoczesnej. Zamknięte – zmiana ekspozycji. Podobnie jak w Bogocie. Déjà vu!
Co najważniejsze, w Papoyán już widziałam. Poczułam atmosferę miasta. Nie powiem, że „zakochałam się”, bo zabrzmiałoby to zbyt patetycznie, ale faktycznie jestem pod jego urokiem. Wczoraj zaglądnęłam do kilku z licznych kościołów Papoyán, pozostały mi dwa chyba najbardziej godne uwagi.
Popayán , Popayán , Katedra w Popayán, KOLUMBIA
La Ermita (Pustelnia) to najstarszy kościół miasta – początki jego budowy sięgają 1546 roku. Jak mówi jeden z folderów: „główną atrakcją kościoła jest biegnąca obok ulica brukowana kamieniami, tak jak dawniej były brukowane ulice miasta”. Hm… Chyba się z tym nie zgodzę. Kocich łbów zasmakowałam w Villa de Leyva i chociaż dodawały miastu uroku, to daleka byłabym od nazywania ich „atrakcją” – niezależnie od tego, gdzie się znajdują. Tutaj chyba jednak bardziej interesujące są malowidła ścienne odkryte przypadkowo po trzęsieniu ziemi w 1983 roku. Niestety, nie zobaczę ich. Pustelnia jest zamknięta – to nie niedziela. Ale kościół cieszy się sławą jeszcze z jednego powodu. Tutaj rozpoczynają się wielkotygodniowe procesje, które (obok tych w Mompós) przyciągają licznych wiernych i turystów. Organizacją procesji zajmuje się specjalnie utworzone w tym celu towarzystwo, mające swoją siedzibę w jednym z budynków przy sąsiedniej ulicy.
Sprzed kościoła widać wznoszącą się na wzgórzu Capilla de Belén (Kaplicę Betlejem). Prowadzi do niej szeroka kamienna ścieżka ze stacjami drogi krzyżowej. I ten kościół jest nowy, wybudowany na gruzach poprzedniego, również zburzonego przez trzęsienie ziemi. W głównym ołtarzu figura Ecce Homo, patrona miasta. Ktoś wpadł na doskonały pomysł, aby kościół zamknąć kratą – przynajmniej można zajrzeć do wnętrza. Obok owiany legendami krzyż. A sprzed kościoła wspaniały widok na miasto. Co prawda z tej perspektywy trudno byłoby nazwać Popayán Białym Miastem, bo widać głównie bordowo-brązowe dachy, ale nie odbiera mi to przyjemności wyszukiwania znajomych już miejsc. Wybija się kopuła katedry (wielkością) i wieża kościoła św. Franciszka (kolorem – bo żółta).
Zupełnie blisko wzgórza, na którym jestem, drugie, chyba jeszcze wyższe – El Morro del Tulcán. Piramida z epoki przedkolumbijskiej, podstawowe stanowisko archeologiczne Popayán (datowane na okres 500–1600 n.e.). W 1937 roku, dla uczczenia czterechsetnej rocznicy powstania miasta, piramidę zwieńczono konnym pomnikiem jego założyciela, konkwistadora Sebastiana de Belalcázara. Wiem, jestem nudna, ale nie mogę nie wspomnieć o targających mną w takich momentach ambiwalentnych uczuciach: indiańska prehistoria i konkwista…
Nie mam na tyle czasu, żeby się wspiąć i popatrzeć w twarz spiżowemu konkwistadorowi. Ale jak się pośpieszę, to mogę jeszcze zajrzeć do położonego u stóp El Morro zaułka Payanes – zrobionej „pod turystę” replice miasta. Rozpoznaję i kaplicę Belén, i Wieżę Zegarową, i most Humilladero. Żeby rozpoznać pozostałe budynki, musiałabym spędzić w mieście więcej czasu. W stronę kramów z pamiątkami wolę raczej nie patrzeć…
Mój samolot odlatuje o 17:56. Przede mną ostatni etap kolumbijskiej przygody: Medellín.
Więcej w Książce „Emerytka w Kolumbii” i na blogu: http://emerytkawpodrozy.blogspot.com/
Dodane komentarze
Przydatne adresy
Inne materiały
Dział Artykuły
Dział Artykuły powstał w celu umożliwienia zarejestrowanym użytkownikom serwisu globtroter.pl publikowania swoich relacji z podróży i pomocy innym podróżnikom w planowaniu wyjazdów.