Artyku y i relacje z podr y Globtroter w
UKRAINA I KRYM - samochodem > UKRAINA



W kilku zdaniach chciałabym podzielić się swoimi spostrzeżeniami dotyczącymi poruszania się samochodem po drogach Ukrainy i Krymu.
TRASA
WARSZAWA-DOROHUSK-KIJÓW
Wyjechaliśmy z Otwocka/k Warszawy. Trasa wiodła przez Lublin, Chełm, przejście w Dorohusku, potem Kovel. Sarny, Korosten, Kijów. Droga szybkiego ruchu, szeroka jednopasmówka z dużym poboczem, praktycznie żadnych dziur, nawierzchnia dobra, miejscami bardzo dobra.
KIJÓW-JAŁTA
Z Kijowa kierowaliśmy się z początku na Odessę, mijaliśmy Grebienki, Żaszkow (dość spory odcinek drogi był w remoncie), Uman (jest punkt kontrolny milicji DAI przy wlocie do miasta, należy zwolnić zgodnie z zaleceniami na znakach, bo zatrzymują wszystkich przekraczających prędkość), potem Stanisławowo, Perwomajsk (tuż za skrętem w prawo jest ogromna dziura!), następnie Jurznoukraińsk, Nowaja Odessa (tu też stoi milicja, poza tym nie przegapić skrętu na Cheron), Kałancziak (milicja!) i Armiańsk ( miasteczko pełne pieszych, którzy wchodzą na drogę, przejeżdża się przez nie bardzo długo), Wojkowo (bardzo zła nawierzchnia, w naszym wykonaniu wyszedł piękny slalom-gigant, by ominąć wszystkie dziury), Symferopol, i droga na Jałtę.
ODESSA-KIJÓW-DOROHUSK
Z Odessy w kierunku Kijowa jechało się bardzo dobrze, dopóki nie wpadliśmy na pomysł zrobienia skrótu. W Białej Cerkwi odbiliśmy na Żytomierz i to nie była nasza najlepsza decyzja. Droga fatalna! Aż żal serce ściskał, tak nam było szkoda amortyzatorów. Piękne ukraińskie wsie mijane próbowały zrekompensować ten koszmar, bieluteńkie małe chatki z niebieskimi okiennicami i płotkami, wszędzie wokoło kwitły ogródkowe, kolorowe kwiatki, biegało różnorakie ptactwo w obejściu, po prostu sielsko-anielsko...
Z Żytomierza przez Nowogród Wołyński, Równe i Łuck biegnie już autostrada i jazda zaczyna być przyjemna.
GRANICA
Na granicy byliśmy ok. 6.00 rano w sobotę, wszystko poszło w miarę sprawnie i zajęło nam to ok. 1,5 h. Ale z powrotem już nie było tak słodko (4 godziny stania!). Przejście graniczne powinno nazywać się „radź sobie sam” - nikt nie udziela żadnych informacji, nie wiadomo gdzie podejść, bo na kilka okienek z odprawą paszportową otwarte jest tylko jedno i to niekoniecznie przy tym pasie, przy którym stoi odprawiany samochód. Biega się więc, jak kot z pęcherzem i szuka kogoś chętnego do sprawdzenia paszportów. A chętnych brak... Na pięć pasów pracuje tylko dwóch celników i bynajmniej się im nie śpieszy. Ach, szkoda słów...
MILICJA
Przed wyjazdem naczytałam się i nasłuchałam od znajomych, jak to milicja na Ukrainie „cięta” jest na Polaków. Nic podobnego!
Przejechaliśmy ponad 5.000km i milicja zatrzymała nas tylko raz – była to rutynowa kontrola, zatrzymywali co trzeci samochód, padło na nas, po obejrzeniu dokumentów, życzyli nam szczęśliwej drogi i spokojnie odjechaliśmy. Jeżeli na odcinkach z ograniczeniem do 50, 70, 90 nie przekracza się znacznie prędkości ( najczęściej w miastach ), nie ma obaw, milicja nie zatrzyma. Podkreślam słowo „znacznie”. Jeżeli ktoś na 50-tce będzie jechał 90km/h – nie ma siły, radar go wychwyci :-)
Ogólnie milicji jest bardzo dużo, stoją przy wlotach i wylotach miast i miasteczek, na skrzyżowaniach, rondach i czasem na drogach szybkiego ruchu, w miejscach gdzie można zawracać. Najczęściej z radarami.
A propo radarów – ok.500m przed punktami kontrolnymi milicji DAI (ale nie wszędzie) na wysięgnikach zawieszone są kamery mierzące prędkość.
RONDA
Dość interesujące są niektóre ronda w tym kraju. Mianowicie należy uważać wjeżdżając na takowe, gdyż nie zawsze pierwszeństwo ma ten, który się na tym rondzie znajduje. Często informują o tym znaki, ale zdarzały się sytuacje, że nie było informacji jak się na rondzie poruszać. Dla bezpieczeństwa lepiej było wpuszczać wszystkich :-)
TRASA
WARSZAWA-DOROHUSK-KIJÓW
Wyjechaliśmy z Otwocka/k Warszawy. Trasa wiodła przez Lublin, Chełm, przejście w Dorohusku, potem Kovel. Sarny, Korosten, Kijów. Droga szybkiego ruchu, szeroka jednopasmówka z dużym poboczem, praktycznie żadnych dziur, nawierzchnia dobra, miejscami bardzo dobra.
KIJÓW-JAŁTA
Z Kijowa kierowaliśmy się z początku na Odessę, mijaliśmy Grebienki, Żaszkow (dość spory odcinek drogi był w remoncie), Uman (jest punkt kontrolny milicji DAI przy wlocie do miasta, należy zwolnić zgodnie z zaleceniami na znakach, bo zatrzymują wszystkich przekraczających prędkość), potem Stanisławowo, Perwomajsk (tuż za skrętem w prawo jest ogromna dziura!), następnie Jurznoukraińsk, Nowaja Odessa (tu też stoi milicja, poza tym nie przegapić skrętu na Cheron), Kałancziak (milicja!) i Armiańsk ( miasteczko pełne pieszych, którzy wchodzą na drogę, przejeżdża się przez nie bardzo długo), Wojkowo (bardzo zła nawierzchnia, w naszym wykonaniu wyszedł piękny slalom-gigant, by ominąć wszystkie dziury), Symferopol, i droga na Jałtę.
ODESSA-KIJÓW-DOROHUSK
Z Odessy w kierunku Kijowa jechało się bardzo dobrze, dopóki nie wpadliśmy na pomysł zrobienia skrótu. W Białej Cerkwi odbiliśmy na Żytomierz i to nie była nasza najlepsza decyzja. Droga fatalna! Aż żal serce ściskał, tak nam było szkoda amortyzatorów. Piękne ukraińskie wsie mijane próbowały zrekompensować ten koszmar, bieluteńkie małe chatki z niebieskimi okiennicami i płotkami, wszędzie wokoło kwitły ogródkowe, kolorowe kwiatki, biegało różnorakie ptactwo w obejściu, po prostu sielsko-anielsko...
Z Żytomierza przez Nowogród Wołyński, Równe i Łuck biegnie już autostrada i jazda zaczyna być przyjemna.
GRANICA
Na granicy byliśmy ok. 6.00 rano w sobotę, wszystko poszło w miarę sprawnie i zajęło nam to ok. 1,5 h. Ale z powrotem już nie było tak słodko (4 godziny stania!). Przejście graniczne powinno nazywać się „radź sobie sam” - nikt nie udziela żadnych informacji, nie wiadomo gdzie podejść, bo na kilka okienek z odprawą paszportową otwarte jest tylko jedno i to niekoniecznie przy tym pasie, przy którym stoi odprawiany samochód. Biega się więc, jak kot z pęcherzem i szuka kogoś chętnego do sprawdzenia paszportów. A chętnych brak... Na pięć pasów pracuje tylko dwóch celników i bynajmniej się im nie śpieszy. Ach, szkoda słów...
MILICJA
Przed wyjazdem naczytałam się i nasłuchałam od znajomych, jak to milicja na Ukrainie „cięta” jest na Polaków. Nic podobnego!
Przejechaliśmy ponad 5.000km i milicja zatrzymała nas tylko raz – była to rutynowa kontrola, zatrzymywali co trzeci samochód, padło na nas, po obejrzeniu dokumentów, życzyli nam szczęśliwej drogi i spokojnie odjechaliśmy. Jeżeli na odcinkach z ograniczeniem do 50, 70, 90 nie przekracza się znacznie prędkości ( najczęściej w miastach ), nie ma obaw, milicja nie zatrzyma. Podkreślam słowo „znacznie”. Jeżeli ktoś na 50-tce będzie jechał 90km/h – nie ma siły, radar go wychwyci :-)
Ogólnie milicji jest bardzo dużo, stoją przy wlotach i wylotach miast i miasteczek, na skrzyżowaniach, rondach i czasem na drogach szybkiego ruchu, w miejscach gdzie można zawracać. Najczęściej z radarami.
A propo radarów – ok.500m przed punktami kontrolnymi milicji DAI (ale nie wszędzie) na wysięgnikach zawieszone są kamery mierzące prędkość.
RONDA
Dość interesujące są niektóre ronda w tym kraju. Mianowicie należy uważać wjeżdżając na takowe, gdyż nie zawsze pierwszeństwo ma ten, który się na tym rondzie znajduje. Często informują o tym znaki, ale zdarzały się sytuacje, że nie było informacji jak się na rondzie poruszać. Dla bezpieczeństwa lepiej było wpuszczać wszystkich :-)
Dodane komentarze
paragon 2013-08-08 11:21:27
Bywało, że na środku ronda milicja zatrzymywała samochód i inne musiały go objeżdżać! Nie do pomyślenia w Polsce...Smok-1 2013-08-08 10:10:08
Fajnie się czyta, sporo przydatnych informacji. Co do rond masz absolutna rację - w wielu krajach to totalna wolna amerykanka, jeżdżą jak chcą, czasami nawet pod prąd ....Przydatne adresy
Brak adres w do wy wietlenia.
Inne materia y
Dział Artykuły
Dział Artykuły powstał w celu umożliwienia zarejestrowanym użytkownikom serwisu globtroter.pl publikowania swoich relacji z podróży i pomocy innym podróżnikom w planowaniu wyjazdów.
Uwaga:
za każde dodany artykuł otrzymujesz punkty - przeczytaj o tym.