Artyku y i relacje z podr y Globtroter w
DOOKO£A ¦WIATA - USA > USA



Kiedy 15 lipca 2010 roku wyl±dowali¶my w Nowym Yorku wiedzieli¶my jedynie tyle, ¿e w³a¶nie rozpoczê³a siê nasza przygoda ¿ycia. Nie mieli¶my zamiaru spaæ w hotelu, bo nie by³o nas na to staæ. Niestety nasz samolot opó¼ni³ siê kilka godzin, co spowodowa³o, ¿e na miejsce dotarli¶my przed pó³noc±. By³o pó¼no i ciemno. Szanse na znalezienie jakiego¶ taniego pola namiotowego by³y bliskie zeru. Pojechali¶my wiêc w kierunku centrum Nowego Yorku. Kiedy znale¼li¶my siê na dworcu autobusowym okaza³o siê, ¿e za chwilkê odje¿d¿a autobus do Bostonu. Manhattan, Statua Wolno¶ci, wszystko to ju¿ kiedy¶ widzieli¶my, dlatego nie zastanawiaj±c siê zbyt d³ugo wyruszyli¶my w kierunku Bostonu.
Prawie ca³y dzieñ spêdzili¶my w parku na testowaniu nowych materacy, które pomaga³y nam radziæ sobie ze zmian± czasu o 7 godzin. Wieczorem nasz znajomy, Tyson zabra³ nas do Lowell, miejscowo¶ci, w której mieszka³. Dziêki jego go¶cinno¶ci spêdzili¶my tam kilka dni. W tym czasie zamówili¶my kilka brakuj±cych nam rzeczy przez Internet i wstêpnie zaplanowali¶my nasz± wycieczkê po USA. Kiedy byli¶my ju¿ wyposa¿eni w turystyczn± butlê gazow±, palnik, dodatkow± bateriê do laptopa i kilka kart SD stanêli¶my na autostradzie i zaczêli¶my ³apaæ stopa.
Podró¿owanie stopem po USA nie nale¿y do naj³atwiejszych, ale za to bardzo ekscytuj±cych. Dziennie udawa³o nam siê przeje¿d¿aæ zaledwie 100 mil, ale ka¿dy dzieñ przynosi³ nowe przygody. W tym czasie spali¶my w ró¿nych krzakach, lasach, raz nawet na polu golfowym. Podczas gdy ³amali¶my prawo stercz±c z wyci±gniêtym kciukiem zapoznali¶my siê z kilkoma przemi³ymi policjantami, którzy czyni±c swoj± powinno¶æ sprawdzali nasze dokumenty, pouczali nas, a nastêpnie podwozili. Mieli¶my okazjê jechaæ samochodem dealera narkotyków, który chwali³ siê nam swoim towarem. Innym razem zatrzyma³a siê pewna kobieta, która na wstêpie powiedzia³a, ¿e jedzie tylko kawa³eczek, ale stwierdzi³a, ¿e mo¿emy siê z ni± zabraæ. Opowiedzieli¶my jej, o tym ¿e jedziemy stopem z Bostonu i ¿e jest to nasza podró¿ dooko³a ¶wiata. Po chwili zapyta³a nas czy mamy stroje k±pielowe. My¶leli¶my, ze pyta w kontek¶cie Niagary, ¿e mo¿e tam jest jakie¶ miejsce gdzie mo¿na siê trochê popluskaæ. Ale nie. Kiedy odpowiedzieli¶my, ze oczywi¶cie mamy, zaproponowa³a nam k±piel w jej basenie. Oczywi¶cie skorzystali¶my. Po swojej stronie mieli¶my równie¿ Boga, dziêki któremu jad±cy wielkim autobusem pastor z pobliskiego ko¶cio³a podrzuci³ nas kilka mil. Poza asfaltowymi drogami, na których spêdzili¶my dziesi±tki godzin, zobaczyli¶my w tym czasie wodospad Niagara, wioskê Amiszów. Przede wszystkim jednak poznali¶my masê cudownych ludzi, którzy nie bali siê polskich w³óczêgów. Zapraszali nas do swoich domów, czêstowali zimnymi napojami, czasem obiadem, a niektórzy nawet w naszej obecno¶ci odmawiali w naszej intencji modlitwê.
W Clevlend wsiedli¶my w autobus i pojechali¶my do Chicago, gdzie go¶ci³ nas Servasowy gospodarz. Miasto nas zachwyci³o, architektura, muzea i Park Millenium. Na terenie tego¿ parku, co wieczór odbywa³y siê koncerty muzyki powa¿nej. Mieli¶my tê przyjemno¶æ byæ na jednym z nich. Le¿eli¶my sobie na trawce w¶ród t³umu zrelaksowanych rodzinek przy akompaniamencie chicagowskiej filharmonii. To wszystko by³o niesamowite. Chc±c przy¶pieszyæ têpa naszej wyprawie i jednocze¶nie nie chc±c buliæ niesamowitych pieniêdzy za autobusy zdecydowali¶my siê na kupno samochodu. Trafi³a siê nam stara, niebieska Honda, która rdzê mia³a totalnie wszêdzie, opony nie nadawa³y siê do jazdy, spryskiwacz nie dzia³a³, przednia szyba by³a pêkniêta, a lewy bok wgnieciony. Poza tym by³a piêkna i najtañsza na rynku. Ten samochód do koñca naszego pobytu w USA s³u¿y³ nam za pojazd, hotel, kuchniê, kino a czasem i ³azienkê.
Radowali¶my nasze oczêta podziwiaj±c kolorowe, gliniane góry Badlands, ¿eby nastêpnie natchn±æ siê na zjazd harlejowców i wspólnie z nimi rajcowaæ siê ich sprzêtami. W drodze do Yellowstone towarzyszy³y nam bajkowe widoki i spektakularne zachody s³oñca. W krainie misia Yogi jako pierwszy naszym oczom ukaza³ siê olbrzymi bizon, który wybra³ siê na porann± przechadzkê ¶rodkiem naszego pasa. Szybko wyskoczyli¶my z auta i pstryknêli¶my chyba z milion zdjêæ. Dopiero pó¼niej okaza³o siê, ¿e to by³ dopiero pocz±tek. Stada bizonów przechadza³y siê tam wolnym krokiem nie zwracaj±c uwagi na fotografuj±cych czy przeje¿d¿aj±cych turystów. Pierwszy raz w ¿yciu widzieli¶my wybuchaj±ce gejzery i gor±ce ¼ród³a we wszystkich kolorach têczy. Potem odwiedzili¶my miejsce olimpiady z 2002 roku i Watykan Mormonów, czyli Salt Lake City. Po s³onych doznaniach na ogromnej bia³ej pustyni, przypadkiem trafili¶my do tymczasowej wioski mi³o¶ników przedziwnych pojazdów. Kilka mil dalej odbywa³a siê oficjalna zabawa o wdziêcznej nazwie Land Speed Racing. Tak nam siê spodoba³o w tej wiosce, ¿e zostali¶my w niej na jedn± noc. Nastêpnego dnia wspólnie z mi³o¶nikami szybkiej jazdy przygl±dali¶my siê jak pojazdy, czasem przypominaj±ce rakietê, a czasem Syrenkê, bi³y kolejne rekordy prêdko¶ci. Zajechali¶my równie¿ do miasta mg³y. To co nas najbardziej zdziwi³o w San Francisco to temperatura. 18st. C i ludzie w kurtkach na ulicach. Nie tego spodziewali¶my siê po s³onecznej Kalifornii, ale tak to jest jak cz³owiek na ogl±da siê za du¿o „S³onecznego patrolu”. Jednak ch³odne dni wynagrodzi³y nam parki Kalifornii, w których podziwiali¶my drzewa giganty wysoko¶ci 30 piêtrowych budynków. Swoj± wielko¶ci± porazi³ nas Grand Kanion, a zakochali¶my siê w Glen Kanionie. Kiedy zmierzali¶my w kierunku miasta kiczu, hazardu i rozpusty, nasz samochód, gdzie¶ na ¶rodku pustyni, w temperaturze 40 stopni, odmówi³ pos³uszeñstwa. Stan± i nie mia³ najmniejszego zamiaru z nami wspó³pracowaæ. Po chwili odpoczynku, lekkim ostudzeniu, odpali³. Dojechali¶my do Las Vegas. Stracili¶my kilka dolarów obstawiaj±c trefne numery w jednym z kasyn oraz poszli¶my na darmowe, rozbierane show. Niestety nie dojechali¶my do Nowego Orleanu poniewa¿ nasza Hondzia odmówi³a nam pos³uszeñstwa.
Byli¶my zmuszeni zmieniæ nasze plany, dlatego dojechali¶my do Las Cruces, gdzie przez klika dni korzystali¶my z go¶cinno¶ci servasowych hostów i upiêkszali¶my nasz samochód. Po pewnym czasie przenie¶li¶my siê do El Paso, które graniczy z Meksykiem i w którym w dalszym ci±gu skrobali¶my rdzê i malowali¶my Hondê. W miêdzy czasie okaza³o siê, ¿e nasze dokumenty niezbêdne do sprzeda¿y samochodu zaginê³y gdzie¶ na poczcie i zmuszeni byli¶my pobyæ trzy tygodnie d³u¿ej w USA. Po kilku tygodniach niecierpliwego oczekiwania otrzymali¶my duplikat. Auto po naprawie i malowaniu sprejami wygl±da³o o kilka lat m³odziej. Sprzedali¶my naszego gracika w ci±gu jednego dnia o 400 dolarów dro¿ej ni¿ nas kosztowa³.
Przejechali¶my oko³o 8000 mil samochodem, 700 mil autostopem oraz 600 mil amerykañskim autobusem. W tym czasie spêdzili¶my 41 nocy w wygodnych ³ó¿kach servasowych gospodarzy, 20 nocy w hotelu “Honda Accord”, 18 nocy pod namiotem i jedn± noc w wypasionym hotelu w kszta³cie piramidy. Poznali¶my mnóstwo pozytywnych ludzi. Z niektórymi zamienili¶my tylko dwa zdania, gdy pomagali nam siê odnale¼æ na bezdro¿ach, a inni po wspólnie spêdzonych godzinach zostan± naszymi przyjació³mi na d³ugie lata. By³y momenty, ¿e podczas tych dwóch miesiêcy mieli¶my wszystkiego dosyæ, byli¶my zmêczeni trudnymi warunkami w jakich zmuszeni byli¶my egzystowaæ. Jednak nigdy, nawet przez moment, nie pomy¶leli¶my o tym, ¿eby wróciæ do naszego normalnego ¿ycia. Do wygodnego ³ó¿eczka, ³adnego mieszkanka, do polskiej kie³basy i pierogów mamusi. Wiedzieli¶my, ¿e mo¿emy du¿o znie¶æ i ¿e tak ³atwo siê nie poddamy.
www.magda-tomek.com
Prawie ca³y dzieñ spêdzili¶my w parku na testowaniu nowych materacy, które pomaga³y nam radziæ sobie ze zmian± czasu o 7 godzin. Wieczorem nasz znajomy, Tyson zabra³ nas do Lowell, miejscowo¶ci, w której mieszka³. Dziêki jego go¶cinno¶ci spêdzili¶my tam kilka dni. W tym czasie zamówili¶my kilka brakuj±cych nam rzeczy przez Internet i wstêpnie zaplanowali¶my nasz± wycieczkê po USA. Kiedy byli¶my ju¿ wyposa¿eni w turystyczn± butlê gazow±, palnik, dodatkow± bateriê do laptopa i kilka kart SD stanêli¶my na autostradzie i zaczêli¶my ³apaæ stopa.
Podró¿owanie stopem po USA nie nale¿y do naj³atwiejszych, ale za to bardzo ekscytuj±cych. Dziennie udawa³o nam siê przeje¿d¿aæ zaledwie 100 mil, ale ka¿dy dzieñ przynosi³ nowe przygody. W tym czasie spali¶my w ró¿nych krzakach, lasach, raz nawet na polu golfowym. Podczas gdy ³amali¶my prawo stercz±c z wyci±gniêtym kciukiem zapoznali¶my siê z kilkoma przemi³ymi policjantami, którzy czyni±c swoj± powinno¶æ sprawdzali nasze dokumenty, pouczali nas, a nastêpnie podwozili. Mieli¶my okazjê jechaæ samochodem dealera narkotyków, który chwali³ siê nam swoim towarem. Innym razem zatrzyma³a siê pewna kobieta, która na wstêpie powiedzia³a, ¿e jedzie tylko kawa³eczek, ale stwierdzi³a, ¿e mo¿emy siê z ni± zabraæ. Opowiedzieli¶my jej, o tym ¿e jedziemy stopem z Bostonu i ¿e jest to nasza podró¿ dooko³a ¶wiata. Po chwili zapyta³a nas czy mamy stroje k±pielowe. My¶leli¶my, ze pyta w kontek¶cie Niagary, ¿e mo¿e tam jest jakie¶ miejsce gdzie mo¿na siê trochê popluskaæ. Ale nie. Kiedy odpowiedzieli¶my, ze oczywi¶cie mamy, zaproponowa³a nam k±piel w jej basenie. Oczywi¶cie skorzystali¶my. Po swojej stronie mieli¶my równie¿ Boga, dziêki któremu jad±cy wielkim autobusem pastor z pobliskiego ko¶cio³a podrzuci³ nas kilka mil. Poza asfaltowymi drogami, na których spêdzili¶my dziesi±tki godzin, zobaczyli¶my w tym czasie wodospad Niagara, wioskê Amiszów. Przede wszystkim jednak poznali¶my masê cudownych ludzi, którzy nie bali siê polskich w³óczêgów. Zapraszali nas do swoich domów, czêstowali zimnymi napojami, czasem obiadem, a niektórzy nawet w naszej obecno¶ci odmawiali w naszej intencji modlitwê.
W Clevlend wsiedli¶my w autobus i pojechali¶my do Chicago, gdzie go¶ci³ nas Servasowy gospodarz. Miasto nas zachwyci³o, architektura, muzea i Park Millenium. Na terenie tego¿ parku, co wieczór odbywa³y siê koncerty muzyki powa¿nej. Mieli¶my tê przyjemno¶æ byæ na jednym z nich. Le¿eli¶my sobie na trawce w¶ród t³umu zrelaksowanych rodzinek przy akompaniamencie chicagowskiej filharmonii. To wszystko by³o niesamowite. Chc±c przy¶pieszyæ têpa naszej wyprawie i jednocze¶nie nie chc±c buliæ niesamowitych pieniêdzy za autobusy zdecydowali¶my siê na kupno samochodu. Trafi³a siê nam stara, niebieska Honda, która rdzê mia³a totalnie wszêdzie, opony nie nadawa³y siê do jazdy, spryskiwacz nie dzia³a³, przednia szyba by³a pêkniêta, a lewy bok wgnieciony. Poza tym by³a piêkna i najtañsza na rynku. Ten samochód do koñca naszego pobytu w USA s³u¿y³ nam za pojazd, hotel, kuchniê, kino a czasem i ³azienkê.
Radowali¶my nasze oczêta podziwiaj±c kolorowe, gliniane góry Badlands, ¿eby nastêpnie natchn±æ siê na zjazd harlejowców i wspólnie z nimi rajcowaæ siê ich sprzêtami. W drodze do Yellowstone towarzyszy³y nam bajkowe widoki i spektakularne zachody s³oñca. W krainie misia Yogi jako pierwszy naszym oczom ukaza³ siê olbrzymi bizon, który wybra³ siê na porann± przechadzkê ¶rodkiem naszego pasa. Szybko wyskoczyli¶my z auta i pstryknêli¶my chyba z milion zdjêæ. Dopiero pó¼niej okaza³o siê, ¿e to by³ dopiero pocz±tek. Stada bizonów przechadza³y siê tam wolnym krokiem nie zwracaj±c uwagi na fotografuj±cych czy przeje¿d¿aj±cych turystów. Pierwszy raz w ¿yciu widzieli¶my wybuchaj±ce gejzery i gor±ce ¼ród³a we wszystkich kolorach têczy. Potem odwiedzili¶my miejsce olimpiady z 2002 roku i Watykan Mormonów, czyli Salt Lake City. Po s³onych doznaniach na ogromnej bia³ej pustyni, przypadkiem trafili¶my do tymczasowej wioski mi³o¶ników przedziwnych pojazdów. Kilka mil dalej odbywa³a siê oficjalna zabawa o wdziêcznej nazwie Land Speed Racing. Tak nam siê spodoba³o w tej wiosce, ¿e zostali¶my w niej na jedn± noc. Nastêpnego dnia wspólnie z mi³o¶nikami szybkiej jazdy przygl±dali¶my siê jak pojazdy, czasem przypominaj±ce rakietê, a czasem Syrenkê, bi³y kolejne rekordy prêdko¶ci. Zajechali¶my równie¿ do miasta mg³y. To co nas najbardziej zdziwi³o w San Francisco to temperatura. 18st. C i ludzie w kurtkach na ulicach. Nie tego spodziewali¶my siê po s³onecznej Kalifornii, ale tak to jest jak cz³owiek na ogl±da siê za du¿o „S³onecznego patrolu”. Jednak ch³odne dni wynagrodzi³y nam parki Kalifornii, w których podziwiali¶my drzewa giganty wysoko¶ci 30 piêtrowych budynków. Swoj± wielko¶ci± porazi³ nas Grand Kanion, a zakochali¶my siê w Glen Kanionie. Kiedy zmierzali¶my w kierunku miasta kiczu, hazardu i rozpusty, nasz samochód, gdzie¶ na ¶rodku pustyni, w temperaturze 40 stopni, odmówi³ pos³uszeñstwa. Stan± i nie mia³ najmniejszego zamiaru z nami wspó³pracowaæ. Po chwili odpoczynku, lekkim ostudzeniu, odpali³. Dojechali¶my do Las Vegas. Stracili¶my kilka dolarów obstawiaj±c trefne numery w jednym z kasyn oraz poszli¶my na darmowe, rozbierane show. Niestety nie dojechali¶my do Nowego Orleanu poniewa¿ nasza Hondzia odmówi³a nam pos³uszeñstwa.
Byli¶my zmuszeni zmieniæ nasze plany, dlatego dojechali¶my do Las Cruces, gdzie przez klika dni korzystali¶my z go¶cinno¶ci servasowych hostów i upiêkszali¶my nasz samochód. Po pewnym czasie przenie¶li¶my siê do El Paso, które graniczy z Meksykiem i w którym w dalszym ci±gu skrobali¶my rdzê i malowali¶my Hondê. W miêdzy czasie okaza³o siê, ¿e nasze dokumenty niezbêdne do sprzeda¿y samochodu zaginê³y gdzie¶ na poczcie i zmuszeni byli¶my pobyæ trzy tygodnie d³u¿ej w USA. Po kilku tygodniach niecierpliwego oczekiwania otrzymali¶my duplikat. Auto po naprawie i malowaniu sprejami wygl±da³o o kilka lat m³odziej. Sprzedali¶my naszego gracika w ci±gu jednego dnia o 400 dolarów dro¿ej ni¿ nas kosztowa³.
Przejechali¶my oko³o 8000 mil samochodem, 700 mil autostopem oraz 600 mil amerykañskim autobusem. W tym czasie spêdzili¶my 41 nocy w wygodnych ³ó¿kach servasowych gospodarzy, 20 nocy w hotelu “Honda Accord”, 18 nocy pod namiotem i jedn± noc w wypasionym hotelu w kszta³cie piramidy. Poznali¶my mnóstwo pozytywnych ludzi. Z niektórymi zamienili¶my tylko dwa zdania, gdy pomagali nam siê odnale¼æ na bezdro¿ach, a inni po wspólnie spêdzonych godzinach zostan± naszymi przyjació³mi na d³ugie lata. By³y momenty, ¿e podczas tych dwóch miesiêcy mieli¶my wszystkiego dosyæ, byli¶my zmêczeni trudnymi warunkami w jakich zmuszeni byli¶my egzystowaæ. Jednak nigdy, nawet przez moment, nie pomy¶leli¶my o tym, ¿eby wróciæ do naszego normalnego ¿ycia. Do wygodnego ³ó¿eczka, ³adnego mieszkanka, do polskiej kie³basy i pierogów mamusi. Wiedzieli¶my, ¿e mo¿emy du¿o znie¶æ i ¿e tak ³atwo siê nie poddamy.
www.magda-tomek.com
Dodane komentarze
brak komentarzy
Przydatne adresy
tytu | licznik | ocena | uwagi |
---|---|---|---|
Magda i Tomek Dooko³a ¦wiata | 919 | Relacja z kilkuletniej wyprawy Magdy i Tomka dooko³a ¶wiata. |
Inne materia y
Dzia³ Artyku³y
Dzia³ Artyku³y powsta³ w celu umo¿liwienia zarejestrowanym u¿ytkownikom serwisu globtroter.pl publikowania swoich relacji z podró¿y i pomocy innym podró¿nikom w planowaniu wyjazdów.
Uwaga:
za ka¿de dodany artyku³ otrzymujesz punkty - przeczytaj o tym.