Artykuły i relacje z podróży Globtroterów
Gruzja - dojazd do Swanetii > GRUZJA
Smok-1 relacje z podróży
Jeśli nurtuje Was temat bezpieczeństwa na drogach podczas podróży po Gruzji, to polecamy kolejną część relacji z podróży (lipiec 2013).
Z pomocą gospodarza z hotelu w Kutaisi organizuję poranną marszrutkę na trasie Kutaisi – Mestia. Skoro świt, koło 8 podjeżdża busik, w zasadzie już wypełniony, choć miejsca się znajdują (oczywiście jak zwykle większość to Polacy). Koszt przejazdu to 25 lari (z podjazdem pod hostel, z późniejszych rozmów wnioskuję, że przepłaciłem jakieś 5 lari, cóż, człowiek uczy się na błędach). Wypakowany bus jedzie tą samą trasą co na lotnisko, a następnie w stronę Zugdidi. Droga niezła, asfaltowa, kolorytu dodają wszechobecne zwierzęta domowe (krowy, osły, owce) i nieokiełznana brawura kierowców.
Zwierzęta sprawiają wrażenie, jakby zupełnie nie interesowały się jadącymi samochodami, nie schodzą z drogi nawet po sygnałach klaksonem, o ile jedno zwierzę czasem samo schodzi to w przypadku stada technika przejazdu jest nieco inna. Wjeżdża się w środek i delikatnie stara się przejechać, nieco lawirując wśród zwierząt, na zasadzie głównego nurtu rzeki .
Z kolei o brawurze kierowców gruzińskich to można by napisać niejedną książkę. Sporo wzmianek pojawiło się u Mellerów w „Gaumardżos” jednak obejrzenie tego na własne oczy to już zupełnie inne wrażenie. Zasada jest taka, że nie ma zasad. Przyzwyczajenia z Europy Zachodniej (w rodzaju pierwszeństwo przejazdu, kolor świateł, czy pieszy na pasach) się zupełnie nie sprawdzają, a wręcz przeszkadzają.
Należy się spodziewać wszystkiego i w każdej sytuacji. Wyprzedzanie na trzeciego (i czwartego) pod okiem stojącego opodal policjanta, wyprzedzanie na podwójnych ciągłych, czy na zakręcie, albo pod górę jest obowiązkowe. Przekraczanie prędkości jest nagminne (wiele marsz rutek ma popsute prędkościomierze) i nawet niespecjalnie kontrolowane, po zmroku jeździ się bez świateł, a kierunkowskazów używa się wyjątkowo sporadycznie. Do tego wszystkiego można również dołożyć stan techniczny dróg (ponoć jest lepiej – jak więc było wcześniej ?), które na części odcinków można spokojnie porównać do skrzyżowania toru przeszkód z motokrosem. Wydaj się jednak że w tym wszystkim gruzińscy kierowcy się wspaniale odnajdują, bo na ogół w ostatniej chwili uda się zjechać wprost spod maski rozpędzonego tira, czy wyminąć wchodzącą na drogę, krowę.
Zaraz za Zugdidi zaczynają się większe góry. Droga Zugdidi - Mestia jest nowa (dziur, tak charakterystycznych z pozostałych rejonów Gruzji, tu praktycznie nie ma). Po drodze oczywiście obowiązkowy postój na jedzenie (fajne miejsce, położone obok jeziora zaporowego Enguri, jedzenie lokalne, jakieś 30 km od Zugdidi). Dojazd do Mestii około 14.00. Sama Mestia jest aktualnie mieszanką tradycji z nowoczesnością (mnóstwo swańskich wież i starych domów, ale również sporo nowych inwestycji, nie zawsze spójnych z lokalna tradycją (choć akurat budowle municypalne na centralnym placu ok.).
Marszrutki do Uszguli czekają już na głównej ulicy (zaraz za placem), nie sposób przeoczyć, w okolicy kilka sklepów spożywczych – albo tu, albo wcześniej w Zugdidi, czy Kutaisi, warto zaopatrzyć się w produkty żywnościowe (w Uszguli z tym będzie nieco gorzej – czytaj drożej). Oficjalna cena w jedną stronę 20 lari, cena za całego busa 200 lari. Choć to raptem około czterdziestu paru km to przejazd trwa ok 3 godziny, droga, szczególnie podczas ulewnych deszczy może być ciężka. Powrót z Uszguli nieco trudniejszy, bo zależy, czy się zbierze grupa, cena powinna być taka sama, ale bardzo często chcą 200 lari za całego busika, trzeba negocjować. Można również na piechotę; w połowie drogi jest wioska z noclegiem, sam pensjon jest dobrze widoczny z drogi, nie sposób przeoczyć, pamiętać jednak należy, że droga w kilku miejscach krzyżuje się z innymi (na ogół nie ma drogowskazów, a nie zawsze jest kogo podpytać). Drogę Mestia – Uszguli w zasadzie powinno się pokonywać samochodem terenowym, ale na trasie widziałem również sporo osobówek, ale raczej te z wyższym zawieszeniem.
Zwierzęta sprawiają wrażenie, jakby zupełnie nie interesowały się jadącymi samochodami, nie schodzą z drogi nawet po sygnałach klaksonem, o ile jedno zwierzę czasem samo schodzi to w przypadku stada technika przejazdu jest nieco inna. Wjeżdża się w środek i delikatnie stara się przejechać, nieco lawirując wśród zwierząt, na zasadzie głównego nurtu rzeki .
Z kolei o brawurze kierowców gruzińskich to można by napisać niejedną książkę. Sporo wzmianek pojawiło się u Mellerów w „Gaumardżos” jednak obejrzenie tego na własne oczy to już zupełnie inne wrażenie. Zasada jest taka, że nie ma zasad. Przyzwyczajenia z Europy Zachodniej (w rodzaju pierwszeństwo przejazdu, kolor świateł, czy pieszy na pasach) się zupełnie nie sprawdzają, a wręcz przeszkadzają.
Należy się spodziewać wszystkiego i w każdej sytuacji. Wyprzedzanie na trzeciego (i czwartego) pod okiem stojącego opodal policjanta, wyprzedzanie na podwójnych ciągłych, czy na zakręcie, albo pod górę jest obowiązkowe. Przekraczanie prędkości jest nagminne (wiele marsz rutek ma popsute prędkościomierze) i nawet niespecjalnie kontrolowane, po zmroku jeździ się bez świateł, a kierunkowskazów używa się wyjątkowo sporadycznie. Do tego wszystkiego można również dołożyć stan techniczny dróg (ponoć jest lepiej – jak więc było wcześniej ?), które na części odcinków można spokojnie porównać do skrzyżowania toru przeszkód z motokrosem. Wydaj się jednak że w tym wszystkim gruzińscy kierowcy się wspaniale odnajdują, bo na ogół w ostatniej chwili uda się zjechać wprost spod maski rozpędzonego tira, czy wyminąć wchodzącą na drogę, krowę.
Zaraz za Zugdidi zaczynają się większe góry. Droga Zugdidi - Mestia jest nowa (dziur, tak charakterystycznych z pozostałych rejonów Gruzji, tu praktycznie nie ma). Po drodze oczywiście obowiązkowy postój na jedzenie (fajne miejsce, położone obok jeziora zaporowego Enguri, jedzenie lokalne, jakieś 30 km od Zugdidi). Dojazd do Mestii około 14.00. Sama Mestia jest aktualnie mieszanką tradycji z nowoczesnością (mnóstwo swańskich wież i starych domów, ale również sporo nowych inwestycji, nie zawsze spójnych z lokalna tradycją (choć akurat budowle municypalne na centralnym placu ok.).
Marszrutki do Uszguli czekają już na głównej ulicy (zaraz za placem), nie sposób przeoczyć, w okolicy kilka sklepów spożywczych – albo tu, albo wcześniej w Zugdidi, czy Kutaisi, warto zaopatrzyć się w produkty żywnościowe (w Uszguli z tym będzie nieco gorzej – czytaj drożej). Oficjalna cena w jedną stronę 20 lari, cena za całego busa 200 lari. Choć to raptem około czterdziestu paru km to przejazd trwa ok 3 godziny, droga, szczególnie podczas ulewnych deszczy może być ciężka. Powrót z Uszguli nieco trudniejszy, bo zależy, czy się zbierze grupa, cena powinna być taka sama, ale bardzo często chcą 200 lari za całego busika, trzeba negocjować. Można również na piechotę; w połowie drogi jest wioska z noclegiem, sam pensjon jest dobrze widoczny z drogi, nie sposób przeoczyć, pamiętać jednak należy, że droga w kilku miejscach krzyżuje się z innymi (na ogół nie ma drogowskazów, a nie zawsze jest kogo podpytać). Drogę Mestia – Uszguli w zasadzie powinno się pokonywać samochodem terenowym, ale na trasie widziałem również sporo osobówek, ale raczej te z wyższym zawieszeniem.
Dodane komentarze
Smok-1 2016-08-18 19:26:28
A rady coś pomogły ? Fajnie, że ktoś jeszcze czyta te starsze relacje ....Kamil_83 2016-08-17 08:44:04
"Niedawno wróciłem z Gruzji. W Uszguli było genialnie! Udało się nam nawet wejść na dach kamiennej wieży (królowej Tamary). Tutaj mój ze szczytu: http://znakitowarowe-blog.pl/gruzja-czyli-jak-zwiedzalem-kaukaz/ Dziś gdybym miał planować podróż to spędziłbym w Uszguli z 3 noce chodząc po okolicznych trasach. Niemniej w Mestii też było fajnie :)"Smok-1 2013-10-17 10:33:04
Proste pytanie, ale odpowiedź już pewnie będzie bardziej skomplikowana. Z punktu widzenia turysty jest fantastycznie. Jednak życie w Gruzji nie jest usłane różami - najogólniej mówiąc, ceny nasze zarobki (te oficjalne) pięciokrotnie niższe - stąd np. konieczność wynajmowania pokoi turystom, czy sprzedawanie produktów żywnościowych ze swoich ogródków. Jako kraj musieli też sporo odbudować po niedawnej wojnie z Rosją. Ale nie poddają się !Przydatne adresy
Brak adresów do wyświetlenia.
Inne materiały
Dział Artykuły
Dział Artykuły powstał w celu umożliwienia zarejestrowanym użytkownikom serwisu globtroter.pl publikowania swoich relacji z podróży i pomocy innym podróżnikom w planowaniu wyjazdów.
Uwaga:
za każde dodany artykuł otrzymujesz punkty - przeczytaj o tym.