Artyku y i relacje z podr y Globtroter w
Międzynarodowe bagienne sianokosy nad Biebrzą > POLSKA



Po raz czternasty, 5 września 2015 r. w Biebrzańskim Parku Narodowym (BbPN) odbyły się „Biebrzańskie Sianokosy” - Mistrzostwa Świata w Koszeniu Bagiennych Łąk dla Przyrody. Kosiarze z kraju i zagranicy stoczyli walkę o tytuł Mistrza Świata w koszeniu cennych przyrodniczo, bagiennych łąk.
- Posiadamy największy ostatni podmokły obszar na terenie Unii Europejskiej - podkreślił Roman Skąpski, dyrektor Biebrzańskiego Parku Narodowego - Niestety cywilizacja spowodowała, że większość takich obszarów została osuszona. Na nas, gospodarzach tego unikatowego obszaru, spoczywa obowiązek utrzymania go w takim stanie, w jakim był przez ostatnie 400 lat. To trudne, bo cywilizacja się wciska wszędzie. Chodzi o to, żeby utrzymać otwarte przestrzenie i przestrzenie w mozaice roślinności. Nie chcemy wykosić wszystkiego do zera. Chcemy zostawić mozaikę, czyli zakrzewienia i tereny wykaszane w każdym roku, a jeżeli jest taka potrzeba, to raz na pięć lat, w zależności od potrzeb przyrodniczych. Na naszym terenie żyją zwierzęta wpisane do księgi ginących gatunków. Należy do nich mały śpiewający ptak - wodniczka, żywiący się pajęczakami, owadami i ich larwami. Dla wodniczki kosimy co roku 20 proc bagiennych łąk. Na tym obszarze trzymają sie owady, które stanowią jedyne pożywienie dla tego ptaka. I wodniczka ma się dobrze, mamy 20 proc. europejskiej populacji wodniczki u siebie i aż 80 proc. polskiej. Trochę wodniczki jest na wschodniej granicy w rejonie Chełma, a poza tym, pojedyncze stanowiska. U nas ta populacja jest stabilna i wiemy, że utrzymuje się u nas dzięki temu, że kosimy.
Mamy ostanie miejsce w Polsce, gdzie żyje orlik grubodzioby. To ptak, który potrzebuje trzech rzeczy: otwartych, wykoszonych przestrzeni do polowania, dużej ilości wody czyli terenów podmokłych i braku ludzi - bo jest bardzo płochliwy. Ptaki krzyżują się z orlikiem krzykliwym i powstają tzw. hybrydy, które występują w krajach „Pribaltiki”, ale to już są ostatnie gniazda, ostatnie pary. U nas mamy jeszcze 5-6 czystych par orlików grubodziobych. Poza Polską takich czystych stanowisk w Unii nie ma. Ten orlik ma się całkiem nieźle na Ukrainie, Białorusi i w Rosji, na ich dużych, nieskażonych ręką ludzką obszarach. Bardzo żałujemy, że nie możemy wykorzystać łosia, króla Biebrzy, w swoim logo. Jest znakiem starszego od nas Parku Kampinoskiego, zamieszkałego przez łosia introdukowanego z Białorusi. Łoś biebrzański na tym terenie żył od zawsze. W rezerwacie Czerwone Bagno drugą wojnę światową przeżyło kilka sztuk, które dzięki opiece Lasów Państwowych, a potem parku narodowego odchowały się do takiej populacji, jaką mamy w tej chwili. Ten łoś też potrzebuje otwartych terenów, ale trawę je rzadko, on potrzebuje zgryzać zakrzewienia. Potrzebuje wody, żeby się zanurzyć. Łoś jest zwierzęciem północy, optymalna temperatura powietrza dla niego to 10 stopni. Jeżeli jest powyżej, to szuka błota, szuka bagna, aby zanurzyć się i schłodzić, gdyż temperatura 35 stopni mu nie służy. Potem, po okresie letnim, kiedy odprawi bukowisko na otwartych terenach, ale na skraju lasu, wędruje w lasy sosnowe, żeby wykorzystywać tamtą roślinność jako zimowy żer. Zżera sosnę, jałowiec, świerki, zżera również rośliny liściaste, które w zimie zapewniają mu jakieś dodatkowe pożywienie. Cieszymy się, że łosia w biebrzańskim parku jest dużo, z trwogą patrzymy na czas, kiedy zacznie się do nich ponownie strzelać, ale decyzje nie należą do nas. My staramy się zatrzymać te łosie, wycinając dla nich w zimie dodatkowo drzewa i zostawiając gałęzie i konary do obgryzania. Łoś normalnie nie może dosięgnąć tych konarów. Jednocześnie sadzimy poletka żerowe, żeby łoś nie wchodził na grunty prywatne, nie dewastował Lasów Państwowych i nie narażał rolników i właścicieli na straty. Widzimy, że to działa. Coraz więcej łosi udaje się zatrzymywać dzięki temu, że dźwięk piły kojarzy im się z żerem i zostają w tym miejscu. Łosie mając młodnik na miejscu w naszym parku, nie idą w szkodę do państwowych i prywatnych lasów.W tym roku do zawodów zgłosiły się 33 drużyny. Zadaniem zawodników było wykoszenie 100 metrowego odcinka bagiennej łąki. Ocenie sędziów podlegał nie tylko czas, ale również, jakość koszenia. Wśród kosiarzy byli rolnicy z nadbiebrzańskich gmin, obecni na zawodach od wielu lat. Swoje reprezentacje wystawili goście zagraniczni: Belgia – Belgian Nature and Forest Agency, Białoruś – "Sporovsky", Berezynski Zapowiednik i Agrosadyba „Żilinskije”, Czechy – Krkonošský Národni Park, Słowacja – Štátne Lesy Tatranského Národného Parku, Litwa – Dzūkijos Nacionalinio Parko,
Wyniki XIV „Mistrzostw Świata w Koszeniu Bagiennych Łąk dla Przyrody”
Klasyfikacja drużynowa specjalistów (łączny czas obu zawodników): Drużyna OTOP - 7 min, 51,91 s; Drużyna Jednostki Wojskowej Osowiec - 8 min, 3,64 s; Drużyna Agrosadyba "Жилинские", Białoruś - 8 min, 56,33 s
Wyniki finału indywidualnego: Wiesław Szklanko - 2 min, 23,57 s, Adam Szklanko - 2 min, 54,24 s, Rafał Brych - 3 min 17,66 s, Yalchyk Mikalai - 3 min 36,29 s
Klasyfikacja Parków Narodowych (łączny czas obu zawodników): Sporowskij Zapowiednik z Białorusi - 8 min, 47,36 s; Drużyna z Jakucji z Federacji Rosyjskiej - 10 min, 30,80 s; Tatrzański PN- 11 min ,17,96 s; Štátne Lesy Tatranského Národného Parku – Słowacja -11 min, 43,90 s; Tatrzański PN II -12 min, 1,04 s; Biebrzański PN - 13 min, 30,49 s.
Początki sianokosów w dolinie Biebrzy sięgają drugiej połowy XVI w. Najpierw łąki użytkowali osocznicy – dawni strażnicy królewskich dóbr, potem okoliczni rolnicy. Sianokosy na trwałe wpisały się w nadbiebrzański krajobraz, a także stworzyły odpowiednie warunki dla ptaków wodno-błotnych oraz specyficznej roślinności bagiennych łąk. Od lat sześćdziesiątych minionego wieku zanikało ręczne wykaszanie grząskich łąk. Rolnicy zamienili kosy na ciągniki i kosiarki oraz przenieśli się z bagien na bardziej suche i dostępne grunty. Na opuszczone tereny szybko wkraczały pionierskie gatunki drzew i krzewów (wierzba, brzoza, olsza), a ptaki otwartych torfowisk musiały się wynieść. Biebrzańskie Sianokosy mają uświadamiać konieczność wykaszania terenów, które bez pomocy człowieka straciłyby swoje cenne walory przyrodnicze jako siedlisko ptaków. Aby przeciwdziałać problemowi zarastania łąk, z uwagi na potrzebę ochrony przyrody, na gruntach Biebrzańskiego Parku Narodowego do koszenia wyznaczono ok. 2,5 tysiąca ha, a najcenniejsze mechowiska mają być koszone ręcznie. W 2015 r. Park przeprowadził już dwa przetargi na dzierżawę gruntów.
Marek Krzysztof Szydłowski, wójt Gminy Trzcianne, której znaczna część leży w granicach BbPN, informuje - nasza gmina jest typowo rolnicza, tegoroczna susza sprawiła, że ludzie mają ogromny problem, ponieważ mało zebrali plonów, drugiego pokosu łąk też często nie było. Park wychodzi im naprzeciw i wydzierżawia swoje łąki do sianokosów, w cenie 200-500 zł za hektar. Czasy zmieniły się, kupujemy nowoczesny sprzęt rolniczy, ale niestety, nadal nasza infrastruktura drogowa jest uboga, co utrudnia życie mieszkańców i dowóz dzieci do szkół. Zadłużone gminy nie mają pieniędzy na inwestycje ze względu na brak dochodów. Biebrzańskie sianokosy są okazją do ich promocji, spotkań i rozmów z zagranicznymi gośćmi w poszukiwaniu partnerów do współdziałania w ochronie przyrody… chociaż, jeśli chodzi o przyrodę, to nie tyle trzeba ją chronić, co o nią dbać.
- Ta zabawa, pokazywanie, że tak się dawniej kosiło, to kontakt z lokalnym społeczeństwem, to kontakt z parkami narodowymi z Polski i ze świata – podsumowuje Roman Skąpski, dyrektor Biebrzańskiego Parku Narodowego - Wymiana doświadczeń i przede wszystkim zabawa. Cieszy, że idea sianokosów przeszła na Słowację. Oni, tak samo jak my, bawią się, ale też, uczą się, że ważne jest utrzymywanie otwartych przestrzeni.
Zapraszamy na przyszły rok i cieszymy sie, że przyjeżdżają do nas ludzie z całego świata, żeby zapoznać się z tą ideą, pobawić się z nami i wrócić po raz kolejny.
Bagno Ławki, Biebrzański Park Narodowy, Pomiar kosy, POLSKA
- Posiadamy największy ostatni podmokły obszar na terenie Unii Europejskiej - podkreślił Roman Skąpski, dyrektor Biebrzańskiego Parku Narodowego - Niestety cywilizacja spowodowała, że większość takich obszarów została osuszona. Na nas, gospodarzach tego unikatowego obszaru, spoczywa obowiązek utrzymania go w takim stanie, w jakim był przez ostatnie 400 lat. To trudne, bo cywilizacja się wciska wszędzie. Chodzi o to, żeby utrzymać otwarte przestrzenie i przestrzenie w mozaice roślinności. Nie chcemy wykosić wszystkiego do zera. Chcemy zostawić mozaikę, czyli zakrzewienia i tereny wykaszane w każdym roku, a jeżeli jest taka potrzeba, to raz na pięć lat, w zależności od potrzeb przyrodniczych. Na naszym terenie żyją zwierzęta wpisane do księgi ginących gatunków. Należy do nich mały śpiewający ptak - wodniczka, żywiący się pajęczakami, owadami i ich larwami. Dla wodniczki kosimy co roku 20 proc bagiennych łąk. Na tym obszarze trzymają sie owady, które stanowią jedyne pożywienie dla tego ptaka. I wodniczka ma się dobrze, mamy 20 proc. europejskiej populacji wodniczki u siebie i aż 80 proc. polskiej. Trochę wodniczki jest na wschodniej granicy w rejonie Chełma, a poza tym, pojedyncze stanowiska. U nas ta populacja jest stabilna i wiemy, że utrzymuje się u nas dzięki temu, że kosimy.
Biebrzański Park Narodowy, Podlasie, Bagno Ławki, POLSKA
Mamy ostanie miejsce w Polsce, gdzie żyje orlik grubodzioby. To ptak, który potrzebuje trzech rzeczy: otwartych, wykoszonych przestrzeni do polowania, dużej ilości wody czyli terenów podmokłych i braku ludzi - bo jest bardzo płochliwy. Ptaki krzyżują się z orlikiem krzykliwym i powstają tzw. hybrydy, które występują w krajach „Pribaltiki”, ale to już są ostatnie gniazda, ostatnie pary. U nas mamy jeszcze 5-6 czystych par orlików grubodziobych. Poza Polską takich czystych stanowisk w Unii nie ma. Ten orlik ma się całkiem nieźle na Ukrainie, Białorusi i w Rosji, na ich dużych, nieskażonych ręką ludzką obszarach. Bardzo żałujemy, że nie możemy wykorzystać łosia, króla Biebrzy, w swoim logo. Jest znakiem starszego od nas Parku Kampinoskiego, zamieszkałego przez łosia introdukowanego z Białorusi. Łoś biebrzański na tym terenie żył od zawsze. W rezerwacie Czerwone Bagno drugą wojnę światową przeżyło kilka sztuk, które dzięki opiece Lasów Państwowych, a potem parku narodowego odchowały się do takiej populacji, jaką mamy w tej chwili. Ten łoś też potrzebuje otwartych terenów, ale trawę je rzadko, on potrzebuje zgryzać zakrzewienia. Potrzebuje wody, żeby się zanurzyć. Łoś jest zwierzęciem północy, optymalna temperatura powietrza dla niego to 10 stopni. Jeżeli jest powyżej, to szuka błota, szuka bagna, aby zanurzyć się i schłodzić, gdyż temperatura 35 stopni mu nie służy. Potem, po okresie letnim, kiedy odprawi bukowisko na otwartych terenach, ale na skraju lasu, wędruje w lasy sosnowe, żeby wykorzystywać tamtą roślinność jako zimowy żer. Zżera sosnę, jałowiec, świerki, zżera również rośliny liściaste, które w zimie zapewniają mu jakieś dodatkowe pożywienie. Cieszymy się, że łosia w biebrzańskim parku jest dużo, z trwogą patrzymy na czas, kiedy zacznie się do nich ponownie strzelać, ale decyzje nie należą do nas. My staramy się zatrzymać te łosie, wycinając dla nich w zimie dodatkowo drzewa i zostawiając gałęzie i konary do obgryzania. Łoś normalnie nie może dosięgnąć tych konarów. Jednocześnie sadzimy poletka żerowe, żeby łoś nie wchodził na grunty prywatne, nie dewastował Lasów Państwowych i nie narażał rolników i właścicieli na straty. Widzimy, że to działa. Coraz więcej łosi udaje się zatrzymywać dzięki temu, że dźwięk piły kojarzy im się z żerem i zostają w tym miejscu. Łosie mając młodnik na miejscu w naszym parku, nie idą w szkodę do państwowych i prywatnych lasów.W tym roku do zawodów zgłosiły się 33 drużyny. Zadaniem zawodników było wykoszenie 100 metrowego odcinka bagiennej łąki. Ocenie sędziów podlegał nie tylko czas, ale również, jakość koszenia. Wśród kosiarzy byli rolnicy z nadbiebrzańskich gmin, obecni na zawodach od wielu lat. Swoje reprezentacje wystawili goście zagraniczni: Belgia – Belgian Nature and Forest Agency, Białoruś – "Sporovsky", Berezynski Zapowiednik i Agrosadyba „Żilinskije”, Czechy – Krkonošský Národni Park, Słowacja – Štátne Lesy Tatranského Národného Parku, Litwa – Dzūkijos Nacionalinio Parko,
Biebrzański Park Narodowy, Podlasie, Kosiarki z Węgier, POLSKA
Wyniki XIV „Mistrzostw Świata w Koszeniu Bagiennych Łąk dla Przyrody”
Klasyfikacja drużynowa specjalistów (łączny czas obu zawodników): Drużyna OTOP - 7 min, 51,91 s; Drużyna Jednostki Wojskowej Osowiec - 8 min, 3,64 s; Drużyna Agrosadyba "Жилинские", Białoruś - 8 min, 56,33 s
Wyniki finału indywidualnego: Wiesław Szklanko - 2 min, 23,57 s, Adam Szklanko - 2 min, 54,24 s, Rafał Brych - 3 min 17,66 s, Yalchyk Mikalai - 3 min 36,29 s
Klasyfikacja Parków Narodowych (łączny czas obu zawodników): Sporowskij Zapowiednik z Białorusi - 8 min, 47,36 s; Drużyna z Jakucji z Federacji Rosyjskiej - 10 min, 30,80 s; Tatrzański PN- 11 min ,17,96 s; Štátne Lesy Tatranského Národného Parku – Słowacja -11 min, 43,90 s; Tatrzański PN II -12 min, 1,04 s; Biebrzański PN - 13 min, 30,49 s.
Początki sianokosów w dolinie Biebrzy sięgają drugiej połowy XVI w. Najpierw łąki użytkowali osocznicy – dawni strażnicy królewskich dóbr, potem okoliczni rolnicy. Sianokosy na trwałe wpisały się w nadbiebrzański krajobraz, a także stworzyły odpowiednie warunki dla ptaków wodno-błotnych oraz specyficznej roślinności bagiennych łąk. Od lat sześćdziesiątych minionego wieku zanikało ręczne wykaszanie grząskich łąk. Rolnicy zamienili kosy na ciągniki i kosiarki oraz przenieśli się z bagien na bardziej suche i dostępne grunty. Na opuszczone tereny szybko wkraczały pionierskie gatunki drzew i krzewów (wierzba, brzoza, olsza), a ptaki otwartych torfowisk musiały się wynieść. Biebrzańskie Sianokosy mają uświadamiać konieczność wykaszania terenów, które bez pomocy człowieka straciłyby swoje cenne walory przyrodnicze jako siedlisko ptaków. Aby przeciwdziałać problemowi zarastania łąk, z uwagi na potrzebę ochrony przyrody, na gruntach Biebrzańskiego Parku Narodowego do koszenia wyznaczono ok. 2,5 tysiąca ha, a najcenniejsze mechowiska mają być koszone ręcznie. W 2015 r. Park przeprowadził już dwa przetargi na dzierżawę gruntów.
Marek Krzysztof Szydłowski, wójt Gminy Trzcianne, której znaczna część leży w granicach BbPN, informuje - nasza gmina jest typowo rolnicza, tegoroczna susza sprawiła, że ludzie mają ogromny problem, ponieważ mało zebrali plonów, drugiego pokosu łąk też często nie było. Park wychodzi im naprzeciw i wydzierżawia swoje łąki do sianokosów, w cenie 200-500 zł za hektar. Czasy zmieniły się, kupujemy nowoczesny sprzęt rolniczy, ale niestety, nadal nasza infrastruktura drogowa jest uboga, co utrudnia życie mieszkańców i dowóz dzieci do szkół. Zadłużone gminy nie mają pieniędzy na inwestycje ze względu na brak dochodów. Biebrzańskie sianokosy są okazją do ich promocji, spotkań i rozmów z zagranicznymi gośćmi w poszukiwaniu partnerów do współdziałania w ochronie przyrody… chociaż, jeśli chodzi o przyrodę, to nie tyle trzeba ją chronić, co o nią dbać.
- Ta zabawa, pokazywanie, że tak się dawniej kosiło, to kontakt z lokalnym społeczeństwem, to kontakt z parkami narodowymi z Polski i ze świata – podsumowuje Roman Skąpski, dyrektor Biebrzańskiego Parku Narodowego - Wymiana doświadczeń i przede wszystkim zabawa. Cieszy, że idea sianokosów przeszła na Słowację. Oni, tak samo jak my, bawią się, ale też, uczą się, że ważne jest utrzymywanie otwartych przestrzeni.
Zapraszamy na przyszły rok i cieszymy sie, że przyjeżdżają do nas ludzie z całego świata, żeby zapoznać się z tą ideą, pobawić się z nami i wrócić po raz kolejny.
Biebrzańskie Sianokosy mają uświadamiać konieczność wykaszania terenów, które bez pomocy człowieka straciłyby swoje cenne walory przyrodnicze jako siedlisko ptaków.
Dodane komentarze
brak komentarzy
Przydatne adresy
Brak adres w do wy wietlenia.
Inne materia y
Dział Artykuły
Dział Artykuły powstał w celu umożliwienia zarejestrowanym użytkownikom serwisu globtroter.pl publikowania swoich relacji z podróży i pomocy innym podróżnikom w planowaniu wyjazdów.
Uwaga:
za każde dodany artykuł otrzymujesz punkty - przeczytaj o tym.