Artyku y i relacje z podr y Globtroter w
Burning Man- czyli miasto, które trwa osiem dni. > USA
northkris relacje z podróży
Nigdy się nie zastanawialiście, dlaczego niektóre, małe rzeczy przeradzają się w wielkie idee, a inne giną śmiercią naturalną? Przypadek, przeznaczenie, szczęście? Nie wiem. Zastanawiam się, ale niestety, nie udało mi się jeszcze znaleźć satysfakcjonującej odpowiedzi. O jednym takim wydarzeniu, które przerodziło się w coś, czego nikt nie przewidział, chcę wam opowiedzieć.
Nigdy się nie zastanawialiście, dlaczego niektóre, małe rzeczy przeradzają się w wielkie idee, a inne giną śmiercią naturalną? Przypadek, przeznaczenie, szczęście? Nie wiem. Zastanawiam się, ale niestety, nie udało mi się jeszcze znaleźć satysfakcjonującej odpowiedzi. O jednym takim wydarzeniu, które przerodziło się w coś, czego nikt nie przewidział, chcę wam opowiedzieć.
Na plaży Baker Beach w San Francisco pewien młody człowiek przeżywał rozstanie z dziewczyną. Niejeden z nas zna dźwięk rozdartego serca i konsekwencje przeżywanego bólu. Ten młody człowiek, nazywał się Larry Harvey i niczym się nie różnił od milionów innych mężczyzn w podobnej sytuacji. Może jedynie tym, że był trochę bardziej spontaniczny niż inni faceci, ale jak każdy chciał sobie poradzić z przygniatającym go uczuciem. Jedni, by zamknąć poprzedni związek przemalowują ściany w domu, inni jadą w podróż, upijają się, bądź palą zdjęcia swoich byłych, a on wymyślił sobie, że spali drewnianą kukłę człowieka. Taki rytualny początek nowego życia, spalenie swojego dawnego ja. Poprosił swojego przyjaciela, Jarry’ego Jamesa, by pomógł mu skonstruować taką rzeźbę i w ten sposób, 21-ego czerwca 1986 roku na plaży Baker Beach zapłonął pierwszy „Burning Man”. Ku zaskoczeniu przyjaciół, w momencie, gdy płomienie ogarniały „dawnego Larry’ego”, wiele z osób, które były w tym czasie na plaży, zaczęło się do nich przyłączać. Jeden mężczyzna, który trzymał w ręku gitarę zaczął improwizować piosenkę. Pewna kobieta, chwyciła obcego mężczyznę za rękę i zaczęła z nim tańczyć. Narodziła się nowa mała społeczność wokół płonącej rzeźby.
Było to tak zaskakujące i ciekawe doświadczenie, że przyjaciele zdecydowali się powtarzać to co roku. Całość polegała na spontaniczności, braku zasad, nikt nie pytał władz miasta o pozwolenie i, co stało się później istotną częścią wydarzenia, wszystko było darem, nikt nie płacił za materiały i transport. Ci, którzy brali w tym udział robili to na własny koszt i swoją pracą obdarowywali innych.
A Burning Man rósł. Nie tylko w sensie ilości osób, które się angażowały w przedsięwzięcie, ale dosłownie. Z roku na rok rzeźba była większa, i bardziej okazała. Przybierała coraz to nowe, ciekawsze formy wyrazu artystycznego. I tak zaczęła się kształtować idea. Dziś to doświadczenie nazywane jest radical sef-expression i rzeczywiście tym jest. Zawsze chodzi o wyrażanie siebie w dowolny sposób, bez zasad i reguł, jak najbardziej spontanicznie, z otwartym umysłem i sercem.
Minęło pięć lat od spalenia pierwszej rzeźby na plaży i wtedy miało miejsce kolejne wydarzenie, które zmieniło oblicze Burning Man. Otóż tym, co dzieje się na plaży zainteresowały się władze miasta San Francisco. Pojawiła się policja. Po tym wydarzeniu, a dodam, że policja, wbrew przepisom, zrozumiała założenie i Burning Man się odbył, pomysłodawcy postanowili zmienić miejsce odbywania się imprezy.]
Zamknijcie na chwilę oczy i wyobraźcie sobie miasto, które wyrasta na środku pustyni, jest pełne roześmianych, tańczących, pomalowanych ludzi. Większość z nich jest bez jakiegokolwiek odzienia. Tylko słońce pustyni, kurz, namioty i mnóstwo, mnóstwo owoców ludzkiej wyobraźni. Rzeźby, dziwne maszyny, tylko nieskończoność wyobraźni jest ograniczeniem. To miasto stoi na pustyni przez osiem dni. Później niknie, tak nagle jak się pojawiło. I tylko suchy wiatr pozostaje.
Trudno sobie wyobrazić? Zapewniam, że to prawda. To miasto nazywa się Black Rock City i niezmiennie rośnie w siłę. Raz w roku, w ostatni poniedziałek sierpnia, Black Rock City powstaje na środku pustyni Black Rock w Nevadzie. Na te osiem dni, ok. 50 tysięcy ludzi dociera na pustynie i buduje własnymi rękami miasto, by poczuć się sobą i uczestniczyć w Burning Man. Gromadzą się wokół drewnianej rzeźby, która spłonie w ostatnią sobotę festiwalu by móc odetchnąć wolnością, zrzucić noszoną na co dzień maskę, krzyczeć, cieszyć się, biegać nago, przebierać się, malować, oblewać wodą i przede wszystkim być wśród ludzi, którzy ich za to nie ocenią. Każdy może się tu pokazać w takiej formie sztuki, jaką tylko czuje i obdarować nią innych. Sprawdźcie, poszukajcie filmów z poprzednich festiwali, a przekonacie się, że ludzka wyobraźnia nie ma granic, a ludzkiej potrzebie wolności trzeba tylko dać możliwość.
Myślą przewodnią Burning Man w tym roku ma być- Rites of Passage, i wokół tego ma się rozwijać festiwal.
Na plaży Baker Beach w San Francisco pewien młody człowiek przeżywał rozstanie z dziewczyną. Niejeden z nas zna dźwięk rozdartego serca i konsekwencje przeżywanego bólu. Ten młody człowiek, nazywał się Larry Harvey i niczym się nie różnił od milionów innych mężczyzn w podobnej sytuacji. Może jedynie tym, że był trochę bardziej spontaniczny niż inni faceci, ale jak każdy chciał sobie poradzić z przygniatającym go uczuciem. Jedni, by zamknąć poprzedni związek przemalowują ściany w domu, inni jadą w podróż, upijają się, bądź palą zdjęcia swoich byłych, a on wymyślił sobie, że spali drewnianą kukłę człowieka. Taki rytualny początek nowego życia, spalenie swojego dawnego ja. Poprosił swojego przyjaciela, Jarry’ego Jamesa, by pomógł mu skonstruować taką rzeźbę i w ten sposób, 21-ego czerwca 1986 roku na plaży Baker Beach zapłonął pierwszy „Burning Man”. Ku zaskoczeniu przyjaciół, w momencie, gdy płomienie ogarniały „dawnego Larry’ego”, wiele z osób, które były w tym czasie na plaży, zaczęło się do nich przyłączać. Jeden mężczyzna, który trzymał w ręku gitarę zaczął improwizować piosenkę. Pewna kobieta, chwyciła obcego mężczyznę za rękę i zaczęła z nim tańczyć. Narodziła się nowa mała społeczność wokół płonącej rzeźby.
Było to tak zaskakujące i ciekawe doświadczenie, że przyjaciele zdecydowali się powtarzać to co roku. Całość polegała na spontaniczności, braku zasad, nikt nie pytał władz miasta o pozwolenie i, co stało się później istotną częścią wydarzenia, wszystko było darem, nikt nie płacił za materiały i transport. Ci, którzy brali w tym udział robili to na własny koszt i swoją pracą obdarowywali innych.
A Burning Man rósł. Nie tylko w sensie ilości osób, które się angażowały w przedsięwzięcie, ale dosłownie. Z roku na rok rzeźba była większa, i bardziej okazała. Przybierała coraz to nowe, ciekawsze formy wyrazu artystycznego. I tak zaczęła się kształtować idea. Dziś to doświadczenie nazywane jest radical sef-expression i rzeczywiście tym jest. Zawsze chodzi o wyrażanie siebie w dowolny sposób, bez zasad i reguł, jak najbardziej spontanicznie, z otwartym umysłem i sercem.
Minęło pięć lat od spalenia pierwszej rzeźby na plaży i wtedy miało miejsce kolejne wydarzenie, które zmieniło oblicze Burning Man. Otóż tym, co dzieje się na plaży zainteresowały się władze miasta San Francisco. Pojawiła się policja. Po tym wydarzeniu, a dodam, że policja, wbrew przepisom, zrozumiała założenie i Burning Man się odbył, pomysłodawcy postanowili zmienić miejsce odbywania się imprezy.]
Zamknijcie na chwilę oczy i wyobraźcie sobie miasto, które wyrasta na środku pustyni, jest pełne roześmianych, tańczących, pomalowanych ludzi. Większość z nich jest bez jakiegokolwiek odzienia. Tylko słońce pustyni, kurz, namioty i mnóstwo, mnóstwo owoców ludzkiej wyobraźni. Rzeźby, dziwne maszyny, tylko nieskończoność wyobraźni jest ograniczeniem. To miasto stoi na pustyni przez osiem dni. Później niknie, tak nagle jak się pojawiło. I tylko suchy wiatr pozostaje.
Trudno sobie wyobrazić? Zapewniam, że to prawda. To miasto nazywa się Black Rock City i niezmiennie rośnie w siłę. Raz w roku, w ostatni poniedziałek sierpnia, Black Rock City powstaje na środku pustyni Black Rock w Nevadzie. Na te osiem dni, ok. 50 tysięcy ludzi dociera na pustynie i buduje własnymi rękami miasto, by poczuć się sobą i uczestniczyć w Burning Man. Gromadzą się wokół drewnianej rzeźby, która spłonie w ostatnią sobotę festiwalu by móc odetchnąć wolnością, zrzucić noszoną na co dzień maskę, krzyczeć, cieszyć się, biegać nago, przebierać się, malować, oblewać wodą i przede wszystkim być wśród ludzi, którzy ich za to nie ocenią. Każdy może się tu pokazać w takiej formie sztuki, jaką tylko czuje i obdarować nią innych. Sprawdźcie, poszukajcie filmów z poprzednich festiwali, a przekonacie się, że ludzka wyobraźnia nie ma granic, a ludzkiej potrzebie wolności trzeba tylko dać możliwość.
Myślą przewodnią Burning Man w tym roku ma być- Rites of Passage, i wokół tego ma się rozwijać festiwal.
Być może zainspirowałem niektórych z Was do spojrzenia na mapę i odszukania Black Rock w Nevadzie, może niektórzy zapragną pobyć członkiem społeczności na Burning Man, a być może ktoś sobie pozwoli na własną spontaniczność i zrobi coś, co stanie się inspiracją dla innych? Jak widać nawet ból rozstania, może stać się ideą zmieniającą świat. I ja nadal nie wiem, czemu tak się dzieje, że pewne rzeczy stają się wielkie, a inne giną śmiercią naturalną. Ale jedno jest pewne. Ból przemija…
Krzysztof Łuczak
www.poznajeswiat.eu
Krzysztof Łuczak
www.poznajeswiat.eu
Dodane komentarze
paradaro 2011-01-22 05:55:56
Byłem tam 6 lat temu. Odlotowa impreza, czułem się jak w świecie Mad Maxa.Ludzie zachowują się jakby za parę dni miał być koniec świata i liczy sie tylko dobra zabawa,do końca. Pustynia to niestety nie piasek tylko taka kurzawka. Po "uliczkach" jeżdżą polewaczki żeby mniej się kurzyło. Ludzie widząc nadjeżdzający pojazd pozbywają się ubrania i biegnąc za polewaczką biorą w ten sposób prysznic... Nagość nikogo nie razi. Jak to na pustyni ,jest deficyt wody. Trzeba ją zabrać ze sobą, tak jak wszystko zresztą. Wyobrażcie sobie np.że wracacie po imprezie techno do swojego obozu, a tu natrafiacie na kino pod chmurką w którym leci film o dżungli amazońskiej czy o podwodnym świecie. W tle płynie muzyka Vangelisa,nad głową gwiazdy, a wszystko to na pustyni... Dzieje się tam tyle że nie sposób opisać. Gorąco polecam !Przydatne adresy
Brak adres w do wy wietlenia.
Inne materia y
Dział Artykuły
Dział Artykuły powstał w celu umożliwienia zarejestrowanym użytkownikom serwisu globtroter.pl publikowania swoich relacji z podróży i pomocy innym podróżnikom w planowaniu wyjazdów.
Uwaga:
za każde dodany artykuł otrzymujesz punkty - przeczytaj o tym.