Artyku y i relacje z podr y Globtroter w
KRAJ BUNKRÓW I MERCEDESÓW? BZDURA! > ALBANIA



KRAJ BUNKRÓW I MERCEDESÓW? BZDURA!
Co przeciętny Polak wie o Albanii? Nic lub prawie nic. A tak, przepraszam. Wszyscy słyszeliśmy o bunkrach z czasów Hodży i umiłowaniu Albańczyków do niemieckich samochodów z trójramienną gwiazdą na masce. Przyznaję, że zanim tam wyjechałem idealnie wtapiałem się w ten schemat. W maju ubiegłego roku skontaktował się ze mną jeden z "globtroterów" i zaproponował mi wspólny wyjazd do Albanii. Wcześniejsze zobowiązania nie pozwoliły mi skorzystać z oferty, ale z grzeczności poprosiłem o relację z wyjazdu a on, zapewne z tych samych pobudek, zadzwonił zaraz po powrocie. Później rozmawialiśmy jeszcze kilkukrotnie a we wrześniu pojechaliśmy razem na Krym. Przez dwa tygodnie wspólnej wędrówki wysłuchiwałem zachwytów na temat Albanii. Kiedy w maju tego roku wybraliśmy się do Gruzji i Armenii, Bałkany ponownie stały się punktem odniesienia do wszystkiego, co poznawaliśmy. W końcu zaczęło mnie to irytować. Lubię mieć własne zdanie na każdy temat, lecz najpierw muszę go sobie wyrobić. Tym razem ja zaproponowałem wspólny wyjazd a on się zgodził. Jako temat wiodący przyjęliśmy albańskie kaniony.
Przez ponad dwa tygodnie przejechaliśmy nocując pod namiotem spory kawałek wybrzeża (od Durres do Sarande) a następnie zwiedzając Gjirokaster, Tepelene i Berat dotarliśmy do gorących źródeł Bani i kanionu Corovode. Pomijając dojazd do Albanii i powrót do kraju, podróżowaliśmy autostopem, minibusami i autobusami. Wiele kilometrów przemierzyliśmy na piechotę. Pomimo poważnych trudności językowych (większość Albańczyków poza własnym zna jedynie włoski), udało nam się rozmawiać z wieloma osobami w różnym wieku i z różnych środowisk.
Dlaczego o tym piszę? Ponieważ uważam, że najwyższy czas obalić stereotyp kraju bunkrów i Mercedesów. Nie twierdzę, iż ich tam nie ma. Wręcz przeciwnie. Żelbetowych pozostałości po rządach Hodży, obsesyjnie przekonanego o nieustającym zagrożeniu inwazją sąsiadów, jest jeszcze sporo. Ich smętne kawałki służą jako falochrony (np. w Oricum). W okolicach Dhermi zastępują toalety. Sporadycznie stanowią wątpliwej jakości atrakcję turystyczną. Mercedesy, bez wątpienia, są najpopularniejszą marką samochodu w Albanii i to bez względu na przeznaczenie: osobowe, dostawcze, ciężarowe czy autobusy.
Skąd więc tytuł artykułu? Ponieważ przez te dwa tygodnie zobaczyłem tyle wspaniałych miejsc, doświadczyłem tylu niezwykłych sytuacji, spotkałem wielu życzliwych i sympatycznych ludzi, że jakieś tam bunkry czy samochody stają się sprawą całkowicie marginalną. W najlepszym przypadku mogą być regionalną ciekawostką.
Nie twierdzę, że Albania to bajkowa kraina, gdzie wszystko jest piękne a ludzie prowadzą beztroskie, szczęśliwe życie. Kraj ten nadrabia poważne zaległości, usiłując zająć należne mu miejsce w nowoczesnej Europie. Niestety, nie zawsze z dobrym rezultatem, lecz z zapałem godnym Stachanowców. Mężczyźni, zgodnie z długą tradycją, przesiadują w kawiarniach przy kawie, czasami kieliszku raki. Nie wiem czy robią to przed czy może po pracy. Wiem natomiast, że mimo sporego bezrobocia wszyscy starają się imać każdego zajęcia, które jest w ich zasięgu. Poznałem trzydziestoletniego absolwenta uczelni ekonomicznej, który z braku pracy w zawodzie hoduje kozy, owce i pszczoły. Jeśli ma okazję oprowadza turystów po Gjirokaster. Z całą pewnością "nie przelewa mu się" a mimo to jest uśmiechniętym, niezwykle życzliwie nastawionym do wszystkich człowiekiem. Takich przykładów mógłbym mnożyć. Obawiam się jednak, że nadal łatwiej będzie się przebić do świadomości naszych rodaków bzdurną informacją, choćby taką jak ta, którą przeczytałem w Internecie, że co drugi Albańczyk nie rozstaje się z "kałaszem", aniżeli to, iż pracują za grosze po kilkanaście godzin dziennie.
Prawdziwym problemem Albanii są śmieci a jego istota nie tkwi w technice czy logistyce a w mentalności. Wszystko tam tonie w odpadach, nawet parki krajobrazowe, ponieważ panuje powszechne przyzwolenie na rzucanie pod nogi wszystkiego, co przestało być użyteczne. Tablice w języku angielskim z zakazami śmiecenia, byłyby zabawne, gdyby nie dotyczyły tak poważnej sprawy. Kiedy pakowaliśmy namiot, miejsce po nim, było jedynym czystym obszarem w okolicy. Chodzenie kilometrami z reklamówką pełną śmieci w poszukiwaniu kontenera budziło zdziwienie a czasami uśmiechy politowania. Jestem przekonany, iż gdyby udało się w jakiś sposób przełamać ten przykry, szkodliwy zwyczaj, to Albania stałaby się jeszcze bardziej atrakcyjnym miejscem
wakacyjnych podróży, czego szczerze jej i mieszkańcom tego pięknego kraju życzę.
Tyle refleksji ogólnych. Zainteresowanym szczegółami podróży proponuję przeczytanie dziennika. Do zobaczenia na trasie!
Co przeciętny Polak wie o Albanii? Nic lub prawie nic. A tak, przepraszam. Wszyscy słyszeliśmy o bunkrach z czasów Hodży i umiłowaniu Albańczyków do niemieckich samochodów z trójramienną gwiazdą na masce. Przyznaję, że zanim tam wyjechałem idealnie wtapiałem się w ten schemat. W maju ubiegłego roku skontaktował się ze mną jeden z "globtroterów" i zaproponował mi wspólny wyjazd do Albanii. Wcześniejsze zobowiązania nie pozwoliły mi skorzystać z oferty, ale z grzeczności poprosiłem o relację z wyjazdu a on, zapewne z tych samych pobudek, zadzwonił zaraz po powrocie. Później rozmawialiśmy jeszcze kilkukrotnie a we wrześniu pojechaliśmy razem na Krym. Przez dwa tygodnie wspólnej wędrówki wysłuchiwałem zachwytów na temat Albanii. Kiedy w maju tego roku wybraliśmy się do Gruzji i Armenii, Bałkany ponownie stały się punktem odniesienia do wszystkiego, co poznawaliśmy. W końcu zaczęło mnie to irytować. Lubię mieć własne zdanie na każdy temat, lecz najpierw muszę go sobie wyrobić. Tym razem ja zaproponowałem wspólny wyjazd a on się zgodził. Jako temat wiodący przyjęliśmy albańskie kaniony.
Permet, Gjirokastra, Nowoczesność i tradycja, ALBANIA
Przez ponad dwa tygodnie przejechaliśmy nocując pod namiotem spory kawałek wybrzeża (od Durres do Sarande) a następnie zwiedzając Gjirokaster, Tepelene i Berat dotarliśmy do gorących źródeł Bani i kanionu Corovode. Pomijając dojazd do Albanii i powrót do kraju, podróżowaliśmy autostopem, minibusami i autobusami. Wiele kilometrów przemierzyliśmy na piechotę. Pomimo poważnych trudności językowych (większość Albańczyków poza własnym zna jedynie włoski), udało nam się rozmawiać z wieloma osobami w różnym wieku i z różnych środowisk.
Baza wojskowa, Oricum, Smutny koniec marzenia Hodży, ALBANIA
Dlaczego o tym piszę? Ponieważ uważam, że najwyższy czas obalić stereotyp kraju bunkrów i Mercedesów. Nie twierdzę, iż ich tam nie ma. Wręcz przeciwnie. Żelbetowych pozostałości po rządach Hodży, obsesyjnie przekonanego o nieustającym zagrożeniu inwazją sąsiadów, jest jeszcze sporo. Ich smętne kawałki służą jako falochrony (np. w Oricum). W okolicach Dhermi zastępują toalety. Sporadycznie stanowią wątpliwej jakości atrakcję turystyczną. Mercedesy, bez wątpienia, są najpopularniejszą marką samochodu w Albanii i to bez względu na przeznaczenie: osobowe, dostawcze, ciężarowe czy autobusy.
Skąd więc tytuł artykułu? Ponieważ przez te dwa tygodnie zobaczyłem tyle wspaniałych miejsc, doświadczyłem tylu niezwykłych sytuacji, spotkałem wielu życzliwych i sympatycznych ludzi, że jakieś tam bunkry czy samochody stają się sprawą całkowicie marginalną. W najlepszym przypadku mogą być regionalną ciekawostką.
Nie twierdzę, że Albania to bajkowa kraina, gdzie wszystko jest piękne a ludzie prowadzą beztroskie, szczęśliwe życie. Kraj ten nadrabia poważne zaległości, usiłując zająć należne mu miejsce w nowoczesnej Europie. Niestety, nie zawsze z dobrym rezultatem, lecz z zapałem godnym Stachanowców. Mężczyźni, zgodnie z długą tradycją, przesiadują w kawiarniach przy kawie, czasami kieliszku raki. Nie wiem czy robią to przed czy może po pracy. Wiem natomiast, że mimo sporego bezrobocia wszyscy starają się imać każdego zajęcia, które jest w ich zasięgu. Poznałem trzydziestoletniego absolwenta uczelni ekonomicznej, który z braku pracy w zawodzie hoduje kozy, owce i pszczoły. Jeśli ma okazję oprowadza turystów po Gjirokaster. Z całą pewnością "nie przelewa mu się" a mimo to jest uśmiechniętym, niezwykle życzliwie nastawionym do wszystkich człowiekiem. Takich przykładów mógłbym mnożyć. Obawiam się jednak, że nadal łatwiej będzie się przebić do świadomości naszych rodaków bzdurną informacją, choćby taką jak ta, którą przeczytałem w Internecie, że co drugi Albańczyk nie rozstaje się z "kałaszem", aniżeli to, iż pracują za grosze po kilkanaście godzin dziennie.
Prawdziwym problemem Albanii są śmieci a jego istota nie tkwi w technice czy logistyce a w mentalności. Wszystko tam tonie w odpadach, nawet parki krajobrazowe, ponieważ panuje powszechne przyzwolenie na rzucanie pod nogi wszystkiego, co przestało być użyteczne. Tablice w języku angielskim z zakazami śmiecenia, byłyby zabawne, gdyby nie dotyczyły tak poważnej sprawy. Kiedy pakowaliśmy namiot, miejsce po nim, było jedynym czystym obszarem w okolicy. Chodzenie kilometrami z reklamówką pełną śmieci w poszukiwaniu kontenera budziło zdziwienie a czasami uśmiechy politowania. Jestem przekonany, iż gdyby udało się w jakiś sposób przełamać ten przykry, szkodliwy zwyczaj, to Albania stałaby się jeszcze bardziej atrakcyjnym miejscem
wakacyjnych podróży, czego szczerze jej i mieszkańcom tego pięknego kraju życzę.
Tyle refleksji ogólnych. Zainteresowanym szczegółami podróży proponuję przeczytanie dziennika. Do zobaczenia na trasie!
Albania to jedno z ostatnich miejsc w Europie, gdzie można doświadczyć przyjemności podróżowania po bezdrożach, podziwiając piękno Bałkanów bez balastu unijnych przepisów na karku.
Dodane komentarze
Awa 2014-11-20 15:00:40
Nie zdawałam sobie sprawy, że Albania jest taka malutka. Według wujka Googla, można ją wzdłuż przejechać w 5 godzin. Ale ze zdjęć, które już widywałam jest krajobrazowo piękna. Poznawanie jej na piechotę lub lokalnym transportem jest wspaniałym pomysłem. Myślę, że wrażeń w głowie zostało Ci bardzo dużo.Przydatne adresy
Brak adres w do wy wietlenia.
Inne materia y
Dział Artykuły
Dział Artykuły powstał w celu umożliwienia zarejestrowanym użytkownikom serwisu globtroter.pl publikowania swoich relacji z podróży i pomocy innym podróżnikom w planowaniu wyjazdów.
Uwaga:
za każde dodany artykuł otrzymujesz punkty - przeczytaj o tym.