Artykuły i relacje z podróży Globtroterów
Yunnan - Shi Lin > CHINY



Rano jedziemy do Kamiennego Lasu (Shilin), głównej atrakcji turystycznej okolic Kunmingu.
Hotel Camellia oferuje swoim gościom bezpłatny transfer na dworzec autobusów do Shilin. Oczywiście korzystamy z tej oferty. Na dworcu natychmiast łapiemy autobus i w południe jesteśmy już na miejscu. Ponieważ planujemy nocleg na terenie parku, wyrabiamy sobie roczną kartę wstępu. Koszt takiej karty to 160 yuanów, tylko o 20 yuanów więcej niż jednorazowy bilet wstępu. W tym celu przechodzimy do specjalnego pomieszczenia, gdzie zostajemy sfotografowani i po kilku minutach otrzymujemy nasze karty (bardzo ładne pamiątki).
Naganiacz hotelowy, ubrany w narodowy strój ludu Naxi, prowadzi nas do swojego hotelu, położonego na terenie parku. Za 200 yuanów mamy ładny pokój ze śniadaniem. Drobnym mankamentem jest to, że ciepła woda jest dostarczana tylko od 19-tej do rana.
Zaraz po przebraniu się, uzbrojeni w kijki trekingowe, idziemy na podbój Shilinu. Pierwszy spacer odbywamy standardową trasą, którą podążają wszystkie chińskie wycieczki. W towarzystwie „stu tysięcy” Chińczyków oglądamy bardzo malownicze pinakle (skałki) o wysokości od kilkunastu do trzydziestu paru metrów, wystające wprost z ziemi. Z punktu widokowego formy skalne rzeczywiście wyglądają jak las. Wychodzimy z terenu parku, mijając staw Lotosowy. Pierwsze wrażenia pozytywne. Ta część parku, którą odwiedziliśmy chwilami przypominała Skalne Miasta w Czechach.
Obiad jemy w miejscowości Shilin, gdzie kupujemy latarkę. Po obiedzie wracamy na szlak. Tym razem schodzimy z głównej trasy i zostajemy sami. Otoczenie zupełnie inne, przeciskamy się wąskimi przejściami między skałami Niektóre są tak wąskie, że ledwo mieści się w nich moja głowa. Schodzimy krętymi schodami kilkadziesiąt metrów, tylko po to, aby z powrotem wspinać się pod górę. Mijamy głębokie kotlinki porośnięte drzewami i otoczone pionowymi skałami. Czasami wychodzimy na grzbiet wzniesienia, z którego roztacza się panorama okolicy z wystającymi wprost z ziemi pinaklami o przedziwnych kształtach. Wrażenie niesamowite. Teraz rozumiem, dlaczego Shilin został wpisany na listę Światowego Dziedzictwa UNESCO. Błądzimy po wąskich ścieżkach nie wiedząc gdzie jesteśmy do zachodu słońca. Nie czujemy się jednak zagubieni gdyż, co chwila natrafiamy na telefony alarmowe, z których można wezwać pomoc. W końcu wychodzimy na szeroką, brukowaną drogę okrążającą cały park i wracamy nią do bramy wejściowej. Po drodze mijamy małą wioskę zamieszkaną przez lud Naxi.
Na kolację zamawiamy lokalny przysmak. Jest to cała kaczka (łącznie z dziobem) pieczona w glinianym garnku, w piecu opalanym igłami sosnowymi.
Kolejny spacer tego dnia odbywamy po zapadnięciu zmroku. Idziemy zupełnie sami, oświetlając latarką mijane skałki. W strumieniu światła wyłaniają się przedziwne kształty, zupełnie niepodobne do tych, które widzieliśmy w promieniach słońca.
Niestety Ania jest zmęczona i wracamy do hotelu przed wschodem księżyca. Ja jednak nie potrafię zrezygnować z nocnych zdjęć, tym bardziej, że księżyc jest prawie w pełni. Po dziewiątej ubieram się, biorę aparat i jeszcze raz zagłębiam się między pinakle. Nie wchodzę głęboko do parku, docieram jedynie do stawu Lotosowego, ale to w zupełności wystarcza. Księżyc oświetlający skałki i odbijający się w wodzie stwarza bardzo romantyczny nastrój. Robię kilka zdjęć i wracam do hotelu.
Śniadanie dostajemy typowo chińskie. Rosół z makaronem. Możemy jeszcze dostać jakieś kiełki i kluski z ostrym nadzieniem, ale rezygnujemy.
Całe przedpołudnie spędzamy penetrując, pominięte wczoraj obszary Kamiennego Lasu. Ciekawe, ale całe grupy Chińczyków podążają dość krótką i ściśle określoną trasą. Wystarczy z niej zboczyć, aby zostać zupełnie samym. Tak też robimy. Przechodzimy na drugą stronę drogi, obiegającej dookoła główną część parku i nie niepokojeni przez nikogo podziwiamy piękno natury. Około 13-tej schodzimy ze szlaku, jemy obiad w miasteczku i o 14-tej wyjeżdżamy autobusem do Kunmingu.
Hotel Camellia oferuje swoim gościom bezpłatny transfer na dworzec autobusów do Shilin. Oczywiście korzystamy z tej oferty. Na dworcu natychmiast łapiemy autobus i w południe jesteśmy już na miejscu. Ponieważ planujemy nocleg na terenie parku, wyrabiamy sobie roczną kartę wstępu. Koszt takiej karty to 160 yuanów, tylko o 20 yuanów więcej niż jednorazowy bilet wstępu. W tym celu przechodzimy do specjalnego pomieszczenia, gdzie zostajemy sfotografowani i po kilku minutach otrzymujemy nasze karty (bardzo ładne pamiątki).
Naganiacz hotelowy, ubrany w narodowy strój ludu Naxi, prowadzi nas do swojego hotelu, położonego na terenie parku. Za 200 yuanów mamy ładny pokój ze śniadaniem. Drobnym mankamentem jest to, że ciepła woda jest dostarczana tylko od 19-tej do rana.
Zaraz po przebraniu się, uzbrojeni w kijki trekingowe, idziemy na podbój Shilinu. Pierwszy spacer odbywamy standardową trasą, którą podążają wszystkie chińskie wycieczki. W towarzystwie „stu tysięcy” Chińczyków oglądamy bardzo malownicze pinakle (skałki) o wysokości od kilkunastu do trzydziestu paru metrów, wystające wprost z ziemi. Z punktu widokowego formy skalne rzeczywiście wyglądają jak las. Wychodzimy z terenu parku, mijając staw Lotosowy. Pierwsze wrażenia pozytywne. Ta część parku, którą odwiedziliśmy chwilami przypominała Skalne Miasta w Czechach.
Obiad jemy w miejscowości Shilin, gdzie kupujemy latarkę. Po obiedzie wracamy na szlak. Tym razem schodzimy z głównej trasy i zostajemy sami. Otoczenie zupełnie inne, przeciskamy się wąskimi przejściami między skałami Niektóre są tak wąskie, że ledwo mieści się w nich moja głowa. Schodzimy krętymi schodami kilkadziesiąt metrów, tylko po to, aby z powrotem wspinać się pod górę. Mijamy głębokie kotlinki porośnięte drzewami i otoczone pionowymi skałami. Czasami wychodzimy na grzbiet wzniesienia, z którego roztacza się panorama okolicy z wystającymi wprost z ziemi pinaklami o przedziwnych kształtach. Wrażenie niesamowite. Teraz rozumiem, dlaczego Shilin został wpisany na listę Światowego Dziedzictwa UNESCO. Błądzimy po wąskich ścieżkach nie wiedząc gdzie jesteśmy do zachodu słońca. Nie czujemy się jednak zagubieni gdyż, co chwila natrafiamy na telefony alarmowe, z których można wezwać pomoc. W końcu wychodzimy na szeroką, brukowaną drogę okrążającą cały park i wracamy nią do bramy wejściowej. Po drodze mijamy małą wioskę zamieszkaną przez lud Naxi.
Na kolację zamawiamy lokalny przysmak. Jest to cała kaczka (łącznie z dziobem) pieczona w glinianym garnku, w piecu opalanym igłami sosnowymi.
Kolejny spacer tego dnia odbywamy po zapadnięciu zmroku. Idziemy zupełnie sami, oświetlając latarką mijane skałki. W strumieniu światła wyłaniają się przedziwne kształty, zupełnie niepodobne do tych, które widzieliśmy w promieniach słońca.
Niestety Ania jest zmęczona i wracamy do hotelu przed wschodem księżyca. Ja jednak nie potrafię zrezygnować z nocnych zdjęć, tym bardziej, że księżyc jest prawie w pełni. Po dziewiątej ubieram się, biorę aparat i jeszcze raz zagłębiam się między pinakle. Nie wchodzę głęboko do parku, docieram jedynie do stawu Lotosowego, ale to w zupełności wystarcza. Księżyc oświetlający skałki i odbijający się w wodzie stwarza bardzo romantyczny nastrój. Robię kilka zdjęć i wracam do hotelu.
Śniadanie dostajemy typowo chińskie. Rosół z makaronem. Możemy jeszcze dostać jakieś kiełki i kluski z ostrym nadzieniem, ale rezygnujemy.
Całe przedpołudnie spędzamy penetrując, pominięte wczoraj obszary Kamiennego Lasu. Ciekawe, ale całe grupy Chińczyków podążają dość krótką i ściśle określoną trasą. Wystarczy z niej zboczyć, aby zostać zupełnie samym. Tak też robimy. Przechodzimy na drugą stronę drogi, obiegającej dookoła główną część parku i nie niepokojeni przez nikogo podziwiamy piękno natury. Około 13-tej schodzimy ze szlaku, jemy obiad w miasteczku i o 14-tej wyjeżdżamy autobusem do Kunmingu.
Dodane komentarze
brak komentarzy
Przydatne adresy
Brak adresów do wyświetlenia.
Inne materiały
Dział Artykuły
Dział Artykuły powstał w celu umożliwienia zarejestrowanym użytkownikom serwisu globtroter.pl publikowania swoich relacji z podróży i pomocy innym podróżnikom w planowaniu wyjazdów.
Uwaga:
za każde dodany artykuł otrzymujesz punkty - przeczytaj o tym.