Artykuły i relacje z podróży Globtroterów
Podróżoholicy. Uzależnieni na plus? > POLSKA



Ludzie są tak różni, jak różnorodny jest świat. Jedni jeżdżą drogimi samochodami, inni budują ogromne domy, kupują najnowsze telewizory, a ja cały swój kapitał inwestuję w podróże. Dokładnie tak - inwestuję. Bo podróżowanie jest najlepszą inwestycją w życiu. Kupuję za nie piękne wspomnienia, nowe przygody, odrywam się od rzeczywistości. Nieważne czy na podróże wydam wszystko co mam, czy jedynie tego część, bo otwieram sobie nowe drogi. Buduję w ten sposób swój prywatny świat, swoją planetą o dumnej nazwie Pasja w galaktyce Marzeń. a wszystko co ją otacza to przepiękne gwiazdozbiory momentów i wspomnień, których nikt nie jest w stanie mi odebrać (oprócz Alzheimera, ale tego nie mam w planach).
Podróżami karmię swoje marzenia, którym nie pozwalam wycofać się na drugi plan. Pielęgnuję je dosłownie dzień po dniu, bo dzięki nim sukcesywnie uczę się być lepszym człowiekiem. Na co dzień nie doceniamy swoich marzeń, nie troszczymy się o nie, a to błąd. Marzenia wymagają podlewania, karmienia, inspiracji. Bez tego nie zaowocują, uschną i odejdą niepostrzeżenie w niepamięć. A taka śmierć to śmierć kawałka najpiękniejszej strony człowieczeństwa - zupełnie bez sensu!
Czy można uzależnić się od podróżowania?
Na szczęście - tak! Absolutnie tak! Każda kolejna podróż, w którą wyruszam, to kompletna zmiana nastawienia. Zapominam o swojej codziennej rutynie, tworzę zupełnie nową. Nie liczę godzin, dni, nie zastanawiam się co było a co będzie - resetuje się i przeżywam. Słucham siebie i uczę się od tubylców - każda osoba wnosi coś nowego do mojej głowy. Jest to przewrotne, ale najdroższy jest mi czas od momentu pomysłu na podróż, do momentu wyruszenia w nią. Planując wyprawę, począwszy od kupowania biletów lotniczych, bookowania hoteli, kończąc na zbieraniu informacji na temat miejsca, które planujemy odwiedzić - każda minuta jest na wagę złota. Wtedy najprężniej działa wyobraźnia. Kiedy już wyruszamy, wszystko się po prostu dzieje i niestety musi się skończyć. Bardzo prawdziwe jest tu przekonanie, że nie chodzi o to by złapać króliczka, ale by go gonić. Tak naprawdę w tym przekonaniu odnalazłem miłość do podróżowania - za każdym razem, kiedy już złapiemy jednego króliczka, pojawia się kilka następnych. A to wspaniały początek niekończącej się opowieści. Osiągnięcie celu, spełnienie marzenia, dotarcie do TEGO miejsca, to nie koniec - to początek, nabierasz apetytu na więcej! A apetyt, jak wiadomo, rośnie w miarę jedzenia i jedna podróż to smak na 3 kolejne. Naprawdę nie jest tak, że do wielkich, wymarzonych podróży potrzebujemy niebotycznych sum. Totalna bzdura! I ja jestem na to żywym dowodem. Jedyne, czego potrzebujemy to chęć i czas. Jeśli chcesz podróżować, to pierwszy czynnik możesz odhaczyć. Jeśli już pałasz miłością do podróży, rozumiesz dlaczego czas jest tak istotny, jak to mówią - so many places, too little time! Czasu nie da się dokupić, ani zwolnić. Wielokrotnie w moim życiu dopada mnie przerażająca myśl, że jest na świecie tyle pięknych miejsc, które chcę odwiedzić, a tak mało czasu. Dlatego nie myśl za dużo, zacznij planować i realizować już teraz. -
W swoim życiu pamiętam również inny przypadek, który mnie ograniczał, ale z którym doskonale sobie poradziłem - jedna z moich byłych prac. Zbliżające się lato 2010, odpowiedzialna praca w jednym z domów maklerskich w Warszawie, a w mojej głowie pomysł - wyruszyć w kilkutygodniową, spontaniczną podróż autostopem po Europie! Do zrealizowania swojego pomysłu miałem wszystko co potrzeba, najbliższą mojemu sercu oraz najlepszego kompana w podróży Agę, trochę zgromadzonej gotówki oraz odwagę pomieszaną z szaleństwem. Większość osób mówiła mi wtedy: "jesteś jakiś nienormalny, kryzys dookoła, ciężko ze znalezieniem dobrej pracy, a ty ją rzucasz dla jakiejś podróży?!". Tylko że dla mnie nie była to "jakaś tam podróż", a spełnianie swoich marzeń, pomimo ograniczeń. Teraz z perspektywy czasu wiem, że było warto rzucić dobrą prace w biurze dla tak wspaniałej, beztroskiej podróży po Europie. Podjąłem ryzyko, które się opłaciło. Podróżując autostopem po Europie, wzbogaciłem swoje życie o wspaniałe znajomości i przepiękne chwile, które będą żyć we mnie aż do grobowej deski. Kiedy zaś wyruszałem w moją pierwszą podróż międzykontynentalną (Worldtrip 2013: Kanada, Meksyk, Europa) jedna z moich znajomych powiedziała mi: "Michał, ale Ci zazdroszczę, wyruszasz w podróż życia". Pomyślałem sobie wtedy: w "podróż życia" hmm, w podróż życia to ja bym wyruszał na Księżyc, to by dopiero była życiowa wyprawa.
Bycie turystą to jedno, ale bycie podróżoholikiem to już jest wyższa szkoła jazdy. Określając siebie mianem podróżoholika mam na myśli swoje uwielbienie do przebywania na lotniskach, miłość do latania samolotami (nawet najtańszą linią świata Ryanair, którą latam kilkanaście razy do roku), mieszkanie w hotelach (ależ ja uwielbiam spać w hotelach!), odkrywanie nowych smaków kulinarnych, kultur, tradycji. To właśnie jest podróżomania. Wiecie jaka jest różnica miedzy turystą a podróżnikiem? Turysta zwiedza z grupą, podróżnik własnymi ścieżkami poznaje świat. Bycie podróżnikiem z krwi i kości to chęć odkrywania piękna tego świata, zobaczenie czegoś więcej niż tylko utartych schematów biur podróży. To także znalezienie się w niecodziennych sytuacjach i doświadczanie życia takim jakie jest w różnych zakątkach świata. Czy zastanawialiście się kiedyś nad tym jak smakować może puszka zimnej coca coli w 38 stopniowym upale po środku Sahary? Nie do opisania - tylko do przeżycia! Podróżnicy wymagają od życia więcej i więcej dostają. Jesteśmy jak jedna wielka rodzina, pomimo że dzieli nas kolor skóry, poglądy polityczne, religijne, orientacja seksualna, ale łączy nas jedno - miłość do podróżowania! -
Podróżami karmię swoje marzenia, którym nie pozwalam wycofać się na drugi plan. Pielęgnuję je dosłownie dzień po dniu, bo dzięki nim sukcesywnie uczę się być lepszym człowiekiem. Na co dzień nie doceniamy swoich marzeń, nie troszczymy się o nie, a to błąd. Marzenia wymagają podlewania, karmienia, inspiracji. Bez tego nie zaowocują, uschną i odejdą niepostrzeżenie w niepamięć. A taka śmierć to śmierć kawałka najpiękniejszej strony człowieczeństwa - zupełnie bez sensu!
Czy można uzależnić się od podróżowania?
Na szczęście - tak! Absolutnie tak! Każda kolejna podróż, w którą wyruszam, to kompletna zmiana nastawienia. Zapominam o swojej codziennej rutynie, tworzę zupełnie nową. Nie liczę godzin, dni, nie zastanawiam się co było a co będzie - resetuje się i przeżywam. Słucham siebie i uczę się od tubylców - każda osoba wnosi coś nowego do mojej głowy. Jest to przewrotne, ale najdroższy jest mi czas od momentu pomysłu na podróż, do momentu wyruszenia w nią. Planując wyprawę, począwszy od kupowania biletów lotniczych, bookowania hoteli, kończąc na zbieraniu informacji na temat miejsca, które planujemy odwiedzić - każda minuta jest na wagę złota. Wtedy najprężniej działa wyobraźnia. Kiedy już wyruszamy, wszystko się po prostu dzieje i niestety musi się skończyć. Bardzo prawdziwe jest tu przekonanie, że nie chodzi o to by złapać króliczka, ale by go gonić. Tak naprawdę w tym przekonaniu odnalazłem miłość do podróżowania - za każdym razem, kiedy już złapiemy jednego króliczka, pojawia się kilka następnych. A to wspaniały początek niekończącej się opowieści. Osiągnięcie celu, spełnienie marzenia, dotarcie do TEGO miejsca, to nie koniec - to początek, nabierasz apetytu na więcej! A apetyt, jak wiadomo, rośnie w miarę jedzenia i jedna podróż to smak na 3 kolejne. Naprawdę nie jest tak, że do wielkich, wymarzonych podróży potrzebujemy niebotycznych sum. Totalna bzdura! I ja jestem na to żywym dowodem. Jedyne, czego potrzebujemy to chęć i czas. Jeśli chcesz podróżować, to pierwszy czynnik możesz odhaczyć. Jeśli już pałasz miłością do podróży, rozumiesz dlaczego czas jest tak istotny, jak to mówią - so many places, too little time! Czasu nie da się dokupić, ani zwolnić. Wielokrotnie w moim życiu dopada mnie przerażająca myśl, że jest na świecie tyle pięknych miejsc, które chcę odwiedzić, a tak mało czasu. Dlatego nie myśl za dużo, zacznij planować i realizować już teraz. -
W swoim życiu pamiętam również inny przypadek, który mnie ograniczał, ale z którym doskonale sobie poradziłem - jedna z moich byłych prac. Zbliżające się lato 2010, odpowiedzialna praca w jednym z domów maklerskich w Warszawie, a w mojej głowie pomysł - wyruszyć w kilkutygodniową, spontaniczną podróż autostopem po Europie! Do zrealizowania swojego pomysłu miałem wszystko co potrzeba, najbliższą mojemu sercu oraz najlepszego kompana w podróży Agę, trochę zgromadzonej gotówki oraz odwagę pomieszaną z szaleństwem. Większość osób mówiła mi wtedy: "jesteś jakiś nienormalny, kryzys dookoła, ciężko ze znalezieniem dobrej pracy, a ty ją rzucasz dla jakiejś podróży?!". Tylko że dla mnie nie była to "jakaś tam podróż", a spełnianie swoich marzeń, pomimo ograniczeń. Teraz z perspektywy czasu wiem, że było warto rzucić dobrą prace w biurze dla tak wspaniałej, beztroskiej podróży po Europie. Podjąłem ryzyko, które się opłaciło. Podróżując autostopem po Europie, wzbogaciłem swoje życie o wspaniałe znajomości i przepiękne chwile, które będą żyć we mnie aż do grobowej deski. Kiedy zaś wyruszałem w moją pierwszą podróż międzykontynentalną (Worldtrip 2013: Kanada, Meksyk, Europa) jedna z moich znajomych powiedziała mi: "Michał, ale Ci zazdroszczę, wyruszasz w podróż życia". Pomyślałem sobie wtedy: w "podróż życia" hmm, w podróż życia to ja bym wyruszał na Księżyc, to by dopiero była życiowa wyprawa.
Bycie turystą to jedno, ale bycie podróżoholikiem to już jest wyższa szkoła jazdy. Określając siebie mianem podróżoholika mam na myśli swoje uwielbienie do przebywania na lotniskach, miłość do latania samolotami (nawet najtańszą linią świata Ryanair, którą latam kilkanaście razy do roku), mieszkanie w hotelach (ależ ja uwielbiam spać w hotelach!), odkrywanie nowych smaków kulinarnych, kultur, tradycji. To właśnie jest podróżomania. Wiecie jaka jest różnica miedzy turystą a podróżnikiem? Turysta zwiedza z grupą, podróżnik własnymi ścieżkami poznaje świat. Bycie podróżnikiem z krwi i kości to chęć odkrywania piękna tego świata, zobaczenie czegoś więcej niż tylko utartych schematów biur podróży. To także znalezienie się w niecodziennych sytuacjach i doświadczanie życia takim jakie jest w różnych zakątkach świata. Czy zastanawialiście się kiedyś nad tym jak smakować może puszka zimnej coca coli w 38 stopniowym upale po środku Sahary? Nie do opisania - tylko do przeżycia! Podróżnicy wymagają od życia więcej i więcej dostają. Jesteśmy jak jedna wielka rodzina, pomimo że dzieli nas kolor skóry, poglądy polityczne, religijne, orientacja seksualna, ale łączy nas jedno - miłość do podróżowania! -
Artykuł autorstwa Michala Stolarewicz - zobacz więcej - Blog Globtrotera - http://michalstolarewicz.com
Dodane komentarze
Przydatne adresy
Brak adresów do wyświetlenia.
Inne materiały
Dział Artykuły
Dział Artykuły powstał w celu umożliwienia zarejestrowanym użytkownikom serwisu globtroter.pl publikowania swoich relacji z podróży i pomocy innym podróżnikom w planowaniu wyjazdów.
Uwaga:
za każde dodany artykuł otrzymujesz punkty - przeczytaj o tym.