Artyku y i relacje z podr y Globtroter w

Być, albo nie być w Danii > POLSKA, DANIA, NIEMCY


Jerzy1 Jerzy1 Dodaj do: wykop.pl
relacje z podróży

Zdj cie DANIA / Helsingor / . / Inscenizacja Hamleta wg moich dzieciJako, że nie lubimy spędzać czasu smażąc się plackiem na plaży na wakacje wybieramy często rejony nie odwiedzane przez plażowiczów, a jeśli jest to wybrzeże to zazwyczaj bardziej nas interesuje zwiedzanie okolic niż kąpielisko. Tym razem wybraliśmy się przez polskie zachodnie wybrzeże do Danii.

Odwiedziliśmy też Kołobrzeg skąd świtem popłynęliśmy katamaranem na Bornholm do miejscowości Nexo. Wchodząc na pokład zlekceważyliśmy słowa rzucone przez kapitana o „ bujaniu na morzu” i uznaliśmy je za straszenie szczurów lądowych, ale po pół godzinie foliowe torebki rozdawane na początku rejsu okazały się potrzebne dużej części podróżnych. Fale, które rozbryzgiwały się o szyby górnego pokładu i nieustanny sinusoidalny ruch statku nie sprzyjały oglądaniu filmu o Bornholmie. Lepszy film powstałby, gdyby ktoś nakręcił sceny ukazujące wnętrza katamaranu i leżące pokotem we wszystkich pomieszczeniach ciała pasażerów, którym Neptun pokazał fragment swej mocy. Patrząc na te obrazki nasuwało się porównanie z zachowaniem Pawlaka płynącego na „Stefanie Batorym” w komedii „Kochaj albo rzuć” .

Czterogodzinny rejs wymęczył i nieco odebrał radość ze zwiedzania wyspy, mimo tego wrażenie robiły ogromne ruiny zamku Hammershus, okrągła biała świątynia Bodils Kirke, urokliwa osada rybacka Gudhjem, czy nowoczesne Muzeum Ziemi, gdzie dzieci wykonywały ciekawe doświadczenia. Ekspresowe tempo nie pozwoliło na poznanie wszystkich zakątków i postanowiliśmy, że kiedyś pojedziemy tam jeszcze raz, aby objechać Bornholm rowerami i móc nacieszyć się wspaniałymi widokami wybrzeży. Chcielibyśmy też odwiedzić twierdzę na maleńkiej wyspie Christianso, gdzie mieszka około 100 mieszkańców, a w jedynej knajpie znudzony karczmarz na serwetkach spisał w humorystyczny sposób odpowiedzi na najczęściej zadawane przez turystów pytania.

Po całodziennym pobycie na Bornholmie w powrotnym rejsie do Kołobrzegu Neptun był łaskawy i w dyskotekowym rytmie droga minęła bardzo szybko.

Po zwiedzeniu zachodnich zakątków polskiego Pomorza ruszyliśmy przez północne Niemcy w stronę Danii. Planowaliśmy odwiedzić Rugię z jej klifowymi skalistymi wybrzeżami, ale po trafieniu na kilkunastokilometrowy korek w okolicy Stralsund zrezygnowaliśmy i skręciliśmy w kierunku Lubeki. Po drodze nocowaliśmy na campingu w okolicy miejscowości Born nieopodal Bad Doberan. Po naszych piaszczystych plażach i wydmach nieco inaczej prezentowały się wybrzeża Bałtyku w Niemczech z zatokami pełnymi szuwarów bardziej przypominającymi nasze jeziora niż morze.

Kolejnego dnia przez Rostock i Wismar dotarliśmy do Lubeki Zwiedziliśmy tam stare miasto podziwiając piękny ratusz i katedrę. Zobaczyliśmy domy w których mieszkali znani pisarze Tomasz Mann i Gunter Grass.

Zaciekawił nas pomysł umieszczenia na staromiejskich uliczkach makiet przedstawiających pierwotny kształt budowli przedwojennych, który kontrastuje z zabezpieczonymi resztkami tychże budynków pozostałymi po lotniczych bombardowaniach. W Lubece zwiedziliśmy największe w Europie Muzeum Lalek Teatralnych z trudem opierając się dzieciom, które najchętniej kupiłyby całą ich kolekcję.

Potem udaliśmy się w stronę Kanału Kilońskiego. Nieopodal Kilonii zajrzeliśmy do Muzeum Morskiego w Laboe z ogromną kolekcją modeli statków morskich i 85 metrową wieżą widokową umożliwiającą podglądanie okrętów płynących kanałem. Jedną z atrakcji muzeum było zwiedzanie wnętrza U-boota. Z wieży można oglądać statki płynące kanałem przez cały dzień, ale my zgodnie z planem ruszyliśmy dalej, aby zobaczyć zamek w Schleswig i dotrzeć do Billund w pobliżu Legolandu. Dojeżdżając późnym wieczorem do Billund obawialiśmy się o nocleg, ale bez problemu znaleźliśmy miejscówkę pod namiot, a dzieci od razu pobiegły oglądać campingowe mini ZOO. Na pobyt w „świecie klocków” radzimy przeznaczyć cały dzień, a dla maluchów i tak będzie to pewnie za krótko. Nasze dzieci ten dzień zapamiętały na długo. Konstrukcje z klocków wiernie kopiujące znane na całym świecie budowle, mknące z dużą prędkością i dostarczające mnóstwa wrażeń kolejki, atrakcje wodne, spływy indiańskim canoe, karuzele i zabawa w poszukiwaczy złota to tylko niektóre z atrakcji Legolandu. Następnego dnia dzieciaki chciały pozostać w Billund i odwiedzić ponownie krainę klocków, ale dorośli decydowali i ruszyliśmy w stronę wyspy Fionia, aby odwiedzić Odense- rodzinne miasto najbardziej znanego na świecie bajkopisarza Christiana Andersena. Przepiękne uliczki przypominające nieco Złotą Uliczkę w Pradze, wszechobecne posągi Andersena oraz muzeum pisarza, w którym widownia urządzając piknik na okolicznych trawnikach mogła oglądać przedstawienia grane w kilku językach świata. Wiele znanych postaci z jego baśni, które wystąpiły w teatrze z pewnością przybliżyły twórczość bajkopisarza naszym dzieciom.

Później przeprawa na wyspę Zelandia przez most o długości ponad dwadzieścia kilometrów i kolejny cel podróży –Roskilde. Zwiedziliśmy Muzeum Wikingów i po noclegu na campingu położonym przepięknie nad fiordem ruszyliśmy na północ. Kolejnym etapem podróży były piękne zamki Fredriksborg, Fredensborg oraz Kronborg w Helsingorze, w którym akcję swojego Hamleta umieścił Szekspir. Bliskość historii sprawiła, że „być albo nie być” nie było już dla naszych pociech czymś obcym. Ostatnim etapem podróży była stolica Kopenhaga. Kanał Nyhavn z przepięknymi, kolorowymi domkami, wspaniałe zabytki i kolejne zamki Christianborg i Amalienborg oraz słynny posąg syrenki. Na zakończenie podróży kolejna atrakcja dla dzieci ogrody Tivoli i lunapark. Niestety campingi w pobliżu dużo gorsze niż w bardziej odległych od stolicy regionach, a i miejsce pod namiot trudno znaleźć dojeżdżając późnym wieczorem.

Niestety trzy tygodnie urlopu dobiegały końca i musieliśmy wracać promem do Świnoujścia, a stamtąd kilkugodzinna podróż samochodem do Warszawy, ale niedługo znowu chcemy ruszyć na północ – tym razem Litwa, Łotwa, Estonia i Finlandia.


Podróżując z dziećmi staraliśmy się przeplatać przejazd atrakcyjnymi dla nich przystankami. W Biskupinie w słowiańskiej osadzie nasze pociechy uczyły się lepić miski z gliny i wybijać monety, w Gnieźnie zwiedzały skarbiec, a w Kruszwicy na zamkowej wieży szukały myszy, które zjadły Popiela.
W Zieleniewie poczuliśmy się prawie jak na „Dzikim Zachodzie” trzaskając drzwiami od saloonu i siadając wewnątrz tipi. Spacerowaliśmy też w stronę latarni po szerokiej plaży w Świnoujściu i czytaliśmy nazwiska sławnych w Alei Gwiazd w Międzyzdrojach.

Zdj cia

DANIA / Helsingor / . / Inscenizacja Hamleta wg moich dzieci

Dodane komentarze

brak komentarzy

Przydatne adresy

Brak adres w do wy wietlenia.

X

Serwis Globtroter.pl zapisuje informacje w postaci ciasteczek (ang. cookies). Są one używane w celach reklamowych, statystycznych oraz funkcjonalnych - co pozwala dostosować serwis do potrzeb osób, które odwiedzają go wielokrotnie. Ciateczka mogą też stosować współpracujący z nami reklamodawcy. Czytaj więcej »

Akceptuję Politykę plików cookies

Wszelkie prawa zastrzeżone © 2001 - 2025 Globtroter.pl