Artyku y i relacje z podr y Globtroter w

Cataratas Iguazu w Argentynie i Brazylii, ogrom wody w Paragwaju > PARAGWAJ, ARGENTYNA


linkalinka linkalinka Dodaj do: wykop.pl
relacje z podróży

Zdj cie PARAGWAJ / Ciudad del Este / Ciudad del Este / Wodospad Monday - ParagwajWodospady Iguazu znane są podróżnikom i miłośnikom Natury. Wielu, którzy tam byli, wyznaje, że jest to cud nad cuda, i żaden inny wodospad świata im nie dorównuje. Nie widziałam wielu wodospadów, ale zobaczywszy Iguazu – z obu stron – wstrzymałam oddech z zachwytu. Stałam i patrzyłam przez długie chwile w każdym kolejnym miejscu, gdzie odsłoniły się kaskady nieprzebranej ilości wody. Byłam tak szczęśliwa, jak tylko potrafię być na górskich szlakach!

Zanim dotarłam do Iguazu, odwiedziłam Paragwaj, z prostej przyczyny – bilet do Asuncion z Paryża kosztował 1300 zł. Po wylądowaniu w stolicy Paragwaju od razu autobusem pojechałam do przygranicznego miasta Ciudad del Este. Podróż trwała 5 godzin, ale autobus był klimatyzowany i wygodny. Bilet kosztował 12 $, kupiony prosto u kierowcy. Na każdym przestanku wsiadało kilku obwoźnych sprzedawców napojów, jedzenia, doładowań do telefonu, innych drobnych rzeczy. Tak było przez całą drogę.

W autobusie nie tylko kierowca okazał się opiekuńczy, ale również pasażerowie byli bardzo pomocni. Wskazali pojemnik z lodem, w którym była woda do picia dla pasażerów, wysyłali smsy do czekającego na nas Evera w Ciudad del Este, z informacją o której będziemy, albo jakie mamy spóźnienie. Wyjaśniali, co sprzedają wskakujący roznosiciele.

Zdj cia: Ciudad del Este, Ciudad del Este, Wodospad Monday - Paragwaj, PARAGWAJ
Ciudad del Este, Ciudad del Este, Wodospad Monday - Paragwaj, PARAGWAJ



Dwa noclegi spędziłam w wiosce Indian Guarani 40 km od Ciudad del Este. Zostałam zaproszona tam przez rodziców Lili – Paragwajki mieszkającej w Polsce. Poznałam ją przez Kubankę, również mieszkającą w Polsce. Rodzice Lili prowadzili gospodarstwo we dwoje. Wszystkie ich pięcioro dzieci rozbiegło się po bliższej i dalszej okolicy: trójka mieszkała w Ciudad, jedna córka w Hiszpanii, no i Lili w Polsce. Jak Lili trafiła do Polski? Pracowała w biurze turystycznym i na targach w Polsce zobaczył ją jej przyszły mąż. Zobaczył, bez namysłu podszedł, automatycznie zapytał, jakie wyprawy poleca. Nie kupił żadnej, ale Lili została jego żoną. Mają dwójkę pięknych dzieci.

Zdj cia: wieś, Ciudad del Este, Czerwona wieś Guarani, PARAGWAJ
wieś, Ciudad del Este, Czerwona wieś Guarani, PARAGWAJ



Wioska była ruda – wokoło gdzie nie spojrzeć, ruda ziemia, nanoszona wszędzie gdzie się dało. Mnóstwo jej było w domu, auta były rude, przydrożna zieleń była ruda, nasze ubrania były rude. Drogi nie były utwardzone, każdy podmuch roznosił rudy pył po okolicy. Gdy popadał intensywny deszcz, wioska zostawała odcięta od cywilizacji na kilka dni. Domy głównie były z gliny, z długim salonem po jednej stronie i sypialniami po drugiej. Na końcu była kuchnia z jadalnią. A w jadalni … studnia.
Stella, mama Lili, codziennie przygotowywała typowe paragwajskie posiłki i po dwa dzbanki świeżego soku z różnych owoców: ananas, papaja, mango, arbuz, marakuja. Spróbowałam paragwajskiej zupy, która okazała się mieć konsystencję ciasta. Legenda mówi, że w XIX w kucharka jednego z prezydentów Paragwaju zbyt mocno zagęściła zupę mąką kukurydzianą, a że nadchodziła już pora obiadu i nie było czasu na powtórkę gotowania, zapiekła tę papkę z serem w guarańskim glinianym piecu tatakua. Efekt okazał się bardzo smaczny i prezydent wrzucił „zupę” do swojego codziennego menu. Inne paragwajskie przysmaki to bori-bori - zupa z kurczaka z dodatkiem mącznych kulek, chipa - placuszki z manioku z jajkiem i serem, mbeyu - grillowany placek z manioku, z nadzieniem z mięsa bądź sera, yerba mate - podawana na ciepło i terare – na zimno.

Do przygotowania terere mąż Stelli zrywał drobniutką roślinkę porastającą pień drzewa oraz liście z innego drzewa, tłukł je w moździerzu metalowym prętem i zalewał zimną wodą. Była mocna i niespecjalnie przypadła mi do gustu.

Yerba mate jest tak popularna w Paragwaju, że produkowane są specjalne termosy w bardziej lub mniej ozdobnych etui, które każdego ranka wychodząc do pracy, Paragwajczycy zabierają ze sobą, wrzucają obok siebie do samochodu. W parkach i na ulicach nawet policja chodzi z kubkiem do yerby (z drewna palo santo, z tykwy, z metalu). Może dlatego, gdy mnie napadnięto, policja tego nie zauważyła, choć byli w pobliżu, bo panowie popijali pewnie yerbe. Na ulicach często spotkać można stoliki ze składem przeróżnych ziół i zielska, gdzie na poczekaniu sprzedawcy przyrządzają yerba mate.

Zdj cia: Iguasu, Corientes, Iguasu-panorama, ARGENTYNA
Iguasu, Corientes, Iguasu-panorama, ARGENTYNA



Paragwaj jest jednym z najbiedniejszych krajów w Ameryce Południowej, choć jest tu potęgą wodną. Dzięki elektrowni na Paranie – Itaipu – największej na tym kontynencie, zapewnia ok. 95% energii w kraju. Ale polityka, korupcja, powodują brak zainteresowania władz poprawą bytu najbiedniejszych. A jest to 80 % populacji Paragwaju.
Trzeciego dnia z ranka w Ciudad del Este zwiedziłam wodospad Salto del Monday, niedaleko miasta. Zawiózł mnie tam Ever, z rodziny Lili. Kaskda ma ok. 45 m i warto ja zobaczyć, szczególnie jak się jest już w Ciudad del Este. Mając ograniczony czas, z dwóch obiektów do obejrzenia – elektrownia Itaipu i wodospad, wybrałam wodospad.
Tuż przed mostem Ponte da Amizade łączącym miasto z Brazylią, podbiłam paszport, wsiadłam w taksówkę (po mocnych negocjacjach cenowych) i przejechałam do Foz do Iguacu – na Cataratas Iguacu, nie zapominając podbić paszportu na granicy w Brazylii.

Nazwa Cataratas Iguasu wywodzi się z języka Guaraní „y guasu”, co oznacza „wielka woda”. 80% wodospadów znajduje się na terenie Argentyny, a 20 % na obszarze Brazylii. Trzeba koniecznie zobaczyć wodospady z obu stron – z każdej strony są piękne. Może rzeczywiście, jak radzą inni, warto rozpocząć od Brazylii.
Teren wodospadów został odkryty przez Hiszpanów w XVI wieku. Dla ochrony tych terenów w obydwu państwach, utworzono parki narodowe (1934r. w Argentynie, 1939r. w Brazylii), które następnie w latach osiemdziesiątych XX wieku zostały wpisane na Listę UNESCO. Wodospady rozciągają się na długości około 2,7km. Ich liczba waha się od 150 do 300, która zależy od ilości opadów i tym samym ilości przepływającej wody. Ogólnie przyjmuje się, że system obejmuje 20 większych i 255 mniejszych wodospadów. Zdarzył się rok suszy w latach 70-ych ubiegłego stulecia i wodospadu ucichły.

Zdj cia: Iguasu, Corientes, Iguasu - kąpiel w wodospadzie , ARGENTYNA
Iguasu, Corientes, Iguasu - kąpiel w wodospadzie , ARGENTYNA



Największym i najbardziej zapierającym dech w piersiach jest Garganta del Diablo - połowa przepływającej wody na rzece Iguasu dostaje się do „Gardzieli Diabła”, wodospadu w kształcie litery „U”, o szerokości 150 m i 700 m długości, skąd woda spada z 82 metrów. Przez środek gardzieli przebiega granica pomiędzy Argentyną i Brazylią. Huk wody jest ogromny, a obłoki wodne powodują, że w kilka sekund człowiek jest przemoczony. Ale jest przy tym tyle szczęścia, tyle zdziwienia potęgą natury, że zapomina się o świecie. Warto na chwilę przestać robić selfi, wyłączyć się z krzyków turystów i postać w zadumie i podziwie. Nie umiem opisać radości jaką daje bycie na wodospadach Iguasu!

Część brazylijska to trasa ok. dwukilometrowa wzdłuż rzeki Iguasu. Na szlak podjeżdżają specjalne autobusy kursujące na terenie parku. Wędrując brzegiem rzeki podziwia się dziesiątki kaskad po przeciwnej stronie. Spacer kończy się na specjalnie postawionej platformie, u wrót do Gargante del Diablo. Panujący tu huk i strumienie wody w powietrzu powodują, że jesteśmy ogłuszająco-mokro szczęśliwi!
Przez całą drogę towarzyszą nam futrzaste ostronosy, które tylko patrzą, czy nie wyciągamy z plecaków jakiegoś jedzenia. Trzeba uważać, bo potrafią niedelikatnie wyrwać nam je z rak.
Na wodospady najlepiej wybrać się albo z samiutkiego rana, gdy nie ma jeszcze ogromnych kolejek lub po wczesnym popołudniem – nie ma kolejek do wejścia i na platformach jest mniej turystów. Ja zwiedzanie rozpoczęłam odważnie – kupiłam lot śmigłowcem. Kosztował mnie 114$ i trwał 15 minut. Czy warto? Widok jest piękny, naloty są z dwóch stron. Nie warto wtedy robić zdjęć, bo to co najpiękniejsze, przeoczymy. Lot wykonywany jest wysoko nad wodospadami – po zarzutach ekologów helikopter nie może obniżyć nalotów. Powiem szczerze, że warkot śmigłowca, słyszany przez cały dzień i świadomość jak to wpływa na liczne tu zwierzęta, powodowały u mnie poczucie winy, iż sama skorzystałam z tej atrakcji. Gdybym mogła, zabroniłabym tych lotów.

Zdj cia: Iguasu, Corientes, Iguacu -lot śmiglowcem, BRAZYLIA
Iguasu, Corientes, Iguacu -lot śmiglowcem, BRAZYLIA



Trasy zwiedzania wodospadów po argentyńskiej części są dwie – górna i dolna. Dolna jest panoramiczna, a górna kończy się nad Czarcią Gardzielą, do której podchodzi się specjalnymi kładkami, idącymi przez rozlewiska Iguazu. Turyści dowożeni są wąskotorówką na dwóch odcinkach. Pierwszy odcinek warto przejść jednak pieszo, bo jest piękny i krótki, oszczędza się również czas na stanie w kolejce do pociągu. Po drodze mijałam kajmany - dwa, białe czaple oraz oswojone czarno-żółte ptaki jedzące z ręki turystów. Widziałam wielkie ptaki, podobne do naszych jastrzębi. I mnóstwo ryb.
Do parków po obydwu stronach warto zabrać jedzenie, słodycze, butelkę wody. Jedzenie tu sprzedawane jest drogie, a wodę, gdy jej zabraknie, można wziąć z poidełek. Konieczne są filtry i osłona ramion i głowy, okulary słoneczne – słonce praży okrutnie. Na zwiedzanie najlepiej przeznaczyć po 1 dniu na każdą stronę. W Brazylii były większe kolejki

Argentyńska cześć wodospadów znajduje się w prowincji Misiones, licznie zamieszkiwanej przez potomków polskich. Miałam zabawną sytuację, już w Asuncion, gdzie w hostelu spotkałam parę Argentyńczyków. Dziadkowie jednego z nich byli Polakami. On sam nie mówił po polsku. Zadawał mi cały czas pytania o księżniczkę żyjącą w Polsce, powtarzając słowo: łonda. Nie bardzo rozumiałam, tłumaczyłam, że przed wojną byli w Polsce książęta, ale teraz nie używa się takich tytułów. Był zawiedziony. O łondzie opowiadał mu dziadek jak był dzieckiem. I nagle błysk w mojej pamięci! Przecież czytałam coś o miejscowości Wanda w okolicach Iguazu. Gdy wymówiłam słowo Wanda, chłopak rozpromieniał. To właśnie o księżniczkę Wandę mu chodziło – zrozumiałam, że dziadek opowiadał mu bajkę o Wandzie co nie chciała Niemca. Tak, w Argentynie również za nimi nie przepadano.

W brazylijskim Iguacu spotkałam również Polaka, taksówkarza. Jego dziadkowie uciekli z Polski do Brazylii. Tadeusz mówił bardzo dobrze po polsku, ale starą polszczyzną, którą przekazali mu dziadkowie. Oczywiście, nie znał pojęcia komputer, czy telefon komórkowy. Tadeusz z kolei nie darzył sympatią Argentyny. Nigdy też nie był w Polsce i nie miał ochoty tam jechać. Przejął strach przed naszą Ojczyzną od dziadków, którzy zmienili nazwisko po przybyciu do Brazylii, by nikt nie mógł ich odszukać.



Do Polski wracałam z Asuncion, tak więc dwa dni przed odlotem spędziłam w tym mieście. Akurat przyjechałam w niedzielę i wszystko było pozamykane, nigdzie nie mogłam kupić jedzenia. Ulice były wymarłe. I brzydkie, choć niektóre budynki, mimo popadania w ruinę, były przepiękne. Asunción to jedno z najstarszych miast założonych przez Europejczyków w Ameryce Południowej w połowie 16 w. pod nazwą Nuestra Señora de la Asunción, czyli Wniebowzięcie Najświętszej Maryi Panny. Nazywane jest też „matką miast” - to stąd Hiszpanie wyruszali kolonizować pozostałe obszary Ameryki. Miasto nadal posiada zabytki z czasów kolonialnych, wiele z nich jednak uległo zniszczeniu podczas wojny toczonej przeciwko koalicji Argentyny, Brazylii i Urugwaju, kiedy to Paragwaj utracił również znaczną część swojego obszaru. Asunción liczy obecnie 500 tysięcy mieszkańców, a cała aglomeracja ok. 2 miliony, co stanowi prawie jedną trzecią mieszkańców kraju. Waluta tego kraju – guarani – drukowana jest …… w Polsce.

Inną ciekawostką jest to, że właśnie w Paragwaju powstała pierwsza kolej na tym kontynencie. W Asuncion polecam zwiedzenie starej stacji kolejowej, w której jest obecnie muzeum. Zwiedzając je , miałam wrażenie jakbym przeniosła się w czasy … PRL-u. Oczywiście, dzisiaj pociągi nie jeżdżą po tym kraju.
Asuncion zapamiętałam z dwóch rzeczy: napaści na mnie i żaru, lejącego się z nieba. W potyczce z młodzieńcem straciłam aparat fotograficzny i telefon, trochę drobnych. Na ulicach stolicy Paragwaju spotykałam często dzieci, młodzież śpiącą na ulicy – byli pod wpływem narkotyków. Policja kompletnie nie była nimi zainteresowana.




W Paragwaju nie zwiedziłam misji jezuickich, które są na południu kraju w okolicach Encarnacion. Stąd blisko jest do misji po argentyńskiej stronie. Także w tym rejonie, w miejscowości Fram, jest liczna Polonia – potomkowie imigrantów z początku XX w., którzy uciekali przed biedą, dyskryminacją, czy władzą radziecką.
Gdybym miała możliwość i czas, chętnie wróciłabym do Paragwaju – na południe i na suchą bezkresną północ.

Zdj cia

PARAGWAJ / Ciudad del Este / Ciudad del Este / Wodospad Monday - ParagwajPARAGWAJ / Ciudad del Este / wieś / Czerwona wieś GuaraniARGENTYNA / Corientes / Iguasu / Iguasu-panoramaARGENTYNA / Corientes / Iguasu / Iguasu - kąpiel w wodospadzie BRAZYLIA / Corientes / Iguasu / Iguacu -lot śmiglowcem

Dodane komentarze

linkalinka do czy
06.09.2011

linkalinka 2021-02-22 08:42:50

No cóż, różne nieścisłości zdarzają się w muzeach ....
Dziękuję za dawkę historii! :)

Piotr-Krk do czy
16.01.2013

Piotr-Krk 2021-02-22 00:59:10

"Pierwsza kolej w Ameryce Południowej połączyła Georgetown z Plaisance, jakoś na początku listopada 1848. Po Gujanie przyszła kolej na kolej w Brazylii (1854) a następnie w Argentynie, w której zbudowano linię z Buenos Aires do Flores.
Tak więc nie jest prawdą, że pierwsza kolej powstała w Paragwaju (1861)."

linkalinka do czy
06.09.2011

linkalinka 2020-03-30 15:26:05

Lot śmigłowcem jest po stronie brazylijskiej, po drugiej stronie ulicy od wejścia do PArku - firma Helisul. Cały lot to 10 minut, z czego tylko kilka nad samym wodospadem. śmigłowce są dwa: 7- i 4-osobowe. Loty prywatne trwają 30 minut, ale nie znam ceny.
Huk helikoptera przebija huk wodospadów, jest słyszany prawie non stop, gdyż śmigłowiec nie robi przerw w lotach: ląduje tylko po to, by zabrać kolejnych turystów.

nitkaska do czy
21.05.2011

nitkaska 2020-03-30 00:43:57

"zaskoczyłaś mnie informacją o Polakach żyjących w prowincji Misiones, nie miałam o tym pojęcia. No i nie miałam też pojęcia o lotach nad wodospadami. Rozumiem Twoje rozterki, ale na szczęście - tak jak piszesz - loty są dość wysoko i z racji na huk wodospadów chyba nie sa w stanie ich zagłuszyć?
W każdym razie żałuję, że o nich nie wiedziałam, Twoje zdjęcie z tego lotu jest niesamowite i oddaje moc wrażeń"

Przydatne adresy

Brak adres w do wy wietlenia.

Strefa Globtrotera

Dział Artykuły

Dział Artykuły powstał w celu umożliwienia zarejestrowanym użytkownikom serwisu globtroter.pl publikowania swoich relacji z podróży i pomocy innym podróżnikom w planowaniu wyjazdów.

Uwaga:
za każde dodany artykuł otrzymujesz punkty - przeczytaj o tym.

Jak dodać artykuł?

  1. Zarejestruj się w naszym serwisie - TUTAJ
  2. Dodaj zdjęcia (10 punktów) - TUTAJ
  3. Dodaj artykuł (100 punktów) - TUTAJ
  4. Artykuły są moderowane przez administratora.

Inne Artykuły

X

Serwis Globtroter.pl zapisuje informacje w postaci ciasteczek (ang. cookies). Są one używane w celach reklamowych, statystycznych oraz funkcjonalnych - co pozwala dostosować serwis do potrzeb osób, które odwiedzają go wielokrotnie. Ciateczka mogą też stosować współpracujący z nami reklamodawcy. Czytaj więcej »

Akceptuję Politykę plików cookies

Wszelkie prawa zastrzeżone © 2001 - 2025 Globtroter.pl