Artykuły i relacje z podróży Globtroterów
16 DNI PO ETIOPII cz.3 > ETIOPIA



8. Koleiny dzień to podróż do Harar-u, gdzie dotarliśmy wczesnym popołudniem i od razu poszliśmy zwiedzać miasto. To co widzieliśmy to głównie otoczone murami stare miasto i niekończący się targ z osobliwościami: dzbanuszki do parzenia kawy, sól z Danakilu (Danakil to pustynia w pólnocno-wschodniej Etiopii) oczywiście chat, przyprawy itd. Weszliśmy na piętro domu handlowego przy głównym placu i z tarasu oglądaliśmy ruch uliczny jedząc mus z awokado. Wieczorem główna atrakcja, czyli karmienie hien z Josephem. W Hararze spaliśmy w prywatnym hoteliku (domu) w obrębie starego miasta, u pani muzułmanki, która rano zrobiła pyszną kawę.
Harar, Połnoc, Harar centrum, ETIOPIA
Harar, Połnoc, Każdy może hienie dać jeść, ETIOPIA
9. Do Lallibeli mamy jeszcze 700km. Liczyliśmy, że pokonamy tę trasę w ciągu jednego dnia. Mijaliśmy sznury ciężarówek jadących do Dzibuti. Późnym wieczorem, prawie o zmroku dojechaliśmy do miejscowości Mille. Postanowiliśmy zanocować i następnego dnia ruszyć dalej. Jedyny hotel w mieście o nazwie Central z zewnątrz wyglądał źle. Po krótkich poszukiwaniach znaleźliśmy inne miejsce, bardziej przyzwoite. Na kolację kluchy z sosem pomidorowym i spać.
10. Z MIlle do Lalibeli jeszcze kawał drogi, kilkaset kilometrów. Spory odcinek to asfalt, bo tędy przebiega trasa z portu w Dzibuti do Addis. Asfalt, a i owszem, ale wyjeżdżony, zniszczony, koleiny wielkości wydm ze Słowińskiego Parku Narodowego. kiedy zanikł asfalt, przedzieramy się drogami przez dzikie, urwiste, malownicze góry z widokami jak marzenie, jak milion dolarów w walizeczce. Wdrapujemy się na wysokość około 2500m – tam leży Lalibela. Śliczne górskie miasteczko, uroczo położone wśród skalistych skarp.
Droga z Hararu do lalibeli, Połnoc, W drodze do Lalibeli, ETIOPIA
Droga z Hararu do Lalibeli, Pólnco, Szwalnia w drodze z Hararu Do Lalibeli, ETIOPIA
Nocleg w hotelu Asheton, ładnym, całym w kwiatach, no i działa internet. Na przeciwko hotelu restauracyjka z polskim napisem na zewnątrz "dobre miejsce polecamy" czy jakoś tak. Idziemy na spacerek, dzieci biegają i krzyczą "ferendzi", podchodzą, pytają z nieśmiałym uśmiechem " what's yourrrrrrr name?". Odwiedzamy pocztę i biuro informacji turystycznej. W biurze informacji turystycznej zapłacimy następnego dnia 50$ za zwiedzanie kościołów. W drodze powrotnej idziemy z trudem pod górę i wstępujemy do hotelu Seven Olives na soczek z papai. Wracamy do hotelu spać bo rano – idziemy zwiedzać kościoły, kościoły, kościoły...............
Wydrążone poniżej gruntu, otaczają je okopy i dziedzińce, w skałach obok grobowce i cele pustelników, między kościołami przejścia podziemne i labirynty. Wszystko razem jak podziemna wioska. Kościoły podzielone są na dwie grupy, w sumie jest ich 13. Pomiędzy kościołami przepływa rzeka Jordan, Największy nosi nazwę Bieta Giorgiys – świętego Jerzego. Mimo ogólnych zachwytów na temat Lalibeli nie udało mi się poczuć atmosfery tego miejsca. Po kilkugodzinnej dawce duchowości w kościołach, ponownie wstąpiliśmy do Seven Olives na indżerkę z warzywkami. Już wiedzieliśmy, że występują dwa rodzaje indżery. Czerwona (dla nas nie jadalna) i biała (smaczna).
lalibela, Północ, Lalibela o zachodzie słońca, ETIOPIA
Lalibela, Północ, Kościół Bet Giyorgis w Lalibeli , ETIOPIA
Po jedzonku wróciliśmy do hotelu gdzie dopadła nas drzemka. Spaliśmy jak smoki wawelskie. Wieczorem poszliśmy do miejscowej knajpy Torpedo na występy folklorystyczne. Było piwo, miód pitny oraz grał Pan smyczkiem na instrumencie strunowym z jedną struną. Po nocy spędzonej w hotelu rankiem pojechaliśmy na targ, gdzie było straszne zamieszanie, dużo ludzi i kurzu oraz kozy, kozy, kozy… . Mieliśmy okazje zobaczyć jak Pan (lokalny rzemieślnik) robi obuwie z opony. Powrotna droga z Lalibeli raczy nas przepięknymi widokami.
Lalibela, Północ, Góry Lalibeli, ETIOPIA
Lalibela, Połnoc, Market w Lalibeli, ETIOPIA
11. Kolejny przystanek w naszej podróży to Bahyr Dar nad jeziorem Tana. Miasto Bahyr Dar to kurort dla zamożnych Etiopczyków, ponoć przylatują tu na weekend z Addis. Spędziliśmy tam week end i właśnie wtedy trwały tam niekończące się śluby i wesela. Popłynęliśmy “motorówą” na półwysep Zagie z obiektem do zwiedzania klasztorem Ura Kidane Mihret. Klasztor został pokryty od dołu do góry malowidłami, które przedstawiają postacie i sceny związane z kościołem etiopskim. Po powrocie z półwyspu jeszcze dwa razy fresh juice z awokado i lulu.
Bahyr Dar, Północ, Bahyr Dar, ETIOPIA
Lake Tana, Połnoc, Jezioro Tana, ETIOPIA
12. Kolejnego dnia dłuuuuga droga do Addis. Droga naprawdę ekscytująca zwłaszcza w okolicy Wąwozu Nilu Błękitnego. Widoki spektakularne, droga mordercza, samochody zwalniają do 30km/h, gorąco i duszno jak w piekle. Spacerujemy po moście ufundowanym przez Japończyków w temperaturze chyba ze 60 stopni. Wracamy do Addis Abbeby, jemy kolacje i na lotnisko. Lądujemy w domu.
Dolina Błękitnego NIlu, Północ, Błękitny Nil, ETIOPIA
Dolina Błękitnego NIlu, Północ, Nowy most na Błękitnym Nilu, ETIOPIA
Etiopia jest bardzo kolorowa, egzotyczna a przy tym przyjazna i bezpieczna. Ludzie są biedni, ale dumni i pogodni. W czasie naszej wyprawy mieliśmy szczęście dotknąć tego przemijającego bezpowrotnie świata. Przemijającego, bo tureckie koncerny budują w dolinie Omo cukrownie, dając rdzennym mieszkańcom złudzenie lepszego życia.
Obecnie kończę montaż filmu, który kręciłem w czasie podróży. Jak tylko ujrzy światło dzienne poinformuje o tym fakcie.
Gorąco zachęcam do przeczytania artykułu.
Dodane komentarze
Przydatne adresy
Inne materiały
Dział Artykuły
Dział Artykuły powstał w celu umożliwienia zarejestrowanym użytkownikom serwisu globtroter.pl publikowania swoich relacji z podróży i pomocy innym podróżnikom w planowaniu wyjazdów.