Artyku y i relacje z podr y Globtroter w
Xian - veni vidi cici > CHINY



Podróż z Pingyao do Xian nie była przyjemna…
Moje gardło było w bardzo złym stanie, do tego doszedł katar i ból głowy. W pociągu non stop palili papierosy, było bardzo duszno i oczy zaczęły mi łzawić i piec. Siedzenia 3 osobowe, wielki ścisk, nie było się jak oprzeć nawet na chwilę. A w toalecie wielkie śmierdzące pozwijane kupsko na środku ichniejszego ‘bidetu’ czyli obok dziury w podłodze, nad którą należy kucnąć i załatwić swoją potrzebę. Widać ktoś już to zrobił i nie posprzątał po sobie, zostawiając zapachowy sajgon, który przyprawiał mnie o wymioty. Pomimo kilku prób i podejść na bezdechu w końcu skapitulowałam. Inne toalety zamknięte. Wody w przedziałach brak.
Naprzeciw nas siedział śmieszny dziadek. Ciągle chrząkał, rozporek miał otwarty, pazury jak u drapieżnego ptaka, długie na 3cm, a przy spodniach miał doczepione cążki do paznokci! :) Cała ponad 12h trasa zleciała na obserwowaniu starszego pana, np. jak je różne obrzydlistwa rzucając okruchy wokół siebie, dłubie w zębach swoimi szponami, czy drapie się po ciele. Żałuję, że nie uwieczniłam go na żadnym zdjęciu, bo postać iście barwna! ;)
Później był bardzo pomocny. Powiedział gdzie mamy wysiąść (a raczej pokazywał na migi, bo nie odezwał się ani słowem) i dokąd mamy się kierować. Jak wyszliśmy z pociągu to nas zatrzymał na chwilę, żebyśmy poczekali aż tłum przejdzie i szliśmy sobie później z nim spokojnie :)
Miasto spowite smogiem, odczucie jakby się było w Silent Hill (gra)! Na stacji czekał już na nas chłopak z kartką „ANIA” z hostelu „7 Sages”, który zabukowałam już wcześniej w „Harmony Guesthouse” w Pingyao. 6os dorm z łóżkami piętrowymi za 35Y/os/noc. Do łazienki trzeba iść na zewnątrz, do osobnego budynku. Zaraz obok pokoju jest jakby część łazienki – wnęka
w ścianie, a w niej wstawione miski z kranikami i lustrem pełniące funkcję umywalek… a na ścianie śliczna mała chińska żółta jaszczurka :)
Po krótkiej drzemce czas wyruszyć na miasto. Xian to duże i dość nowoczesne miasto z pozostałościami z dawnych lat. Jedno z najważniejszych historycznie miast Chin, powstałe 3100 lat temu. Było stolicą aż 13 dynastii. Miasto kontrastów. Na środku jezdni stoi wieża (dzwonnica) z bodajże XIVw pełniąca rolę ronda, a wokół wieżowce i McDonalds. Mnie osobiście podobała się najbardziej dzielnica muzułmańska, podobno największa w Chinach. Same stragany z jedzeniem i różnymi ręcznie robionymi na miejscu bibelotami. Oczywiście bary przy ulicy nie grzeszyły czystością ale nie sposób było się oprzeć i zasmakować lokalnych dobroci :) Wróciłabym do Xian chyba tylko po to, żeby zrobić kilka dodatkowych zdjęć temu miejscu, gdzie dzieje się na prawdę wiele.
W jednym z parków w centrum miasta znajduje się ogromna fontanna, która o wyznaczonych porach gra, tańczy i mieni się tęczą kolorów do przecudnych dźwięków nieznanej mi melodii. Wykończona przeziębieniem i podróżą położyłam się na pobliskiej ławeczce, tak że nogi zwisały mi na ziemię od kolan… jak tylko to zrobiłam, nade mną pojawił się mundurowy i kazał usiąść! Pewnie gdyby ktoś umierał też by mu kazali wstać i iść, bo położyć na minutę się nie wolno i odsapnąć. Nie ma zmiłuj się! Kraj rygorystycznych zasad, który nie ma współczucia dla słabych i chorych ludzi.
Tak szczerze powiedziawszy nie bardzo jest po co zatrzymywać się dłużej w Xian, bo ani zabytków do podziwiania wyjątkowych, a miastu uroku wyraźnie brak. Za cel przybycia do Xian można obrać Armię Terakotową, ale czy warto? O tym w kolejnej części...
Veni vidi cici.. przybyłam i szybko zobaczyłam ;)
Moje gardło było w bardzo złym stanie, do tego doszedł katar i ból głowy. W pociągu non stop palili papierosy, było bardzo duszno i oczy zaczęły mi łzawić i piec. Siedzenia 3 osobowe, wielki ścisk, nie było się jak oprzeć nawet na chwilę. A w toalecie wielkie śmierdzące pozwijane kupsko na środku ichniejszego ‘bidetu’ czyli obok dziury w podłodze, nad którą należy kucnąć i załatwić swoją potrzebę. Widać ktoś już to zrobił i nie posprzątał po sobie, zostawiając zapachowy sajgon, który przyprawiał mnie o wymioty. Pomimo kilku prób i podejść na bezdechu w końcu skapitulowałam. Inne toalety zamknięte. Wody w przedziałach brak.
Naprzeciw nas siedział śmieszny dziadek. Ciągle chrząkał, rozporek miał otwarty, pazury jak u drapieżnego ptaka, długie na 3cm, a przy spodniach miał doczepione cążki do paznokci! :) Cała ponad 12h trasa zleciała na obserwowaniu starszego pana, np. jak je różne obrzydlistwa rzucając okruchy wokół siebie, dłubie w zębach swoimi szponami, czy drapie się po ciele. Żałuję, że nie uwieczniłam go na żadnym zdjęciu, bo postać iście barwna! ;)
Później był bardzo pomocny. Powiedział gdzie mamy wysiąść (a raczej pokazywał na migi, bo nie odezwał się ani słowem) i dokąd mamy się kierować. Jak wyszliśmy z pociągu to nas zatrzymał na chwilę, żebyśmy poczekali aż tłum przejdzie i szliśmy sobie później z nim spokojnie :)
Miasto spowite smogiem, odczucie jakby się było w Silent Hill (gra)! Na stacji czekał już na nas chłopak z kartką „ANIA” z hostelu „7 Sages”, który zabukowałam już wcześniej w „Harmony Guesthouse” w Pingyao. 6os dorm z łóżkami piętrowymi za 35Y/os/noc. Do łazienki trzeba iść na zewnątrz, do osobnego budynku. Zaraz obok pokoju jest jakby część łazienki – wnęka
w ścianie, a w niej wstawione miski z kranikami i lustrem pełniące funkcję umywalek… a na ścianie śliczna mała chińska żółta jaszczurka :)
Po krótkiej drzemce czas wyruszyć na miasto. Xian to duże i dość nowoczesne miasto z pozostałościami z dawnych lat. Jedno z najważniejszych historycznie miast Chin, powstałe 3100 lat temu. Było stolicą aż 13 dynastii. Miasto kontrastów. Na środku jezdni stoi wieża (dzwonnica) z bodajże XIVw pełniąca rolę ronda, a wokół wieżowce i McDonalds. Mnie osobiście podobała się najbardziej dzielnica muzułmańska, podobno największa w Chinach. Same stragany z jedzeniem i różnymi ręcznie robionymi na miejscu bibelotami. Oczywiście bary przy ulicy nie grzeszyły czystością ale nie sposób było się oprzeć i zasmakować lokalnych dobroci :) Wróciłabym do Xian chyba tylko po to, żeby zrobić kilka dodatkowych zdjęć temu miejscu, gdzie dzieje się na prawdę wiele.
W jednym z parków w centrum miasta znajduje się ogromna fontanna, która o wyznaczonych porach gra, tańczy i mieni się tęczą kolorów do przecudnych dźwięków nieznanej mi melodii. Wykończona przeziębieniem i podróżą położyłam się na pobliskiej ławeczce, tak że nogi zwisały mi na ziemię od kolan… jak tylko to zrobiłam, nade mną pojawił się mundurowy i kazał usiąść! Pewnie gdyby ktoś umierał też by mu kazali wstać i iść, bo położyć na minutę się nie wolno i odsapnąć. Nie ma zmiłuj się! Kraj rygorystycznych zasad, który nie ma współczucia dla słabych i chorych ludzi.
Tak szczerze powiedziawszy nie bardzo jest po co zatrzymywać się dłużej w Xian, bo ani zabytków do podziwiania wyjątkowych, a miastu uroku wyraźnie brak. Za cel przybycia do Xian można obrać Armię Terakotową, ale czy warto? O tym w kolejnej części...
Veni vidi cici.. przybyłam i szybko zobaczyłam ;)
Jeśli Ci się spodobało zapraszam na www.annsitchyfeet.wordpress.com :)
Dodane komentarze
Smok-1 2013-10-24 15:10:08
Generalnie duże miasta chińskie (szczególnie te niby nowoczesne) są dość podobne do siebie. A tytuł - całkiem fajnyMichelle 2013-10-24 08:30:07
Z góry zaznaczam, że tytuł taki właśnie ma być i proszę nie sugerować zmiany. Nie jest to pomyłka. Cici oznacza 'szybko'co jest napisane na końcu art ;)Przydatne adresy
tytu | licznik | ocena | uwagi |
---|---|---|---|
Magnificent Asia | 153 | Galeria zdjęć z krajów azjatyckich, przy oglądaniu których można sobie włączyć tematyczną muzyczkę ;) | |
Ann\'s Itchy Feet | 261 | Stronka poświęcona relacjom z podróży po Azji. Tajlandia, Wietnam, Chiny, Kambodża, Indie. Zdjęcia, Wskazówki itp |
Inne materia y
Dział Artykuły
Dział Artykuły powstał w celu umożliwienia zarejestrowanym użytkownikom serwisu globtroter.pl publikowania swoich relacji z podróży i pomocy innym podróżnikom w planowaniu wyjazdów.
Uwaga:
za każde dodany artykuł otrzymujesz punkty - przeczytaj o tym.