Artyku y i relacje z podr y Globtroter w
Wokół Indii i Nepalu > INDIE, NEPAL



Agra, Uttar Pradeś, Taj Mahal, INDIE
Agra, Uttar Pradeś, Taj Mahal, INDIE
Na zwiedzanie mauzoleum wybrałem się drugiego dnia pobytu, gdyż był to poniedziałek. Wtedy wg gospodarza mojego hostelu można było liczyć na najmniejsze tłumy. Planowałem pobudkę o 5 rano, żeby zdążyć na wschód słońca, ale pomimo nastawienia dwóch budzików nic z tego nie wyszło. W sumie jednak okazało się to szczęśliwym zbiegiem okoliczności, bo przy śniadaniu usłyszałem polskie głosy. I w ten sposób poznałem świetnych ludzi, Agę i Grześka, młode małżeństwo w podróży dookoła świata. Szybko się zgadaliśmy i do Taj Mahal udaliśmy się oczywiście razem. Zgrzytaliśmy zębami tylko z jednego powodu, a mianowicie ceny biletu, która obecnie wynosi 1000 rupii. Nie byłoby to może aż tak wkurzające, gdyby nie świadomość, że Hindusi płacą za bilet rupii 40... To niestety był problem we wszystkich odwiedzonych przeze mnie miejscach, bo w 2016 roku rząd indyjski podniósł ceny biletów dla turystów dwukrotnie!!! No ale to Taj Mahal, więc bilety oczywiście i tak zakupiliśmy. Dostaliśmy po półlitrowej butelce wody i darmowym melexem podjechaliśmy już do właściwej bramy. Przy wejściu przeszliśmy bardzo szczegółową kontrolę, bo na teren Taj Mahal nie można wnieść praktycznie niczego poza aparatem fotograficznym, wodą, pieniędzmi i dokumentami. I tu mała rada praktyczna. Nie zabierajcie dosłownie nic innego, gdybyście kiedyś się wybierali, bo zbędnych rzeczy wbrew temu co piszą w przewodnikach nie ma gdzie zostawić! No a potem był już on, Taj Mahal. Budynek o którym napisano już chyba wszystko, więc cóż mogę dodać. Absolutnie cudowny, przepiękny, wspaniały w swojej cudownej harmonii kształtów. Na swoich wyjazdach widziałem naprawdę sporo, ale nic nie zrobiło na mnie podobnego wrażenia. Już tylko dla niego było warto przyjechać do Indii. Do Taj Mahal na pierwszy dziedziniec prowadzą trzy bramy, wschodnia południowa i zachodnia. A na pierwszym dziedzińcu wita nas już przepiękna Wielka Brama z czerwonego piaskowca wysokości 30 m zza której wyłania się już kopuła grobowca. A potem trafiamy już do czwórogrodu, gdzie otwiera nam się widok już na sam Taj Mahal. Już doskonała symetria z jaką jest założony ogród, z jego głównym kanałem z fontannami w głównej osi robi ogromne wrażenie. Mieliśmy tutaj z Agą i Grześkiem sporo szczęścia, bo zwiedzaliśmy Taj Mahal w poniedziałek, gdy jest najmniej turystów, a kanały i fontanny były już wypełnione wodą. Ta jeszcze dzień wcześniej była jak się dowiedzieliśmy spuszczona, bo kanały są okresowo czyszczone. Perspektywa jaka się roztacza przed zwiedzającymi z niczym nie zakłóconym horyzontem poza samą sylwetką Taj Mahal jest już absolutnie cudowna. I nie zmienia tego nawet widok rusztowań otaczających jeden z minaretów i kilka ścian grobowca (są one systematycznie czyszczone z nalotu spowodowanego smogiem, który na szczęście i tak jest już wielokrotnie mniejszy niż jeszcze 10-15 lat temu). Nie wyobrażam sobie, żeby być w Indiach i nie odwiedzić tego miejsca.
Kolejnym miejscem, które znalazło się na mojej liście, to Varanasi. Jedno z najstarszych miast świata, liczące ponad 3000 lat. Co dziwne pomimo tego nie ma w nim jakichś spektakularnych zabytków może poza Złotą Świątynią, a słynne jest dzięki swojej funkcji religijnej jaką pełni samo miasto i Ganges, najświętsza rzeka hinduizmu oraz ghatom na których to życie religijne się toczy.. Atmosfera panująca w tym mieście jest niesamowita, z jednej strony pełna zadumy, gdy odwiedza się Manikarnikę, główny ghat kremacyjny.
Varanasi, Uttar Pradeś, Ghat Manikarnika w Varanasi, INDIE
Z drugiej pełna radości, gdy idzie się na wieczorną pudżę na Dasaswamedh.
Varanasi, Uttar Pradeś, Wieczorna pudża na Asi Ghat, INDIE
Wszystko miesza się ze sobą i przenika tworząc niesamowity konglomerat. I choć chyba jest to miejsce, gdzie można spotkać największą liczbę biedaków i żebraków w Indiach, to wszystko jest przykryte jakimś nimbem obecności największej liczby pielgrzymów w kraju, która tworzy tak barwne zbiorowisko, że jest w stanie tą biedę jakoś pokryć. Ciężko to zrozumieć i wytłumaczyć Europejczykowi, wychowanemu w zupełnie innej kulturze, który nigdy tam nie zawitał. Ja wiem tylko, że wsiąkłem w to miasto na dobre i gdybym miał tylko możliwość, to na pewno zostałbym tam dłużej.
Następne miejsce o którym chciałbym opowiedzieć leży w innym kraju, bo w Nepalu. Ale zanim zdradzę o jakim, chciałbym wspomnieć o paru ogólnych sprawach dotyczących tych dwóch krajów. Większość osób myśli bowiem, że skoro leżą one tak blisko siebie, panuje w nich praktycznie ta sama religia, to są one identyczne. A ja muszę powiedzieć, że gdy przejechałem z Indii do Nepalu przeżyłem niemałe zdziwienie. O ile Indie są, jeśli mogę to tak ująć, hałaśliwe, żywiołowe, bardzo bezpośrednie i otwarte, to Nepal odwrotnie. Jest cichszy, spokojniejszy, bardziej zamknięty w sobie. Ale jest jedna cecha wspólna, oba kraje są równie życzliwe. Piszę o krajach, ale oczywiście mam na myśli ludzi. A teraz pewnie parę osób zaskoczę, bo miejscem o którym chciałem wspomnieć, to żadne związane z Himalajami. Jest to mianowicie Park Narodowy Chitwan. Leży on na zupełnej nizinie, bardzo blisko granicy z Indiami. Trafiłem tam do najlepszego hotelu w trakcie mojego wyjazdu, zaprzyjaźniłem się z jego właścicielem, ale tym co naprawdę mnie tam urzekło była przyroda. Przyroda niesamowita, w dużej mierze nieskażona obecnością człowieka, choć jak wszędzie w tamtych regionach świata, bardzo narażona na problemy związane z przeludnieniem, często głodem i podobnymi rzeczami, które trapią miejscowe społeczności, a o których my w Europie nie mamy pojęcia. I zafascynowała mnie praca strażników, którzy w naszym pojęciu za półdarmo, codziennie przemierzają wiele kilometrów chroniąc tą przyrodę. I dzięki którym możemy jeszcze podziwiać takie widoki jak ten:
Park Narodowy Chitwan, Teraj, Nosorożce w Parku Narodowym Chitwan, NEPAL
Park Narodowy Chitwan, Teraj, Rzeczne safari z Himalajami w tle, NEPAL
Do kolejnego miejsca zapraszam daleko na południe, prawie na sam koniec Indii do stanu Kerala. A dokładnie rzecz biorąc na jej słynne rozlewiska backwaters. Ja miałem okazję je podziwiać w okolicach miasteczka Alleppey, ale pokrywają one dużo większą część stanu. Krajobraz który tam zastajemy jest tak zupełnie inny od wszystkiego do czego jesteśmy przyzwyczajeni, że nie wiadomo, czy to aby na pewno ten sam kraj po którym dotychczas jeździliśmy. Kerala jest stanem można powiedzieć w uproszczeniu tropikalnym, z niezwykle bujną roślinnością, pełną słońca i żywych kolorów. Ale pewnie wiele osób stąd było w tropikach na safari w dżungli, jeździło po niej dżipami, albo chodziło na piechotę. Tylko to właśnie jest kluczowe. Tutaj o czymś takim praktycznie nie ma mowy. Jedyny środek transportu to promy, łodzie, łódki i łódeczki. W każdym razie coś co pływa, bo drogi tutaj praktycznie nie istnieją. Dzięki temu panują tutaj niezwykłe jak na Indie cisza i spokój. Pływając łódką po labiryncie kanałów, sycąc oczy zielenią kipiącej na ich brzegach roślinności, wsłuchując się w śpiew ptaków, których tutaj jest pełno, człowiek doświadcza niebywałego wręcz odprężenia i spokoju.
Alleppey, Kerala, Backwaters w Alleppey, INDIE
Alleppey, Kerala, Robotnicy umacniają brzeg kanału, INDIE
A jak byśmy chcieli jednak pobyć między ludźmi, to zawsze możemy zajrzeć do jednej ze znanych tylko miejscowym bimbrowni na szklaneczkę wina palmowego :).
Ostatnie miejsce do którego chciałbym Was zabrać, to kolejny przeskok do zupełnie innego świata. Tym razem suchych gór, pełnych niesamowitych formacji skalnych, wręcz księżycowych, wśród których znajdujemy równie niezwykłe budowle i ruiny. Pozostałości ogromnego miasta, które tam kiedyś istniało. To Hampi w stanie Karnataka.
Hampi, Karnataka, Panorama Hampi, INDIE
Niegdysiejsza stolica największego królestwa południowych Indii, które istniało tutaj między XIV, a XVI wiekiem. Krajobrazy są wręcz niesamowite, tym bardziej, że nagle wśród prawie całkowitej pustyni trafiamy na zielony bananowy gaj, wijącą się wśród gór rzekę, albo zagubioną w jakiejś dolince wioseczkę w której żyje kilka rodzin. Ruiny samego miasta zajmują ogromny obszar. Niektóre budynki są świetnie zachowane, z niektórych niewiele zostało, ale można wśród nich odnaleźć prawdziwe perełki jak ten wóz o kamiennych kołach, który kiedyś jeździł (!).
Hampi, Karnataka, Świątynia Wittalaya w Hampi, INDIE
Zaopatrzywszy się w zapas wody można wędrować po okolicy godzinami, będąc często (zwłaszcza poza sezonem i najbardziej znanymi miejscami) sam na sam z górami, słońcem, wiatrem i ruinami. Nie wszyscy to lubią, ale wielu jest takich, których to urzeka podobnie jak mnie.
Wiem, że nie udało mi się tutaj pokazać zbyt wiele, ale jeśli kogoś zaciekawiłem, to się bardzo cieszę. Gdyby ktoś się chciał dowiedzieć więcej o Indiach i Nepalu, obejrzeć więcej zdjęć, czy też potrzebowałby więcej informacji praktycznych, to zapraszam na mojego bloga, gdzie staram się opisywać wyprawę dzień po dniu :): https://szlakiemprzygod.blogspot.com/
Dodane komentarze
Smok-1 2019-03-28 13:20:10
Właśnie wróciłem, to trochę się pomądrzę :)Aktualnie bilet wstępu do Taj Mahal dla obcokrajowca to 1050 Rs + dodatkowe 200 rupii jeśli się chce wejść do samego grobowca Mumtaz Mahal (gdzie nota bene nie pozwalają robić zdjęć). Faktycznie przyjście w poniedziałek to może być dobry pomysł, bo ludzi faktycznie multum. Można za to zostawić rzeczy, których nie pozwalają wnieść na teren obiektu, w oficjalnej, bezpłatnej przechowalni (przynajmniej jest takowa przy Wschodniej Bramie - tuż obok kas). Mi na przykład nie pozwolono wnieść na teren wydruków map z internetu - musiałem to zostawić w przechowalni. Dają za to wodę i jednorazowe nakładki na buty - bo tylko w czymś takim można wejść do środka grobowca.
Iwona Niedopytalska 2018-08-09 21:15:17
Podróże zawsze coś w nas zmieniają dlatego warto podnieść tylek z kanapy. Pozdrawiam :)Yakin 2018-05-03 23:59:37
Na blogu pojawiły się nowe artykuły, gdyby ktoś się chciał zapoznać :-)https://w80dnidookolaindii.blogspot.com/2018/05/z-varanasi-do-nepalu.html
Przydatne adresy
Inne materia y
Dział Artykuły
Dział Artykuły powstał w celu umożliwienia zarejestrowanym użytkownikom serwisu globtroter.pl publikowania swoich relacji z podróży i pomocy innym podróżnikom w planowaniu wyjazdów.