Artyku y i relacje z podr y Globtroter w
195 dni podróży w czasach zarazy > TURCJA, POLSKA, SZWAJCARIA, WłOCHY, BUłGARIA, EGIPT
rafcio16111992 relacje z podróży
Rok 2020 był najlepszym rokiem w moim życiu. W 195 dni odwiedziłem 7 krajów i przemierzyłem ponad 33 tysiące kilometrów. Przeżyłem setki przygód. Zapraszam na relację.
Miesiąc temu zakończyłem 8 miesięczną podróż po świecie. Kowid zmienił moje plany drastycznie ponieważ planowo miałem podróżować po Azji od 14 marca 2020, jednak tego dnia świat się zamknął i nie wpuszczono mnie do samolotu. Nastepne 3 tygodnie to była wielka depresja i zamknięcie w pokoju z alkoholem. Na tamten moment świat się dla mnie skończył bo nie mogłem zrobić tego dla czego wypruwałem sobie flaki ciężko pracując i odmawiajac sobie wszystkiego przez ostatnie 6 lat. Na szczęście była wiosna a ja szybko zacząłem zwiedzać na rowerze swoje województwo Świętokrzyskie i mój stan psychiczny zaczął sie poprawiać. Zacząłem układać nowe plany podróżnicze, różne opcje w zależności od rozwoju kowidu. Nie miałem zamiaru zmarnować 6 lat pracy. Pół roku wcześniej rzuciłem wszystko i postawiłem na jedną kartę. Podróż życia. W maju zacząłem podróżować po Polsce. Skoro już zostałem to chciałem w końcu zrobić to o czym marzyłem żeby zrobić w naszym kraju.
Dotarł do mnie nowy rower i czas było go przetestować. Na pierwszy strzał poszedł Szlak Orlich Gniazd, wraz z przyjacielem i jego dziewczyną przejechaliśmy te 250 km w 3 dni i to było pierwsze zrealizowane marzenie. Po powrocie do domu poszedłem za strzałem i ruszyłem również rowerem na Główny szlak Świętokrzyski i przejechanie go wraz z dojazdem na start a potem z mety na dworzec zajęło mi 2 pełne dni. Od dawna chciałem zmierzyć się z Głównym Szlakiem Beskidzkim i teraz postanowiłem to zrobić. 10 czerwca stanąłem na początku tego szlaku w Ustroniu, czekało na mnie 500 km wędrówki przez Polskie karpaty.
Ostatecznie szlak musiałem przerwać w połowie po 10 dniach wędrówki z powodów zdrowotnych, ciągłej ulewy i mgły oraz strasznego pecha. Pokonał mnie nie szlak ale pech który mi podczas tej drogi towarzyszył. Najpierw zatrucie, potem zatkane ucho i zapalenie ucha którego nikt nie chciał mi odetkać w żadnym szpitalu po drodze, do tego przez 8 dni nie widziałem nawet drzew przez mgłę i cały czas padał deszcz... Nie udało się, trudno. Tydzień po zakończeniu GSB ruszyłem w rowerową podróż przez Polskę. Wybrałem szlak GreenVelo, którego tzrymałem się dość luźno. W 27 dni lipca przemierzyłem 1890 km wzdłóż wschodniej granicy odwiedzając tym samym najpiękniejsze zakątki naszego kraju. Podczas tej podróży spłynąłem Biebrzę kajakiem co również było moim marzeniem od kilku lat. Poznałem wiele wspaniałych osób z którymi spędziłem fantastyczne dni. rowerem przez Polskę to była zdecydowanie jedna z moich najlepszych podróży. Lipcową przygodę zakończyłem lotem na paralotni i spotkaniem z dawno nie widzianym kolegą poznanym w Gruzji w 2017 roku. Podczas tego spotkania wynikło że jadą oni za 5 dni do Szwajcarii na trekking i po bardzo krótkim namyśle postanowiłem dołączyć do paczki. 4 dni póżniej wysiedliśmy naszym 7 osobowym gangiem w Chamonix we Francji skąd rozpoczęliśmy 14 dniowy trekking przez Alpy aż do Zermatt w Szwajcari.
Droga zajęła nam 14 dni podczas których przeszliśmy 250 km i pokonaliśmy około 15000 metrów podejść. Przez 13 dni towarszyszyły nam wysokie temperatury i mocne słońce, co w Alpach w sierpniu nie jest częstym zjawiskiem aby była tak piękna pogoda. Szwajcaria to piękny kraj z pysznym jedzeniem i o ile w supermarkecie ceny są na poziomie Polskich to w górskich wioskach ceny zywności są potwornie wysokie. Widoki rekompensują jednak wszystko. Powrót do Polski Busem bo na samoloty w tym roku nie można liczyć i następnego dnia zacząłem kurs wspinaczkowy zakończony oczywiście skierowaniem na kurs Taternicki. 2 dni po kursie leciałem już na Sycylię. We włoszech spędziłem 19 bardzo intensywnych dni. Zwiedziłem Sycylię jeżdząc autostopem po prowincjach i małych miasteczkach ukrytych w górach, wszedłem na Etnę oraz odwiedziłem dwa miejsca z Ojca Chrzestengo. Pierwszym z nich jest miasteczko Savoca gdzie nagrywano jedną ze scen do filmu a drugim miejscem było miasto Corleone w którym to dzieje się akcja powieści. Po tym odwiedziłem wiele innych miejsc w tym duże opuszczone miasto widmo. Z Sycylii udałem się promem do Neapolu i później do Rzymu. Nigdy nie myślałem że zobaczę koloseum gdzie nie ma prawie nikogo, ale tak było. Wraz ze mną naliczyłem 11 osób. Super, dzięki temu miejsce miało klimat.
Po opuszczeniu wiecznego miasta udałem sie w kierunku Cinque Terre po drodze odwiedzając kilka ciekawych lokalizacji. W Boloni spałem na rusztowaniu budynku, w Wenecji byłem przejazdem. Podróż po włoszech zakończyłem 4 dniami w Niewiarygodnie pięknych Dolomitach. W Italii użyłem namiotu tylko 5 razy i 3 razy spałem w hostelu, dzięki dzikości i pieknęj pogodzie mogłem spać gdzie popadnie całkowicie za darmo ale za to pod milionami gwiazd nad głową. Cieszyłem się z powrotu do domu ponieważ ta podróż była zbyt intensywna, przyszedł czas na odpoczynek. Był 13 września. 3 października wyruszyłem na 13 tygodniową wyprawę, najdłuższą podróż w życiu. Wylądowałem w Bułgarii która nikdy wcześniej nie była moim celem a okazało się że mnie urzekła swoim pięknem, swojskim klimatem, przyajznymi ludżmi i górami. Był właśnie początek pięknej kolorowej jesieni, zero turystów, samotność w górach i wspaniali lokalsi, bardzo gościnni. Spędziłem tam 17 dni i przyszedł czas na Turcję. Żeby opisać to co działo się w Turcji musiałbym napisac książkę którą zresztą piszę od powrotu. W skrócie przejechałem cały kraj dookoła odwiedzając dziesiątki miejsc o jakich nawet nie śniłem. Kapadocja i poranki tam podczas których całe niebo pokrywały wznoszące się balony wycisnęły ze mnie łzy. Jednak najbardziej spodobał mi się Kurdystan gdzie nie było juz ciepło, ba w nocy było na minusie. Kurdystan to piękne dzikie góry i wpsaniali usmiechnięci i otwarci ludzie, ciekawi świata. Zapraszanie na herbatę, długie podwózki na stopa, pyszne jedzenie... Turcja to bardzo tani kraj i gościnni mieszkańcy.
Tam nie da się nudzić. Po 7 tygodniach z początkiem grudnia zaczęto wprowadzać restrykcje, szedłem w tym czasie szlakiem Licyjskim, zupełnie sam w przepięknych okolicznościach przyrody. No i było bardzo przyjemnie ciepło również w nocy. 9 grudnia poleciałem do Egiptu. W Egipcie zobaczyłem wszystkie najważniejsze zabytki. Luksor, Aswan, Abu Simbel, piramidy. Trafiłem do innego świata, gwarnego, pełnego chaosu i śmieci. Arabowie mają to do siebie że są bardzo nachalni i irytujący więc w tym kraju trzeba mieć albo stalowe nerwy albo bardzo gruby portfel. Ja nie miałem grubego portfela także musiałe mieć nerwy. Kair jednak przerósł moją cierpliwość. To miasto mnie męczyło chociaż to co tam się dzieje ma swój urok. Na Boże Narodzenie udałem się na pustynię. Na Saharze przy granicy z Libią nieopodal oazy Siwa spędziłem swoje pierwsze święta poza domem. Spałem w namiocie sam pośród niekończących się wydm. Ta noc była jedną z najbardziej magicznych.
Pustka, cisza i rozmiar onieśmielały mnie. Kolejną noc spędziłem w obozie Berberyjskim gdzie akurat trafiłem na imprezę. Były ogniska, tańce i bębny pośród piasków pustyni. Nie zabrakło również bimbru pędzonego z daktyli i haszu na który nie miałem ochoty ale miejscowi palili go ochoczo. Po opuszczeniu Siwy musiałem wrócić do Kairu aby udać sie na Białą Pustynię ponieważ najkrótsza droga pomiędzy oazami została zamknięta przez wojsko. Na Białą Pustynię aby się tam dostać musiałe wynająć kierowcę z terenowym autem. Miałem szczęście ponieważ organizator znalazł mnie sam zanim jeszcze wysiadłem z autobusu i powiedział mi że dobrze się składa ponieważ ma jeszcze dwie inne osoby więc wyjdzie taniej.
Wiadomo, w grupie taniej. Była to Amerykańska para w wieku po 50ce z którymi załapałem świetny kontakt. Zawsze lepiej mi się rozmawia z Amerykanami niż z Brytyjczykami. Pojechaliśmy na pustynię starym land cruiserem. Czarna pustynia, kryształowa góra i perełka wycieczki, Biała Pustynia pełna niesamowitych form skalnych zbudowanych z czystej kredy. Zachód słońca oświetlił skały swym czerwonym blaskiem a nasz kierowca rozbił obóz i rozpalił ognisko. Kolacja na środku pustyni pod gołym niebem rozgwieżdzonym miliardem gwiazd. Siedzielismy przy ognisku dajacym ciepło i rozmawialismy do późna.
Kiedy sie położyłem nie mogłem usnąć. Leżałem obok ogniska, wokół mnie najwieksza pustynia świata a nad głowami migoczące gwiazdy. Było tak pięknie. Następnego dnia zostawili mnie przy drodze głównej abym złapał sobie stopa w dalszym kierunku. Czekałem godzinę zanim coś nadjechało i jeszcze tego wieczora dotarłem do oazy Dakhla. Zamieszkałem w hotelu za 7 zł. Obok miasta Mut, największego w oazie znajdowało się stare miasto zbudowane z błota. Opuszczone ponad 800 letnie miasto ciągle stoi i ma się dobrze. Zgłubiłem się w uliczkach na których panuje pół mrok i za niewielką opłatą wszedłem na szczyt 800 letniego błotengo minaretu. Spotkałem tam też kobiety wyrabiające kosze z wikliny oraz mężczyzn produkujacych cegły z błota. Wszystko autentyczne, nie pod turystów.
Najdziwniejszą rzeczą tej podróży było dostanie obstawy policyjnej. Jechałem na motoże przytulony do lufy strzelby i zostałem wsadzony do autobusu jadącego nad Nil po czym na miejscu odebrała mnie policja, dostałem poza kolejką od zaplecza bilet na pociąg i witali się ze mną wszyscy gliniarze jacy byli po drodze z dworca autobusowego na kolejowy, również ominęła mnie kontrola bezpieczeństwa i ponownie zostałe wsadzony, tym razem w pociąg. Czułem się jak bym grał w filmie szpiegowskim. Nowy rok witałem ze szczytu góry Synaj na którym stanąłem na godzinę przed zakończeniem roku 2020. Spałem w meczecie na szczycie a rano podziwiałem cudowny wschód słońca ze szczytu tej biblijnej góry.
Ostatni Tydzień w Egipcie to pobyt nad morzem, spędzony na relaksie, jeździe na quadach, snurklingu oraz wspinaczce, podczas której skręciłem kostkę i nie mogłem już iść nurkować. W egipcie poznałem również kilka fajnych osób. Trójkę polaków, Anglika, Australijczyka i innych z którymi spędziłem miło czas. 10 stycznia 2021 nastał czas powrotu do Polski, chociaż miałem ochotę lecieć do Tanzanii lub Meksyku to moje konto oszczędnościowe zdecydowanie mówiło "nie". Lotem bezpośrednim do Niemiec gdzie uderzyło mnie przeraźliwe zimno i jeszcze bardziej przerażajaca cena biletu kolejowego do Polskiej granicy. Na granicy byłem po północy więc nie było sensu iść do miasta i całą noc siedzieć na ławce. Poszedłem więc na wyspę na odrze i rozbiłem namiot, wytrzymałem w 5 stopniowym mrozie 4 godziny a wieczorem po w sumie 42 godzinach w podróży byłem w domu.
Podczas roku 2020, który był moim najlepszym rokiem w życiu, przeżyłem setki przygód, poznałem wiele nowych osób z których z częścią będę miał kontakt na lata. Odwiedziłem 7 różnych Państw i przemierzyłem w sumie 33527 km z czego:
Lądem 25412 km, Pieszo 2792 km, Autostopem 2385 km, Rowerem 3800 km
Spędziłem 195 dni w podróży a w tym :
Noclegi w namiocie 103, bez namiotu 13, na dziko 61
Wydałem 24 tysiące zł
Nie nosiłem maski i nie odczułem kowida w żadnym z miejsc w których byłem, do noszenia maski zostałem tylko zmuszony podczas lotów. Jak widać jeśli się czegoś chce to to można osiągnąć, wystarczy tylko zostawić wyjmaginowany i rozbuchany przez media strach w domu żeby poczuć czym jest życie.
A na koniec powiem Ci że mam Zespół Touretta, neurologiczną chorobę tikową i kiedyś mi wmawiano że nic nie mogę. Jak widać mylili się a ci którzy tak mówili teraz pienią się z zazdrości że koleś z Tourettem żyje po swojemu. Chciałbym się z wami podzielić moją twórczością filmową ale administratorzy grup nie pozwalają udostepniać linków do kanałów więc jeśli chcesz zobaczyć te miejsca które opisałem zapraszam na mój kanał " Z Tourettem Przez Świat"
Chciałbym dodać coś więcej, na temat tej całej plandemii odbierającej nam wolność ale wierzę że duża część osób to czytających a zwłaszcza ta część z was która dotarła aż do końca tego wpisu jest świadoma. NIe chcę aby ten post został ocenzurowany więc niech będzie tylko o mojej najpiękniejszej podróży w czasach zarazy.
Za niecały rok ruszam do Ameryki Południowej.
Pozdrawiam serdecznie
cześć.
Goreme, kapadocja, Magiczny poranek, TURCJA
Dotarł do mnie nowy rower i czas było go przetestować. Na pierwszy strzał poszedł Szlak Orlich Gniazd, wraz z przyjacielem i jego dziewczyną przejechaliśmy te 250 km w 3 dni i to było pierwsze zrealizowane marzenie. Po powrocie do domu poszedłem za strzałem i ruszyłem również rowerem na Główny szlak Świętokrzyski i przejechanie go wraz z dojazdem na start a potem z mety na dworzec zajęło mi 2 pełne dni. Od dawna chciałem zmierzyć się z Głównym Szlakiem Beskidzkim i teraz postanowiłem to zrobić. 10 czerwca stanąłem na początku tego szlaku w Ustroniu, czekało na mnie 500 km wędrówki przez Polskie karpaty.
Ostatecznie szlak musiałem przerwać w połowie po 10 dniach wędrówki z powodów zdrowotnych, ciągłej ulewy i mgły oraz strasznego pecha. Pokonał mnie nie szlak ale pech który mi podczas tej drogi towarzyszył. Najpierw zatrucie, potem zatkane ucho i zapalenie ucha którego nikt nie chciał mi odetkać w żadnym szpitalu po drodze, do tego przez 8 dni nie widziałem nawet drzew przez mgłę i cały czas padał deszcz... Nie udało się, trudno. Tydzień po zakończeniu GSB ruszyłem w rowerową podróż przez Polskę. Wybrałem szlak GreenVelo, którego tzrymałem się dość luźno. W 27 dni lipca przemierzyłem 1890 km wzdłóż wschodniej granicy odwiedzając tym samym najpiękniejsze zakątki naszego kraju. Podczas tej podróży spłynąłem Biebrzę kajakiem co również było moim marzeniem od kilku lat. Poznałem wiele wspaniałych osób z którymi spędziłem fantastyczne dni. rowerem przez Polskę to była zdecydowanie jedna z moich najlepszych podróży. Lipcową przygodę zakończyłem lotem na paralotni i spotkaniem z dawno nie widzianym kolegą poznanym w Gruzji w 2017 roku. Podczas tego spotkania wynikło że jadą oni za 5 dni do Szwajcarii na trekking i po bardzo krótkim namyśle postanowiłem dołączyć do paczki. 4 dni póżniej wysiedliśmy naszym 7 osobowym gangiem w Chamonix we Francji skąd rozpoczęliśmy 14 dniowy trekking przez Alpy aż do Zermatt w Szwajcari.
Luksor, Luksor, Inny świat, EGIPT
Droga zajęła nam 14 dni podczas których przeszliśmy 250 km i pokonaliśmy około 15000 metrów podejść. Przez 13 dni towarszyszyły nam wysokie temperatury i mocne słońce, co w Alpach w sierpniu nie jest częstym zjawiskiem aby była tak piękna pogoda. Szwajcaria to piękny kraj z pysznym jedzeniem i o ile w supermarkecie ceny są na poziomie Polskich to w górskich wioskach ceny zywności są potwornie wysokie. Widoki rekompensują jednak wszystko. Powrót do Polski Busem bo na samoloty w tym roku nie można liczyć i następnego dnia zacząłem kurs wspinaczkowy zakończony oczywiście skierowaniem na kurs Taternicki. 2 dni po kursie leciałem już na Sycylię. We włoszech spędziłem 19 bardzo intensywnych dni. Zwiedziłem Sycylię jeżdząc autostopem po prowincjach i małych miasteczkach ukrytych w górach, wszedłem na Etnę oraz odwiedziłem dwa miejsca z Ojca Chrzestengo. Pierwszym z nich jest miasteczko Savoca gdzie nagrywano jedną ze scen do filmu a drugim miejscem było miasto Corleone w którym to dzieje się akcja powieści. Po tym odwiedziłem wiele innych miejsc w tym duże opuszczone miasto widmo. Z Sycylii udałem się promem do Neapolu i później do Rzymu. Nigdy nie myślałem że zobaczę koloseum gdzie nie ma prawie nikogo, ale tak było. Wraz ze mną naliczyłem 11 osób. Super, dzięki temu miejsce miało klimat.
Belogradczik, Belogradczik, Kraina baśni, BUłGARIA
Po opuszczeniu wiecznego miasta udałem sie w kierunku Cinque Terre po drodze odwiedzając kilka ciekawych lokalizacji. W Boloni spałem na rusztowaniu budynku, w Wenecji byłem przejazdem. Podróż po włoszech zakończyłem 4 dniami w Niewiarygodnie pięknych Dolomitach. W Italii użyłem namiotu tylko 5 razy i 3 razy spałem w hostelu, dzięki dzikości i pieknęj pogodzie mogłem spać gdzie popadnie całkowicie za darmo ale za to pod milionami gwiazd nad głową. Cieszyłem się z powrotu do domu ponieważ ta podróż była zbyt intensywna, przyszedł czas na odpoczynek. Był 13 września. 3 października wyruszyłem na 13 tygodniową wyprawę, najdłuższą podróż w życiu. Wylądowałem w Bułgarii która nikdy wcześniej nie była moim celem a okazało się że mnie urzekła swoim pięknem, swojskim klimatem, przyajznymi ludżmi i górami. Był właśnie początek pięknej kolorowej jesieni, zero turystów, samotność w górach i wspaniali lokalsi, bardzo gościnni. Spędziłem tam 17 dni i przyszedł czas na Turcję. Żeby opisać to co działo się w Turcji musiałbym napisac książkę którą zresztą piszę od powrotu. W skrócie przejechałem cały kraj dookoła odwiedzając dziesiątki miejsc o jakich nawet nie śniłem. Kapadocja i poranki tam podczas których całe niebo pokrywały wznoszące się balony wycisnęły ze mnie łzy. Jednak najbardziej spodobał mi się Kurdystan gdzie nie było juz ciepło, ba w nocy było na minusie. Kurdystan to piękne dzikie góry i wpsaniali usmiechnięci i otwarci ludzie, ciekawi świata. Zapraszanie na herbatę, długie podwózki na stopa, pyszne jedzenie... Turcja to bardzo tani kraj i gościnni mieszkańcy.
cinque terre, Cinque terre, wioska na klifie, WłOCHY
Tam nie da się nudzić. Po 7 tygodniach z początkiem grudnia zaczęto wprowadzać restrykcje, szedłem w tym czasie szlakiem Licyjskim, zupełnie sam w przepięknych okolicznościach przyrody. No i było bardzo przyjemnie ciepło również w nocy. 9 grudnia poleciałem do Egiptu. W Egipcie zobaczyłem wszystkie najważniejsze zabytki. Luksor, Aswan, Abu Simbel, piramidy. Trafiłem do innego świata, gwarnego, pełnego chaosu i śmieci. Arabowie mają to do siebie że są bardzo nachalni i irytujący więc w tym kraju trzeba mieć albo stalowe nerwy albo bardzo gruby portfel. Ja nie miałem grubego portfela także musiałe mieć nerwy. Kair jednak przerósł moją cierpliwość. To miasto mnie męczyło chociaż to co tam się dzieje ma swój urok. Na Boże Narodzenie udałem się na pustynię. Na Saharze przy granicy z Libią nieopodal oazy Siwa spędziłem swoje pierwsze święta poza domem. Spałem w namiocie sam pośród niekończących się wydm. Ta noc była jedną z najbardziej magicznych.
Pustka, cisza i rozmiar onieśmielały mnie. Kolejną noc spędziłem w obozie Berberyjskim gdzie akurat trafiłem na imprezę. Były ogniska, tańce i bębny pośród piasków pustyni. Nie zabrakło również bimbru pędzonego z daktyli i haszu na który nie miałem ochoty ale miejscowi palili go ochoczo. Po opuszczeniu Siwy musiałem wrócić do Kairu aby udać sie na Białą Pustynię ponieważ najkrótsza droga pomiędzy oazami została zamknięta przez wojsko. Na Białą Pustynię aby się tam dostać musiałe wynająć kierowcę z terenowym autem. Miałem szczęście ponieważ organizator znalazł mnie sam zanim jeszcze wysiadłem z autobusu i powiedział mi że dobrze się składa ponieważ ma jeszcze dwie inne osoby więc wyjdzie taniej.
Wiadomo, w grupie taniej. Była to Amerykańska para w wieku po 50ce z którymi załapałem świetny kontakt. Zawsze lepiej mi się rozmawia z Amerykanami niż z Brytyjczykami. Pojechaliśmy na pustynię starym land cruiserem. Czarna pustynia, kryształowa góra i perełka wycieczki, Biała Pustynia pełna niesamowitych form skalnych zbudowanych z czystej kredy. Zachód słońca oświetlił skały swym czerwonym blaskiem a nasz kierowca rozbił obóz i rozpalił ognisko. Kolacja na środku pustyni pod gołym niebem rozgwieżdzonym miliardem gwiazd. Siedzielismy przy ognisku dajacym ciepło i rozmawialismy do późna.
Kiedy sie położyłem nie mogłem usnąć. Leżałem obok ogniska, wokół mnie najwieksza pustynia świata a nad głowami migoczące gwiazdy. Było tak pięknie. Następnego dnia zostawili mnie przy drodze głównej abym złapał sobie stopa w dalszym kierunku. Czekałem godzinę zanim coś nadjechało i jeszcze tego wieczora dotarłem do oazy Dakhla. Zamieszkałem w hotelu za 7 zł. Obok miasta Mut, największego w oazie znajdowało się stare miasto zbudowane z błota. Opuszczone ponad 800 letnie miasto ciągle stoi i ma się dobrze. Zgłubiłem się w uliczkach na których panuje pół mrok i za niewielką opłatą wszedłem na szczyt 800 letniego błotengo minaretu. Spotkałem tam też kobiety wyrabiające kosze z wikliny oraz mężczyzn produkujacych cegły z błota. Wszystko autentyczne, nie pod turystów.
Najdziwniejszą rzeczą tej podróży było dostanie obstawy policyjnej. Jechałem na motoże przytulony do lufy strzelby i zostałem wsadzony do autobusu jadącego nad Nil po czym na miejscu odebrała mnie policja, dostałem poza kolejką od zaplecza bilet na pociąg i witali się ze mną wszyscy gliniarze jacy byli po drodze z dworca autobusowego na kolejowy, również ominęła mnie kontrola bezpieczeństwa i ponownie zostałe wsadzony, tym razem w pociąg. Czułem się jak bym grał w filmie szpiegowskim. Nowy rok witałem ze szczytu góry Synaj na którym stanąłem na godzinę przed zakończeniem roku 2020. Spałem w meczecie na szczycie a rano podziwiałem cudowny wschód słońca ze szczytu tej biblijnej góry.
Ostatni Tydzień w Egipcie to pobyt nad morzem, spędzony na relaksie, jeździe na quadach, snurklingu oraz wspinaczce, podczas której skręciłem kostkę i nie mogłem już iść nurkować. W egipcie poznałem również kilka fajnych osób. Trójkę polaków, Anglika, Australijczyka i innych z którymi spędziłem miło czas. 10 stycznia 2021 nastał czas powrotu do Polski, chociaż miałem ochotę lecieć do Tanzanii lub Meksyku to moje konto oszczędnościowe zdecydowanie mówiło "nie". Lotem bezpośrednim do Niemiec gdzie uderzyło mnie przeraźliwe zimno i jeszcze bardziej przerażajaca cena biletu kolejowego do Polskiej granicy. Na granicy byłem po północy więc nie było sensu iść do miasta i całą noc siedzieć na ławce. Poszedłem więc na wyspę na odrze i rozbiłem namiot, wytrzymałem w 5 stopniowym mrozie 4 godziny a wieczorem po w sumie 42 godzinach w podróży byłem w domu.
Podczas roku 2020, który był moim najlepszym rokiem w życiu, przeżyłem setki przygód, poznałem wiele nowych osób z których z częścią będę miał kontakt na lata. Odwiedziłem 7 różnych Państw i przemierzyłem w sumie 33527 km z czego:
Lądem 25412 km, Pieszo 2792 km, Autostopem 2385 km, Rowerem 3800 km
Spędziłem 195 dni w podróży a w tym :
Noclegi w namiocie 103, bez namiotu 13, na dziko 61
Wydałem 24 tysiące zł
Nie nosiłem maski i nie odczułem kowida w żadnym z miejsc w których byłem, do noszenia maski zostałem tylko zmuszony podczas lotów. Jak widać jeśli się czegoś chce to to można osiągnąć, wystarczy tylko zostawić wyjmaginowany i rozbuchany przez media strach w domu żeby poczuć czym jest życie.
A na koniec powiem Ci że mam Zespół Touretta, neurologiczną chorobę tikową i kiedyś mi wmawiano że nic nie mogę. Jak widać mylili się a ci którzy tak mówili teraz pienią się z zazdrości że koleś z Tourettem żyje po swojemu. Chciałbym się z wami podzielić moją twórczością filmową ale administratorzy grup nie pozwalają udostepniać linków do kanałów więc jeśli chcesz zobaczyć te miejsca które opisałem zapraszam na mój kanał " Z Tourettem Przez Świat"
Chciałbym dodać coś więcej, na temat tej całej plandemii odbierającej nam wolność ale wierzę że duża część osób to czytających a zwłaszcza ta część z was która dotarła aż do końca tego wpisu jest świadoma. NIe chcę aby ten post został ocenzurowany więc niech będzie tylko o mojej najpiękniejszej podróży w czasach zarazy.
Za niecały rok ruszam do Ameryki Południowej.
Pozdrawiam serdecznie
cześć.
Dodane komentarze
Życiewpodróży40 2023-05-23 09:47:02
Wow!!! Jestem pod ogromnym wrażeniem. Gratuluje Ci :) jestem początkującą podróżniczką ale zainspirowałeś mnie. Dziękuję że Jesteś:)Iwona Niedopytalska 2023-02-01 11:58:13
"Jak widać pecha także można przekuć w szczęście. Udowodniłeś, ze tak naprawdę bariery stwarzają ludzie sami sobie, a kiedy naprawdę czegoś chcemy możemy wszystko. Gratuluję :)"Zakrecona22 2022-04-29 21:26:17
Wow!!! Gratuluje:) Wielki Szacun za wytrwałość i spełnienie marzeń pomimo wariacji na świecie.lucy56 2022-01-10 16:25:51
"Jestem pełna podziwu i gratuluję.Zwiedzilam też trochę świata. Jestes młody więc z pewnością zrealizujesz marzenia, czego z całego serca życzę."Saccharomyces 2021-12-02 13:40:59
Super relacja. Nie poddawajmy się covidowym absurdom.Saccharomyces 2021-12-02 13:40:52
Super relacja. Nie poddawajmy się covidowym absurdom.jasko66 2021-10-21 18:00:43
Piękne świadectwo! Możesz stać się "guru" dla zmagających się z depresją i zniechęceniem życia. Przytałem z przyjemnością Twoją relację! Brawo TY!DWW 2021-08-06 17:32:59
Pewnie coś w powietrzu "fruwa", ale życie jest za krótkie na myślenie o podróżach, również trochę pojeździłem, może nie tak daleko jak bym chciał - zakazy - ale Ciebie nie przebiję - gratuluję decyzji :)MałgorzataD 2021-05-15 18:54:27
Fantastyczna relacja, wspaniałe podejście do życia, gratuluję i życzę powodzenia za rok w Ameryce !!!Przydatne adresy
Brak adres w do wy wietlenia.
Inne materia y
TURCJA
- artyku y / relacje: TURCJA (35)
- linki 46
- galeria zdj 3130
- przewodnik: TURCJA
- og oszenia 1
- forum: TURCJA(165)
POLSKA
SZWAJCARIA
- artyku y / relacje: SZWAJCARIA (12)
- linki 24
- galeria zdj 1324
- przewodnik: SZWAJCARIA
- og oszenia 0
- forum: SZWAJCARIA(14)
WłOCHY
- artyku y / relacje: WłOCHY (72)
- linki 46
- galeria zdj 8837
- przewodnik: WłOCHY
- og oszenia 7
- forum: WłOCHY(352)
BUłGARIA
- artyku y / relacje: BUłGARIA (39)
- linki 22
- galeria zdj 1002
- przewodnik: BUłGARIA
- og oszenia 2
- forum: BUłGARIA(99)
EGIPT
Dział Artykuły
Dział Artykuły powstał w celu umożliwienia zarejestrowanym użytkownikom serwisu globtroter.pl publikowania swoich relacji z podróży i pomocy innym podróżnikom w planowaniu wyjazdów.
Uwaga:
za każde dodany artykuł otrzymujesz punkty - przeczytaj o tym.