Artyku y i relacje z podr y Globtroter w

FLORYDA - stan wyjątkowy > USA


filnec filnec Dodaj do: wykop.pl
relacje z podróży

Zdj cie USA / Floryda / Miami / BaywatchDla wielu tutaj się zaczynają Stany Zjednoczone, dla niektórych to stan ostatnich dni.

Nie wiem czy większość mieszkańców Florydy zdaję sobie sprawę z faktu, że to ich stan był pierwszym, który gościł hiszpańskich kolonizatorów, i pomimo iż imigranci nie są zobowiązani do nauki tak odległej historii swego nowego kraju to przynajmniej z racji na język, jakim się posługują (hiszpański) powinni wiedzieć więcej niż turyści z europy o roli, jaką odegrała Floryda w kształtowaniu USA i że są tu miejsca w ujęciu historii USA wręcz prehistoryczne. Takim miejscem jest niewątpliwie ST Augustine.
Ale o tym później, bo podróż na/i po Florydzie niekoniecznie musi piętnować jej przeszłość.
Jeden z najgrubszych stanów, jak również otwarty, liberalny, dwujęzyczny ma się czym poszczycić. Tutaj amerykanie latali w kosmos, tutaj były kręcone filmy o krokodylach, Miami vice, tu znajduje się najsłynniejszy tor wyścigowy tor w USA .. co pozatym, Floryda ma archipelag wysp the Keys, który jakby się trzymać mitu .. mógłby bardziej zachwycać tożsamością (która widoczna jest głównie w Key West). Tak nie było, ale połączenie zachwycającej natury ... Amerykańskiego typowego przedmieścia (The Sprawl), leniwej (czy może powolnej) natury społeczności dały całkiem niezły look dzięki czemu Floryda jest uniakla pośród innych stanów.
Jedyny stan-półwysep o klimacie niemal tropikalnym gdzie huragany niszczą więcej mógłby być obok stanu USA równie dobrze zaliczany do środkowoamerykańskiego regionu. W tym tyglu kulturowo-językowym panuje pewne przekonanie o swej odrębności. Fakt że klimat wiecznie urodzajny, że ceny na każdą kieszeń (i spadają) sprowadza tu mnóstwo emerytów – co skutkuje w unikalnych na skalę światową obecnością miast emerytów(całkiem sporych miast) jak np Sun City!!
Podróż (6 dniowa) zaczyna się w Orlando (w zasadzie w Atlancie gdzie była przesiadka), mieście w sumie jak Las Vegas opartym na turystyce i rozrywkach (Disney, Universal i inne wesołe miasteczka). Samo miasto nie zachwyca niczym szczególnym. Można również iść na średnio grających w tym sezonie Orlando Magic.
Po odebraniu auta* pojechałem od razu na południe znaną trasą północ – południe – Turnpike. (Większość autostrad na Florydzie jest płatna, dlatego warto przy wynajmie wybulić 22$ na tygodniowy karnet, dzięki któremu w bramkach można przejechać bez zatrzymania – skanowana jest tylko rejestracja)
Wynajęcie przez http://www.traveljigsaw.pl/ kosztowało mnie 29$ na dzień (razem z Garminem i bakiem paliwa). Warto się jeszcze na parkingu spytać o działanie automatu, bez tego dla osób niekorzystających do tej pory z takiej transmisji parę pierwszych kilometrów może być zabawne).
Prosto do Miami, nocleg odbył się na parkingu ze stacją benzynową między dwoma pasmami ruchu (ogólnie w większości stanów jak Floryda spanie w aucie zabronione, ale w pewnych miejscach i sytuacjach to nieuniknione, dlatego warto wybrać dobre i bezpieczne do tego miejsce m.in. duże stacje są do tego idealne). Z miejsca noclegowego zostało jeszcze tylko 30km do centrum, po drodze postanowiłem zaliczyć WallMart (i zaopatrzyć się w m.in. w telefon, z którego bym mógł tanio dzwonić do europy) i plażę (charakterystyczną dla Miami Houlver beach).
Telefon na kartę był tani (prosta Nokia tri-band z kartą 33$, warto spytać pracownika o zainstalowanie na niej usługi At&t w zależności od ilości dni, ja wybrałem rozłożenie na 5 dni. Do tego warto kupić kartę telefoniczną za 15$ (200minut) dzięki której można dzwonić na cały świat za parę centów za minutę używając komórki lub automatu.
Sprawy organizacyjne na miejscu mogą chwilę zająć, ale zaraz po tym można poczuć się bezpiecznym i wolnym. Dokąd dalej? Na plaży parkingi nie należą do najtańszych (5$ za cały dzień jak i 5 $ za 2h), trudno. Ale morze ciepłe a piasek ziarnisty– warto było. W centrum parking może być drogi, dlatego warto wybrać Watson Island i zaparkować przed Children’s Museum (około 2$ za h) i stamtąd mostem przejść do downtown (10minut).
W Miami warta uwagi jest darmowa jednoszynowa komunikacja miejska. Ma, co prawda ograniczony zasięg, ale można z niej zobaczyć ciekawe punkty miasta nie męcząc się zbytnio. Oczywiście najlepiej zrobić nią przejazd w drodze powrotnej, gdy nogi będą na tyle zmęczone by móc pozwolić sobie na ten luksus. Miami nie ma rewelacyjnych, chwytających za serce miejsc, centrum jest zadbane, może się poszczycić kilkoma malowniczymi widokami (i budynkami). Nowoczesność jak i historyczność tego miejsca ustępuje aglomeracjom europejskim. Miasta w USA nie są takie przyjazne dla pieszych jak i rowerzystów jak to ma miejsce tutaj. Jeśli jednak jedziesz autem to jesteś w raju (a Europa to piekło).
Około 19 wracam na parking i decyduję się trzymać planu jadąc na południe – na the Keys.
Łańcuch wysp połączonych jedną drogą po ciemku raczej nie zrobi wrażenia, dlatego zaraz po pierwszym zatankowaniu paliwa (2,43$ za galon) postanowiłem uciąć drzemkę .... aż do 8 rano, chwilę po przebudzeniu byłem w drodze (było pochmurno i gorąco, choć podobno marzec to jeden z najmniej deszczowych miesięcy – jednak popadało trochę tego dnia) na stację benzynową w celu wypicia dużej kawy za dolara. Wszyscy do tej pory byli mili i pomocni, ekspedientka zwróciła mi uwagę że zegarek mi się śpieszy o ... 6 godzin, ta uwaga, ciepło i kawa sprawiły że zacząłem kontaktować – z uśmiechem na twarzy ruszyłem dalej, jeszcze 100 mil drogi/ wysp do Key West – do miasta wolnych kur. Jak najszybciej tam i z powrotem – kółko nie wchodziło w grę z racji geografii tego miejsca. Lekka mżawka towarzyszyła do miasta gdzie urodził się Hemingway, gdzie straż przybrzeżna wypływa by chronić usa przed imigrantami ... w końcu tylko 90mil dzieli Key west, najbardziej południowe miejsce w USA - od Kuby.
Zaczynając od Southermost Point, czyli kierowałem się powoli na północ Key west (pieszo), miejsca bardziej obleganego przez turystów niż wszystko do tej pory (nie licząc lotniska J Autentyczne budynki podpierają lokalny styl swoją secesją i bardziej ogólnie, południowym kolonializmem. Stylowe lokale, sklepiki sprzed wieku, niekiedy wdzierająca stylistyka meksykańska nadają temu miejscu charakter niemal wesołomiasteczkowy, choć z uwagi na ruchliwe ulice możemy uwierzyć że jest prawdziwe i wszystko jest dobrze zachowane a brak wysokiej zabudowy ratuje tożsamość tego miejsca. Gdzieniegdzie chodzą kury , bardziej na zachodzie miasta (biedna dzielnica, co widać po twarzach) niż w centrum, mogą uważać za święte krowy Florydy. Zaskakuje flora i fauna a w szczególności ptactwo tropikalne, wielkie dzioby urozmaicają od czasu do czasu spacer po mieście ... które nagle traci gdy do portu zawija wielki Cruiser. Ale skrzydlaci turyści nie odwracają swojej uwagi i grupami patrzą w jednym kierunku.
Czas na kolejny punkt wycieczki – Everglades Aligator Farm (farma, jedna z wielu, oferująca przeżycie przepłynięcia się ... nie wiem jak to nazwać łódka ze śmigłem – poduszkowcem bez poduszki?, kontakt z aligatorami – na Florydzie nią ma krokodyli! , małe show). Więc przed nami 220km, zjazd z the Keys – po drodze mijamy, campingi, stare nieużywane mosty (jeden z True Lies), miejscowa ludność w pracy ... w tle gra radio Miami Fm. O 18 ostatnie już show tego dnia. Farma aligatorów to nie tylko wylęgarnia (w tej było 6 przegród dla od najmniejszych do prawie dorosłych osobników) ale także mini zoo z miejscowymi zwierzami, przystań dla łódek. W każdym razie dzięki darmowym kuponom ze stacji benzynowej można zaoszczędzić 2$ na bilecie – 20$. Farma o której mowa (na pd od Homestead) to bodajże najlepsze jakościowo miejsce w swojej kategorii (i wcale nie najdroższe).
Od tego miejsca droga Tamiami Trail wiodła 120 km przed park narodowy Everglades. To jedno z tych miejsc must be na Florydzie. Nazajutrz kierując się na zachód odwiedziłem kilka miejsc charakterystycznych w tym parku – były to 3 krótkie szlaki (15-30 min) a raczej kładki zainstalowane nad mokradłami. Poza nimi aż kotłowało się od życia, nie można było jednak zejść ze szlaku (aligatory, węże) choć człowiek to największy szkodnik (sic!). Kolejne miejsca były już coraz bardziej zdominowane przez działalność ludzką.
Brzegi zatoki meksykańskiej nie wiele różnią się od wybrzeża Oceanu – jeden wielki ciągnący się setki kilometrów zespół miejski – wpierw Neapol (Naples), dalej St Petersburg ... niedawno powstałe miejsca dobre do mieszkania, typowe amerykańskie sprawl (przedmieścia, typowe centrum, zespół hipermarketów, sklepy sieciowe, mc domaldy, stacje benzynowe) – konformistyczny raj. Gdy dotarłem już do Largo (jadąc przez najdłuższy i najwyższy most na Florydzie) mój znajomy czekał.
Nazajutrz odwiedziłem jedno z większych miast – Tampa, w porównaniu z innymi nad zatoką meksykańską raczej nowoczesne (na marginesie: mało znane poza Ameryką duże miasto ). Dalej można było tylko albo na północ albo wschód. Kilkaset kilometrów dalej na północ można było doświadczyć prawdziwych mrozów, jako że wiosna dopiero się rozpoczęła.
Gdy wracałem na wschodnie wybrzeże zaskoczył mnie ogrom oddziaływania Disneylandu – nie tylko jedzie się kilometrami autostrad mijając zjazdy do hoteli sieci, ogrom miejsca mógłby oznaczać że na zwiedzenie tego największego w tej części usa parku rozrywki trzeba by poświęcić prawie tyle czasu ile wymaga całą Floryda. Mijając Disney zdałem sobie sprawę że klimatyzacja może uratować komuś życie. Pierwszy upał, jaki panował od mojego przyjazdu był bardzo pozytywnym czynnikiem w drodze do St Augustine (a po drodze Daytona beach i słynny tor). Na torze odbywały się wyścigi motocyklowa a nie Nascar (szkoda!!), pojechałem więc dalej – do najstarszego miasta w USA. Po drodze warto było się jeszcze udać na plażę St Augustine z pięknymi wydmami i wciąż zawijającymi ptakami morskimi. Znów zmiana klimatu i nastroju, atlantycka bryza zupełnie różniła się od meksykańskiej zamulonej wody i niezadowalających plaż. Drogę do celu cechowały liczne stylowe motele od 29$ za noc. Uznałem – może dobre miejsce na najbliższą noc. Miasto St Augustim, o wiele większe niż swa historyczna część dysponuje 500 letnim fortem gdzie Hiszpanie musieli bronić się przed Anglikami, by ci 100 coś lat później odpierać ataki amerykańskie. Takie coś (np mury obronne) zupełnie nie pasuje do obrazu typowej ameryki, co było w tym ujęciu niewątpliwie wadą. Sam fort zabrał może 1 godzinę na zwiedzanie ... opłacony parking umożliwiał jeszcze 2 godziny zwiedzania St Augustine. Chodząc po centrum czułem się podobnie jak w Key West – wrażenie bycia w miejscu nie do końca pasującym do wizerunku usa: małe domki, uliczki ... pachniało historią choć nie było zbyt dużo różnic , to miejsce nie miało tylu znamion kolonializmu, co może być tłumaczone przez klimat, również wpływy hiszpańskie mogły mieć na to wpływ. Obserwując zachód słońca przez suche drzewa kierowałem się ku wyjściu z tego pięknego miejsca. Można się tu pokusić o skojarzenie tego miejsca z typowym miasteczkiem na dzikim zachodzie – architektura drewnianych domków i atmosfera uliczek dawała poczucie bycia w takim właśnie miejscu.
Auto czekało na ostatni przejazd tego dnia – do motelu Budget Inn.
Rano następnego (i ostatniego) dnia od 9 stałem w kasie NASA visitor center. Znajduje się tu kolekcja większości rakiet i eksponatów używanych od późnych lat 40stych do podboju kosmosu. Cały tour podzielony na parę etapów (w tym przerzuty autokarem do misji apollo, na platformy widokowe, do dzielnicy gdzie budują (wciąż) stację kosmiczną). Można też udać się na 2 filmy IMAXowe 3D, wrażenie robi symulator startu wahadłowca, sam wahadłowiec zacumowany tuż obok już mniej.
Tak też można spędzić cały dzień, oglądając głównie okazy muzealne i dostając porządną dawkę historii o startach na orbitę. Ogólnie – miejsce może się wydawać zupełnie nieciekawe dla osoby nie wykazującej zainteresowań tą tematyką. Zostało tylko jedno, dojechać bezpiecznie i na czas na lotnisko w Orlando. Okazjonalnie jeszcze centrum, (bo i po drodze, wieczorem robiące zdecydowanie większe wrażenie niż za dnia),jeszcze bombowiec B52 na lotnisku. I naprawdę ładny terminal na lotnisku – bardziej wyglądający na luksusowy hotel niż terminal. Ze względu na niski koszt lotu jeszcze przesiadka w Memphis z możliwością zwiedzenia... to miasto– porażka (przynajmniej dla Europejczyka).

Myślę że Floryda jest jednym z ciekawszych stanów, może lekko niedoceniona …i poza w/w miejscami na pewno ma inne ciekawe zakamarki.

Zdj cia

USA / Floryda / Miami / BaywatchUSA / Floryda / st Augustine / CastilloUSA / Floryda / Everglades / wolny Ali gator USA / Florida / Blisko Homstead / W AligatorniUSA / Floryda / Everglades / turyściUSA / Floryda / st Augustine / Taka latarniaUSA / Floryda / st Augustine / St Augustine BeachUSA / Florida / Tamiami Trail / RozlewiskaUSA / Florida / everglades city / PtaszyskaUSA / Floryda / Key West / ptak na murkuUSA / Floryda / Florida Keys / MoloUSA / Floryda / Naples / MoloUSA / Floryda / Everglades / Everglades USA / Floryda / Tamiami Trail / EvergladesUSA / Floryda / Key West / Dom wiktoriańskiUSA / Florida / Key West / czyżby czapla

Dodane komentarze

PeterPeter do czy
01.10.2017

PeterPeter 2017-10-01 04:48:22

Ernest Hemingway urodził się w Oak Park, Illinois, pod Chicago w 1899 roku, a nie na Florydzie.
Hemingway zamieszkał z żoną Pauline na Key West dopiero w 1928 roku, po okresie paryskim i mieszkał tam tylko przelotnie, nigdy nie na stałe. Dużo podróżował, w 1937 podjął pracę korespondenta wojennego podczas wojny domowej w Hiszpanii, podczas II wojny mieszkał w Londynie, później na Kubie. Key West było miejscem wytchnienia, ale napewno nie stałego zamieszkania, nawet przez krótki okres. Bywali tu też inni wielcy tamtych czasów, Tennesee Williams napisał tu słynny "Trmwaj zwany pożądaniem", a prezydent Truman chciał tu przenieść stolicę USA.

filnec do czy
11.01.2010

filnec 2010-07-12 20:46:14

zdaję mi się że trzeba by było sporo zjechać na południe z głównego szlaku do trasy którą polecasz. I na pewno warto, z tego co czytałem to piękny szlak.

Smok-1 do czy
09.03.2010

Smok-1 2010-07-08 19:24:37

W Everglades schodzić ze szlaku możesz, choć nie zawsze jest gdzie (bo to jednak mokradła), a co do chodzenia polecam Shark Valley (25 km szlaku pieszego, rowerowego, jak kto woli, taka pętla wśród mokradeł, aligatorów, traw i wszystkiego co się rusza)...

Przydatne adresy

Brak adres w do wy wietlenia.

Strefa Globtrotera

Dział Artykuły

Dział Artykuły powstał w celu umożliwienia zarejestrowanym użytkownikom serwisu globtroter.pl publikowania swoich relacji z podróży i pomocy innym podróżnikom w planowaniu wyjazdów.

Uwaga:
za każde dodany artykuł otrzymujesz punkty - przeczytaj o tym.

Jak dodać artykuł?

  1. Zarejestruj się w naszym serwisie - TUTAJ
  2. Dodaj zdjęcia (10 punktów) - TUTAJ
  3. Dodaj artykuł (100 punktów) - TUTAJ
  4. Artykuły są moderowane przez administratora.

Inne Artykuły

X

Serwis Globtroter.pl zapisuje informacje w postaci ciasteczek (ang. cookies). Są one używane w celach reklamowych, statystycznych oraz funkcjonalnych - co pozwala dostosować serwis do potrzeb osób, które odwiedzają go wielokrotnie. Ciateczka mogą też stosować współpracujący z nami reklamodawcy. Czytaj więcej »

Akceptuję Politykę plików cookies

Wszelkie prawa zastrzeżone © 2001 - 2025 Globtroter.pl