Forum dyskusyjne
bynio 09:00 | 09.09.2008
Wybieramy się w połowie lutego na 3 tygodnie do północnej Tajlandii i Laosu. Czy warto jest kupować leki antymalaryczne, czy można to sobie darować? półtora roku temu byliśmy w Kambodży i Birmie i poza Siem Reapem nigdzie nie było komarów. Braliśmy malarone kupione na Słowacji, bo tam było tańsze. Nie wiem czy warto kupować na wyjazd do Laosu. Dziękuje za info i pozdrawiam.
smakosz 00:18 | 11.09.2008
Czesc!Fajne pytanie!, Sam wiele razy byłem w krajach ze strefy malarycznej i o dziwo poza jednym przypadkiem nie widziałem KOMARÓW! (A jak wiadomo , KOMAR to mały złośnik co spać nie daje.!!). Odpowiem Tobie na pytanie innym pytaniem. Co powiesz na seks z nieznajomą bez prezerwatywy??? Zapewniam cie, że prawdopodobieństwo "złapania" czegoś brzydkiego jest takie samo jak z "komarem". Malaron - to taka prezerwatywa, zmniejsza prawdopodobieństwo zarażenie choc nie eliminuje go w całości. W tropiku wszystko może się zdażyć. Tego poprostu nie jestes wstanie przewidzieć. Może bedą komary a może ich nie bedzie. Także wybór nalezy do ciebie! Te pare stów zmniejsza ryzyko, a cóz jest drozsze nad zdrowie.
PS. Sa inne leki antymalaryczne, tańsze i mniej szkodliwe. pzd Sergio
Yanas 10:51 | 11.09.2008
nie ma antymalaryku mniej szkodliwego i z mniejszą ilością ewentualnych skutków ubocznych niż Malarone.
Akinom 14:51 | 11.09.2008
Ja przez 6 tygodni w Azji bralam doxi. Fakt, jadlam prawidlowe i "ochraniach" te bralam.Uwazam ze jest tak samo skuteczna jak Mal. a co wazne znacznie tansza.
bynio 16:35 | 11.09.2008
Dwa lata temu Malarone miało być najlepsze, czyli najmniej szkodliwe. Od tego czasu nie interesowałem się tym problemem więc nie wiem czy jest coś nowszego. Listek 12 sztuk kosztował nas niecałe 150 zł. Wyjazd planujemy na 16 dni więc potrzeba 24 tabletek (należy brać 7 dni po wyjeździe ze strefy malarycznej) czyli dwa listki. Jest to już jakiś koszt i zastanawiam się czy jest sens. Jeżeli są komary to nie ma problemu trzeba brać, jeżeli nie ma (t.j. nad morzem) to nie widzę sensu wydawać 300 zł i dodatkowo truć się. Stąd to pytanie.
arturro 05:59 | 14.10.2008
Polnocna Tajlandia i polnocny Laos to tereny wyzynne wiec nie ma zbyt duzo komarow, szczegolnie w lutym. Ja bylem tam wlasnie w lutym, komarow nie bylo i niczego nie bralem.pozdrawiam
bynio 08:42 | 14.10.2008
Dzięki za informacje. Ogólnie też nie za bardzo się boję, ale chcemy zrobić dwudniowy trekking po okolicach Chiang Mai z noclegiem w szałasie plus dwudniowy spływ Mekongiem w Laosie i nie wie jak z komarami w tych miejscach.
Bonifacja 21:56 | 15.10.2008
Byłam w Chiang Mai - na przełomie stycznia i lutego i choć to miasto - akurat była plaga komarów.Nie mam pojęcia czy akurat tych co przenoszą malarię,bo się nie przedstawiały,ale mimo zamkniętych okien i moskitiery w oknach co noc jakiś helikopter brzęczał.Myslę,że tego nikt nie przwidzi,więc lepiej może łykać ten malaron.Dwa lata temu dwóch naszych kumpli przywiozło do Polski malarię z Tanzanii i wylądowali w szpitalu w Gdyni.Byliśmy tam w tym samym czsie i żadnego komara nie widziałam na oczy.Także jak widać - rosyjska ruletka
Akinom 02:17 | 16.10.2008
Kolezanko, najpierw trzeba sie dosc dobrze zorientowac jakie regiony sa objete malaria aby potem udzielac rad o lykaniu malaronu. Bowiem lek ten, to nie witamina C.Czy jadac nad Ballaton tez mam lykac malaron, w koncu tam jest wiecej komarow niz widzialam w Tajlandii.Przepraszam za moj sarkazm, ale inaczej nie moglam.
anag 08:49 | 16.10.2008
Mysle, ze warto porozmawiac z lekarzem. W UK wyznacznikiem sa informacje na stronie http://www.fitfortravel.nhs.uk.Ja bralam np. doxycycline w Azji i w Afryce i chloroquine (slabszy) w Ameryce Srodkowej (w kazdym przypadku za wskazaniem lekarzy - brytyjskich lub nowozelandzkich - dodam, ze komary mnie bardzo lubia...). Bez wiekszych (zauwazalnych) skutkow ubocznych - ale pewnie wybierajac sie tylko do Tajlandii nie bralabym tego swinstwa, bo tam ryzyko jest dosc niskie.
Ale np. w Szwecji maja zupelnie inne podejscie - Szwedzi, ktorych spotykalam nie brali zadnych lekow antymalarycznych (a czesto objezdzali cala Azje), za to obsesyjnie unikali komarow... Duzo tez zalezy od tego w jak bardzo odludne rejony sie wybierasz.
Poznalam kiedys Australijczyka, ktory zlapal malarie i tyfus za jednym zamachem - chociaz byl zaszczepiony na tyfus i regularnie lykal lariam. Niestety okazalo sie, ze na trzy tygodnie w dzikiej indonezyjskiej dzungli na Borneo nie bylo to wystarczajace zabezpieczenie;)
Bonifacja 21:53 | 16.10.2008
No cóż - przed wyjazdem oczywiście zasięgnęłam wszelkich informacji na temat malarii i wszystkie potwierdziły,że Półwysep Indochiński nalezy do terenów zagrożonych.Poza tym - z całym szacunkiem dla Twojego sarkazmu nie ośmieliłabym się nikomu udzielać żadnych rad - opisałam tylko jak to było w moim przypadku i kolegów,którzy po Tanzanii przecierpieli swoje.W końcu ludzie zwiedzający Świat w często niekonwencjonalny sposób,moim zdaniem do bezmózgowców nie należa i zawsze moga wybrać najleszą dla siebie opcję.Są tacy co w żadnych tropikach niczego nie zażywają i mają się znakomicie,są i pechowcy.Wolny wybór.
Podobne wątki podróże po świecie
Forum dyskusyjne
Aby korzystać z forum należy być zarejestrowanym użytkownikiem Globtroter.pl. Kliknij [TUTAJ], jęśli jesteś nowy.
Wypowiedzi użytkowników publikowane w Globtroter.pl są prywatnymi opiniami osób korzystających z Forum.
Globtroter.pl zastrzega, że nie ponosi odpowiedzialności za treść opinii i w żaden sposób nie utożsamia się z poglądami wyrażanymi w tym miejscu.
Wszelkie wątpliwości prosimy kierować na adres: globtroter@globtroter.pl.
Redakcja Globtroter.pl zastrzega sobie prawo do moderowania i redagowania wypowiedzi na Forum bez podania przyczyn, zamieszczanie treści reklamowych jest zabronione.