Artyku y i relacje z podr y Globtroter w
Avignon, papieże, most i teatr nielicząc cykad > FRANCJA


Moje stopy stanęły w Avignon. Wyszedłem z dworca. Przywitało mnie piękne prowansalskie słońce i mury zabytkowego miasta. Wyszedłem im na przeciw. Idąc pięknom długą aleją poczułem nagle irytację. Nie tłumem, który otaczał mnie zewsząd (trafiłem na festiwal teatrów), ale z powodu cykad. Te niewielkie stworzenia w liczbie wielu tysięcy swoim jednolitym bzykaniem są w stanie doprowadzić do obłędu. Jakby jeden chór wydający dźwięki na komendę. Gdy szedłem główną ulicą wiodącą od dworca do zamku widziałem tysiące kolorowych plakatów, przedstawicieli teatrów zapraszających na spektakle, młodych tańczących ludzi, morze głów z całego świata.
Zamek przywitał mnie swoim majestatem. Ponieważ była to wyprawa nieplanowana, nie wiedziałem jak wygląda. Wyjąłem przewodnik, przycupnąłem na kamieniu, zdjąłem wcześniej plecak. Mokre, ociekające od potu plecy nieco odpoczęły. Zobaczyłem, co warto zwiedzić i zdałem sobie sprawę, że czas jest krótki. Z bogatej oferty wybrałem zamek i słynny most w Avignon, o którym śpiewa Janusz Radek ( http://www.youtube.com/watch?v=n03daWochCM )
Ruszyłem do kasy, pani zmierzyła mnie wzrokiem. Okazało się, że praktycznie nie zdarzają się tutaj turyści z plecakami. Zazwyczaj turyści najpierw szukają noclegu, a potem dopiero wyruszają na podbój miasta. I rzeczywiście warto tu spędzić kilka dni, bo jest co zwiedzać. Oprócz zamku na który trzeba poświęcić kilka godzin, jest most st.Benezet, Mały pałac ze zbiorami sztuki, katedra, pozostałości licznych kościołów i klasztorów, a po drugiej stronie rzeki, w Villeneuve-les-Avignon piękny zamek Filipa Pięknego oraz klasztor monastyczny.
Zamek jest potężny. Chyba tylko ten, który widział Malbork i Spiski Hrad jest w stanie zrozumieć z czym ma do czynienia. Jednak większość pomieszczeń w zamku jest pusta. Jedynie w sypialni papieży zachowały się w miarę kompletne malowidła. Niektóre pomieszczenia zostały oszpecone sztuką współczesną, która ma się nijak do gotyku, szczególnie tak pięknego i wyniosłego.
Z zamku udałem się na most, a właściwie połowę mostu, która pozostała. Rodan, panorama zamku i miasta, widoki na sąsiednim brzegu zrekompensowały trud.
Zgłodniałem. Udałem się więc na poszukiwanie restauracji. Ponieważ szedłem od mostu nieco brzegiem, a potem uliczkami obok murów to zeszło mi jakieś 15 minut. Popatrzyłem też na ceny hoteli. Za 60 euro można było już naleźć nocleg w obrębie starego miasta. Restauracja, stolik, kelner i zamówienie. Jak Francja to nie obejdzie się bez stek. Tak, tak, to nie błąd. Nie tylko ślimaki, ale i stek jest popularny w tamtym kraju, podobnie jak korrida nie jest właściwa tylko dla Hiszpanii, ale i dla Francji. Sportem narodowym są rugby, szermierka i jazda konna. Trzeba wiedzieć, że w odróżnieniu do Włoch czy Polski butelkę wody dostaniecie za darmo. Ale w dobrym tonie jest zamówić choćby małą.butelkę wina.
Gdy posiliłem się wyruszyłem w kierunku dworca, by udać się do Arles. Ale o tym w następnym odcinku.