Forum dyskusyjne
CT Poland Kto był lub jedzie
kategoria podróże po świecie
kraj Chiny
katowice.27 20:51 | 20.07.2011
WitamWybieram sie z tym biurem podroży do Chin na trasę prezydencką 21 dni .
Czy ktoś był z tym biurem podroży .
Ile z sobą zabrac pieniedzy.
Co warto kupic w chinach np elektronikę
bynio 22:37 | 20.07.2011
Na pewno nie elektronikę. Po Chinach podróżowałem na własną rękę i zaoszczędziłem sporo pieniędzy, biuro nie jest konieczne.Zbyszek
katowice.27 14:17 | 21.07.2011
WitamWszytko jest fajnie tylko trzeba zanc jezyk żeby samemu podróżować.
[konto usuniete] 22:46 | 20.07.2011
Spotkałam ludzi,którzy zwiedzali Chiny z tym biurem podróży i byli zachwyceni. Wszystko świetnie zorganizowane i mnóstwo wrażeń.Nie wiem co kupić, ale podobno pierożki chińskie z przeogromnym wyborem farszów są przepyszne :)
bynio 14:37 | 21.07.2011
W Chinach pomocny tylko chiński, ważniejsze jest przygotowanie, rozmówki, wyobraźnia. Świetna zabawa i przygoda. Z biurem raczej nudnawo.Zbyszek
AMAZ 23:05 | 20.08.2011
Byłem z tym biurem w 2010 roku na trasie prezydenckiej. Wszystko było OK. Super wycieczka. Co do pieniędzy to można wydać chyba każdą kwotę. Jeżeli nie będziesz kupować drogiej biżuteri to kwota 500-1000 dolarów jest wystarczająca ( na dwie osoby). Elektronikę nie warto kupować bo nie zawsze wiadomo co się kupuje, a ceny nie są aż tak konkurencyjne. Na tej wycieczce to bedzie mało czasu na chodzzenie po sklepach.
Golik 09:45 | 18.12.2013
Witaj. Wypowiem się jako były (niestety, bo praca etatowa nie pozwala) pilot CT Poland oraz samotny turysta po Chinach.1. Jak słusznie zauważyli przedmówcy, na wycieczkach CT czasu na zakupy jest dośc mało. W każdym mieście będzie wizyta w państwowych sklepach (drogich, ale z jakościowym towarem) oraz w kilku (głównie Xian, Shanghai) jest zawsze chwilka na urocze bazarki koło świątyń (towar - wolna amerykanka, ale każdy coś znajdzie dla siebie). W Pekinie można na własną rekę spróbować "Pearl Market" - blisko hotelu. Sklepy ze "średniej półki", w tym z elektroniką, nie są w programie i nie ma na nie czasu. Z resztą, jest to co u nas i to nie zawsze rewelacja cenowa. Elektronikę można kupić, ale w razie reklamacji trzeba spotkac się ze sprzedawcą - uczciwie wymienią, naprawią. Tylko - kiedy będziesz znów w danym mieście?
2. Podróżowałam samotnie po chinach bez chińskiego, na dodatek po interiorze. Da się, ale wszystko wymaga duuużo czasu i traci się większość kontekstów. Po tym jednym razie zadecydowałam, że wrócę, ale najpierw poducze się języka. Niebo a ziemia.
3. ad. Akras. W ramach wycieczki są dwie uczty pierogowe ( w Pekinie i Xianie) są wliczone w cenę. Pekińskie są ok, ale żadna rewelacja (tzn. wolę inne farsze, ale to kwestia gustu), za to xiańskie to nawet na tle bogatej kuchni chińskiej rarytas.
4. Nie wiem, co poradzić z kwota. Nawet jak jadę sama w nowe miejsce, to jestem wybitnie anty-shoppingowa. Jako pilot, to co innego, bo po to jestem, aby służyć za tłumacza (choć już przy wchodzeniu do kolejnego sklepu byłam chora). W sklepach państwowych można płacić kartą. Na bazarkach kilkaset juanów starczy (pałeczki, pół-jedwabne krawaty, itp.), chyba, że ktoś celuje w podrobionego rolexa z Mao Zetongiem lub skórzaną walizkę, to powienien mieć z kilka tysięcu juanów.
Michelle 10:40 | 18.12.2013
Język 'machany' i trochę angielskiego wystarczy ;) Na prawdę szkoda pieniążków na podróżowanie po Chinach z biurem.
Smok-1 11:44 | 18.12.2013
Wiecie on/ona już pewnie dawno pojechał/-a i wrócił/-a, bo to stary wątek. A podróżowanie samodzielne po Chinach jest fantastycznym przeżyciem ....
bynio 13:10 | 18.12.2013
Nadal uważam, że była to niezła przygoda podróżowanie samemu po Chinach. Niezapomniane wrażenia. Nie za bardzo rozumiem jakie konteksty mogłem stracić, większość tego co opowiadają przewodnicy przeczytałem sam przed wyjazdem. Natomiast miny Chińczyków jak zobaczą białasa podróżującego po wioskach, bezcenne, plus oczywiście wielka chęć pomocy obcokrajowcom. Z biurem podróży na pewno łatwiej, samemu taniej i duuuużo ciekawiej, poznajesz kraj, a nie tylko jego zabytki z albumów.Pozdrawiam wszystkich, którzy odważyli się pojechać do Chin na własną rękę. Potrzeba odwagi.
Zbyszek
Golik 13:22 | 18.12.2013
Kontekst dotyczył podróżownania "z językiemn" lub "bez języka". Różnica jest gigantyczna. Szczególnie na wioskach.
bynio 17:27 | 18.12.2013
Możesz przybliżyć to zagadnienie. Z tego co się orientuję od Piotrka, który w Chinach uczy angielskiego kilka lat (jest uczestnikiem tego forum) oraz z własnych przeżyć są 4 podstawowe dialekty chińskiego. Jaki Ty opanowałaś? Na dokładkę z tego co widziałem osobiście podróżując właśnie po wioskach to mieszkanki Kantonu (poznane przez nas w trasie mówiące po angielsku) miały wielki problem porozumieć się z mieszkańcami Sahe niedaleko Wutai Shanu. Straszni mnie ciekawi, ile czasu należy poświęcić na naukę chińskiego, aby łapać konteksty na wioskach skoro im jakoś ciężko się było dogadać, a przecież to były rodowite Chinki?Pozdrawiam Zbyszek
Golik 09:28 | 19.12.2013
Przy tak zadanym pytaniu, mogę tylko odpowiedzieć - na pewno nie rozumiem jednej setnej tego co Ty. A nawiązaując do Twojego poprzedniego pytania - kłania sie czytanie ze zrozumieniem - i to po polsku.1. Przechodząc do rzeczy, sprawwa jest trywialna, bo nawet zapadłe wsie mają cześc ludzi, co skończyli podstawówkę. I to rozwiązuje problem z dwóch powodów. Po pierwsze, przede wszystkim koncentrowałam się na znakach chińskich. Jak ktoś za bardzo mazurzył, pisaliśmy sobie liściki. Po drugie, jak już przyzywczaiłam się do miejscowych akcentów, to jak ktoś mówił kalecznym mandaryńskim, to i tak się szło dogadać.
A po trzecie, większość terenów, po których podróżuję, to obszary, gdzie mówi się dialektami północnymi, więc poza dialktem jin, nie miałam dużych problemów. A to w końcu Południowcy najbardziej kaleczą mandaryński (porozumienia w ich językach w ogóle nie ma co brać pod uwagę).
2. Broń Boże nie opanowałam chińskiego, ale sprawnie porozumiewam się w mowie i piśmie. Nie jestem po sinologii i nie uczyłam się go systematycznie,pobierałam nauki różnych okolicznościach, itp. więc trudno mi precyzyjnie powiedzieć "ile potrzeba czasu" na opanowanie go, skoro go nie opanowałam i nawet nie określę, ile go się uczyłam.
3. Uczyłam się oczywiście standarowego mandaryńskiego, rozumiem też dialekty Dongbei-Shandong, pekiński i trochę syczuański.
4. Ładne mi dialekty! Pomiędzy mandaryńskim i yue jest większa różnica niż pomiędzy polskim a niemieckim! Pomijając, że w Jiangsu, Hunanie czy Guandongu sąsiednie wsie się nie są w stanie porozumieć w swoich narzeczach. A jin jest trudny nawet dla uzywtkowników mandaryńskiego (nawet po studiach w regionie nie porozumiewam się w nim).
Reasumując, nie musiałam się męczyć z koszmarnymi akcentami w mandaryńskim na Południu Chin, a jak ktoś mówił niezrozumiale, to doprecyzowywałam pisząc.
bynio 13:47 | 19.12.2013
Widzisz ja się pytałem o zrozumienie kontekstów, w czym miał być mi pomocny przewodnik z Polski. Jestem z tych zorientowanych i wiem, że Chińczyków tak naprawdę łączy tylko pismo mandaryńskie, które zna większość mieszkańców (uczą się go w szkole). Mieszkaniec Szanghaju nie musi rozumieć mieszkańca Pekinu. W piśmie mandaryńskim jest używanych jakieś 6 tysięcy znaków, więc chylę czoła jeżeli się tylu nauczyłaś, szczególnie nie studiując sinologii. Mnie wystarczy tylko opanowanie cyrylicy w podstawówce. Wracając do meritum, to nie sądzę, aby przewodnik z Polski mógłby wytłumaczyć mi jakieś chińskie konteksty (oczywiście jadąc przygotowanym, a nie zupełnie surowym jak ludzie na wycieczkach). Owszem świetną rzeczą byłoby, gdyby moim przewodnikiem był historyk Chińczyk mówiący po angielsku, ale to rzadkość i znacznie podrażałoby koszt takiej eskapady. Moim skromnym zdaniem przewodnik z Polski to wygoda dla turystycznych wycieczkowiczów, natomiast globtroterzy naprawdę dużo więcej zyskują podróżując sami, poznając miejscowe realia niż będąc prowadzonym przez przewodnika jak stadko na rzeź. Słowa przewodnika będą pamiętać przez godzinę i zapomną, wiem coś o tym jako uczestnik 2 imprez zorganizowanych przez biuro turystyczne, a moi przewodnicy byli naprawdę dobrymi fachowcami, jeden z nich nawet napisał przewodnik turystyczno-historyczny po obszarze jakim nas oprowadzał.Pozdrawiam Zbyszek
Golik 14:42 | 22.12.2013
W 90% się zgadzamy, ale w dwóch miejscach oczom nie wierzę:- (ad. pkt. 2) cały czas piszę o przewadze znajomości języka, a Ty się uczepiłeś się przewodników. Rozmawiamy jak ślepy z głuchym o kolorach.
- Piszesz, że się orientujesz, ale wymyślasz pismo mandaryńskie, które nie istnieje. I nie wiem, czy potrafisz wytłumaczyć skąd te 6 tys. znaków (bo, że tylu się używa też nie jest prawdą, chyba, że w pewnym wąskim kontekście).
A w ogóle dyskusja miała być ile pieniędzy zabrać, a nie jak się dogadać i czy przewodnicy się nadają...
A poza tym byłbym bardziej powściągliwa w uogólnianiu, bo różnie bywa. Np. z "wycieczkowiczami" w Lhasie dyskutowałam o Retingu Rimpocze, zaś "globtroterzy" w Khamie nie odróżniali lamaizmu od bonu... A "wycieczkowicze" nie narzekali, że w Tybecie nie ma morza, jak pewien polski "globtroter" na pustyni Gobi, uzasadniając dlaczego Mongolia jest niefajna. .
Z pozdrowieniami przedświątecznymi, Kasia
Jarek351 11:03 | 24.12.2013
Fajny wątek. Może i spór, ale wyciągnąłem dużo informacji :) Wesołych Świąt. A założyciel wątku może napisze czy pojechał i jak było? :)
dan78 17:29 | 25.12.2013
Witam.Byłem w Chinach w 2006r.
Ogólnie to byłem zawodowo ale sporo zwiedziłem. Mieszkałem 6 dni w Szanghaju w centrum. Byłem na murze i w kilku innych miastach. Ogólnie 1,5 miesiąca tam siedziałem. Jeśli ktoś ma jakieś pytania to chętnie pomogę jeśli oczywiście będę potrafił. Pozdrawiam
Golik 19:01 | 27.12.2013
Cieszę się, że się Tobie ta dyskusja przydała, bo już zaczęłam odnosić wrażenie, że dyskusja za bardzo odbiła od tematu i robi się jałowa.
Podobne wątki podróże po świecie CHINY
Forum dyskusyjne
Aby korzystać z forum należy być zarejestrowanym użytkownikiem Globtroter.pl. Kliknij [TUTAJ], jęśli jesteś nowy.
Wypowiedzi użytkowników publikowane w Globtroter.pl są prywatnymi opiniami osób korzystających z Forum.
Globtroter.pl zastrzega, że nie ponosi odpowiedzialności za treść opinii i w żaden sposób nie utożsamia się z poglądami wyrażanymi w tym miejscu.
Wszelkie wątpliwości prosimy kierować na adres: globtroter@globtroter.pl.
Redakcja Globtroter.pl zastrzega sobie prawo do moderowania i redagowania wypowiedzi na Forum bez podania przyczyn, zamieszczanie treści reklamowych jest zabronione.