Artyku y i relacje z podr y Globtroter w
Yakushima - zielona wyspa lasów nienaruszonych oraz Ferry Hibiskus z Kyushu > JAPONIA



Skoro wybrałyśmy się na Kyushu, na jej odległy południowy kraniec, zrobiłyśmy krok, powiedzmy B, i zwiedziłyśmy wyspę Sakurajima, to dlaczego nie zrobić kroku C i nie popłynąć na wyspę Yakushima? Tym bardziej, że podobno to piękna zielona wyspa, z bajkowym lasem, porośniętymi mchem drzewami i skałami, z tysiącletnimi cedrami oraz ze szczytami ponad 1500m npm. Cała wyspa porośnięta jest puszczą sprzed tysięcy lat, czego dowodem są nawet 7-io tysięczne cedry!
Wyspa ma bardzo dużą ilość opadów rocznie, praktycznie nie ma dni bez deszczu, niektórzy nawet żartobliwie dodają, że pada tu ponad 31 dni w miesiącu, stąd wszystko tu jest bujnie zielone, porośnięte mchem, mokre, wilgotne i … jest ciepło. Lasy na Yakuszimie zaliczane są do tzw. Lasów pierwotnych, nienaruszonych przez człowieka. Większość terenów jest chroniona, objęta parkiem narodowym. Wędrując szlakami mija się potężne omszałe drzewa i wielkie głazy skalne, zwisające liany, które dzielą się i wiją, tworząc niesamowite obrazy. A to wszystko, jak okiem sięgnął, w zielonej przestrzeni. Z gór spływają potoki krystalicznie czystej wody, które w momencie bardzo obfitych deszczy, potrafią zalać trasy trekkingowe. Dlatego należy zachować szczególną ostrożność i przed wyruszeniem na wędrówkę sprawdzić prognozę pogody. Jeśli grozi niebezpieczeństwo odcięcia dróg powrotnych, trasy są zamykane.
Turyści to głównie Japończycy, przybywają tu również liczne wycieczki z Korei, dla których w miasteczkach Yakuszimy powstały wypożyczalnie ekwipunku do wędrówek, od plecaków, kurtek i kijków, po buty włącznie. Na trasie można spotkać turystów, u których na bucie z tyłu widnieje flamastrem napisany numer buta. A cała grupa ubrana jest dokładnie w te same kurtki i spodnie. Widok jak na kolonii. I jeszcze jeden widok jest tu popularny: turyści z parasolkami! U nas nie do pomyślenia, aby po górach chodzić z parasolem. Ktoś taki z marszu wywołuje u nas ironiczny uśmiech. Ale nie w Japonii! Tu parasolka jest niemal atrybutem narodowym. Natomiast osoby bez parasola, chroniące się przed deszczem kurtką, nie są mile widziane w sklepach, restauracjach, czy innych przybytkach – rozchlapują dookoła wodę, ociekają deszczem, a przecież mogłyby zostawić parasol w specjalnym stojaku na zewnątrz. Gdyby go miały.
Parasolki są wszechobecne w Japonii, każdy ma ich po kilka w domu, nie przejmuje się, gdy zostawi kolejną w pociągu, metrze czy przed sklepem. Albo gdy nie znajdzie w stojaku swojej. Weźmie inną, podobną, bo tu parasole są prawie wszystkie takie same – przeźroczyste. Stojaki na parasole są wszędzie. A najciekawsze są takie ze specjalnymi blokadami. Są również osuszacze do parasoli, aby nie wnosić ich do środka mokrych. Kto by pomyślał o takich wynalazkach?
Na wyspę Yakushima, oprócz samolotem, można dostać się promami, od taniego promu towarowego Hibiskus, po bardzo drogi szybki wodolot, który płynie 2 godziny i kosztuje 9 tys jenów. Tu można sprawdzić wszystkie dostępne opcje dojazdu na Yakushima: https://www.town.yakushima.kagoshima.jp/en/e-tourism/e-hotsprings/
Prom Hibiskus kosztował nas (2023r) 3900 Y/os w jedną stronę. Wypływa o 18-ej, a przybywa na Jakuszimę o 7 rano. Czyli w cenie promu jest również nocleg. Nie znaczy to, że prom płynie 13 godzin! Około 22-ej dopływa do wyspy Tangeshima i cumuje tu aż do 5-ej rano. Potem wypływa z portu i po dwóch godzinach dociera do Yakuszimy. Powrót Hibiskusa do Kagoszimy jest o 8 rano. Aby dotrzeć w Kagoszimie do portu towarowego, z którego wypływa Hibiskus, należy na dworcu Kagoshima Chuo wsiąść do autobusu nr 5, odjeżdżającego ze stanowiska 16. Za przejazd płaci się u kierowcy przy wysiadaniu w porcie.
Prom Hibiskus jest najtańszą formą dostania się na wyspę. Należy do firmy transportowej Kasyo-kaiun Kagoshima, i przewozi kontenery oraz inne gabaryty na wspomniane dwie wyspy. Bilety kupuje się na miejscu w porcie, tylko w dniu podróży. Nie ma możliwości rezerwacji biletów dla pasażerów, jedynie można zrobić rezerwację na samochód. Warunki sypialniane na Hibiskusie są podobne jak na promie Yakushima 2, czyli są to otwarte kajuty wieloosobowe, takie „openspejsy”. Są w miarę czyste, są koce (nie śmierdziały 😉), jest maszyna z wrzątkiem darmowym oraz z zupkami w kubkach. Kabin jest pięć plus jedna malutka dla matki z dzieckiem. Specjalnie na przejazd tym promem zabrałyśmy ze sobą wkładki do śpiworów – było więc w miarę higienicznie. Oprócz nudli w kubkach nic więcej nie kupimy tu do jedzenia, więc lepiej zaopatrzyć się wcześniej w wiktuały do przygotowania posiłków. Toalety na promie są oddzielne dla obu płci i naprawdę były czyste, choć bez pryszniców. Są tu również gniazdka zasilające, ale nie złapiemy internetu przez całą drogę. Bardzo polecam ten prom, bo mamy tu oszczędność na biletach i na noclegu! A jest to fajna przygoda - podróż promem towarowym.
Po przypłynięciu do portu pieszo podeszłyśmy do głównego skrzyżowania (autobus z portu wyruszał dla nas zbyt późno, by potem zdążyć na kolejny do parku), gdzie przy sklepie są duże skrytki na bagaże. Można je tu zostawić i zaczekać na pierwszy autobus jadący do parku Shiratani Unsuikyo o godzinie 8. Na Yakuszimie autobusy kursyja rzadko w ciągu dnia, co bardzo mocno utrudnia zwiedzanie wyspy. Najlepszym rozwiązaniem byłoby wypożyczenie auta. My go nie miałyśmy, więc uzależnione byłyśmy od ostatnich kursów autobusowych. Warto jest dobrze przestudiować mapkę szlaków, czasy przejść oraz rozkład autobusów (https://www.town.yakushima.kagoshima.jp/en/e-access/). Albo mieć namiot i nocować w górach. Na trasach trekkingowych stoją również chatki, w których można zanocować, oczywiście z toaletami 😊. Tak właśnie robią młodzi Japończycy, którzy przyjeżdżają tu głównie właśnie promem Hibiskus na wspinaczkę. Biorąc to wszystko pod uwagę, wybrałyśmy wdrapanie się na Taiko-iwa Rock, skąd przy dobrej pogodzie widać ładną panoramę na góry. Potem ruszyłyśmy w stronę Jomon Sugi, wędrując starymi torami kolejowymi wśród setletnich cedrów. Podczas całego naszego spaceru napotkałyśmy kilka cedrów - ogromnych, często o rozłożystych korzeniach. Miały po kilka tysięcy lat i były naprawdę niesamowite! To właśnie także i one tworzyły całą tę przepiękną i tajemniczą scenerię Yakuszimy.
Deszcz przybierał na sile, więc podjęłyśmy decyzję o zmianie planów. Wróciłyśmy pod rozwidlenie na Taiko-iwa Rock i poszłyśmy na szlak Bugyosugi Cedar. To była dobra decyzja, bo szlak był przepiękny i chyba najbardziej bajkowy w tym dniu. Szczęśliwe i mokre (trochę ochroniły nas peleryny), zdążyłyśmy na ostatni autobus powrotny do Miyanoura na nocleg. Następnego dnia, mając tylko kilka godzin na zwiedzanie, pojechałyśmy autobusem na północ wyspy, do Nagata Inakahama Beach, kompletnie pustej o tej porze roku. Nie było tu żywej duszy, ale istniejąca infrastruktura świadczyła o tym, że latem przybywają tu plażowicze. Uroku dodawały stare drewniane budynki, na dachach których położono – ozdobnie – kamienie , rozumiem, ze dla ochrony przed wiatrem, ale mogę się mylić.
Autobusem powrotnym podjechałyśmy kilka przystanków do kolejnej atrakcji jaką była biała latarnia morska przy Issou Beach oraz świątynia szinto ukryta w skale. Do obu tych miejsc prowadzi droga po prawej stronie cypla. A potem już prosto po bagaże do lockerów i na prom Yakushima 2 do Kagoshima City, który płynie 4 godziny. Prom trochę się spóźnił (!), więc zdecydowałyśmy się na przejazd taksówką, aby zdążyć na szinkansen w stronę kolejnej naszej atrakcji w tej wyprawie, jaką była Arita i japońska porcelana. W walce o taksówkę okazałyśmy się sprytnymi Europejkami, bo wystartowałyśmy pierwsze z promu i biegiem (Japończycy nie biegają) dostałyśmy się na postój, gdzie stała tylko jedna taksówka. A taksówkarz, który wdał się jeszcze w rozmowę z kolejnymi czekającym, został ponaglony widmem uciekającego pociągu, depnął gaz i zupełnie sprytnie dowiózł nas minutę przed odjazdem pociągu.
http://www.yakushimalife.com/Main/GuidedHikes/GuidedHikesHome/GuidedHikes.php.
Na Yakuszimie zaskoczyła nas życzliwość, otwartość Japończyków. Wszyscy napotkani po drodze mieszkańcy wyspy witali się z nami, uśmiechali do nas, a kierowcy autobusów pokazywali zauważone zwierzęta, przystanki, na których mamy wysiąść. Właściciele hostelu wypytywali nas z ciekawością, skąd jesteśmy, gdzie leży nasz kraj, co widzieliśmy w Japonii. Gdyby znali lepiej angielski, to pewnie zamiast zwiedzania miałybyśmy godzinne pogawędki z gospodarzami. Było to bardzo miłe! I częstowano nas lokalnymi mandarynkami.
Wyspa ma bardzo dużą ilość opadów rocznie, praktycznie nie ma dni bez deszczu, niektórzy nawet żartobliwie dodają, że pada tu ponad 31 dni w miesiącu, stąd wszystko tu jest bujnie zielone, porośnięte mchem, mokre, wilgotne i … jest ciepło. Lasy na Yakuszimie zaliczane są do tzw. Lasów pierwotnych, nienaruszonych przez człowieka. Większość terenów jest chroniona, objęta parkiem narodowym. Wędrując szlakami mija się potężne omszałe drzewa i wielkie głazy skalne, zwisające liany, które dzielą się i wiją, tworząc niesamowite obrazy. A to wszystko, jak okiem sięgnął, w zielonej przestrzeni. Z gór spływają potoki krystalicznie czystej wody, które w momencie bardzo obfitych deszczy, potrafią zalać trasy trekkingowe. Dlatego należy zachować szczególną ostrożność i przed wyruszeniem na wędrówkę sprawdzić prognozę pogody. Jeśli grozi niebezpieczeństwo odcięcia dróg powrotnych, trasy są zamykane.
Turyści to głównie Japończycy, przybywają tu również liczne wycieczki z Korei, dla których w miasteczkach Yakuszimy powstały wypożyczalnie ekwipunku do wędrówek, od plecaków, kurtek i kijków, po buty włącznie. Na trasie można spotkać turystów, u których na bucie z tyłu widnieje flamastrem napisany numer buta. A cała grupa ubrana jest dokładnie w te same kurtki i spodnie. Widok jak na kolonii. I jeszcze jeden widok jest tu popularny: turyści z parasolkami! U nas nie do pomyślenia, aby po górach chodzić z parasolem. Ktoś taki z marszu wywołuje u nas ironiczny uśmiech. Ale nie w Japonii! Tu parasolka jest niemal atrybutem narodowym. Natomiast osoby bez parasola, chroniące się przed deszczem kurtką, nie są mile widziane w sklepach, restauracjach, czy innych przybytkach – rozchlapują dookoła wodę, ociekają deszczem, a przecież mogłyby zostawić parasol w specjalnym stojaku na zewnątrz. Gdyby go miały.
Parasolki są wszechobecne w Japonii, każdy ma ich po kilka w domu, nie przejmuje się, gdy zostawi kolejną w pociągu, metrze czy przed sklepem. Albo gdy nie znajdzie w stojaku swojej. Weźmie inną, podobną, bo tu parasole są prawie wszystkie takie same – przeźroczyste. Stojaki na parasole są wszędzie. A najciekawsze są takie ze specjalnymi blokadami. Są również osuszacze do parasoli, aby nie wnosić ich do środka mokrych. Kto by pomyślał o takich wynalazkach?
Na wyspę Yakushima, oprócz samolotem, można dostać się promami, od taniego promu towarowego Hibiskus, po bardzo drogi szybki wodolot, który płynie 2 godziny i kosztuje 9 tys jenów. Tu można sprawdzić wszystkie dostępne opcje dojazdu na Yakushima: https://www.town.yakushima.kagoshima.jp/en/e-tourism/e-hotsprings/
Prom Hibiskus kosztował nas (2023r) 3900 Y/os w jedną stronę. Wypływa o 18-ej, a przybywa na Jakuszimę o 7 rano. Czyli w cenie promu jest również nocleg. Nie znaczy to, że prom płynie 13 godzin! Około 22-ej dopływa do wyspy Tangeshima i cumuje tu aż do 5-ej rano. Potem wypływa z portu i po dwóch godzinach dociera do Yakuszimy. Powrót Hibiskusa do Kagoszimy jest o 8 rano. Aby dotrzeć w Kagoszimie do portu towarowego, z którego wypływa Hibiskus, należy na dworcu Kagoshima Chuo wsiąść do autobusu nr 5, odjeżdżającego ze stanowiska 16. Za przejazd płaci się u kierowcy przy wysiadaniu w porcie.
Prom Hibiskus jest najtańszą formą dostania się na wyspę. Należy do firmy transportowej Kasyo-kaiun Kagoshima, i przewozi kontenery oraz inne gabaryty na wspomniane dwie wyspy. Bilety kupuje się na miejscu w porcie, tylko w dniu podróży. Nie ma możliwości rezerwacji biletów dla pasażerów, jedynie można zrobić rezerwację na samochód. Warunki sypialniane na Hibiskusie są podobne jak na promie Yakushima 2, czyli są to otwarte kajuty wieloosobowe, takie „openspejsy”. Są w miarę czyste, są koce (nie śmierdziały 😉), jest maszyna z wrzątkiem darmowym oraz z zupkami w kubkach. Kabin jest pięć plus jedna malutka dla matki z dzieckiem. Specjalnie na przejazd tym promem zabrałyśmy ze sobą wkładki do śpiworów – było więc w miarę higienicznie. Oprócz nudli w kubkach nic więcej nie kupimy tu do jedzenia, więc lepiej zaopatrzyć się wcześniej w wiktuały do przygotowania posiłków. Toalety na promie są oddzielne dla obu płci i naprawdę były czyste, choć bez pryszniców. Są tu również gniazdka zasilające, ale nie złapiemy internetu przez całą drogę. Bardzo polecam ten prom, bo mamy tu oszczędność na biletach i na noclegu! A jest to fajna przygoda - podróż promem towarowym.
Po przypłynięciu do portu pieszo podeszłyśmy do głównego skrzyżowania (autobus z portu wyruszał dla nas zbyt późno, by potem zdążyć na kolejny do parku), gdzie przy sklepie są duże skrytki na bagaże. Można je tu zostawić i zaczekać na pierwszy autobus jadący do parku Shiratani Unsuikyo o godzinie 8. Na Yakuszimie autobusy kursyja rzadko w ciągu dnia, co bardzo mocno utrudnia zwiedzanie wyspy. Najlepszym rozwiązaniem byłoby wypożyczenie auta. My go nie miałyśmy, więc uzależnione byłyśmy od ostatnich kursów autobusowych. Warto jest dobrze przestudiować mapkę szlaków, czasy przejść oraz rozkład autobusów (https://www.town.yakushima.kagoshima.jp/en/e-access/). Albo mieć namiot i nocować w górach. Na trasach trekkingowych stoją również chatki, w których można zanocować, oczywiście z toaletami 😊. Tak właśnie robią młodzi Japończycy, którzy przyjeżdżają tu głównie właśnie promem Hibiskus na wspinaczkę. Biorąc to wszystko pod uwagę, wybrałyśmy wdrapanie się na Taiko-iwa Rock, skąd przy dobrej pogodzie widać ładną panoramę na góry. Potem ruszyłyśmy w stronę Jomon Sugi, wędrując starymi torami kolejowymi wśród setletnich cedrów. Podczas całego naszego spaceru napotkałyśmy kilka cedrów - ogromnych, często o rozłożystych korzeniach. Miały po kilka tysięcy lat i były naprawdę niesamowite! To właśnie także i one tworzyły całą tę przepiękną i tajemniczą scenerię Yakuszimy.
Deszcz przybierał na sile, więc podjęłyśmy decyzję o zmianie planów. Wróciłyśmy pod rozwidlenie na Taiko-iwa Rock i poszłyśmy na szlak Bugyosugi Cedar. To była dobra decyzja, bo szlak był przepiękny i chyba najbardziej bajkowy w tym dniu. Szczęśliwe i mokre (trochę ochroniły nas peleryny), zdążyłyśmy na ostatni autobus powrotny do Miyanoura na nocleg. Następnego dnia, mając tylko kilka godzin na zwiedzanie, pojechałyśmy autobusem na północ wyspy, do Nagata Inakahama Beach, kompletnie pustej o tej porze roku. Nie było tu żywej duszy, ale istniejąca infrastruktura świadczyła o tym, że latem przybywają tu plażowicze. Uroku dodawały stare drewniane budynki, na dachach których położono – ozdobnie – kamienie , rozumiem, ze dla ochrony przed wiatrem, ale mogę się mylić.
Autobusem powrotnym podjechałyśmy kilka przystanków do kolejnej atrakcji jaką była biała latarnia morska przy Issou Beach oraz świątynia szinto ukryta w skale. Do obu tych miejsc prowadzi droga po prawej stronie cypla. A potem już prosto po bagaże do lockerów i na prom Yakushima 2 do Kagoshima City, który płynie 4 godziny. Prom trochę się spóźnił (!), więc zdecydowałyśmy się na przejazd taksówką, aby zdążyć na szinkansen w stronę kolejnej naszej atrakcji w tej wyprawie, jaką była Arita i japońska porcelana. W walce o taksówkę okazałyśmy się sprytnymi Europejkami, bo wystartowałyśmy pierwsze z promu i biegiem (Japończycy nie biegają) dostałyśmy się na postój, gdzie stała tylko jedna taksówka. A taksówkarz, który wdał się jeszcze w rozmowę z kolejnymi czekającym, został ponaglony widmem uciekającego pociągu, depnął gaz i zupełnie sprytnie dowiózł nas minutę przed odjazdem pociągu.
http://www.yakushimalife.com/Main/GuidedHikes/GuidedHikesHome/GuidedHikes.php.
Na Yakuszimie zaskoczyła nas życzliwość, otwartość Japończyków. Wszyscy napotkani po drodze mieszkańcy wyspy witali się z nami, uśmiechali do nas, a kierowcy autobusów pokazywali zauważone zwierzęta, przystanki, na których mamy wysiąść. Właściciele hostelu wypytywali nas z ciekawością, skąd jesteśmy, gdzie leży nasz kraj, co widzieliśmy w Japonii. Gdyby znali lepiej angielski, to pewnie zamiast zwiedzania miałybyśmy godzinne pogawędki z gospodarzami. Było to bardzo miłe! I częstowano nas lokalnymi mandarynkami.
Wyjazd na Yakuszimę trzeba bardzo dobrze zaplanować, a na zwiedzanie przeznaczyć minimum pełne 2 dni. Wyspa jest przepiękna, rzadko można trafić na tak dziewiczą naturę! A stąd to już tylko pozostaje udać się na japońskie Hawaje!
Dodane komentarze
Toczek 2024-01-13 12:11:13
Zapraszam na naszą grupę Ciekawi Świata na facebook gdzie jest 120.000 tyś osób a już niedługo stworzymy portal dla podróżników w którym będzie można wrzucać swoje artykuły z wypraw, tworzyć grupy dyskusyjne, pisać do siebie itp. Pozdrawiam.Toczek 2024-01-13 12:11:11
Zapraszam na naszą grupę Ciekawi Świata na facebook gdzie jest 120.000 tyś osób a już niedługo stworzymy portal dla podróżników w którym będzie można wrzucać swoje artykuły z wypraw, tworzyć grupy dyskusyjne, pisać do siebie itp. Pozdrawiam.Toczek 2024-01-13 12:11:09
Zapraszam na naszą grupę Ciekawi Świata na facebook gdzie jest 120.000 tyś osób a już niedługo stworzymy portal dla podróżników w którym będzie można wrzucać swoje artykuły z wypraw, tworzyć grupy dyskusyjne, pisać do siebie itp. Pozdrawiam.linkalinka 2023-05-23 13:52:04
Marzenia są po to, by je spełniać! Życzę tego, bo wartoPrzydatne adresy
Brak adres w do wy wietlenia.
Inne materia y
Dział Artykuły
Dział Artykuły powstał w celu umożliwienia zarejestrowanym użytkownikom serwisu globtroter.pl publikowania swoich relacji z podróży i pomocy innym podróżnikom w planowaniu wyjazdów.
Uwaga:
za każde dodany artykuł otrzymujesz punkty - przeczytaj o tym.