Artykuły i relacje z podróży Globtroterów
Odessa cz.I > UKRAINA


Nasz kolejny wyjazd na Krym postanowiliśmy połączyć z odwiedzeniem Odessy i Kijowa. Dlatego też wykupiliśmy u naszego narodowego przewoźnika bilet łączony na trasie Wrocław – Odessa – Kijów – Wrocław. Koszt takiego biletu to, 1167 PLN.
Po wylądowaniu na odeskim lotnisku wymieniliśmy pieniądze (kurs był bardzo korzystny) i zaczęliśmy poszukiwania jakiegoś środka transportu do sanatorium „Odesa”, gdzie mieliśmy zarezerwowany pokój na najbliższe 4 noce. W budynku portu lotniczego taksówkarze żądali 250 UAH za kurs. Gdy opuściliśmy budynek cena spadła do 200 UAH. W pobliżu przystanku marszrutki dogadaliśmy się z właścicielem starej Łady, że zawiezie nas za 100 UAH. Ania twierdziła, że mogliśmy zbić cenę do 80 UAH, gdyż według przewodnika powinna wynieść 50.
Po dotarciu na miejsce dowiedzieliśmy się, że cena za pokój podana nam wcześniej drogą mailową, jest nieaktualna i że musimy zapłacić za noc 700 UAH. Na nic zdały się wydruki otrzymanych wcześniej maili. Ponieważ różnica nie była zbyt duża (około 40 UAH za dobę) zdecydowaliśmy się zostać, tym bardziej że pokój był duży i bardzo dobrze wyposażony. Oczywiście w cenę pokoju było wliczone śniadanie.
Sanatorium „Odesa”, to kompleks kilku budynków położonych w dużym ogrodzonym parku. Oprócz hotelowców w skład kompleksu wchodzi: budynek zdrojowy, stołówka, budynek administracyjny i restauracja, specjalizująca się w potrawach z grilla. W parku znajdują się dwie fontanny, posagi lwów, posąg antycznej bogini a nawet rzeźba Lenina, głaszczącego dzieci po głowach. Można spacerować po zacienionych alejkach, odpocząć na ławce ewentualnie poćwiczyć na przyrządach gimnastycznych umieszczonych pod gołym niebem. Sanatorium posiada ponadto prywatną plażę oddaloną kilkaset metrów od kompleksu. Do centrum Odessy można dojechać albo tramwajem nr 5, spod bramy wejściowej do sanatorium na ulicy Francuski Bulwar, albo marszrutką nr 178 z przystanku na ulicy Szewczenki z drugiej strony obiektu. Jak później sprawdziliśmy, cena też nie była „zaporowa”. Za mały pokój w hotelu położonym zaraz koło naszego sanatorium, przy hałaśliwej ulicy zapłacilibyśmy 650 UAH.
Zaraz po krótkim odpoczynku jemy zupę grzybową w restauracji położonej na terenie sanatorium i idziemy na plażę. W linii prostej plaża znajduje się niedaleko sanatorium, niestety żeby tam dotrzeć musimy obejść ogród botaniczny a to stanowi około 700 merów. Po dotarciu na miejsce okazuje się, że chociaż plaża jest zagospodarowana, zejście do wody jest po metalowej drabince co dyskwalifikuje ją w naszych oczach. Idziemy na położoną obok plażę publiczną, gdzie nie ma co prawda darmowych leżaków i wiaty dającej cień, ale jest łagodne zejście do wody.
Decydujemy, że przedpołudnia poświęcimy na zwiedzanie miasta a popołudnia na kąpiele morskie. Niestety dzisiaj z powodu pływających w wodzie wodorostów ograniczamy się do jednej kąpieli a resztę popołudnia postanawiamy spędzić w znajdującej się niedaleka nadmorskiej dzielnicy Arkadia, wizytówce Odessy. Rzeczywiście eleganckie kluby plażowe z własnymi basenami, namiotami wyposażonymi w łóżka i pufy, na których bogaci kuracjusze raczą się szampanem robią wrażenie. Ciekawe jest to, że 30 procent każdej plaży jest udostępnione bezpłatnie. Oglądamy restauracje o różnorodnym wystroju i olbrzymie dyskoteki. Wszędzie mnóstwo ludzi, straganów z pamiątkami i fast foodami. W końcu dochodzimy do pętli tramwaju nr 5, którym wracamy do hotelu. Wieczorem idziemy na pobliski plac „Pobiedy” gdzie w galerii handlowej „Sady Pobiedy” robimy zakupy na kolację.
Po wylądowaniu na odeskim lotnisku wymieniliśmy pieniądze (kurs był bardzo korzystny) i zaczęliśmy poszukiwania jakiegoś środka transportu do sanatorium „Odesa”, gdzie mieliśmy zarezerwowany pokój na najbliższe 4 noce. W budynku portu lotniczego taksówkarze żądali 250 UAH za kurs. Gdy opuściliśmy budynek cena spadła do 200 UAH. W pobliżu przystanku marszrutki dogadaliśmy się z właścicielem starej Łady, że zawiezie nas za 100 UAH. Ania twierdziła, że mogliśmy zbić cenę do 80 UAH, gdyż według przewodnika powinna wynieść 50.
Po dotarciu na miejsce dowiedzieliśmy się, że cena za pokój podana nam wcześniej drogą mailową, jest nieaktualna i że musimy zapłacić za noc 700 UAH. Na nic zdały się wydruki otrzymanych wcześniej maili. Ponieważ różnica nie była zbyt duża (około 40 UAH za dobę) zdecydowaliśmy się zostać, tym bardziej że pokój był duży i bardzo dobrze wyposażony. Oczywiście w cenę pokoju było wliczone śniadanie.
Sanatorium „Odesa”, to kompleks kilku budynków położonych w dużym ogrodzonym parku. Oprócz hotelowców w skład kompleksu wchodzi: budynek zdrojowy, stołówka, budynek administracyjny i restauracja, specjalizująca się w potrawach z grilla. W parku znajdują się dwie fontanny, posagi lwów, posąg antycznej bogini a nawet rzeźba Lenina, głaszczącego dzieci po głowach. Można spacerować po zacienionych alejkach, odpocząć na ławce ewentualnie poćwiczyć na przyrządach gimnastycznych umieszczonych pod gołym niebem. Sanatorium posiada ponadto prywatną plażę oddaloną kilkaset metrów od kompleksu. Do centrum Odessy można dojechać albo tramwajem nr 5, spod bramy wejściowej do sanatorium na ulicy Francuski Bulwar, albo marszrutką nr 178 z przystanku na ulicy Szewczenki z drugiej strony obiektu. Jak później sprawdziliśmy, cena też nie była „zaporowa”. Za mały pokój w hotelu położonym zaraz koło naszego sanatorium, przy hałaśliwej ulicy zapłacilibyśmy 650 UAH.
Zaraz po krótkim odpoczynku jemy zupę grzybową w restauracji położonej na terenie sanatorium i idziemy na plażę. W linii prostej plaża znajduje się niedaleko sanatorium, niestety żeby tam dotrzeć musimy obejść ogród botaniczny a to stanowi około 700 merów. Po dotarciu na miejsce okazuje się, że chociaż plaża jest zagospodarowana, zejście do wody jest po metalowej drabince co dyskwalifikuje ją w naszych oczach. Idziemy na położoną obok plażę publiczną, gdzie nie ma co prawda darmowych leżaków i wiaty dającej cień, ale jest łagodne zejście do wody.
Decydujemy, że przedpołudnia poświęcimy na zwiedzanie miasta a popołudnia na kąpiele morskie. Niestety dzisiaj z powodu pływających w wodzie wodorostów ograniczamy się do jednej kąpieli a resztę popołudnia postanawiamy spędzić w znajdującej się niedaleka nadmorskiej dzielnicy Arkadia, wizytówce Odessy. Rzeczywiście eleganckie kluby plażowe z własnymi basenami, namiotami wyposażonymi w łóżka i pufy, na których bogaci kuracjusze raczą się szampanem robią wrażenie. Ciekawe jest to, że 30 procent każdej plaży jest udostępnione bezpłatnie. Oglądamy restauracje o różnorodnym wystroju i olbrzymie dyskoteki. Wszędzie mnóstwo ludzi, straganów z pamiątkami i fast foodami. W końcu dochodzimy do pętli tramwaju nr 5, którym wracamy do hotelu. Wieczorem idziemy na pobliski plac „Pobiedy” gdzie w galerii handlowej „Sady Pobiedy” robimy zakupy na kolację.
Dodane komentarze
usunięty/nieznany
"Witam! Prowadzę od 2 lat korepetycje)Oczekiwaniom uczniów wychodzi naprzeciw także native speaker, bowiem język ukraiński wrocław centrum jak również dopasować według indywidualnych preferencji język ukraiński emitowanych standardowo w języku polskim. By zapoznać się z ofertą wydawnictw językowych warto odwiedzić internetowe księgarnie językowe http://edukacja.net/topic/1671-korepetycje , w których skupionych jest wiele pozycji odnoszących się do rozmaitych języka ukraińskiego i różnych aspektów nauczania w domu. W nauka języków przydatnym narzędziem jest komputer.Nikt z nas nie chce uczyć się z książką w ręku, stąd też opracowano metodę nauki „przy okazji”, poprzez doświadczenie, która doskonale sprawdza się w przyswajaniu języka.
"
Przydatne adresy
Brak adresów do wyświetlenia.
Inne materiały
Dział Artykuły
Dział Artykuły powstał w celu umożliwienia zarejestrowanym użytkownikom serwisu globtroter.pl publikowania swoich relacji z podróży i pomocy innym podróżnikom w planowaniu wyjazdów.
Uwaga:
za każde dodany artykuł otrzymujesz punkty - przeczytaj o tym.