Artyku y i relacje z podr y Globtroter w
Impresje USA, Bryce > USA
bravo11 relacje z podróży
Krótkie pobyt w krainie hoodoo, (tak nazywa się strzeliste formacje skalne w Bryce) przerósł nasze wyobrażenia. Wędrówka wśród pastelowych barw kanionu, ozdobionych niesamowitymi kształtami skał dostarczyła nam ogromu niezapomnianych wrażeń. Żaden tekst nie jest w stanie tego odzwierciedlić, mimo to spróbowaliśmy....
Bryce National Park, 14/10/2008
Wstajemy przed 6.00.. (!) jesteśmy na wakacjach? Na dworze straszny ziąb. Przeliczam temperaturę z Farenheita na Celsjusza, o Boże jest minus 7 stopni…
W przeciwieństwie do Zion, gdzie chodzi się w dolinie, tu do kanionu wchodzi się od góry. Jedziemy do Inspiration Point, podobno tu wschód słońca jest najpiękniejszy. Ubrani w ciepłe czapki, rękawiczki, polary (na szczęście pomyśleliśmy o tym, że w Bryce może być bardzo zimno!) ruszamy. Strasznie wieje ! Marzena Opatula się jeszcze kocem…. Wyglądamy jak wygnańcy.. Jest pusto, przemknął tylko jeden samochód. Idziemy ścieżka, świta. Wschód jest po lewo, natomiast po prawej stronie nad wierzchołkami drzew ogromny, świecący niesamowitym blaskiem księżyc, właśnie zachodzi.. Robimy zdjęcia wrażenie niesamowite. …Tym bardziej, że za parę minut wschodzi słońce. Jesteśmy na tarasie na wysokości 8100 stóp, czyli ponad 2400 m, to przecież jak nasze Rysy….Pod nami Kanion, na razie jeszcze jest szary, widać pierwsze promienie, wszystko wylania się powoli, widać jak kurczą się cienie. Jest czerwono, pomarańczowo, brązowo, żółto ! Wokół, gdzie nie spojrzeć formacje hoodoo! Ale widok ! Ktoś powiedział o tym widoku amfiteatr, to całkowita prawda! Nie możemy się napatrzeć! Sycimy zmysły! My i Bryce, nikogo wokół! Strzeliste wieżyczki hoodoo, jedna obok drugiej, tysiące. U podstawy czerwono brązowe, na wierzchołkach jaśniejsze, nawet białe… To jak skalny las. Idziemy nad urwiskiem, podziwiamy i podziwiamy. Przemarznięci, udajemy się na gorące śniadanie do Bryce Canzon Lodge. Po drodze niesamowita niespodzianka, na spotkanie wyszło nam stado jeleni. Są tuż przy drodze, zaczynamy fotograficzne polowanie. Wdzięcznie pozują! Nareszcie ciepły posiłek. Już lepiej, amerykańska jajecznica jednak nijak się ma do naszej… Można to nazwać jajecznicą na twardo, lub na sypko.. fu! Natomiast bekon jest ekstra! Oczywiście obecny jest syrop klonowy.
Teraz gwóźdź programu, idziemy na dłuższą wycieczkę. Ruszamy z Sunrise Point ścieżką Queen’s Garden Trail, dalej do Navajo Loop i w górę do Sunset Point. Różnica wzniesień ok. 170 m. Zapadamy się w pomarańczowość skał. Granatowe niebo fantastycznie kontrastuje z pastelowymi barwami hoodoo. Niewyobrażalne formacje, wokół wieżyczki, łuki skalne, dziwnie powykręcane drzewa. Robimy setki zdjęć, nigdzie się nie musimy spieszyć. Powoli robi się ciepło, jest fantastycznie.
Na szlaku spotykamy grupę Polaków, rozmawiamy z nimi chwilę. Przyjechali z wycieczką mają bardzo niewiele czasu na podziwianie. Cześć grupy na nich już czeka, musza iść, zazdroszczą nam swobody, powodzenia! My natomiast mamy na Bryce praktycznie cały dzień. Przed nami bardzo wąski kanion, ściany wysokie na kilkadziesiąt metrów, a w środku ogromna samotnie rosnąca sosna, jeden z często pokazywanych symboli Bryce! Wow ! Zaczyna się podejście, ta część nosi uzasadnioną nazwę Wall Street, rzeczywiście idziemy ulicą pośród wysokich skalnych ścian. Podejście jest strome, ale niezbyt długie, jest cudownie. Docieramy do Sunset Point. Posilamy się, wokół nas harcują wiewiórki, jest ich mnóstwo, czekają aż ktoś im rzuci cos do jedzenia. Dalej odwiedzamy Bryce Point gdzie formacje skalne są przeróżne, jedna z nich przypomina ogromna kaplicę. Kolej na Paria Point, kolejne spektakularne widoki! Tego się nie da opisać! Docieramy do Natural Brigdes – 8600 stóp, to pierwszy łuk skalny, który widzimy. Tu kolejna niespodzianka, pojawia się nowy kolor. Pomarańczowe zbocza pokryte są już gdzieniegdzie białą powłoczką śniegu! Jedziemy aż do Rainbow & Yovimpa Points, dalej już się nie da, co za widoki (!). Stajemy w każdym miejscu widokowym, każde jest inne. Kolejna niespodzianka oczekuje na nas w Ponderosa Canyon. Wysiadamy z samochodu jesteśmy wyżej niż nasze Rysy – 8900 stóp, czyli prawie 2700 m npm. Tu wita nas fantastyczny kruk siedzący na tablicy informacyjnej. Nie chcemy go wystraszyć, robimy zdjęcia, ale on nawet nie ma zamiaru uciekać…. Fantastycznie pozuje. Za chwile przylatuje drugi, dopominają się o jedzenie skacząc za Marzeną … W drodze powrotnej cieszymy wzrok widokiem na Aqua Canyon, Black Birch Canyon, tu również leży śnieg. Słońce powoli zachodzi. To był fantastyczny dzień.
Przed nami do przejechania ok. 100 mil, celem jest miasteczko Torrey, czyli Park Narodowy Capiotol Reef. Jedziemy, rano obserwowaliśmy zachód księżyca i wschód słońca, teraz odwrotnie. Ogromna tarcza księżyca właśnie wschodzi nad wierzchołkami gór naprzeciw nas, ale widok ! Dojeżdżamy do naszego hotelu – Days Inn. Dobry wieczór poproszę kartę kredytowa – to już standard. Mimo, że jesteśmy zdecydowanie później niż powinniśmy nie ma jakiegokolwiek problemu. Pokój duży, łóżka wygodne, czysto, standard lepszy niż w Bryce i taniej, bo 66 USD za noc.
Wstajemy przed 6.00.. (!) jesteśmy na wakacjach? Na dworze straszny ziąb. Przeliczam temperaturę z Farenheita na Celsjusza, o Boże jest minus 7 stopni…
W przeciwieństwie do Zion, gdzie chodzi się w dolinie, tu do kanionu wchodzi się od góry. Jedziemy do Inspiration Point, podobno tu wschód słońca jest najpiękniejszy. Ubrani w ciepłe czapki, rękawiczki, polary (na szczęście pomyśleliśmy o tym, że w Bryce może być bardzo zimno!) ruszamy. Strasznie wieje ! Marzena Opatula się jeszcze kocem…. Wyglądamy jak wygnańcy.. Jest pusto, przemknął tylko jeden samochód. Idziemy ścieżka, świta. Wschód jest po lewo, natomiast po prawej stronie nad wierzchołkami drzew ogromny, świecący niesamowitym blaskiem księżyc, właśnie zachodzi.. Robimy zdjęcia wrażenie niesamowite. …Tym bardziej, że za parę minut wschodzi słońce. Jesteśmy na tarasie na wysokości 8100 stóp, czyli ponad 2400 m, to przecież jak nasze Rysy….Pod nami Kanion, na razie jeszcze jest szary, widać pierwsze promienie, wszystko wylania się powoli, widać jak kurczą się cienie. Jest czerwono, pomarańczowo, brązowo, żółto ! Wokół, gdzie nie spojrzeć formacje hoodoo! Ale widok ! Ktoś powiedział o tym widoku amfiteatr, to całkowita prawda! Nie możemy się napatrzeć! Sycimy zmysły! My i Bryce, nikogo wokół! Strzeliste wieżyczki hoodoo, jedna obok drugiej, tysiące. U podstawy czerwono brązowe, na wierzchołkach jaśniejsze, nawet białe… To jak skalny las. Idziemy nad urwiskiem, podziwiamy i podziwiamy. Przemarznięci, udajemy się na gorące śniadanie do Bryce Canzon Lodge. Po drodze niesamowita niespodzianka, na spotkanie wyszło nam stado jeleni. Są tuż przy drodze, zaczynamy fotograficzne polowanie. Wdzięcznie pozują! Nareszcie ciepły posiłek. Już lepiej, amerykańska jajecznica jednak nijak się ma do naszej… Można to nazwać jajecznicą na twardo, lub na sypko.. fu! Natomiast bekon jest ekstra! Oczywiście obecny jest syrop klonowy.
Teraz gwóźdź programu, idziemy na dłuższą wycieczkę. Ruszamy z Sunrise Point ścieżką Queen’s Garden Trail, dalej do Navajo Loop i w górę do Sunset Point. Różnica wzniesień ok. 170 m. Zapadamy się w pomarańczowość skał. Granatowe niebo fantastycznie kontrastuje z pastelowymi barwami hoodoo. Niewyobrażalne formacje, wokół wieżyczki, łuki skalne, dziwnie powykręcane drzewa. Robimy setki zdjęć, nigdzie się nie musimy spieszyć. Powoli robi się ciepło, jest fantastycznie.
Na szlaku spotykamy grupę Polaków, rozmawiamy z nimi chwilę. Przyjechali z wycieczką mają bardzo niewiele czasu na podziwianie. Cześć grupy na nich już czeka, musza iść, zazdroszczą nam swobody, powodzenia! My natomiast mamy na Bryce praktycznie cały dzień. Przed nami bardzo wąski kanion, ściany wysokie na kilkadziesiąt metrów, a w środku ogromna samotnie rosnąca sosna, jeden z często pokazywanych symboli Bryce! Wow ! Zaczyna się podejście, ta część nosi uzasadnioną nazwę Wall Street, rzeczywiście idziemy ulicą pośród wysokich skalnych ścian. Podejście jest strome, ale niezbyt długie, jest cudownie. Docieramy do Sunset Point. Posilamy się, wokół nas harcują wiewiórki, jest ich mnóstwo, czekają aż ktoś im rzuci cos do jedzenia. Dalej odwiedzamy Bryce Point gdzie formacje skalne są przeróżne, jedna z nich przypomina ogromna kaplicę. Kolej na Paria Point, kolejne spektakularne widoki! Tego się nie da opisać! Docieramy do Natural Brigdes – 8600 stóp, to pierwszy łuk skalny, który widzimy. Tu kolejna niespodzianka, pojawia się nowy kolor. Pomarańczowe zbocza pokryte są już gdzieniegdzie białą powłoczką śniegu! Jedziemy aż do Rainbow & Yovimpa Points, dalej już się nie da, co za widoki (!). Stajemy w każdym miejscu widokowym, każde jest inne. Kolejna niespodzianka oczekuje na nas w Ponderosa Canyon. Wysiadamy z samochodu jesteśmy wyżej niż nasze Rysy – 8900 stóp, czyli prawie 2700 m npm. Tu wita nas fantastyczny kruk siedzący na tablicy informacyjnej. Nie chcemy go wystraszyć, robimy zdjęcia, ale on nawet nie ma zamiaru uciekać…. Fantastycznie pozuje. Za chwile przylatuje drugi, dopominają się o jedzenie skacząc za Marzeną … W drodze powrotnej cieszymy wzrok widokiem na Aqua Canyon, Black Birch Canyon, tu również leży śnieg. Słońce powoli zachodzi. To był fantastyczny dzień.
Przed nami do przejechania ok. 100 mil, celem jest miasteczko Torrey, czyli Park Narodowy Capiotol Reef. Jedziemy, rano obserwowaliśmy zachód księżyca i wschód słońca, teraz odwrotnie. Ogromna tarcza księżyca właśnie wschodzi nad wierzchołkami gór naprzeciw nas, ale widok ! Dojeżdżamy do naszego hotelu – Days Inn. Dobry wieczór poproszę kartę kredytowa – to już standard. Mimo, że jesteśmy zdecydowanie później niż powinniśmy nie ma jakiegokolwiek problemu. Pokój duży, łóżka wygodne, czysto, standard lepszy niż w Bryce i taniej, bo 66 USD za noc.
W Bryce spędziliśmy pełny 1 dzień. Miejsce jest cudowne i żadne zdjęcia tego nie oddają. Z przyjemnością zostalibyśmy tam dłużej, tym bardziej że jest co robić. Piesze wycieczki nie są forsujące. Ale występuje duża różnica temperatur w ciągu dnia. Brakowało nam wycieczki na koniach. Jeden z ładniejszych parków które widzieliśmy.
Dodane komentarze
brak komentarzy
Przydatne adresy
Brak adres w do wy wietlenia.
Inne materia y
Dział Artykuły
Dział Artykuły powstał w celu umożliwienia zarejestrowanym użytkownikom serwisu globtroter.pl publikowania swoich relacji z podróży i pomocy innym podróżnikom w planowaniu wyjazdów.
Uwaga:
za każde dodany artykuł otrzymujesz punkty - przeczytaj o tym.