Artyku y i relacje z podr y Globtroter w
Holandia to jeden wielki kanał i skład rowerów > HOLANDIA



I woda - jest wszędzie, w postaci urokliwych miejskich kanałów otaczających piękne miasta i miasteczka oraz wijąca się wśród bujnej zieleni pól. Jadąc pociągiem czy rowerem, można z dwóch stron mieć wodę.
Zwolle, Zwolle, Powitanie nowego członka rodziny, HOLANDIA
A jak na świat przychodzi potomek, to szczęśliwa rodzina oznajmia to sąsiadom i światu ozdabiając dom: malunkiem bociana, wieszając ogromną maskotkę-bociana lub stawiając np. drewnianą kołyskę pod oknem.
U przemiłego Armeńczyka w Zwolle (Assendorperstraat 150) wypożyczyłyśmy dla mnie rower w bardzo dobrej cenie 5 E/dobę wraz z blokadą na koła. Wszyscy właściciele rowerów jednak chronią je przed kradzieżą, choć zdarzają się one głównie w większych miastach.
Jeszcze tego samego dnia objechałam Zwolle – piękne jak każde inne miasteczko w Holandii, z wieloma gotyckimi ogromnymi kościołami, renesansowymi ratuszami, przecudnymi kamieniczkami, otoczone kanałem z widokowymi mostkami.
To co mnie zdziwiło i czego nie spotyka się u nas, każda wolna przestrzeń kościołów, ratuszy, przeznaczana jest na restauracje, imprezy kulturalne. Dlatego bardzo często te restauracyjki są tak stylowe!
Alkmaar, Alkmaar, Gondolierzy serowi, HOLANDIA
Następnego dnia rano, gdy córka miała zajęcia, pojechałam rowerem do oddalonego o 8 km Hattem. Malutkie, przytulne miasteczko z wąskimi uliczkami, z gotyckimi murami obronnymi, kościołami, starym młynem, który można zwiedzać za darmo lub wrzucić drobne do skrzynki. No i oczywiście kanały z przepięknymi liliami wodnymi.
Po południu pojechałyśmy już obie do holenderskiej „Wenecji” - Giethoorn. Trasa 31 km w jedną stronę, którą wg googla powinno pokonać się w półtorej godziny, nam zajęła prawie 2 godziny. Wiał silny wiatr, który utrudniał jazdę, a gałęzie padały nam pod koła. Ale dojechałyśmy.
Trasę „Wenecji” najlepiej zwiedzać z rowerem, gdyż nie trzeba wracać w to samo miejsce. My tak nie zrobiłyśmy i musiałyśmy pokonać dodatkowe kilometry pieszo, bo dostać się do naszych rowerów.
Alkmaar, Alkmaar, Targ serów, HOLANDIA
Zwiedzanie jest darmowe, jedynie jeśli ktoś woli, wypożyczenie łodzi kosztuje ok. 20 E/godz. Można ją wypożyczyć w różnych miejscach, tak jak w różnych miejscach można zacząć zwiedzanie. Są tu piękne stare domy, cały czas zamieszkałe, otoczone wieloma kanałami. Pokryte są często strzechą, mają zadbane urokliwe ogródki.
Na końcu, idąc w stronę szosy, jest supermarket, gdzie można posilić się po długim spacerze.
Kolejnego dnia pojechałam pociągiem do Alkmaar na targ serowy, który odbywa się tu w piątki od kwietnia do września w godzinach 10 - 12.30. Inne miasta, gdzie można zobaczyć barwną sprzedaż serów to Gouda, Hoorn, Woerden i Edam. Jest to impreza pod turystów, ale bardzo pasjonująca i warto zobaczyć taki targ serowy. Spotykają się tu producenci wielkich kręgów serowych z kupcami. Specjalna komisja sprawdza jakość i smak serów, następnie tragarze biegną z z wybranymi krążkami na specjalnych nosidłach do Budynku Wagi, gdzie ser jest ważony, a następnie tragarze biegną do drewnianego wozu kupca, gdzie ser jest przerzucony (dosłownie) i na wózku wywieziony poza targ. Na nosidłach każdorazowo znajduje się około 160kg.
Oczywiście Alkmaar jest również urocze, otoczone kanałami, po rzece, jako atrakcja dla turystów, pływają „gondolierzy” z serami. W większości takich miasteczek w określone dni tygodnia odbywa się Kaasmarkt, czyli bazarek, na którym handluje się serami, mięsem, warzywami i oczywiście wszelkim innym dobrem. Ceny tu są niższe (ale oczywiście nie w dniu pokazowego targu sera!) niż w sklepach.
Zaanse Schans, Zaanse Schans, Wiatraki, HOLANDIA
Z Alkmaar pojechałam pociągiem do Zaanse Schans. Należy wysiąść na stacji Zaandijk – stąd jest najbliżej piechotą do skansenu – ok. 5 minut. Z Amsterdamu dojeżdża tu autobus. Jest to skansen wiatraków, do których można wchodzić (opłata 3-4 E). Wejście do skansenu jest gratis. Są tu też sklepy z serami, czekoladą i pamiątkami oraz restauracje i bed&breakfast.
Stąd dalej pociągiem pojechałam do Haarlemu. Tak sobie mi się spodobał, choć podobny do innych miast. Mniej przytulny chyba (dla mnie).
Z Harlemu przeniosłam się do Lejdy czyli Lejden, gdzie urodził się Rembrandt. I tu bardzo mi się podobało. Mniej turystów, mniejsze uliczki, piękne kanały i kamieniczki. W jakieś knajpce, gdzie przysiadłam dla odpoczynku, częstowano gości serami i wędlinami. Słodkie! Polecam Lejden. Tu znajduje się jeden z najstarszysch uniwersytetów, a w jednym z najstarszych ogromnych kościołów gotyckich Pieterskerk odbywają się różne imprezy kulturalne (tego dnia przygotowywano taką imprezę i nie można było wejść do wnętrza).
Dalej nie miałam już siły zwiedzać i pociągiem wróciłam do Zwolle. Tu przy dworcu miałam test na spostrzegawczość: wśród kilkunastu piętrowych platform musiałam odnaleźć swój rower, pozostawiony rano. Udało się po krótkim szukaniu.
Dworzec kolejowy, Zwolle, Parking rowerowy, HOLANDIA
Kolejnego dnia postanowiłam odszukać protestanckich fundamentalistów w miejscowości Staphorst. Są oni „spokrewnieni” z amerykańskimi Amiszami. Na co dzień ubierają się w swoje specjalne stroje, ich domy są proste, wręcz surowe, nie oglądają telewizji i nie grają w gry komputerowe. Najlepiej przyjechać tu w niedzielę, kiedy idą do kościoła. Ale ja byłam w sobotę, bo w niedzielę wracałam do Polski. Kręciłam się więc po uliczkach, wypatrując przedstawicieli tej grupy społecznej, odwiedziłam muzeum im poświęcone, i miałam szczęście. W sklepie z pamiątkami i rękodziełem,gdzie nabywałam ładne i tanie prezenciki, weszła kobieta ubrana w strój charakterystyczny dla kobiet fundamentalistów protestanckich. Poprosiłam sprzedawczynię, aby zapytała ją o zgodę na zrobienie zdjęcia. Pani się zgodziła, więc zdjęcie zrobiłam. Może nie ciekawe, ale potem jeszcze na dworze czekałam, aż wyjdzie ze sklepu.
Na ulicy spotkałam kolejną panią i ją także poprosiłam o zgodę na zrobienie zdjęcia. Czyli dzień należy zaliczyć do udanych. Ze Staphorst stopem wróciłam do Meppel, skąd pociągiem dojechałam do Zwolle.
A wieczorkiem, na pożegnanie, poszłyśmy z córką do restauracji w jakimś kościele na lampkę czegoś procentowego. Niestety pieszo, bo rower musiałam oddać do 18.
Bilety na pociąg można czasami kupić w promocji w sieciówkach znajdujących się na dworcu np.Albert Heijn (spożywczy) czy drogerii Kruidvat. O promocję należy pytać w tych sklepach, szukać na ich stronach lub zapytać w ns.nl (NS to ichnie PKP). Bilet w promocji jest na cały dzień i nie można z niego korzystać w godzinach szczytu. Ale jak się zaplanuje dobrze zwiedzanie to świat i ludzie!
W Holandii poruszając się komunikacją publiczną należy korzystać z aplikacji ns.nl (tak jak hyperdia w Japonii) – pokaże wszystkie połączenia, włącznie z przesiadkami, peronami, autobusami i minutami pieszego dojścia. Polecam! Istnieje aplikacja http://9292.nl/en - typu: jak dojadę. Nie korzystałam, jedynie z aplikacji https://www.ns.nl/
Holandia to jeden piękny kanał!!!
Dodane komentarze
linkalinka 2018-05-29 14:28:04
Zapomniałam, że po Staphorst przez Meppel pojechałam pociągiem do Groningen - na północ, miasto gdzie 20% to studenci, co widać i słychać. Podobne do Leiden, pełne turystówPrzydatne adresy
Inne materia y
Dział Artykuły
Dział Artykuły powstał w celu umożliwienia zarejestrowanym użytkownikom serwisu globtroter.pl publikowania swoich relacji z podróży i pomocy innym podróżnikom w planowaniu wyjazdów.