Artykuły i relacje z podróży Globtroterów

Chiny pachnące… ulicznym wokiem. > CHINY


aguch aguch Dodaj do: wykop.pl
relacje z podróży

Zdjęcie CHINY / PEKIN / PARK ZHONG NAN HAI / DACHYPlecak na plecy i kierunek… Chiny.
Trudna sprawa, z uwagi na to, że kraj olbrzymi, a czas ograniczony. Niemałe wyzwanie, aby zaledwie w 11 dni dotrzeć wszędzie tam, gdzie dotrzeć koniecznie trzeba. Wyjazd, który w pierwszej wersji miał obejmować Pekin i Szanghaj, ostatecznie zostaje poszerzony o Xi’an i klasztor Shaolin.
Wylatujemy z Warszawy i po przesiadce w Moskwie lecimy prosto do Pekinu. Przez większość trasy noc lub chmury, ale ostatnia godzina i… w dole Mongolia. Góry, step i brak żywej duszy. Niekończące się połacie ziemi i tylko gdzieniegdzie skupisko czterech, pięciu, czasami dziesięciu chatynek. Niekończące się pustkowie przeszyte jedyną prostą i pustą drogą. Porażająca swoją urodą, ukształtowaniem powierzchni i bezkresem ziemia - miejsce wprost stworzone dla samotnika…
I jakże dosadny kontrast – Pekin.

PEKIN… Miejsce, z niekończącymi się pochodami mas ludzkich. Miejsce, w którym zawsze masz wrażenie, ze idziesz w przeciwnym kierunku niż wszyscy…
Absolutnie obowiązkowe punkty podróży, których pominąć nie pozwala żaden przewodnik czy program podróżniczy, to Zakazane Miasto, Plac Tiananmen, Świątynia Nieba, Park Beihai, Park Jingshan, obiekty olimpijskie…
I mniej obowiązkowe, ale za to pozostawiające we wspomnieniach wyraźny ślad:
HUTONGI, czyli labirynt wąskich (półmetrowej, czasem metrowej szerokości) uliczek, których nie znajdziecie na współczesnych mapach , a na których życie toczy się w takim samym klimacie jak przed laty. Domostwa korzystające z publicznych toalet, z uwagi na brak własnych. Ciasne uliczki i jeszcze ciaśniejsze przedsionki wypełnione rupieciami, czy raczej, z punktu widzenia miejscowych, przedmiotami codziennego użytku. [lokalizacja: w pobliżu Di’an Men, w okolicy Jezior Pekińskich, wokół alei Nan Luogu Xiang]
Po drodze do Jezior Pekińskich niepowtarzalna w swym klimacie uliczka Nan Luogu Xiang. To miejsce, w którym można poznać chyba każdy smak Pekinu, począwszy od ziemniaczanych chipsów na patyku, przez dymiący i bulgoczący kolorowy napój, po kaczkę po pekińsku. Takie pekińskie Krupówki. 
Spacer po okolicach JEZIOR PEKIŃSKICH, miejscu zapełnionym zielenią, kafejkami i stoiskami z prażonymi kasztanami z wyjątkowym przyczółkiem, którego pominąć nie sposób, a mianowicie…
HERBACIARNIĄ RODZINY FU – dość niepozorny z zewnątrz budynek [w parku po lewej stronie, idąc od Pałacyku Księcia Gong, bezpośrednio przed Wyspą Dzikich Kaczek] w środku pełen historii, a do tego serwujący chińską herbatę z najwyższej póki. Przemiła, bogata w wiedzę i mówiąca po angielsku gospodyni ugości Was tak, że wspomnienie tego odpoczynku pozostanie w Was na długo.
ULICA DUCHÓW – to wyjątkowe miejsce, gdzie można po pełnym atrakcji dniu, usiąść w restauracji i delektować się różnorodnością chińskiej kuchni i jej niepowtarzalnym smakiem w typowo miejscowym klimacie.

MUR CHIŃSKI – niezaprzeczalnie subiektywnie uważam, że tak naprawdę jedno z miejsc, dla których warto przebyć taki szmat drogi. Przed wypadem na mur przeanalizowałam chyba wszystkie dostępne w pobliżu Pekinu miejsca i niezaprzeczalnym faworytem stał się dostępny, ok. dziesięciokilometrowy odcinek muru od Jinshanling do Simatai. [Niestety fragment muru w okolicy Simatai aktualnie jest zamknięty w związku z remontem, ale można zejść kawałek wcześniej do autostrady, a tam autobusem do Pekinu.] Oczywiście w zależności od preferencji, jeśli ktoś woli odrestaurowany z pełną infrastrukturą, ale za to zatłoczony mur, to zdecydowanie powinien wybrać się do Badaling czy Mutianyu. Mur na odcinku od Jinshanling do Simatai jest dzikim fragmentem, który zmusi do wspinaczki, do omijania niedostępnych wieżyczek zboczami gór, w którym brakuje dużych fragmentów schodów… To miejsce, które na pierwszym kilometrze jest pełne turystów, na drugim pojedynczych wytrwałych, głównie spoza Chin, a od trzeciego kilometra bez żywej duszy… Chyba jedno z niewielu miejsc, gdzie można samotnie delektować się spacerem, czy raczej trekkingiem po jakże bogatych w historię kamieniach… [Do Jinshanling można dostać się z Pekinu autobusem nr 980 (14Y/os.) z dworca autobusów Dongzhimen (stacja metra Dongzhimen) do miejscowości Miyun, a następnie negocjując cenę z jednym z wielu oferujących dowóz kierowców, właściwie na każdym przystanku w Miyun, udało nam się dotrzeć pod sam mur za cenę 150 Y w jedną stronę za 2 osoby, choć cena wyjściowa oscylowała wokół 300 Y. Powrót, łapiąc autobus na bramkach na autostradzie (ok. 2 km od zejścia z muru), za cenę 70 Y/os. (można było się spokojnie bardziej utargować )Autobusy jadą co ok. 15 minut.]
Po 4 dniach w Pekinie, nocnym pociągiem, w bardzo przyzwoitych warunkach (choć zapowiedź na dworcu w postaci miejscowych rolników z workami ryżu, ziemniaków, z wiadrami po farbie, służącymi za walizki, z koszami do zbierania herbaty wypełnionymi własnym dobytkiem, czy też niekończącymi się ilościami kartonów obwiązanych taśmą, nie była obiecująca ) w godzinach porannych dotarliśmy do XI’AN. Na dworcu, [z prawej strony, stojąc twarzą do dworca, pod białym budynkiem poczty]wsiedliśmy do autobusu nr 306 jadącego do Muzeum Terakotowej Armii. [7 Y] Po powrocie, autobusem miejskim dostaliśmy się do Pagody Dzikiej Gęsi. W Xi’an biały turysta jest taką rzadkością, że kierowcy autobusów dwukrotnie, oszczędzając sobie trudności komunikacyjnych z nami, odpuścili nam obowiązek zakupu biletów, każąc iść na tył autobusu i jechać bez zawracania im głowy .
W nocy, wsiedliśmy do pociągu do LUOYANG, aby z samego rana móc wyruszyć do roztaczającego woń kadzidła, klasztoru Shaolin. [Autobusy do Shaolin wyjeżdżają z dworca autobusowego, zlokalizowanego po lewej stronie, stojąc twarzą do dworca kolejowego. Koszt 19Y/os. (w kasie) w jedną stronę.]
Aby móc spokojnie przejść cały kompleks wraz ze wszystkimi świątyniami i wjazdem na Świętą Górę, jeden dzień to zdecydowanie za mało. W każdym razie na główny punkt, czyli klasztor Shaolin wraz z pokazem adeptów sztuk walki i przejście Lasu Stup wystarczy kilka godzin. [o godz.16-tej wyjeżdżają autobusy powracające do Luoyang] Będąc w Luoyang nie można pominąć Grot Longmen (zespół świątyń skalnych), ale na to potrzebny jest kolejny dzień.[Autobus nr 81 z przystanku na wprost dworca autobusowego. Koszt 1,50Y/os. w 1 stronę]
I ponownie późnym wieczorem wsiedliśmy w pociąg nocny, tym razem jadący do Szanghaju. Po 15 godzinach podróży, z czego zdecydowaną większość przespaliśmy, dotarliśmy do ostatniego punktu naszej podróży – Szanghaju.
SZANGHAJ – lewa i prawa strona rzeki, czyli 2 różne światy. Z jednej strony znany nam dobrze z ostatnich dni tłok, brud, bieda, a z drugiej zadziwiająca czystość, bogactwo i rozwój technologiczny.
Szanghaj, to obowiązkowy rejs po rzece Huangpu. Warto rozpocząć rejs kiedy jeszcze jest jasno i zakończyć go, gdy pogrążone w mroku miasto rozjaśniają tysiące świateł. [Statek odpływa z południowego krańca promenady Bund. Rejs trwa ok. 1 godziny. Koszt: 100Y/os.]
Część zachodnia:
BUND – nabrzeże, słynące z ciągnącej się z północy na południe promenady. To także wschodnia granica szanghajskiej starówki – miejsca bardzo tłocznego, pełnego sklepików, restauracji, barów. Miejsca, w którym można nabyć chyba wszystko, czego poszukuje spragniony pamiątek turysta. W końcu - głośnego i tłocznego, które jednak ma do zaoferowania schronienie przed tymi wątpliwymi urokami w postaci zacisznego klasycznego chińskiego ogrodu Yuan, jak nazwa głosi Ogrodu Spokoju i Wytchnienia.
Cześć wschodnia:
PUDONG – przestrzeń wypełniona dziesiątkami nowoczesnych i niemal sięgających chmur, drapaczy. Najwyższe z nich to 94-piętrowy World Financial Center, 88-piętowy Jin Mao Tower, czy wieża telewizyjna Oriental Pearl.
Podobnie jak ze statkiem warto wjechać na taras widokowy gdy jest jasno, a opuścić go, gdy już miasto rozbłyśnie sztucznym światłem ulic, mknących samochodów i podświetlonych budynków. [Koszt wjazdu windą na 88. piętro na taras widokowy Jin Mao Tower – 100 Y]
Ostatni etap podróży to przejazd szybkim pociągiem na trasie Szanghaj – Pekin (zdecydowaną większość podróży pociąg mknął z prędkością 300 km/h), a następnie samolot i powrót do kraju.


Chiny z plecakiem to miejsce wymagające olbrzymiego zaangażowania, energii i przede wszystkim dużego dystansu i świadomości, że istnieje olbrzymie prawdopodobieństwo, że nic co się skrupulatnie zaplanuje nie zostanie zrealizowane w takiej formie w jakiej zostało zaplanowane.
Duże odległości, problemy ze skomunikowaniem się (przez 11 dni spotkaliśmy zaledwie 4 miejscowe osoby mówiące cokolwiek po angielsku), olbrzymie różnice kulturowe, często bardzo spowalniający tłum…
Ale z drugiej strony świetny system komunikacyjny: rewelacyjnie funkcjonujące metro, olbrzymia ilość linii autobusowych, bardzo duża liczba połączeń kolejowych, zaskakująca szybkość przemieszczania się… [przejazd Pekin – Szanghaj: 1300 km – 4 godziny, wjazd windą na 88. piętro - 35 sekund]
Kraj olbrzymich kontrastów. Z jednej strony niezelektryfikowana wieś, a z drugiej niewyobrażalny rozwój technologiczny. Niemal 300-metrowe drapacze chmur i ludzie mieszkający właściwie na ulicy, myjący się na ulicy, gotujący na ulicy, korzystający z publicznych szaletów. Rolnik koszący wielohektarowe pola kukurydzy przy pomocy kosy czy przekopujący pole przy pomocy haczki i pociągi osiągające prędkość ponad 300 km/h, windy mknące z prędkością 35 km/h.
Dwie rzeczy porażają dogłębnie – przepych i niepohamowany rozwój technologiczny, a z drugiej strony okropna bieda i zacofanie.

Zdjęcia

CHINY / PEKIN / PARK ZHONG NAN HAI / DACHYCHINY / CHINY / KLASZTOR SHAOLIN / MAŁY BUDDACHINY / PEKIN / ZAKAZANE MIASTO / MOSTY

Dodane komentarze

piotrwaz dołączył
31.01.2010

piotrwaz 2011-11-07 20:03:01

Świetna relacja ja do dzisiaj pamiętam smak i zapach pekińskich hutongów.

piotrwaz dołączył
31.01.2010

piotrwaz 2011-11-07 20:02:15

Świetna relacja ja do dzisiaj pamiętam smak i zapach pekińskich hutongów.

piotrwaz dołączył
31.01.2010

piotrwaz 2011-11-07 20:02:03

Świetna relacja ja do dzisiaj pamiętam smak i zapach pekińskich hutongów.

Przydatne adresy

Brak adresów do wyświetlenia.

Strefa Globtrotera

Dział Artykuły

Dział Artykuły powstał w celu umożliwienia zarejestrowanym użytkownikom serwisu globtroter.pl publikowania swoich relacji z podróży i pomocy innym podróżnikom w planowaniu wyjazdów.

Uwaga:
za każde dodany artykuł otrzymujesz punkty - przeczytaj o tym.

Jak dodać artykuł?

  1. Zarejestruj się w naszym serwisie - TUTAJ
  2. Dodaj zdjęcia (10 punktów) - TUTAJ
  3. Dodaj artykuł (100 punktów) - TUTAJ
  4. Artykuły są moderowane przez administratora.

Inne Artykuły

X

Serwis Globtroter.pl zapisuje informacje w postaci ciasteczek (ang. cookies). Są one używane w celach reklamowych, statystycznych oraz funkcjonalnych - co pozwala dostosować serwis do potrzeb osób, które odwiedzają go wielokrotnie. Ciateczka mogą też stosować współpracujący z nami reklamodawcy. Czytaj więcej »

Akceptuję Politykę plików cookies

Wszelkie prawa zastrzeżone © 2001 - 2024 Globtroter.pl