Artyku y i relacje z podr y Globtroter w
Dookoła Indii z CT Poland - wyprawa okiem malkontenta > INDIE



Dookoła Indii z CT Poland 4.11.2017.-23.11..2017.
4.11.2017.
Spotkanie na lotnisku z przewodnikiem o 11.00. Godzina spotkania została wyznaczona zbyt późno. Czekaliśmy dodatkowo niepotrzebnie na jedną osobę, która wówczas znajdowała się w opóźnionym pociągu. Odprawa linii \\\\\\\"Emirates\\\\\\\" odbywa się zawsze w tym samym miejscu, więc nie wiadomo dlaczego po odebraniu dokumentów podróży nie mogliśmy przejść do odprawy, tym bardziej, że odprawa tych linii przebiega zawsze bardzo nieudolnie i powoli.
Przelot do Dubaju, standard obsługi i menu dość dobry.
Przerwa do następnego lotu ok. 6 godzin. Na szczęście stanowisko przylotu i odlotu położone w niewielkiej odległości. Ceny w sklepach na lotnisku w Dubaju wysokie, chyba wyższe niż w Warszawie.
5.11.2017.
Przylot do Delhi ok 8.40. pierwsza rzecz, która rzuca się w oczy to smog nad miastem. Po wyjściu z samolotu czuć bardzo nieprzyjemny zapach. Mimo posiadania wiz musimy czekać na lotnisku ok 1,5 godziny na uzyskanie kolejnych dokumentów i odprawę paszportową. Odprawa przebiegała bardzo powoli. Osoby prowadzące odprawę przerywają, wychodzą, wracają po jakimś czasie, albo przychodzi inna osoba. Część stanowisk do odprawy jest nieczynna. Jeśli ktoś pamięta jak ludzie pracowali w czasach komunistycznych, albo jak pracuje się na Kubie, to wie o czym piszę. Tak właśnie pracują Hindusi. Bardzo dużo ludzi z obsługi chodzi bez celu tam i z powrotem markując jakieś zajęcie.
Transfer z lotniska do hotelu busikiem. Ciekawostka, busiki w Indiach zamiast praktycznych i łatwych w pakowaniu bagażników bocznych jak w typowych europejskich autobusach mają jeden duży bagażnik z tyłu z dużą klapą i wysokim progiem bardzo utrudniającym ładowanie. Zawsze w autobusie jest kierowca i pomocnik. Pomocnik musi wejść do środka bagażnika i układać walizki, inaczej nie da się go zapakować.
Po przyjeździe do hotelu okazało się, że pokoje nie są jeszcze gotowe i ponownie musieliśmy czekać. Wszędzie czuć specyficzny zapach, wg mnie nieprzyjemny, ziół zmieszanych z moczem. W drodze z lotniska widzieliśmy, że Hindusi nierzadko załatwiają się na ulicach gdzie popadnie, w porze deszczowej pewnie jest trochę lepiej, ale właśnie zaczęła się pora sucha.
Po odświeżeniu sie w hotelu ruszyliśmy na zwiedzanie miasta.
-Jama Masjid- Meczet Piątkowy, podobno największy meczet w Indiach, wg mnie nie warto płacić za możliwość fotografowania
-Stare Delhi zwiedzane rikszą
-miejsce kremacji Mahatmy Gandhiego
-Mauzoleum Humajuna, najciekawsze miejsce, które oglądaliśmy
Czerwony Fort widzieliśmy tylko z daleka, szkoda.
Hotel najlepsze lata ma za sobą, ale kolacja smaczna.
6.11.2017.
-Brama Indii - pomnik żołnierzy indyjskich poległych w I Wojnie Światowej
-Zespół Kutub Minar z 72-metrową wieżą wzniesioną w Xii w., w kompleksie znajduje się Guwwat ul-Islam najstarszy meczet w Indiach, wieża jest pięknie zdobiona i robi duże wrażenie.
-Sklep z materiałami wykonanymi z kaszmiru, jeśli znajdziemy coś interesującego warto kupić, tym bardziej że można wynegocjować dużą obniżkę ceny.
-Przejazd przez dzielnicę rządową
Będąc w Delhi nie byliśmy w: Czerwonym Forcie, Starym Forcie i innych polecanych miejscach, szkoda. Być może w Delhi należałoby być trochę dłużej.
Droga z Delhi do Jaipuru ok. 6 godzin.
Hotel w Jaipurze dość dobry.
Jadąc przez Jaipur wieczorem widzieliśmy część miasta, głównie przedmieścia, widok przygnębiający.
7.11.2017.
Jaipur - Radżastan.
-Rano zwiedzanie Fort Amber. Jest to całe założenie architektoniczno-fortyfikacyjne siedziby maharadży Jaipuru. Wjazd na górę na słoniach, duża atrakcja, chociaż nie jest to wygodny środek transportu. Trzy dziedzińce, sala lustrzana i część zamknięta pałacu, którą był harem z mieszkaniami żon maharadży. Mieszkały w małych pomieszczeniach, ich życie toczyło się na małej przestrzeni. Warto zwiedzić. Nie byliśmy w fortecy znajdującej się na szczycie, szkoda. Zapewne jest z niej piękny widok. Inna sprawa, czy poza murami obronnymi jest tam coś do zwiedzenia. Powrót z góry na parking samochodami terenowymi, bardzo niewygodne.
-Wcześniej jadąc do Amber przejazd przez Jaipur i oglądanie fasady Pałacu wiatrów tylko z zewnątrz. Trochę rozczarowuje. Szkoda, że nie byliśmy w środku.
-W drodze powrotnej z Amber krótki postój przy Pałacu Na Wodzie.
-Wizyta w pracowni i sklepie jubilerskim. Ładne rzeczy, ale drogie.
-Wizyta w sklepie z materiałami i konfekcją. Niektóre rzeczy ładne, ceny zróżnicowane można negocjować przy zakupach.
-Wizyta w obserwatorium astronomicznym Jantar Mantar maharadży Jai Singha. Ciekawy obiekt, ale trudno zrozumieć przeznaczenie poszczególnych obiektów bez fachowego komentarza.
-Wizyta w pałacu maharadży, w którym znajduje się muzeum miejskie. Część pałacu jest nadal zamieszkana przez obecnie żyjącego maharadżę. Nie ma wstępu do części prywatnej. Obiekt interesujący.
Na terenie pałacu znajduje się pracownia artystyczna i sklep z obrazami malowanymi na wzór dawnych prac wzorowanych na motywach perskich.
Nie zwiedzaliśmy dwóch fortów znajdujących się w Jaipurze, o jednym już wspominałem to Dżajgerk a Amber, drugi położony nad miastem to Naherguh. (?)
Był czas na zwiedzenie pałacu wiatrów od wewnątrz, a nie zrobiliśmy tego, tylko pojechaliśmy do hotelu.
Powszechny widok to panowie załatwiający się na ulicach.
8.11.2017.
Przejazd z Jaipur do Agry.
-Po drodze zwiedzanie studni Abhaneri, ciekawy obiekt .
-Ruiny Świątyni Harshat-Mata.
-Miasto Fatehpur Sikiri przez krótki okres stolica Mogołów, duży obiekt wart zwiedzenia.
W trakcie zwiedzania przeszkadza duża ilość namolnych sprzedawców i żebraków.
-Meczet Piątkowy-Jama Masjid można zobaczyć, ale jest to miejsce gdzie sprzedaje się głównie pamiątki, przykład jak pierwiastek merkantylny wypiera duchowy nawet w islamie. Wszędzie pełno żebraków, w tym dzieci. Przygnębiające. Nikt się tutaj nie modli, jest to miejsce handlu. Poza meczetem też dużo żulików sprzedających dziadostwo.
Hotel w Agrze bardzo słaby. W hotelu hałas, być może remont, za oknami huczą jakieś wentylatory. Musieliśmy zmienić pokój.
9.11.2017.
Agra jest miastem brzydkim.
-Wizyta w Taj Mahal. Bardzo dużo ludzi. Mauzoleum piękne. Nie można filmować z zewnątrz, nie wiadomo dlaczego. Można robić zdjęcia poza wnętrzem samego mauzoleum. Totalna głupota, przy dzisiejszej technice większość aparatów fotograficznych ma opcję kręcenia filmów, podobnie telefony komórkowe.
-Zwiedzanie Fortu w Agrze –warto. Szkoda, że nie było czasu na zwiedzenie części zewnętrznej tj murów obronnych.
-Wizyta w pracowni i sklepie produkującej rzeczy inkrustowane kamieniami półszlachetnymi. Dużo ładnych mebli i precjozów. Ceny wysokie. Część obiektu to sklep z odzieżą.
W planie mamy przejazd pociągiem do Varanasi. Po kolacji czekamy na wyjazd na stację kolejową. Z informacji od pilota wiemy, ze pociąg jest opóźniony ok dwie godziny.
Dworzec kolejowy w Agrze przedstawia okropny widok. Przed dworcem na ziemi leżą ludzie, wewnątrz brud i smród. Na peronach leżą lub siedzą tłumy ludzi. Wszędzie biegają szczury. Pociągi brudne i zaniedbane. Jedziemy pociągiem drugiej klasy z klimatyzacją. Dramat. W środku brudno i smród. Wagon z miejscami leżącymi, ale część osób ma prycze na korytarzu. Toalety to otwory w podłodze lub typu europejskiego ale bardzo zaniedbane. W trakcie jazdy pociąg systematycznie zwiększał opóźnienie. Od przewodnika dostaliśmy po dwa banany i jabłko na osobę. Ostatecznie pociąg przyjechał z ok. 25-godzinnym opóźnieniem. Trzymanie ludzi bez jedzenia i picia przez tak długi okres to ze strony organizatora wycieczki skandaliczne zachowanie. W hotelu zamiast w południe byliśmy po północy. Spaliśmy ok. dwóch godzin bo o 5.00 mieliśmy wyjazd nad Ganges.
11.11.2017.
Varanasi - święte miasto hindusów. Wcześnie rano wyjazd z hotelu nad Ganges. Nabrzeże to miejsce tradycyjnych ablucji i palenia zwłok. Było mało ludzi. Miejsce jedyne w swoim rodzaju. Płynęliśmy łodzią Gangesem wzdłuż nabrzeża mogąc obserwować pielgrzymów kąpiących się w wodzie oraz stosy kremacyjne. Największe wrażenie robią stosy kremacyjne i obrzęd palenia zwłok. Z tego co widziałem nie udaje się skutecznie skremować zwłok w całości. Są one polewane środkiem łatwopalnym w celu przyśpieszenia palenia. W pobliżu tych miejsc kręci się dużo psów, które wyjadają szczątki ludzkie, które nie uległy spaleniu. Popiół i nieskremowane szczątki ludzkie są potem spychane do rzeki.
Spacer przez stare miasto. Dużo ludzi i świętych krów, niestety też bardzo dużo krowich kup, trzeba uważać przy chodzeniu.
Wizyta w dwóch buddyjskich świątyniach. Po śniadaniu wizyta w Sarnath, świętym miejscu buddystów, gdzie Budda wygłosił swoje pierwsze kazanie po osiągnięciu oświecenia.
Wieczorem przelot samolotem do Kalkuty. Po aferze z pociągiem biuro podróży zrezygnowało z kolejnego przejazdu indyjskimi kolejami, na szczęście.
W hotelu w Kalkucie kolejny problem. Pokój znajdował się nad dyskoteką, musieliśmy go zmienić kolejny raz. Zauważyłem, że w hotelach otrzymujemy pokoje w niższym standardzie i niżej położone. Nowy pokój dużo lepszy.
12.11.2017.
Rano wizyta w miejscu życia, pracy i śmierci Matki Teresy. Duży obiekt, widać to dopiero z autobusu w trakcie jazdy. Jadąc ulicą widać, że zgromadzenie posiada kilka dużych budynków w tej okolicy.
Wizyta w Świątyni Kali. na zewnątrz dużo ludzi, długa kolejka oczekujących na wejście do środka. Niektóre osoby ze zwierzętami, które zostaną zabite i złożone w ofierze wewnątrz Świątyni.
Obok znajduje się przytułek dla bezdomnych i chorych, założony właśnie przez Matkę Teresę.
Wizyta w toalecie miejskiej, niezapomniane przeżycie, trzeba się rozebrać, nie ma gdzie powiesić rzeczy, wszędzie pełno wody, potem trzeba się ubrać.
Przejazd przez centrum miasta.
Wizyta w Victoria Memorial, mauzoleum wybudowane przez Brytyjczyków i upamiętniające ich kolonializm w Indiach. Można sobie darować.
Po południu czas wolny. byliśmy na wycieczce w mieście. Zamiast iści do Victoria Memorial, należało zatrzymać się w centrum starego miasta i tam spędzić czas.
Przechodząc przez park Memorial mieliśmy nieprzyjemną sytuację z agresywnymi młodymi hindusami, nawet w ciągu dnia lepiej nie poruszać się pojedynczo tylko w większych grupach, hindusi są agresywni i niebezpieczni.
Na ulicach Kalkuty dużo bezdomnych mieszkających tam w różnych dziwnych namiotach, domkach, a czasami śpiący na kilku szmatach na chodniku. Ludzie ci też muszą płacić za ten kawałek miejsca osobom zarządzającym tą ulicą i policjantom.
13.11.2017.
Wyjazd z hotelu wczesnym świtem i przelot do Madrasu. Bałagan na lotnisku. Madras to zupełnie inne miasto niż te, które zwiedzaliśmy dotychczas.
Wizyta w Świątyni Siwy.
Wizyta w Katedrze Świętego Tomasza.
Z autobusu oglądaliśmy miasto z uwzględnieniem Fortu Św. Jerzego.
Przejazd do Pondicherry. Po drodze wizyta w Mahabalipuram. Zwiedzanie kompleksu świątynnego z VII w., warto.
Hotel w Pondicherry przeciętny, ale dobre jedzenie. W Pondicherry naprzeciw hotelu jest, jak na warunki indyjskie, dobry sklep z alkoholem. Niskie ceny i duży wybór. Alkohol w Pondicherry jest dużo tańszy ze względu na niższe podatki. W dalszych miejscowościach sklepów z alkoholem jest mało i ceny są wysokie.
14.11.2017.
Rano wyjazd z hotelu. Wizyta w Aśramie Aurobinddy, raczej dla osób zainteresowanych takimi metafizycznymi klimatami. Spacer po Pondichery, które jest bardzo ładnym miastem, zwłaszcza w porównaniu do innych indyjskich miast. Wizyta w muzeum i Katedrze.
Przejazd i zwiedzanie Świątyni Brihadeswary, warto. Wizyta w manufakturze wytwarzającej figurki z metalu i drewna, ciekawe ale jakość niska i ceny wysokie.
Hotel w Thanjavur średni, pokoje od ulicy, duży hałas.
15.11.2017.
Rano pojechaliśmy zwiedzać Pałac Królewski w Thanjavur. Obiekt bardzo zaniedbany, ładne rzeźby z brązu.
Przejazd do Madurai. Wizyta w XVII-wiecznym Pałacu Thirumalai Najaka, trochę zaniedbany.
Świątynia Meenakshi , zrobiła duże wrażenie. W każdym miejscu Świątyni stragany. Hotel całkiem niezły, dobre jedzenie.
16.11.2017.
Wyjazd z Madurai, podróż ok. 5 godzin. Wizyta na plantacji przypraw. Na miejscu posiłek ludyczny i sklep z przyprawami.
Przejazd do hotelu w Periyar. Hotel położony w górach, ostatni odcinek drogi samochodami terenowymi. Pokój w okolicy olbrzymich wentylatorów, bardzo duży hałas, musieliśmy zmienić pokój. Wentylacja pracuje źle, dochodzą zapachy z kuchni. Po południu wizyta w Periyar, małe miasteczko, trochę sklepów, nic ciekawego.
Pokaz Kaalarippattayu regionalnej sztuki walki. Trochę naciągane. Można, ale niekoniecznie.
17.11.2017.
Rano wyprawa do Parku Narodowego, będącego jednocześnie rezerwatem Tygrysów. Dużo osób zrezygnowało. Dla wielbicieli przyrody, trzeba podpisywać cyrograf, że jak coś się stanie to hindusi za nic nie odpowiadają. Bardzo nieuczciwe, biuro powinno o tym wcześniej poinformować.
Wyjazd do Cochin. Po drodze wizyta na plantacji herbaty i zwiedzanie fabryki herbaty z możliwością zobaczenia całego ciągu produkcyjnego. Ciekawe. Można kupić herbatę z plantacji.
W miejscowości Paika (?) przerwa na obiad i zakupy. Bardzo dobra i niedroga restauracja.
Hotel w Cochin. Powtórka sytuacji z wentylatorami za ścianą. Musieliśmy zmienić pokój, sąsiedzi też. Kolacja beznadziejna.
Cochin i cała południowo-zachodnia część Indii prezentuje się dużo lepiej. Dużo ładnych i nowych domów. W mieście nie widać ludzi śpiących na ulicach i żebrzących, co było standardem w części północno-środkowo-wschodniej. Większy porządek.
18.11.2017.
Zwiedzanie Cochin. Kościół Św. Franciszka z grobem Vasco da Gamy. Katedra. Port z targiem rybnym i chińskimi sieciami. Pałac Holenderski. Targ z przyprawami. Prywatne Muzeum Folkloru.
Moim zdaniem wizyta i zwiedzanie Cochin to zapchajdziura. Późnym popołudniem wizyta w \\\\\\\"Teatrze\\\\\\\" kathakali. Specyficzny rodzaj sztuki. Coś na pograniczu teatru i opery. Kolorowe stroje aktorów, przed i po spektaklu można z bliska sfotografować. Niestety sala mała, siedzenia ustawione prawie w tym samym poziomie, przez co osoby siedzące z tyłu niewiele widziały. Do tego sporo osób spóźniło się i bezceremonialnie wchodziło w czasie spektaklu, przeszkadzając innym. Organizacja typowo indyjska. My siedzieliśmy oczywiście z tyłu. Występ trwał około godziny.
19.11.2017.
Wyjazd z Cochin, po drodze zwiedzanie synagogi. Przyjazd do portu i zakwaterowanie na łodziach. Wypływamy na zwiedzanie rozlewisk \\\\\\\"backwaters\\\\\\\". Dostaliśmy najgorszą łódź, pan przewodnik oczywiście w najlepszej. Wycieczka kanałami ciekawa. Lodź zabudowana z przodu, przez co słaby przewiew i widoczność. Pokoje nieduże, niższy standard niż w hotelu. Pływaliśmy krótko ok. 3,5 godziny. Dobiliśmy do brzegu i zostaliśmy tam na noc. Po kolacji ok 21.30 panowie z obsługi przyszli do salonu i poinformowali nas, że tutaj śpią i musimy iść do swoich pokoi.
20.11.2017.
Powrót ok 9.00-10.00. Czekaliśmy ponad godzinę na pozostałe łodzie, które jeszcze pływały. Przejazd do Varkali. Podobno jesteśmy zakwaterowani w najlepszym hotelu w tej miejscowości, ale to raczej nieprawda. Dostaliśmy pokój w piwnicy, nie można było zamienić go na inny. Pan przewodnik ma oczywiście pokój na najwyższym piętrze. Na nasze uwagi reaguje bardzo nieprzyjemnie. Mam wrażenie, że na wakacjach w Indiach jest pan przewodnik, a nie my.
21.11.2017.
Rano przy basenie pozajmowane leżaki. Inna sprawa, że leżaków jest za mało. Większość osób poszła nad morze. Plaża nieduża. Nie ma leżaków, są osoby, które wypożyczają parasole. Bardzo słaba infrastruktura. Jedzenie w hotelu dobre, ale woda używana do herbaty i kawy ma bardzo nieprzyjemny zapach. Być może jest z kranu, a nie z butelki. Trzeba poprosić o zmianę wody do gotowania. Warto pójść na posiłek do którejś z restauracji znajdujących się przy plaży. Oficjalnie w menu nie ma piwa, ale jak się poprosi to można dostać. Trzeba tylko trzymać pod stołem. Restauracje nie mają koncesji na alkohol.
22.11.2017.
Rano wylot z Trivandurum. Samolot opóźniony, ale przelot przebiegł sprawnie. W Bombaju byliśmy krótko, zdecydowanie za krótko. W zasadzie zwiedzaliśmy miasto z autokaru. Krótki postój w okolicy Bramy Indii.
Wieczorem kolacja, prysznic, pakowanie i wylot do Polski.
4.11.2017.
Spotkanie na lotnisku z przewodnikiem o 11.00. Godzina spotkania została wyznaczona zbyt późno. Czekaliśmy dodatkowo niepotrzebnie na jedną osobę, która wówczas znajdowała się w opóźnionym pociągu. Odprawa linii \\\\\\\"Emirates\\\\\\\" odbywa się zawsze w tym samym miejscu, więc nie wiadomo dlaczego po odebraniu dokumentów podróży nie mogliśmy przejść do odprawy, tym bardziej, że odprawa tych linii przebiega zawsze bardzo nieudolnie i powoli.
Przelot do Dubaju, standard obsługi i menu dość dobry.
Przerwa do następnego lotu ok. 6 godzin. Na szczęście stanowisko przylotu i odlotu położone w niewielkiej odległości. Ceny w sklepach na lotnisku w Dubaju wysokie, chyba wyższe niż w Warszawie.
5.11.2017.
Przylot do Delhi ok 8.40. pierwsza rzecz, która rzuca się w oczy to smog nad miastem. Po wyjściu z samolotu czuć bardzo nieprzyjemny zapach. Mimo posiadania wiz musimy czekać na lotnisku ok 1,5 godziny na uzyskanie kolejnych dokumentów i odprawę paszportową. Odprawa przebiegała bardzo powoli. Osoby prowadzące odprawę przerywają, wychodzą, wracają po jakimś czasie, albo przychodzi inna osoba. Część stanowisk do odprawy jest nieczynna. Jeśli ktoś pamięta jak ludzie pracowali w czasach komunistycznych, albo jak pracuje się na Kubie, to wie o czym piszę. Tak właśnie pracują Hindusi. Bardzo dużo ludzi z obsługi chodzi bez celu tam i z powrotem markując jakieś zajęcie.
Transfer z lotniska do hotelu busikiem. Ciekawostka, busiki w Indiach zamiast praktycznych i łatwych w pakowaniu bagażników bocznych jak w typowych europejskich autobusach mają jeden duży bagażnik z tyłu z dużą klapą i wysokim progiem bardzo utrudniającym ładowanie. Zawsze w autobusie jest kierowca i pomocnik. Pomocnik musi wejść do środka bagażnika i układać walizki, inaczej nie da się go zapakować.
Po przyjeździe do hotelu okazało się, że pokoje nie są jeszcze gotowe i ponownie musieliśmy czekać. Wszędzie czuć specyficzny zapach, wg mnie nieprzyjemny, ziół zmieszanych z moczem. W drodze z lotniska widzieliśmy, że Hindusi nierzadko załatwiają się na ulicach gdzie popadnie, w porze deszczowej pewnie jest trochę lepiej, ale właśnie zaczęła się pora sucha.
Po odświeżeniu sie w hotelu ruszyliśmy na zwiedzanie miasta.
-Jama Masjid- Meczet Piątkowy, podobno największy meczet w Indiach, wg mnie nie warto płacić za możliwość fotografowania
-Stare Delhi zwiedzane rikszą
-miejsce kremacji Mahatmy Gandhiego
-Mauzoleum Humajuna, najciekawsze miejsce, które oglądaliśmy
Czerwony Fort widzieliśmy tylko z daleka, szkoda.
Hotel najlepsze lata ma za sobą, ale kolacja smaczna.
6.11.2017.
-Brama Indii - pomnik żołnierzy indyjskich poległych w I Wojnie Światowej
-Zespół Kutub Minar z 72-metrową wieżą wzniesioną w Xii w., w kompleksie znajduje się Guwwat ul-Islam najstarszy meczet w Indiach, wieża jest pięknie zdobiona i robi duże wrażenie.
-Sklep z materiałami wykonanymi z kaszmiru, jeśli znajdziemy coś interesującego warto kupić, tym bardziej że można wynegocjować dużą obniżkę ceny.
-Przejazd przez dzielnicę rządową
Będąc w Delhi nie byliśmy w: Czerwonym Forcie, Starym Forcie i innych polecanych miejscach, szkoda. Być może w Delhi należałoby być trochę dłużej.
Droga z Delhi do Jaipuru ok. 6 godzin.
Hotel w Jaipurze dość dobry.
Jadąc przez Jaipur wieczorem widzieliśmy część miasta, głównie przedmieścia, widok przygnębiający.
7.11.2017.
Jaipur - Radżastan.
-Rano zwiedzanie Fort Amber. Jest to całe założenie architektoniczno-fortyfikacyjne siedziby maharadży Jaipuru. Wjazd na górę na słoniach, duża atrakcja, chociaż nie jest to wygodny środek transportu. Trzy dziedzińce, sala lustrzana i część zamknięta pałacu, którą był harem z mieszkaniami żon maharadży. Mieszkały w małych pomieszczeniach, ich życie toczyło się na małej przestrzeni. Warto zwiedzić. Nie byliśmy w fortecy znajdującej się na szczycie, szkoda. Zapewne jest z niej piękny widok. Inna sprawa, czy poza murami obronnymi jest tam coś do zwiedzenia. Powrót z góry na parking samochodami terenowymi, bardzo niewygodne.
-Wcześniej jadąc do Amber przejazd przez Jaipur i oglądanie fasady Pałacu wiatrów tylko z zewnątrz. Trochę rozczarowuje. Szkoda, że nie byliśmy w środku.
-W drodze powrotnej z Amber krótki postój przy Pałacu Na Wodzie.
-Wizyta w pracowni i sklepie jubilerskim. Ładne rzeczy, ale drogie.
-Wizyta w sklepie z materiałami i konfekcją. Niektóre rzeczy ładne, ceny zróżnicowane można negocjować przy zakupach.
-Wizyta w obserwatorium astronomicznym Jantar Mantar maharadży Jai Singha. Ciekawy obiekt, ale trudno zrozumieć przeznaczenie poszczególnych obiektów bez fachowego komentarza.
-Wizyta w pałacu maharadży, w którym znajduje się muzeum miejskie. Część pałacu jest nadal zamieszkana przez obecnie żyjącego maharadżę. Nie ma wstępu do części prywatnej. Obiekt interesujący.
Na terenie pałacu znajduje się pracownia artystyczna i sklep z obrazami malowanymi na wzór dawnych prac wzorowanych na motywach perskich.
Nie zwiedzaliśmy dwóch fortów znajdujących się w Jaipurze, o jednym już wspominałem to Dżajgerk a Amber, drugi położony nad miastem to Naherguh. (?)
Był czas na zwiedzenie pałacu wiatrów od wewnątrz, a nie zrobiliśmy tego, tylko pojechaliśmy do hotelu.
Powszechny widok to panowie załatwiający się na ulicach.
8.11.2017.
Przejazd z Jaipur do Agry.
-Po drodze zwiedzanie studni Abhaneri, ciekawy obiekt .
-Ruiny Świątyni Harshat-Mata.
-Miasto Fatehpur Sikiri przez krótki okres stolica Mogołów, duży obiekt wart zwiedzenia.
W trakcie zwiedzania przeszkadza duża ilość namolnych sprzedawców i żebraków.
-Meczet Piątkowy-Jama Masjid można zobaczyć, ale jest to miejsce gdzie sprzedaje się głównie pamiątki, przykład jak pierwiastek merkantylny wypiera duchowy nawet w islamie. Wszędzie pełno żebraków, w tym dzieci. Przygnębiające. Nikt się tutaj nie modli, jest to miejsce handlu. Poza meczetem też dużo żulików sprzedających dziadostwo.
Hotel w Agrze bardzo słaby. W hotelu hałas, być może remont, za oknami huczą jakieś wentylatory. Musieliśmy zmienić pokój.
9.11.2017.
Agra jest miastem brzydkim.
-Wizyta w Taj Mahal. Bardzo dużo ludzi. Mauzoleum piękne. Nie można filmować z zewnątrz, nie wiadomo dlaczego. Można robić zdjęcia poza wnętrzem samego mauzoleum. Totalna głupota, przy dzisiejszej technice większość aparatów fotograficznych ma opcję kręcenia filmów, podobnie telefony komórkowe.
-Zwiedzanie Fortu w Agrze –warto. Szkoda, że nie było czasu na zwiedzenie części zewnętrznej tj murów obronnych.
-Wizyta w pracowni i sklepie produkującej rzeczy inkrustowane kamieniami półszlachetnymi. Dużo ładnych mebli i precjozów. Ceny wysokie. Część obiektu to sklep z odzieżą.
Indie, Północ, Taj Mahal, INDIE
W planie mamy przejazd pociągiem do Varanasi. Po kolacji czekamy na wyjazd na stację kolejową. Z informacji od pilota wiemy, ze pociąg jest opóźniony ok dwie godziny.
Dworzec kolejowy w Agrze przedstawia okropny widok. Przed dworcem na ziemi leżą ludzie, wewnątrz brud i smród. Na peronach leżą lub siedzą tłumy ludzi. Wszędzie biegają szczury. Pociągi brudne i zaniedbane. Jedziemy pociągiem drugiej klasy z klimatyzacją. Dramat. W środku brudno i smród. Wagon z miejscami leżącymi, ale część osób ma prycze na korytarzu. Toalety to otwory w podłodze lub typu europejskiego ale bardzo zaniedbane. W trakcie jazdy pociąg systematycznie zwiększał opóźnienie. Od przewodnika dostaliśmy po dwa banany i jabłko na osobę. Ostatecznie pociąg przyjechał z ok. 25-godzinnym opóźnieniem. Trzymanie ludzi bez jedzenia i picia przez tak długi okres to ze strony organizatora wycieczki skandaliczne zachowanie. W hotelu zamiast w południe byliśmy po północy. Spaliśmy ok. dwóch godzin bo o 5.00 mieliśmy wyjazd nad Ganges.
11.11.2017.
Varanasi - święte miasto hindusów. Wcześnie rano wyjazd z hotelu nad Ganges. Nabrzeże to miejsce tradycyjnych ablucji i palenia zwłok. Było mało ludzi. Miejsce jedyne w swoim rodzaju. Płynęliśmy łodzią Gangesem wzdłuż nabrzeża mogąc obserwować pielgrzymów kąpiących się w wodzie oraz stosy kremacyjne. Największe wrażenie robią stosy kremacyjne i obrzęd palenia zwłok. Z tego co widziałem nie udaje się skutecznie skremować zwłok w całości. Są one polewane środkiem łatwopalnym w celu przyśpieszenia palenia. W pobliżu tych miejsc kręci się dużo psów, które wyjadają szczątki ludzkie, które nie uległy spaleniu. Popiół i nieskremowane szczątki ludzkie są potem spychane do rzeki.
Spacer przez stare miasto. Dużo ludzi i świętych krów, niestety też bardzo dużo krowich kup, trzeba uważać przy chodzeniu.
Wizyta w dwóch buddyjskich świątyniach. Po śniadaniu wizyta w Sarnath, świętym miejscu buddystów, gdzie Budda wygłosił swoje pierwsze kazanie po osiągnięciu oświecenia.
Wieczorem przelot samolotem do Kalkuty. Po aferze z pociągiem biuro podróży zrezygnowało z kolejnego przejazdu indyjskimi kolejami, na szczęście.
W hotelu w Kalkucie kolejny problem. Pokój znajdował się nad dyskoteką, musieliśmy go zmienić kolejny raz. Zauważyłem, że w hotelach otrzymujemy pokoje w niższym standardzie i niżej położone. Nowy pokój dużo lepszy.
12.11.2017.
Rano wizyta w miejscu życia, pracy i śmierci Matki Teresy. Duży obiekt, widać to dopiero z autobusu w trakcie jazdy. Jadąc ulicą widać, że zgromadzenie posiada kilka dużych budynków w tej okolicy.
Wizyta w Świątyni Kali. na zewnątrz dużo ludzi, długa kolejka oczekujących na wejście do środka. Niektóre osoby ze zwierzętami, które zostaną zabite i złożone w ofierze wewnątrz Świątyni.
Obok znajduje się przytułek dla bezdomnych i chorych, założony właśnie przez Matkę Teresę.
Wizyta w toalecie miejskiej, niezapomniane przeżycie, trzeba się rozebrać, nie ma gdzie powiesić rzeczy, wszędzie pełno wody, potem trzeba się ubrać.
Przejazd przez centrum miasta.
Wizyta w Victoria Memorial, mauzoleum wybudowane przez Brytyjczyków i upamiętniające ich kolonializm w Indiach. Można sobie darować.
Po południu czas wolny. byliśmy na wycieczce w mieście. Zamiast iści do Victoria Memorial, należało zatrzymać się w centrum starego miasta i tam spędzić czas.
Przechodząc przez park Memorial mieliśmy nieprzyjemną sytuację z agresywnymi młodymi hindusami, nawet w ciągu dnia lepiej nie poruszać się pojedynczo tylko w większych grupach, hindusi są agresywni i niebezpieczni.
Na ulicach Kalkuty dużo bezdomnych mieszkających tam w różnych dziwnych namiotach, domkach, a czasami śpiący na kilku szmatach na chodniku. Ludzie ci też muszą płacić za ten kawałek miejsca osobom zarządzającym tą ulicą i policjantom.
13.11.2017.
Wyjazd z hotelu wczesnym świtem i przelot do Madrasu. Bałagan na lotnisku. Madras to zupełnie inne miasto niż te, które zwiedzaliśmy dotychczas.
Wizyta w Świątyni Siwy.
Wizyta w Katedrze Świętego Tomasza.
Z autobusu oglądaliśmy miasto z uwzględnieniem Fortu Św. Jerzego.
Przejazd do Pondicherry. Po drodze wizyta w Mahabalipuram. Zwiedzanie kompleksu świątynnego z VII w., warto.
Hotel w Pondicherry przeciętny, ale dobre jedzenie. W Pondicherry naprzeciw hotelu jest, jak na warunki indyjskie, dobry sklep z alkoholem. Niskie ceny i duży wybór. Alkohol w Pondicherry jest dużo tańszy ze względu na niższe podatki. W dalszych miejscowościach sklepów z alkoholem jest mało i ceny są wysokie.
14.11.2017.
Rano wyjazd z hotelu. Wizyta w Aśramie Aurobinddy, raczej dla osób zainteresowanych takimi metafizycznymi klimatami. Spacer po Pondichery, które jest bardzo ładnym miastem, zwłaszcza w porównaniu do innych indyjskich miast. Wizyta w muzeum i Katedrze.
Przejazd i zwiedzanie Świątyni Brihadeswary, warto. Wizyta w manufakturze wytwarzającej figurki z metalu i drewna, ciekawe ale jakość niska i ceny wysokie.
Hotel w Thanjavur średni, pokoje od ulicy, duży hałas.
15.11.2017.
Rano pojechaliśmy zwiedzać Pałac Królewski w Thanjavur. Obiekt bardzo zaniedbany, ładne rzeźby z brązu.
Przejazd do Madurai. Wizyta w XVII-wiecznym Pałacu Thirumalai Najaka, trochę zaniedbany.
Świątynia Meenakshi , zrobiła duże wrażenie. W każdym miejscu Świątyni stragany. Hotel całkiem niezły, dobre jedzenie.
16.11.2017.
Wyjazd z Madurai, podróż ok. 5 godzin. Wizyta na plantacji przypraw. Na miejscu posiłek ludyczny i sklep z przyprawami.
Przejazd do hotelu w Periyar. Hotel położony w górach, ostatni odcinek drogi samochodami terenowymi. Pokój w okolicy olbrzymich wentylatorów, bardzo duży hałas, musieliśmy zmienić pokój. Wentylacja pracuje źle, dochodzą zapachy z kuchni. Po południu wizyta w Periyar, małe miasteczko, trochę sklepów, nic ciekawego.
Pokaz Kaalarippattayu regionalnej sztuki walki. Trochę naciągane. Można, ale niekoniecznie.
17.11.2017.
Rano wyprawa do Parku Narodowego, będącego jednocześnie rezerwatem Tygrysów. Dużo osób zrezygnowało. Dla wielbicieli przyrody, trzeba podpisywać cyrograf, że jak coś się stanie to hindusi za nic nie odpowiadają. Bardzo nieuczciwe, biuro powinno o tym wcześniej poinformować.
Wyjazd do Cochin. Po drodze wizyta na plantacji herbaty i zwiedzanie fabryki herbaty z możliwością zobaczenia całego ciągu produkcyjnego. Ciekawe. Można kupić herbatę z plantacji.
W miejscowości Paika (?) przerwa na obiad i zakupy. Bardzo dobra i niedroga restauracja.
Hotel w Cochin. Powtórka sytuacji z wentylatorami za ścianą. Musieliśmy zmienić pokój, sąsiedzi też. Kolacja beznadziejna.
Cochin i cała południowo-zachodnia część Indii prezentuje się dużo lepiej. Dużo ładnych i nowych domów. W mieście nie widać ludzi śpiących na ulicach i żebrzących, co było standardem w części północno-środkowo-wschodniej. Większy porządek.
18.11.2017.
Zwiedzanie Cochin. Kościół Św. Franciszka z grobem Vasco da Gamy. Katedra. Port z targiem rybnym i chińskimi sieciami. Pałac Holenderski. Targ z przyprawami. Prywatne Muzeum Folkloru.
Moim zdaniem wizyta i zwiedzanie Cochin to zapchajdziura. Późnym popołudniem wizyta w \\\\\\\"Teatrze\\\\\\\" kathakali. Specyficzny rodzaj sztuki. Coś na pograniczu teatru i opery. Kolorowe stroje aktorów, przed i po spektaklu można z bliska sfotografować. Niestety sala mała, siedzenia ustawione prawie w tym samym poziomie, przez co osoby siedzące z tyłu niewiele widziały. Do tego sporo osób spóźniło się i bezceremonialnie wchodziło w czasie spektaklu, przeszkadzając innym. Organizacja typowo indyjska. My siedzieliśmy oczywiście z tyłu. Występ trwał około godziny.
19.11.2017.
Wyjazd z Cochin, po drodze zwiedzanie synagogi. Przyjazd do portu i zakwaterowanie na łodziach. Wypływamy na zwiedzanie rozlewisk \\\\\\\"backwaters\\\\\\\". Dostaliśmy najgorszą łódź, pan przewodnik oczywiście w najlepszej. Wycieczka kanałami ciekawa. Lodź zabudowana z przodu, przez co słaby przewiew i widoczność. Pokoje nieduże, niższy standard niż w hotelu. Pływaliśmy krótko ok. 3,5 godziny. Dobiliśmy do brzegu i zostaliśmy tam na noc. Po kolacji ok 21.30 panowie z obsługi przyszli do salonu i poinformowali nas, że tutaj śpią i musimy iść do swoich pokoi.
20.11.2017.
Powrót ok 9.00-10.00. Czekaliśmy ponad godzinę na pozostałe łodzie, które jeszcze pływały. Przejazd do Varkali. Podobno jesteśmy zakwaterowani w najlepszym hotelu w tej miejscowości, ale to raczej nieprawda. Dostaliśmy pokój w piwnicy, nie można było zamienić go na inny. Pan przewodnik ma oczywiście pokój na najwyższym piętrze. Na nasze uwagi reaguje bardzo nieprzyjemnie. Mam wrażenie, że na wakacjach w Indiach jest pan przewodnik, a nie my.
21.11.2017.
Rano przy basenie pozajmowane leżaki. Inna sprawa, że leżaków jest za mało. Większość osób poszła nad morze. Plaża nieduża. Nie ma leżaków, są osoby, które wypożyczają parasole. Bardzo słaba infrastruktura. Jedzenie w hotelu dobre, ale woda używana do herbaty i kawy ma bardzo nieprzyjemny zapach. Być może jest z kranu, a nie z butelki. Trzeba poprosić o zmianę wody do gotowania. Warto pójść na posiłek do którejś z restauracji znajdujących się przy plaży. Oficjalnie w menu nie ma piwa, ale jak się poprosi to można dostać. Trzeba tylko trzymać pod stołem. Restauracje nie mają koncesji na alkohol.
22.11.2017.
Rano wylot z Trivandurum. Samolot opóźniony, ale przelot przebiegł sprawnie. W Bombaju byliśmy krótko, zdecydowanie za krótko. W zasadzie zwiedzaliśmy miasto z autokaru. Krótki postój w okolicy Bramy Indii.
Wieczorem kolacja, prysznic, pakowanie i wylot do Polski.
Ogólna ocena wycieczki
Plusy:
-długa trasa obejmująca dużą część Indii, wiele miejscowości i miast z możliwością zobaczenia i porównania tych miejsc. Indie są bardzo zróżnicowane pod każdym względem;
-sprawne działanie lokalnych przewodników i przewoźników. Autokary zawsze na nas czekały na lotnisku, czy dworcu. Kierowcy bardzo sprawni;
-część hoteli i restauracji na dobrym poziomie.
Minusy:
-standard niektórych hoteli nie do przyjęcia;
-przejazd pociągiem musi być zastąpiony przez samolot, lub wyższy standard pociągu;
-pan przewodnik powinien pamiętać, że nie tylko on musi być zakwaterowany w godnych warunkach, ale inne osoby też. Tym bardziej, że to my płacimy za tą wycieczkę i jego uposażenie;
-nie zobaczyliśmy wielu interesujących i ważnych miejsc np. Hajdarabadu, Świątyni Kahadżuraho, Mysoree itp.; zapewne z przyczyn technicznych nie można było zobaczyć wszystkiego, ale warto się zastanowić nad modyfikacją trasy;
-jak wspomniałem rezygnacja z pociągu, wizyty w Periyar i Cochin a w to miejsce wprowadzenie bardziej interesujących rzeczy;
Wybraliśmy zwiedzanie Indii z CT Poland, ponieważ byliśmy wcześniej z tym biurem w Chinach i byliśmy bardzo zadowoleni. Standard wycieczki do Chin był wysoki. Wycieczką do Indii jesteśmy zawiedzeni. Poziom hoteli dużo niższy. Pan przewodnik poniżej poziomu. Prawdą jest, że pan przewodnik przyznał na początku wycieczki, że nie jest \\\\\\\"indianistą\\\\\\\", ale nie chodzi tu o to, że mylił się wielokrotnie, ale o postawę obywatelską.
Plusy:
-długa trasa obejmująca dużą część Indii, wiele miejscowości i miast z możliwością zobaczenia i porównania tych miejsc. Indie są bardzo zróżnicowane pod każdym względem;
-sprawne działanie lokalnych przewodników i przewoźników. Autokary zawsze na nas czekały na lotnisku, czy dworcu. Kierowcy bardzo sprawni;
-część hoteli i restauracji na dobrym poziomie.
Minusy:
-standard niektórych hoteli nie do przyjęcia;
-przejazd pociągiem musi być zastąpiony przez samolot, lub wyższy standard pociągu;
-pan przewodnik powinien pamiętać, że nie tylko on musi być zakwaterowany w godnych warunkach, ale inne osoby też. Tym bardziej, że to my płacimy za tą wycieczkę i jego uposażenie;
-nie zobaczyliśmy wielu interesujących i ważnych miejsc np. Hajdarabadu, Świątyni Kahadżuraho, Mysoree itp.; zapewne z przyczyn technicznych nie można było zobaczyć wszystkiego, ale warto się zastanowić nad modyfikacją trasy;
-jak wspomniałem rezygnacja z pociągu, wizyty w Periyar i Cochin a w to miejsce wprowadzenie bardziej interesujących rzeczy;
Wybraliśmy zwiedzanie Indii z CT Poland, ponieważ byliśmy wcześniej z tym biurem w Chinach i byliśmy bardzo zadowoleni. Standard wycieczki do Chin był wysoki. Wycieczką do Indii jesteśmy zawiedzeni. Poziom hoteli dużo niższy. Pan przewodnik poniżej poziomu. Prawdą jest, że pan przewodnik przyznał na początku wycieczki, że nie jest \\\\\\\"indianistą\\\\\\\", ale nie chodzi tu o to, że mylił się wielokrotnie, ale o postawę obywatelską.
Dodane komentarze
Aida 2019-03-14 10:13:33
"Witam,Czy na pierwszą samodzielną podroż do Indii to jest dobra trasa, chodzi mi o logistykę i ogólną organizację? Planuję 2-3 tyg być może z kompanem, sama się boję. Ma być prężnie, jak najwięcej interesujących miejsc, tanio, ale też z dniami troszkę luźniejszymi na odpoczynek.
"
Yakin 2018-04-28 04:54:59
Byłem w zeszłym roku praktycznie w tych wszystkich miejscach i moje wrażenia są zupełnie inne. Można napisać tylko tyle, że jeśli ktoś oczekuje europejskich standardów bez ponoszenia bardzo wysokich kosztów, to nie powinien wybierać się do Indii. Co do pracy pilota, to się nie wypowiadam, bo dawno już przestałem jeździć z biurami. I wydaje mi się, że jednak jest jakiś błąd w tym tekście o opóźnieniu pociągu. 25 godzin, to ponad doba, a między południem, a północą różnica wynosi 12... Coś tu nie tak..Przydatne adresy
Brak adres w do wy wietlenia.
Inne materia y
Dział Artykuły
Dział Artykuły powstał w celu umożliwienia zarejestrowanym użytkownikom serwisu globtroter.pl publikowania swoich relacji z podróży i pomocy innym podróżnikom w planowaniu wyjazdów.
Uwaga:
za każde dodany artykuł otrzymujesz punkty - przeczytaj o tym.